jakie wyjscie lepsze...

Problemy związane z depresją.

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez smerfetka0 » 31 sie 2013, o 18:55

Byc moze.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez limonka » 31 sie 2013, o 20:13

[quote="smerfetka0"

tak jak ktos powiedzial, kiedys to we mnie dojrzeje na tyle ze bede w stanie odejsc, nikt mi tego ie przetlumaczy, nie zrobi za mnie, to musi plynac wprost ze mnie. Jeszcze nie plynie. Na razie znowu jest ok i oby tak zostalo.[/quote]

ja tez nie probuje cie do tego przekonac bo musisz dojrzec do takiej decyzji sama...ale zareczyny? :roll: tego nie rozumiem...dla mnie ten zwiazek to tykajaca baba zegarowa..wiec moze byc tak zmniejszyc tepo? albo skupic sie na terapii...

poza tym nie podoba mi sie fakt ze twoja rodzina nie zna prawdy choc nie watpie ze pewnie sie domysla ze nie masz slodko...rozumiem ze nie chcesz im mowic bo sie martwia i straca dla niego ostatnie resztki sympatii (przynajmniej ja tak mialalm...ale jest to nie fair ze twoi rodzice nie wiedza w co sie pakujesz....
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez smerfetka0 » 31 sie 2013, o 20:25

przyjmuje co do mnie "mowicie", biore to pod uwage, ale i kazdy musi wziac pod uwage ze tu pisze tylko o tym zlym, robiac z kogos potwora do tego stopnia ze sie wydaje ze kazdy dzien to udreka. Nie, nie bronie go. Bron Boze. Chodzi mi o to ze ja tez mam swoje duze wady ktorych wiem ze jemu ciezko zaakceptowac, nie wykracza to po za normy i nie wkracza w patologie, nie rani go na tym poziomie na ktorym on mnie.

Biore tez pod uwage slowa siostry (tej co jest tutaj). O wiekszosci wie. Zna jego i mnie. Jest sporo ode mnie starsza i naprawde madra, chce dla mnie jak najlepiej, jednak ma calkiem inne widzenie calej sytuacji z innego punktu widzenia. Nie wiem czy bardziej mi maci swoim zdaniem czy pomaga, ale na pewno dzieki innemu punktowi widzenia moge na pewne rzeczy spojrzec pod innym katem.

Chodzi mi tylko o to ze tu na forum to jedna strona medalu. No i wlasnie musi do mnie to dojsc, albo i nie dojdzie. Moze kiedys dolacze do grona tych kobiet zmarnowanych zyciem przez faceta. Ale nikt tego nie moze przesadzic i odgadnac wczesniej. Mam (troche) swojego rozumu, chocby dlatego ze piszac tu o tym zlym do czego sie dopuszcza jak jest pijany, pozniej mi wstyd nawet przed Wami, ludzmi ktorych na oczy nie widzialam, pewnie nie zobacze, zawsze moge zamknac i nigdy nie wejsc na forum...a jednak jakas nutka zazenowania bo wiem jak to brzmi, wiem ze te sytuacja traca ostra patologia, a ja dalej wracam. Swojej przyjaciolce poradzilabym pewnie zeby odeszla...Ale z mojego punktu 'siedzenia' wszystko wyglada inaczej.
Moze to przez charakter, jestem strasznie uparta i jak sie upre ze cos ma byc tak i tak to po swoim trupie (po innych nie) bede darzyc do tego zeby to tak wygladalo. Moze i tutaj sobie cos upatrzylam, jakas swoja wizje, i ciezko mi przyznac ze nie tedy droga, i odwrocic wszystko do gory nogami. Nie wiem.

Nie zaluje ze nie mowilam o niczym w domu na ta chwile. Jak bedzie w przyszlosci zobaczymy.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez limonka » 31 sie 2013, o 20:48

