czy to ze mna jest cos nie tak?

Problemy z partnerami.

czy to ze mna jest cos nie tak?

Postprzez dmuchawce_latawce » 25 wrz 2013, o 19:44

W tym roku - w listopadzie mial byc nasz slub. Bynajmiej on tak zaplanowal. No wlasnie ON. Poznalismy sie, a wlasciwie na nowo zakochalismy sie w sobie (jako nastolatkowie bylismy para) 5 lat temu. Od wtedy jeszcze zonaty z mega problemami malzenskimi i ja w zwiazku u skraju wytrzymania psychicznego z partnerem. On pomogl mi wyjsc z toksycznego zwiazku, dajac ogromne wsparcie. Niestety nie mielismy siebie na codzien. On mieszkal zagranica. Widzielismy sie 3 razy w roku po ok. miesiacu. Codziennie ze soba rozmawialismy, rozumielismy sie bez slow i zdawalo sie, ze idylla nigdy sie nie skonczy. Dawalam siebie na maksa i potrzebowalam tego samego. I mialam to. Do pewnego czasu. Czekalam na niego, az on zdecyduje sie na krok ku naszej przyszlosci. W zeszlym roku wyprowadzil sie od zony i zaczal sie proces separacji. I od tego czasu zaczely sie nasze problemy. juz mnie nie potrzebowaljak kiedys, odzyskal swoja wolnosc, zaczal kazda swoja wolna chwile wypelniac swoimi pasjami. Na mnie zawsze brakowalo czasu. Rzadko mial ochote spotkac sie ze mna na skype, przychodzil weekend - nie rozmawialismy ze soba, bo on albo umawial sie ze znajomymi by jezdzic rowerami, albo biegac, albo na ryby, albo plywanie, albo myslistwo a zima narty.Poniewaz miedzy nami jest roznica czasowa - az 6 godzin, gdy jego dzien sie zaczynal, moj sie konczyl. Kiedys ta roznica czasowa nie przeszkadzala mu, by pokazac jak wazna bylam dla niego. Zawsze znajdowal czas by spotkac sie ze mna na skype czy porozmawiac. Podziwialam go za jego pasje, ale z czasem zaczelam jego sportowe zainteresowania traktowac jak swoja rywalke. Potrafilabym to zaakceptowac, gdybysmy mieszkali razem, mieli siebie na codzien, ale czy nie widzac bliskiej osoby tygodniami bylo cos dziwnego, ze chcialo sie go zobaczyc? Dla niego tak. W lutym tego roku zaczal sie koszmar z nim. Facetowi odbilo. Stal sie arogancki, chamski, wulgarny i egoistyczny. Wszystkie cechy, ktore mnie tak rozkochaly w nim,gdzies znikly. Nagle przestalam miec ochote sie mu zwierzac, balam sie poruszac jakis temat, ktory nie bylby po jego mysli, zaczelam miec swoje tajemnice. W tym roku latem gdy sie widzielismy przez 1,5 miesiaca powiedzialam jego matce, ze bardzo sie zmienil. Ze praktycznie nie takiego czlowieka pokochalam i sie zakochalam bezgranicznie. Stal sie egoista, egocentrykiem. Mimo tego przyjelam jego zareczyny i pierscionek majac glupia nadzieje, ze moze gdzies sie pogubil i ten kryzys, ktory trwa od lutego to w koncu sie skonczy. Kocha sie mimo, pomimo i wbrew wszystkiemu - nie tylko gdy jest cudownie, ale takze gdy zle sie dzieje.Zawiodl mnie w sierpniu po raz kolejny. Zerwalam zareczyny. Emocje opadly i przyjrzalam sie sobie dokladnie i wiem dzisiaj, ze ja tez troche mieszalam, bylam zbyt impulsywan i zbyt emocjonalnie podchodzilam do zwiazku. Po 3 tygodniach odezwalam sie do niego. Trwalo kilka tygodni zanim zaczal odpisywac mi. Stal sie okropnie obrazalski, jego duma i jego ego rzadzi nim. W zeszlym tygodniu napisal, ze w listopadzie przyleci. W pn, napisalam do niego, ze chce wiedziec na czym stoje, czy zaczynamy na nowo zycie ze soba, na jakich zasadach opiera sie nasz zwiazek - trzymal mnie na bardzo duzy dystans, na tak duzy, ze gdy mial urodziny nie chcialmnie nawet uslyszec. Znowu musialo byc jak on zaplanowal. Po moim @ odpisal mi: przykro, ze tak to sie skonczylo - zegnaj na zawsze. Z chwila gdy mial udowodnic swoje plany w stosunkyu do mnie, swoje slowa zamienic w czyny - stchorzyl i zwalil cala wine na mojego @. Czuje sie osoba wykorzystana przez niego, gdy mial problemy malzenskie, potem problemy z corka czy problemy finansowe. Z chwila, gdy zaczal wychodzic na swoja prosta pozbyl sie mnie. A ja go kocham i rozpaczam w domu.Wiem, ze jestem glupia i naiwna, ale boli mnie, ze pokazalam mu swoje uczucia, zaufalam mu i dalam mu swoje cenne 5 lat tylko po to by czuc sie wykorzystana. Czy facetom odbija palma gdy rozwioda sie i potrzebuja sie wyszalec? Najgorsze jest to, ze ja nie wiem czego dzisiaj chce od zycia. Niby z jednej strony chcialabym by napisal, odezwal sie do mnie, ale z drugiej strony to ja nie wiem czy tego naprawde chce. Nic nie wiem!
dmuchawce_latawce
 
Posty: 2
Dołączył(a): 25 wrz 2013, o 18:55

Re: czy to ze mna jest cos nie tak?

Postprzez impresja77 » 25 wrz 2013, o 20:02

Facet chce sie wymiksować ze zwiazku ,poczuł zew wolności i tak działa,żebyś Ty sie denerwowała ,a on miał pretekst,że to przez Ciebie. Nie potrafi zakończyć związku elegancko i manipuluje,żebyś to Ty czułą sie winna.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: czy to ze mna jest cos nie tak?

Postprzez dmuchawce_latawce » 25 wrz 2013, o 22:05

wlasnie -czula sie winna.Swietne okreslenie. Za kazdym razem, gdy byla klotnia, to ja czulam sie winna. I teraz tez mam poczucie winy. I nie chce mnie opuscic. I jak sie go pozbyc? Zapewne trzeba czasu.
dmuchawce_latawce
 
Posty: 2
Dołączył(a): 25 wrz 2013, o 18:55

Re: czy to ze mna jest cos nie tak?

Postprzez caterpillar » 25 wrz 2013, o 22:24

mysle ,ze ladujesz sie w kolejna toksyczna relacje
moim zdaniem facet Cie zwyczajnie wykorzystuje.

http://chomikuj.pl/hipopotam37/Norwood+ ... 249846.pdf
poczytaj
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 221 gości

cron