Córka schizofremiczki i alkoholika

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez czarna_furia » 2 paź 2013, o 10:55

Gunia76 napisał(a):Czarna_furia nie powiedziałam.... i pewnie długo nie powiem, bo mnie blokuje.Pamiętam,jak miałam na indywidualnej zwrócić uwagę terapeucie,żeby nie kończył zajęć niespodziewanie przed czasem,to myślałam,że umrę :shock: Zajęło mi to z miesiąc chyba.Dopiero,gdy już na prawdę nie mogłam tego znieść to powiedziałam.Tu pewnie będzie podobnie...A nie powiem,bo co to zmieni? Ich nie wyrzucą, a ja chcę chodzić, nie zrezygnuję, więc muszę się dostosować po prostu


nic nie zmieni , ale może ulży Tobie ?
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 2 paź 2013, o 21:39

Gunia76 napisał(a):A nie powiem,bo co to zmieni? Ich nie wyrzucą, a ja chcę chodzić, nie zrezygnuję, więc muszę się dostosować po prostu


Ja si tego teraz też uczę... i rozumiem jak Ci ciężko.
Jak powiesz, to moze sie okazać, esz z kimś kontakt, bo będziesz miała szansę go pozanć w sumie i on Ciebie. A dzięki temu m.in powstają jakieś tam relacje, dzięki temu w ogóle w nie wchodzimy.
Ja nei twierdzę, że jest to łatwe, bo sama dostałam parę dni temu kopa i nie wiem co z tym zrobić. Na razie próbuję a z tych prób mi wychodzi, ze tak może być... czy jest nie wiem,... bo się zapuszczam jak ostatni tchórz.
A prawda jest taka, ze boję się ludzi, boję się ich reakcji i tego do czego są zdolni szczególnie wtedy, gdy są w lepszej pozycji. Nie umiem wypowiedzieć własnego zdania, okazać nie zadowolenia, bo nie wiem z czym się spotkam. Pewnie gdybym była bardziej pewna siebie, to nie miałabym z tym problemu... a ja nie umiem być w relacji z ludźmi i pozostaje mi się samej tego nauczyć na tyle na ile się da. I coś czuję, ze będzie mnie tyłek jeszcze nie raz bolał :?
Poza tym takie sytuacje dużo nam mówią o nas samych.

A w domu coś sie gorszego dzieje? Co z mieszkaniem, na które czekacie?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 3 paź 2013, o 07:35

No właśnie. Chyba też boję się relacji ludzi, a zwłaszcza odrzucenia. Zostania samą . Przerabiałam to na indywidualnej,tzn rozmawialiśmy o tym ,że boję się odrzucenia przez grupę. Bo w czasach szkolnych zazwyczaj tak było.Nie należałam do żadnej społeczności klasowej po za klasowej...Zawsze sama zawsze na uboczu.
Pamiętam,ze chciałam w pierwszej klasie chodzić do zuchów i nawet chodziłam,chyba z pół roku,ale też nie potrafiłam tam się odnaleźć, nie przynależałam do drużyny,często chorowałam,opuszczałam najlepsze zbiórki,nigdy mnie mama nie puściła na dłuższy wyjazd i tak zostałam odsunięta , przestałam być lubiana... I teraz to doświadczenie siedzi gdzieś tam we mnie...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez czarna_furia » 3 paź 2013, o 08:56

Guniu

rozumiem Twój lęk przed odrzuceniem, człowiek się boi że zostanie sam ze sobą tylko. To paraliżuje.
Z drugiej strony myślę, że w obliczu problemów ( zwłaszcza tych emocjonalnych )tak naprawdę i tak zostajemy sami ze sobą. Nikt Nam nie pomoże, musimy się sami z tym uporać.

Na którejś wizycie moja Pani P. zapytała się co mam jeszcze do stracenia ?? Tyle w życiu przeszłam, tyle rzeczy się wydarzyło, tak bardzo cierpiałam i czy może stać się coś jeszcze gorszego jeśli po prostu TYLKO i AŻ będę sobą ?

Może warto się zastanowić co się stanie jeśli powiesz grupie co tak naprawdę myślisz o niej, i czy to co teoretycznie się wydarzy będzie gorsze, tragiczniejsze niż to co do tej pory Cię spotkało ?

