jak odejść -początek drogi?

Problemy z partnerami.

jak odejść -początek drogi?

Postprzez zwyklakobieta » 12 paź 2013, o 15:57

Napisałam strasznie długi tekst, potem kliknęłam podgląd i wcięło...
Pomyślałam, los tak chciał, po co sie uzewnętrzniać?Ale zaczęłam czytać inne wątki i zrozumiałam, że jesteście tu serio...
Ja jestem tu gdzie jestem, u siebie, miotam sie w mojej głowie, i strasznie potrzebuje pomocy... To, że próbuję cos na tym forum napisać, pomaga mi, nawet, to, że napisałam wszystko - a mi to wcięło, juz dało jakąś ulgę..Jestem uzalezniona od miłości czy faceta? Nie wiem..Cztery lata w trókącie, który przez trzy lata był podobno tylko moją chorą obsesją...Trzy lata wmawial mi, że mam obsesję, rok- że definitywnie zakończył ten układ, wyprowadzałam sie, wracałam, hustawki, teraz słyszę, że trzeba wprowadzić do naszego związku pewne korekty, muszę skończyć z moja podejrzliwością, a on nie wyklucza spotkania z nią, no i biedaczek - nie wie, co zrobi w jej temacie, nie wie...Po prostu, nie jest w stanie złożyć mi żadnej deklaracji, bo nie wie, czy mimo, że będzie z e mną, nie zdecyduje o odnowieniu związku z nią, bo kto wie, co spotka go jutro?
Gdy ja sie uporządkuję, bedziemy mieli szanse na wspólne życie, ale on jej głowy nie urżnie...
Jestem umówiona na spotkanie z psychoterapeutką, mam bardzo poważny problem, wyprowadziłam sie ledwie dwa dni temu, a juz znalazłam milion powodów, by dzwonic do niego,mimo, że wiedziałam, że nie powinnam.U niego szukam pocieszenia, rady, co dalej.Chcę, żeby jak zwykle przyjechł po mnie i powiedział, będzie dobrze.Znowu na chmury, wyzyny, do nastepnego razu ani razu...
Zająć czymś głowę, kontakt z innymi ludźmi, ok, tylko tak sie składa, że jestem totalnie sama, nie mam poza dwojgiem dorosłych synów( mam 52 lata) nikogo..A głupio mi obarczać tych facetów swoimi głupimi problemami, naiwnościa i głupotą właściwą nastolatkom..
mam straszne deficyty z dziecińswa, tylko nie wiem jakie, Moja matka - kobieta w podeszłym prawie wieku, nienawidzi mnie.Bracia - dojrzali ludzie- również.Nie mam nikogo, tylko on....
zwyklakobieta
 
Posty: 3
Dołączył(a): 12 paź 2013, o 14:19

Re: jak odejść -początek drogi?

Postprzez Sansevieria » 12 paź 2013, o 16:04

Siebie masz, kochana. Może jest to dobry moment na zauważenie tego faktu ? :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: jak odejść -początek drogi?

Postprzez zwyklakobieta » 12 paź 2013, o 17:00

Sansevieria, dzięki, ale problem mój jest chyba mocno głęboki, ja znam te teksty - masz siebie, pokochaj siebie, ale ja tego nie rozumiem!!!Co to znaczy?Bo jak mam byc dla siebie wartością skoro dla nikogo nie jestem??!!Rozumiesz? Piszę to i płaczę...Ja kochałam kiedys matkę, dopominałam sie o miłość, od niej , od braci, kocham tego faceta a mnie nikt nie chce...Wiem, że musze o siebie dla siebie zawalczyc, ale jak?Skoro wszyscy mnie odrzucaja, to znaczy, że nic we mnie nie ma, ja niby wiem, że jestem cos warta, ale latwiej jest poddac się
zwyklakobieta
 
Posty: 3
Dołączył(a): 12 paź 2013, o 14:19

Re: jak odejść -początek drogi?

Postprzez agik » 12 paź 2013, o 17:59

A jak się poddasz, to co będzie?
A moze warto się dowiedziec przynajmniej, w którym miejscu coś jest nie tak?

Piszesz, że znasz te teksty wszystkie. Naprawę je znasz? Naprawdę wiesz, co to znaczy miec Siebie, byc dla Siebie, kochac Siebie?

Napiszesz o mamie?
Napisz, proszę.


P.s- kiedyś tu się włamał jakiś haker i admin najwyraźniej zmienił ustawienia- można pisac kilka minut, a potem zostaje się automatycznie wylogowanym. Dlatego- dłuższe teksty, warto kopiowac przed wysłaniem, bo - rzeczywiście- to poczucie klęski, kiedy się okazuje, że cały tekst, czasem z gardła wydarty poszedł w kosmos, jest bardzo deprymujący.