Smerfetko dwie rzeczy ... Wady ma kazdy ... U was w zwiazku niestety to jest co wiecej niz zwykle wady... Po drugie fakt ze ze nie masz sily odejsc nie ma nic wspolnego z upartoscia... Sledzac twoje losy Od Dawna uwazam ze masz zadatki lub jestes kobieta kochajaca za bardzo:( moZe I twoj chlopak ma wiele dobrych cech a tu opisalas te najgorsze... To mnie jednak przeraza... Picie, PRZEMOC ,twoj ciagly strach I nerwy :(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez smerfetka0 » 31 sie 2013, o 20:58

wiem limonko wiem... czytam tu was.. a pozniej slucham siostry ktora ma o 180 stopni odmienne zdanie. i uwaza ze jest to karygodne, ale ze kazdy inaczej reaguje na alkohol, ze nie wierzy ze to toksyczy zwiazek tylko widzi ze i ja go kocham i on kocha mnie i w gruncie rzeczy mnie nie skrzywdzi...tylko musi sie odciac od kolegow na takim poziomie by nie ingerowali w jego zycie i od toksycznego ojca. pomimo tego ze zawsze powtarzala ze w leb by mu dala za to jak mnie traktuje jak jest pijany, uwaza ze jest wartosciowy

i wez tu czlowieku badz madry jak z kazdej innej strony inna opinia. musze sluchac sie tylko i wylacznie siebie, nikt za mnie nie przezyje tego bolu po rozstaniu ani tego bolu jesli on znow zawiedzie. jak sama znajde odpowiedz co musze zrobic i bede jej pewna to wtedy podejme te wyzwanie obojetnie ktora droge wybiore. na razie polegam na wszystkich majacych doswiadczenie i w tym sprawach i wiecej zyciowego doswiadczzenia, a musze zaczac na sobie.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez impresja77 » 31 sie 2013, o 21:27

Smerfetko,czytając taki wątek jak Twój napisany przez kogos innego odpowiedziałabyś tak:
-jeżeli Twój partner stosuje przemoc i nadużywa alkoholu ,to po ślubie będzie to robił ze zwiększoną siłą,aż zniszczy siebie i Ciebie.
Napisałabyś też :
-jeżeli on sam nie spełnia warunków odseparowania sie od koleżków i zmiany relacji z rodzicami to Ty nie jesteś w mocy zrobic tego za niego i Twój upór (uparty charakter)...[tylko nie wiem na co chcesz sie uprzeć Smerfie? przypis impresji]...nic nie ma do rzeczy.
Tak byś napisała Smerfetko ,bo wiele razy tak piszesz w cudzych wątkach widząc dokładnie jak sprawy sie mają.
W stosunku do siebie stosujesz jakąś taryfę ulgową ,tak jakby były dwie Smerfetki.
Przecież dobrze wiesz,ze będzie tylko gorzej,dobrze wiesz.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez smerfetka0 » 31 sie 2013, o 22:37

jesli chodzi o drugi podpunkt to nie jest tak do konca ze on nie wyraza checi odseparowania sie od kolegow czy rodziny. dosc sporo robi w tym kierunku, caly czas nad soba pracuje jesli o to chodzi. sama to widze jak sprawy cichna...mija miesiac...mija drugi miesiac...juz nie ma nawet tego tematu...a on wciaz sie cieszy i przychodzi do mnie zadowolony ze spotkal tego i tego i jak zwykle bylo namawianie, odciaganie, tlumaczenie ze 'baba sie powkurza i jej przejdzie' wysmiewanie ze pantofel...i ze udalo mu sie machnac reka i go nawet to nie ruszylo.. taka z niego radosc wrecz bila. czasami sie cieszyl jak poznal kogos na silowni na przyklad...ze wydaje sie fajny jakis chlopak, 'normalny', i nie bylo od razu tematu zeby wyskoczyc na piwo..ze moze w koncu poznal kogos na poziomie...

sporo jest takich sytuacji, ale te jego starania, ta radosc z tych malych rzeczy, to wszystko widze tylko ja, i to mi robi taka nadzieje. a w to ze jest az takim manipulantem nie uwierze nawet jak by sie to mialo rozpasc.

o izolacji od ojca tez wiele bylo staran...bardzo dlugo szukal pracy na takim samym stanowisku za przynajmniej taka kase..zeby juz nie pracowac z ojcem...szukal tez pokoju ale z kotami to jedynie jakies studio minimum a i to nie zawsze. znalazl nawet taka prace, pamietam jaki chodzil zdenerwowany bo nei wiedzial co zrobic, no niestety w tamtej pracy nie bylo mozliwosci przez 6 dni ani razu sie umowic na wczesniejsze skonczenie pracy, a przeciez co raz gdzies na angielski lata...na poczatku roku juz bedzie mogl robic kurs...do tego potrzebuje wolnego, niestandardowych godzin...zawsze jest jakies 'ale'... takie zycie

nie dam sie zniszczyc calkowicie, ale teraz chce z nim jeszcze byc, nie jestem gotowa by odejsc.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez impresja77 » 31 sie 2013, o 22:49

No tak...
ale ten post wyżej brzmi jakby to pisała matka o 17 letnim synu.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez smerfetka0 » 31 sie 2013, o 22:52

pytasz to odpowiadam. opisywanie poszczegolnych zdarzen brzmi smiesznie, jak nic nie pisze dalej bedzie potworem najgorszym, jak pisze to bedzie ze go bronie.
ciesze sie ze mam was tu, mam sie komu 'wyplakac', ale na razie to jest moja decyzja i w tym momencie jest mi z nia dobrze.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez impresja77 » 31 sie 2013, o 23:01

Najważniejsze,że jesteś w zgodzie ze swoją decyzją
Aha i pisząc ,że Twój post brzmi jak matka o synu nie miałam na myśli ,że jest śmieszny ,tylko ,że przejmujesz rolę opiekunki mężczyzny ,cieszysz się z jego sukcesów ,zamiast mieć w nim równorzędnego partnera a nie chłopca do naprawiania.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez smerfetka0 » 31 sie 2013, o 23:21

impresja77 napisał(a):Najważniejsze,że jesteś w zgodzie ze swoją decyzją
Aha i pisząc ,że Twój post brzmi jak matka o synu nie miałam na myśli ,że jest śmieszny ,tylko ,że przejmujesz rolę opiekunki mężczyzny ,cieszysz się z jego sukcesów ,zamiast mieć w nim równorzędnego partnera a nie chłopca do naprawiania.


no to nie zrozumialam wczesniej. ale czy nie powinny mnie cieszyc nawet male sukcesy na drodze na ktorej sie potykal?
owszem moze i czasem wychodze po za granice i staram sie naprawiac a nie jedynie byc jakims oparciem w samonaprawianiu, ale pewnie w wiekszosci nie zdaje sobie z tego sprawy. lapie sie na tym bardzo czesto, ze matkuje, wyreczam, opekuje sie i podstawiam pod nos jak by dwie lewe rece mial :/ ale to juz moja osobna walka ze mna sama
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez impresja77 » 1 wrz 2013, o 10:05

smerfetka0 napisał(a):no to nie zrozumialam wczesniej. ale czy nie powinny mnie cieszyc nawet male sukcesy na drodze na ktorej sie potykal?

Wiesz to zależy jak cieszyć.Cieszyć sie będziesz jak Ci dziecko siądzie na nocnik pierwszy raz i zrobi kupkę.
Partner to jest dorosły człowiek i możesz mu dać do zrozumienia,że doceniasz Jego wysiłki dla poprawienia Waszych relacji.Ale to ,że On pracuje nad swoim trudnym charakterem nie może stanowić Twojego źródła radości ,takiego jak matka zachwyca się ,że jej dziecko zrobiło pierwszy kroczek.A tak to niestety u Ciebie brzmi.Warto uważać ,czy działania partnera nie stają się probierzem i barometrem Twoich nastrojów.Czy nie warunkują Twoich działań w innych strefach życia.Lepiej tą energię przesłać na swoje działania i na swoje uważne życie,a kolegę obserwować ,kochać i czasami dać do zrozumienia,że doceniasz jego wysiłek.Ale nie wpadać w zachwyty ,że niuniuś raz odmówił koleżkom spotkania to już mu się należą fanfary,zachwyty i tym samym Ty jesteś cała w skowronkach ,a następnym razem jak im nie odmówi to popadasz w rozpacz.
Nie warunkuj siebie i tym kim jesteś i czym się zajmujesz naprawą lub nie swojego partnera.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez smerfetka0 » 1 wrz 2013, o 14:42

wiem ze masz racje impresja, tylko mysle ze to bardziej tak brzmi niz jest w rzeczywistosci. ale to temat do przemyslen na kiedy indziej.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: jakie wyjscie lepsze...

Postprzez impresja77 » 4 paź 2013, o 21:18

Co u Ciebie?
Jakie wyjście wybrałaś?
Jak egzaminy?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 295 gości

cron