Życzę Tobie dużo siły :kwiatek:
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 3 paź 2013, o 20:56

Z tą szkołą i znajomymi, to u mnie było podobnie. Zawsze czułam się jakaś niedopasowana.
Jeszcze gorsze było to, że niestety zostało to szybko dostrzeżone chyba i dostawał po łbie... nigdy nikomu o tym nie powiedziałam. Na terapii też nie, bo za dużo to jest. A w ostatnim czasie widzę jak to gdzieś od wewnątrz psuje mi sporo w życiu i boję się wręcz za to zabrać, wracać do tamtych zdarzeń. :(

Ale przygotowuję się na to... chyba ten proces już się zaczął... teraz tylko czekać aż się rozwinie.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 4 paź 2013, o 08:09

Ja na chwilę obecną całkowicie odcięłam się od starych znajomych.Nie wiem czemu...może dlatego,że nigdy żadne z nich mnie nie potrafił słuchać,zawsze to ja byłam tą, do której mogli się wygadać...A ja jestem już tym zmęczona.Kilka razy próbowałam zacząć mówić o swoich problemach,ale nie spotkałam się ze zrozumieniem,a wręcz przeciwnie, powiedziano mi,że przesadzam,wymyślam,więc teraz nie spotykam się z nimi. Z tymi z grupy nie zapoznałam się jeszcze aż tak bardzo,żeby iść choćby na kawę i pogadać.Więc tkwię zawieszona w próżni...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 4 paź 2013, o 23:34

Próżnia jest okropna, takie sidła...

Nie zmuszaj się do kontaktów z innymi. Ja się już chyba pogodziłam, ze taka po prostu jestem i nawet jak coś mi się uda zmienić, to będzie trochę inaczej. Trudno... nie robię już sobie nic na siłę. A sam fakt, ze ma sie świadomość wielu rzeczy jest postępem. Długo trwają te zmiany, długo bardzo ale też nie ma sie co dziwić po tym wszsytkim...

Co do znajomych, to ja byłam szczęśliwa, ze się uwolniłam od swoich oprawców. Dali mi tak w kość, że też część problemów im zawdzięczam... nie wiem czy bym umiała z kimś normalnie rozmawiać jakby nic się nie stało, albo jak bym sobie poradziła z dawnym postepowaniem obecnie... więc nie mam facebooka itp. Nie czuję potrzeby, nie mam ochoty. Z drugiej strony przykro, ze było się cały czas samemu w tej szkole i nie dość, ze samemu, to jeszcze męczonym każdego dnia :(
Najlepsze wpomnienia, to mam chyba z zawodowej i liceum a z koeżanką z tej pierwszej do dziś utrzymuję kontakt i jest to moja najlepsza kumpela. Wszystko jej mogę powiedzieć, dobrze się rozumiemy. Ostatnio nam się urwał kontakt, bo wiadomo praca itp. ale udaje nam sie spotykać ostatnio czy to na zakupy, na jakąś kawkę do knajpy, planujemy impreze ze znajomymi z byłej pracy, z którymi kiedyś tydzień w tydzień na imprezie byliśmy ;)
Od dzieciństwa mam jedną koleżanką i też dosyć często wpada.
No i znajomi od L z liceum - jego kumpel najlepszy z dziewczyną, ale to już rzadsze spotkania, bo dalej mieszkają i brak czasu.

Ale niestety i tak czasy wcześniejsze pozostawiły spory ślad i niektórych rzeczy już nie cofnę.

Każde kotakty z ludźmi muszą być u mnie raczej rzadkie. Nie mam zaufania do ludzi i chęci przebywania z nimi, w pracy czy to w ogóle. Muszą być one z osobami, które mają moje zaufanie, są pewne, bo w przeciwnym razie jak nie wiem czego się po kim spodziewać, to mogę mieć problem w relacji i mam niestety...
:bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 5 paź 2013, o 10:21

JA żadnych lat szkolnych nie wspominam dobrze. W podstawówce miałam jedną koleżankę, dla reszty byłam ,,dziwolągiem,, W szkole sredniej miałam dwie-trzy koleżanki,ale często czułam się tą ,,na doczepkę,, Miałam wrażenie,że im przeszkadzam, bo one były przyjaciółkami jeszcze z podstawówki.Znajomi z pracy- zaufałam jednej, zaprzyjaźniłam się, została nawet matką chrzestną mojego syna, ale coś się popsuło, obraziła się i nawet nie odpowiedziała na zaproszenie na komunię. Nawet nie zadzwoniła,że nie przyjdzie.
Z koleżankami ze szkoły sredniej spotykam się praktycznie cały czas, choć bywają lata przerw. Z ich mężami też sie znamy, kiedyś razem jeździlismy na różne wekeendy, pod namioty,był okres wspólnych imprez, grillowania, teraz od jakiegoś roku a nawet dłużej nie spotykam się z nimi. Jedna zadzwoniła i chciała mnie w góry wyciagnąć, ale nie mam ochoty iść z nią. Bo w góry to mam ochotę :) Napisałam jej że nie idę, to odpisała obtrażona,że ciagle jej odmawiam i więcej sie nie będzie narzucać. Poczułam się winna po tej odpowiedzi, bo moze faktycznie to moja wina,że nikt sie ze mną nie chce spotkać?Moze to ja dalej jestem dziwadłem? Więc skazana jestem na brak znajomych?
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 5 paź 2013, o 16:27

Gunia76 napisał(a): Jedna zadzwoniła i chciała mnie w góry wyciagnąć, ale nie mam ochoty iść z nią. Bo w góry to mam ochotę :) Napisałam jej że nie idę, to odpisała obtrażona,że ciagle jej odmawiam i więcej sie nie będzie narzucać. Poczułam się winna po tej odpowiedzi, bo moze faktycznie to moja wina,że nikt sie ze mną nie chce spotkać?Moze to ja dalej jestem dziwadłem? Więc skazana jestem na brak znajomych?


