Próżnia jest okropna, takie sidła...
Nie zmuszaj się do kontaktów z innymi. Ja się już chyba pogodziłam, ze taka po prostu jestem i nawet jak coś mi się uda zmienić, to będzie trochę inaczej. Trudno... nie robię już sobie nic na siłę. A sam fakt, ze ma sie świadomość wielu rzeczy jest postępem. Długo trwają te zmiany, długo bardzo ale też nie ma sie co dziwić po tym wszsytkim...
Co do znajomych, to ja byłam szczęśliwa, ze się uwolniłam od swoich oprawców. Dali mi tak w kość, że też część problemów im zawdzięczam... nie wiem czy bym umiała z kimś normalnie rozmawiać jakby nic się nie stało, albo jak bym sobie poradziła z dawnym postepowaniem obecnie... więc nie mam facebooka itp. Nie czuję potrzeby, nie mam ochoty. Z drugiej strony przykro, ze było się cały czas samemu w tej szkole i nie dość, ze samemu, to jeszcze męczonym każdego dnia
Najlepsze wpomnienia, to mam chyba z zawodowej i liceum a z koeżanką z tej pierwszej do dziś utrzymuję kontakt i jest to moja najlepsza kumpela. Wszystko jej mogę powiedzieć, dobrze się rozumiemy. Ostatnio nam się urwał kontakt, bo wiadomo praca itp. ale udaje nam sie spotykać ostatnio czy to na zakupy, na jakąś kawkę do knajpy, planujemy impreze ze znajomymi z byłej pracy, z którymi kiedyś tydzień w tydzień na imprezie byliśmy
Od dzieciństwa mam jedną koleżanką i też dosyć często wpada.
No i znajomi od L z liceum - jego kumpel najlepszy z dziewczyną, ale to już rzadsze spotkania, bo dalej mieszkają i brak czasu.
Ale niestety i tak czasy wcześniejsze pozostawiły spory ślad i niektórych rzeczy już nie cofnę.
Każde kotakty z ludźmi muszą być u mnie raczej rzadkie. Nie mam zaufania do ludzi i chęci przebywania z nimi, w pracy czy to w ogóle. Muszą być one z osobami, które mają moje zaufanie, są pewne, bo w przeciwnym razie jak nie wiem czego się po kim spodziewać, to mogę mieć problem w relacji i mam niestety...