Witaj :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: jak odejść -początek drogi?

Postprzez zwyklakobieta » 13 paź 2013, o 08:49

Nie mogę napisać o matce, bo to chyba nie ten etap.Wolę tak to ująć, niż powiedzieć, że nie ma o czym.
Trudny był wczorajszy wieczór, nie mogę sie powstrzymać, by nie wylać na niego - partnera, całej złości i żalu. Wylał na mnie kubeł zimnej wody, dzwoniąc i wrzeszcząc, żebym dała mu spokój....4lata wspólnego życia, wspólnej pracy i teraz - mam sie uporządkować....
Co sie robi, gdy facet notorycznie zdradza, kłamie, manipuluje , a z każda obietnicą, że to koniec tylko zmienia zestaw kłamstw? Jak to jest byc tak silną, żeby takich sytuacji nie przezywać? Zdrową kobietę mężczyzna rani tylko raz, wiem...
On mi mówił, wybaczasz, bo mnie kochasz, jestes taka oddana...
Gdzie indziej wyczytałam albo usłyszałam - jak kochasz, niczego nie oczekujesz.....
Kochasz - to dbasz, by był szcęsliwy, widocznie ona jest mu potrzebna do szczęścia....
on mówił - dorosnij, na świecie jest tyle takich układów....Ty jesteś najważniejsza, ona to tylko godzina, dwie raz na iles dni....
Wiem, jak psychicznie wyniszczył mnie ten związek, ale jest we mnie straszny żal, że to musi sie skończyć.To uzaleznienie, wiem , im bardziej o tym myslę, tym większy mętlik w głowie.Zaczęłam wczoraj ten wątek, ale widzę, że bez pomocy specjalisty nie zrobię kroku w przód.
Na szczęście jakoś mnie tam odrzucił, bo inaczej już bym wróciła, ale on póki co wcale nie chce, bym wracała!!!
zwyklakobieta
 
Posty: 3
Dołączył(a): 12 paź 2013, o 14:19

Re: jak odejść -początek drogi?

Postprzez hanusia » 13 paź 2013, o 08:51

Co to znaczy mieć siebie ?Według mnie ,mam siebie czyli kocham siebie bez względu na to czy mnie ktoś lubi czy nie.
Jeżeli ktoś mnie nie akceptuje to jego problem nie mój.Jeżeli ktoś mnie odrzuca tzn. że nie zasługuje na moją uwagę,
taki ktoś nie jest wart tego aby zawracać sobie nim głowę.Wyrzucam takiego ktosia z głowy i szukam osób ,dla których coś znaczę.
hanusia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 18:48

Re: jak odejść -początek drogi?

Postprzez hanusia » 13 paź 2013, o 09:00

Ostatnio wyszła bardzo fajna książka "Moje dwie głowy"polecam.W tej książce autorka opisuje faceta ,który ją zdradzał i która była od niego uzależniona .Nazywa go w książce PSYCHOFAGiem czyli psyche -dusz,fag - pożeracz ,pożeracz duszy.
Tak też jest pewnie u ciebie ,zżarł ci pewnie całą duszę i nie jesteś już sobą .Uwolnij się od niego psychicznie
a zaczniesz cieszyć się sobą i swoim życiem. :kwiatek:
hanusia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 18:48

Re: jak odejść -początek drogi?

Postprzez paula___ » 13 paź 2013, o 12:49

zwyklakobieta napisał(a):Zająć czymś głowę, kontakt z innymi ludźmi, ok, tylko tak sie składa, że jestem totalnie sama, nie mam poza dwojgiem dorosłych synów( mam 52 lata) nikogo..A głupio mi obarczać tych facetów swoimi głupimi problemami, naiwnościa i głupotą właściwą nastolatkom


Zrobiłaś pierwszy krok, odeszłaś, musisz w tym wytrwać. Wiem, że fajnie się tak mówi będąc obok... A może jednak warto skupić się na rodzinie? Na synach? To jest poważny problem i nie możesz myśleć o nim tak jak - patrz pogrubiony cytat. A jakieś koleżanki, przyjaciółki? Matka i bracia rozumiem odpadają w kwestii jakiejkolwiek pomocy? Moim zdaniem to jest bardzo poważny problem i sama sobie z nim nie poradzisz, potrzebujesz wsparcia, może nawet wskazówek, a jaka psychoterapia? Myślałaś o tym?
paula___
 
Posty: 38
Dołączył(a): 12 paź 2013, o 17:26

Re: jak odejść -początek drogi?

Postprzez agik » 13 paź 2013, o 22:47

zwyklakobieta napisał(a):Nie mogę napisać o matce, bo to chyba nie ten etap.Wolę tak to ująć, niż powiedzieć, że nie ma o czym.

A potrafisz powiedziec- dlaczego?
Co Cię powstrzymuje? Poczucie lojalności, wstyd, strach?

Mam taki dziwne wrażenie, że jesteś za szkłem. Mam wrazenie, ze rozumiesz takie różne mechanizmy, którym podlegasz, ale w nie nie do końca wierzysz. Tak, jakbyś oglądała amerykański film i wiedziała co się za chwilę zdarzy i komentowała swoje życie z pozycji obserwatora.
Dlaczego zamroziłaś swój krzyk? Krzyk 'NIIIIIIIIEEEEEEEEEE"? A tym samym godzisz się na okruszki?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: jak odejść -początek drogi?

Postprzez PsychoPomoc » 23 paź 2013, o 23:06

Witam,

czytając Twój wpis, muszę przyznać, że dość się zdziwiłam.
Napisałaś w nim, że Twój partner prowadził dwa życia - z Tobą i z durgą kobietą, co oznacza, że nie był wobec Ciebie szczery - nawet jeśli Cię o tym poinformował.
Kochający mężczyzna, który zakłada rodzinę powinien stawiać ją ponad wszystko i dbać o to co budował przez tyle lat, a nie pocieszać się drugą kobietą, która padła tak na prawdę jego ofiarą.
Dzięki niej chciał się dowartośiować ? że mimo jego wieku, stać go na podwójne życie ? - jeśli tak, to zachował się jak człowiek bez zasad - typowy egoista, który kosztem drugiego człowieka chce uszczęśliwić siebie, spełnić swoje dotychczasowo niespełnione potrzeby.
Kobiety które padają ofiarą tzw. życia w trójkącie (jeśli same się oczywiście na to nie decydują) - są nieszczęśliwe.
Mają przez to często wstręt do mężczyzn i zostają same po rozstaniach, żyjąc o własnych siłach.

Napisałaś, że wyprowadziłaś się od niego, ale mimo to ciągnie Cię do powrotu.
Ciągle Cię tylko dlatego, że nie masz nikogo jak dobrze zrozumiałam - to jest podstawowy błąd popełniany przez większość kobiet.
Czujesz do niego wstręt i obrzydzenie przez to jak postąpił z Tobą i z nią, ale mimo wszystko chcesz kolejny raz wrócić do człowieka który Cię oszukuje i z pewnością z tym nie skończy, skoro już to rozpoczął.

Pamiętaj. Nigdy nie mów, że jesteś sama. - mimo, że Twoja rodzina się od Ciebie odwróciła, zawsze możesz znaleźć oparcie w drugim człowieku - nawet w całkiem obcej osobie, a z przede wszystkim w samej sobie.
Znajdź siłę w sobie, która pozwoli Ci się od tego uwolnić. - nie mów sobie, że nie potrafisz, tylko wręcz przeciwnie - powtarzaj sobie, że jesteś silną kobietą i dzięki temu możesz zdziałać wiele.
Człowiek który sam podświadomie wpaja do siebie, że czegoś nie potrafi, że nie da rady - niszczy sam siebie, oraz staje się czyimś więźniem.

Właśnie powinnaś pokazać temu człwiekowi, że jesteś na tyle silna, aby samej dać sobie radę i nie potrzebujesz siedzieć na jego łasce i czekać, aż zrozumie, że to co robi jest nieodpowiednie i nieszczere wobec Ciebie.
Masz synów prawda ? Rozumiem,że nie chcesz ich obarczać swoimi problemami, jednak pamiętaj, że często wyjawienie bliskiej osobie swoich uczuć pozwala nam odnaleźć siłę by dalej walczyć.
Skorzystaj również z pomocy psychologa, bądź psychoterapeuty - poszukaj miejsc, gdzie odbywają się spotkania tzw. wspólne, czyli z ludźmi którzy mają podobne problemy do Twoich - tam na pewno uzyskasz pomoc i uwolnisz się od życia z człowiekiem, który nie daje Ci szczęścia. Z czasem zrozumiesz, że sama potrafisz zdziałać więcej i znajdziesz to szczęście w najmniejszych rzeczach jakie Cię codziennie dotykają - szczęściem już jest, to, że uwolniłaś się od swojego partnera i powinnaś to wykorzystać, właśnie w tym momencie.

Pozdrawiam.
PsychoPomoc.
Avatar użytkownika
PsychoPomoc
 
Posty: 17
Dołączył(a): 23 paź 2013, o 21:43


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 258 gości

cron