Myślę, że nie ma tu winy niczyjej. Na zewnątrz nasze reakcje są rozumiane inaczej niż są w rzeczywistości. Myślę, że żadnej ze stron nie ma się co dziwić. Ani nam, bo trudno nauczyć się z dnia nadzień inaczej, ani innym, bo nie są jasnowidzami i odbierają rzecz tak jak wygląda.
Podam Ci przykład dosłownie z wczoraj; u mnie w pracy, w której ostatnio jest do kitu. Z jakich powodów nie wiem. Po części pewnie powodu mojego wykrzywionego postrzegania, dziwnego reagowania i innego zachowania w sytuacjach jakichś stresowych. Inna sprawa, że osoby, z którymi przyszło mi siedzieć są niezłymi manipulantkami i do tego twierdzącymi, że wiedzą wszystko.
W takim towarzystwie ja się kurczę w sobie. Trudno mi się pracuje i w ogóle nie wydaje połowy z tego na ile mnie stać. W przeciwieństwie na przykład do tego jakie mam efekty jak działam sama. Bez porównania.
Wczoraj (jak co dzień ostatnio) durną uwagą, kąśliwą poczułam się zaatakowana. Miałam ochotę uciekać, bo dyskusji nie ma, bo przecież Ty nigdy nie masz racji a jak pytasz, to w ogóle jakaś tragedia. Pomimo, że to staż nie praca.
Więc zareagowałam zamknięciem, bo inaczej bym się rozryczała a przecież nie mogłam. To było jedyne rozwiązanie. Reakcja była jeszcze gorsza, bo odebrano to jako, że się obrażam. Zła byłam, ale dlatego, że nie mam szans na dyskusję pomimo, że chce wytłumaczyć dlaczego coś zrozumiałam nie taka a inaczej. I nie skomentowałam, nie odezwałam się... być może tak to wyglądało, trudno. Miałam ochotę wyjść, zastanawiałam się co zrobić by wyjść. Ale wytrwałam. Wróciłam do domu tak rozwalona, że poszłam spać.

Guniu a zastanów się czy chcesz mieć kontak z ludźmi, bo wypada, bo tak trzeba czy to Twoja własna potrzeba?
Bo my mamy często inne potrzeby niż "normalni" ludzie.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez impresja77 » 5 paź 2013, o 16:38

Zawsze można założyć własną firmę...na księżycu... :)
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 5 paź 2013, o 16:55

Imprecha chciałaś dogryźć a trafiłaś w sedno - zakładam :) nazwa będzie w ten deseń. I podpisałam już umowę przed wczoraj. Teraz ciężka praca mnie czeka, żeby osiągną cele, ale najważniejsze, że samej :)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez impresja77 » 5 paź 2013, o 18:57

nie mogłam sie powstrzymać ,to było silniejsze ode mnie...... :kwiatek: :lol:
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 5 paź 2013, o 19:24

Taka Twoja natura. :wink:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 6 paź 2013, o 14:49

Chciałam mieć po prostu przyjaciółkę której potrafiłbym zaufać tak bardzo że miałabym w razie potrzeby zadzwonić w środku nocy żeby się wypłakać żeby potrafiła słuchać , żeby potrafiła nic nie mówic czasem tylko siedzieć że mną i milczeć. A najważniejsze żebym ją miała odwagę zaufać, żebym nie miała wyrzutów sumienia że proszę o pomoc .Wprawdzie mam jedna, ale jest daleko porozumiewamy się na gg.Nie przyjedzie w razie potrzeby.na rodzinę nie mogę liczyć niestety.w ostateczności proszę kogoś z rodziny o pomoc chociaż mam wewnętrzny przeciw
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 7 paź 2013, o 01:05

Wiem Guniu, rozumiem :pocieszacz: :pocieszacz:
Mam podobnie.
Pozostaje nam sie albo z tym pogodzić, albo spróbować wchodzc w te relacje. Ja chyba zacznę od terapii grupowej.. tam, gdzie będą ludzie podobni do mnie, bo z tymi, ktorych spotykam na co dzień nie potrafię :(
Na siłę też nie zamierzam, bo przecież nie o to chodzi.

Gunia76 napisał(a):na rodzinę nie mogę liczyć niestety.w ostateczności proszę kogoś z rodziny o pomoc chociaż mam wewnętrzny przeciw


Tu tez nie mogę powiedzieć, że nie rozumiem, bo rozumiem :( W tym to tym bardziej nic dziwnego nie ma... może dlatego też m.in chcemy robić większość rzeczy same, bo zrobimy najlepiej, bo nigdy nie wiadomo czy ktos nas nie zostaw na lodzie :(
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości