Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Problemy z partnerami.

Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez psycho.madness » 23 wrz 2013, o 19:25

Witajcie ponownie!
Znów po bardzo długiej nieobecności wracam tu. Mam taką sprawę, która nie daje mi spokoju.

Kto mnie pamięta, to wie, że jestem chłopakie, dwudziestokilkuletnim. Jestem w kilkuletnim związku z chłopakiem.
2 lata temu wyjechaliśmy do innego miasta, zamieszkaliśmy razem w kawalerce.
Od dłuższego czasu - ok. 3 lat - jesteśmy w takim miejscu, że nie możemy pójść na przód. Częste awantury o byle co.
Taki przedłużający się kryzys.

1,5 roku temu w ciężkiej dla mnie chwili siadłem na czata żeby pogadać z kimś. Poznałem fajną osobę, skumplowaliśmy się. Było bezpiecznie, bo oddaleni od siebie znacznie. Fajna znajomość, zaczęliśmy się dogadywać, pomagać sobie najpierw mailowo, później Skype, telefon itd. Mieliśmy stały, dobry kontakt.
Codziennie widywaliśmy się na Skype i pisaliśmy ze sobą. Prawdziwa przyjaźń. Super!

Na początku tego roku uświadomiłem sobie, że go kocham. To dziwne. Nidy się nie spotkaliśmy. Widywaliśmy się tylko dzięki nowej technologi - Skype. Ukrywałem to jednak, bo nie widziałem większego sensu ujawniania tego.
On też od dawna czuł ''coś'' do mnie, sam nie wiedział co.
W kwietniu powiedział mi, że ma kontakt z kolegą i czasem pogadają, pójdą na spacer.

Boooże... to był punkt kulminacyjny. Zaczął o nim więcej pisać, jak o przyjacielu.
Wtedy poczułem potrzebę wykrzyczenia tego wszystkiego. Napisałem mu maila, przyznałem się do swojego uczucia.
Był zszokowany trochę. Później to się potoczyło tak, że on też wyznał mi miłość.
Pierwszy raz spotkaliśmy się w maju. Super, normalne spotkanie. Dużo przytulania, patrzenia na siebie. Tyle.
Wtedy ustaliliśmy, że na razie musimy być tylko przyjaciółmi.

Ogólnie widzieliśmy się tylko 2 razy.

Ja jednak nie mogę sobie z tym poradzić. Cały czas go kocham, codziennie o nim myślę, nie dopuszczam do siebie myśli, że może być z kimś innym niż ja. Z drugiej jednak strony... jestem w związku - toksycznym - ale związku i nie wiem co ja mam robić. Pokochałem drugiego, kochając też pierwszego.
Czy to w ogóle możliwe?

Czasem mam ochotę wyrwać się z tego związku i uciec do niego. Być wreszcie szczęśliwym.
Ale tyle wspomnień, wspólnych chwil, planów... wszystko jednak wali się z każdym miesiącem.

Nie zakochałem się w wyglądzie, w seksowności, w fizyczności. To rozwijało się z czasem i przyszło niespodziewanie. A dodam, że poznaliśmy się w ciekawy dzień... 14. lutego.

Czuję, że nie mogę tak normalnie żyć i muszę coś zrobić. Zrozumiałem, że niebędąc z nim - będę smutny, nieszczęśliwy. I nie zmienią tego pieniądze, samochód, dobra praca.

Musiałem się wygadać. Dzięki.
Napiszcie coś proszę.

Pozdrawiam.
psycho.madness
 
Posty: 109
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 11:48

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez smerfetka0 » 23 wrz 2013, o 20:13

nie uklada ci sie w zwiazku dosc dlugo, to normalne ze jestes 'podatny' na zauroczenia jak tylko ktos okaze ci troche sympatii i dobroci. Nie wierze w milosc nie spotykajac sie z ta osoba, co najwyzej wlasnie - zauroczenie. Badz chlopie fair i nie graj na dwa fronty. Jesli ci zle z twoim obecnym, poczules jak powinna wygladac relacja przy innej osobie, to zdobadz sie na krok i odejdz, zanim zaangazujesz sie w cos kolejnego.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez Księżycowa » 23 wrz 2013, o 20:31

Witaj,

ja jeszcze myślę, że będąc w toksycznym stałym związku czy w kryzysie w stałym związku, to jak pojawia sie ktoś inny jakoś automatycznie go idealizujemy. Widzimy co chcemy widzieć, bo rzeczywistość jest trudna, to jak pojawi się ktoś z zewnątrz atrakcyjniejszy, bo przecież nie ma kłótni w przeciwieństwie do tego co jest w rzeczywistości. Chętnie się idzie dalej i dalej w nową relację przysparzając sobie jeszcze wiecej kłopotów dla chwilowego odskoczenia od codzienności. A ta druga osoba też ma wady. Nie wiemy tak na prawdę czy nawet nie jest trudniejsza niż obecny partner.
Nie popieram tkwienia w toksycznych związkach, więc może trzeba sie zastanowić czy zamiast uciekać, bo przyjemniej i prościej rozwiązać problemy w związku aktualnym, oficjalnym? Nie pamiętam Twojej historii i nie wiem w jakim związku tkwisz, ale może jak trzeba, bo związek jest toksyczny to się rozstać?

I tak mi się coś skojarzyło, co widziałam kiedyś i myślę, ze jest w tym sporo prawdy:

http://demotywatory.pl/3753921

Może zatrzymaj się na chwilę, uspokoj emocje, bo mam wrażenie, ze obecnie żadnej racjonalnej decyzji nie jesteś w stanie podjąć.

Trzymaj się.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez biscuit » 24 wrz 2013, o 00:37

czasem między ludźmi na skype jest więcej bliskości
niż między wystygłą parą we wspólnym łóżku

czasem między ludźmi na skype jest więcej rzeczywistości i realności
niż między ludźmi żyjącymi ze sobą na jednym terytorium
ale w obrębie własnych fantazji i wyobrażeń

ja jestem za ryzykowaniem a nie asekuranctwem
i odważnym pójściem w stronę, w jaką prowadzi nas życiowy proces
zamiast zatrzymywania na siłę kijem wisły
zakochaliście się wzajemnie w sobie z kolesiem ze skype?
czemu by nie pójść za tym uczuciem ?
najwyżej okaże się ono klapą i będziesz zbierał się jakoś z podłogi
błagał swojego toksycznego obecnego partnera o wybaczenie :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez ona32 » 24 wrz 2013, o 09:45

Kiedy w związku pojawia się kryzys i jest on długofalowy to szukamy podświadomie odskoczni.
Twoja znajomość z nowym chłopakiem miała być swego rodzaju opatrunkiem.
Niestety im dłuzej utrzymujemy takie znajomości, im wiecej spędzamy ze sobą czasu tym więcej zaczyna nas łączyć.
Idealizujemy nową osobę zapominając o ważnej rzeczy:

1. Ten ktoś wydaje się dla milszy, bo na co dzień mamy źle
2. Ten ktoś wydaje się atrakcyjnieszy, bo jest kimś nowym a za nowym kryje się ciekawość
3. Ten ktoś daje nam tyle przyjemnych wrażeń, ale nie mieszka z nami, nie dzieli szarej rzeczywistości, problemów dnia codziennego, a prawdziwe życie rozpoczyna się z momentem wspólnego zamieszkania

Nie możesz działać na dwa kierunki. Myślę, że sam również nie życzyłbyś sobie ukrytych działań ze strony partnera. Bądź fair wobec siebie i niego, podejmij decyzję czy chcesz być z dotychczasowym chłopakiem, czy z tym nowym.
Pamiętaj jednak, że początki w większości związków są fascynujące. Moim zdaniem lepiej popracować nad tym, co się długo budowało, niż burzyć to i wkraczać zwnowu w coś nowego, co oczywiście w chwili obecnej jest fascynujące, ale nie będzie tak intensywne przez całe życie.
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez psycho.madness » 24 wrz 2013, o 18:47

Największym problemem w tym wszystkim jest chyba to, że mój partner jest zaburzony.
Przejawia wiele nieprawidłowości począwszy od problemów w dzieciństwie, trudnej sytuacji, po późniejsze uzewnętrznianie problemów z przeszłości.
To wszystko odbija się rzecz jasna na mnie. Jestem najbliżej, w jednym mieszkaniu, jednym łóżku.
Walczę, próbuję, daję część swojej pensji na jego psychoterapię, ale to trwa. Trwa długo, a mi zaczyna brakować siły.
Nie mam siły wysłuchaiwać kłótni, awantur, krzyków, oskarżeń, manipulacji i szantażu. To mnie niszczy...

Tu nie chodzi o głupi wiek, ciężki charakter, czy niedopasowanie. Teraz wracają demony przeszłości, które skupiają się na mnie. Gdyby to były błache problemy, to poradził bym sobie, ale to jest to czego się nie spodziewałem w swoim życiu.
To po prostu taka rodzinna patologia.

Ja z tym wszystkim czuję się najgorzej. Bo jako facet (jesteśmy w tym samym wieku) miałem być dla nas podporą, dążyć do celu itd. A tym czasem zawaliłem... nie wytrzymałem... musiałem z kimś od tak pogadać. Pogadałem na Skype i tak to się rozwinęło.

Nie wiem ile mam czekać na efekty psychoterapii podobno bardzo dobrej w mieście i drogiej.
Nie chcę też żeby mnie to do końca wyniszczyło. Już teraz nie potrafię się z niczego cieszyć, ale codziennie trzeba iść do pracy i uśmiechać się do wszystkich :/

Pozdrawiam.
psycho.madness
 
Posty: 109
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 11:48

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez impresja77 » 24 wrz 2013, o 19:49

psycho.madness napisał(a): Trwa długo, a mi zaczyna brakować siły.
Nie mam siły wysłuchaiwać kłótni, awantur, krzyków, oskarżeń, manipulacji i szantażu. To mnie niszczy...
To po prostu taka rodzinna patologia.

Ja z tym wszystkim czuję się najgorzej. Bo jako facet (jesteśmy w tym samym wieku) miałem być dla nas podporą, dążyć do celu itd. A tym czasem zawaliłem... nie wytrzymałem...
Nie chcę też żeby mnie to do końca wyniszczyło. Już teraz nie potrafię się z niczego cieszyć, ale codziennie trzeba iść do pracy i uśmiechać się do wszystkich :/

Ty już wiesz co masz zrobić ,wiesz czego nie chcesz i jak to na Ciebie wpływa.
Zrób tak,żeby tych podkreślonych wyrazów nie było.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez ona32 » 25 wrz 2013, o 08:37

Oczywiscie to nie sa latwe sprawy, ale laczymy sie z kims na dobre i zle chwile.
Widac twoj partner chce cos z tym robic, chodzi do psychologa, czyli chce dac sobie i Wam szanse.
Pamietaj, ze trudnosci, ktore budowaly sie w nim przesz tyle lat, nie sa domkiem z kart. wystarczy podmuch i domku nie ma. Leczenie to proces dlugofalowy i albo sie kogos w tym wesprze albo nie. Ostateczna decyzja nalezy do ciebie. Jednego czego nie mozesz zrobic to oszukiwac go i spotykac sie z kims na boku.
A to czy nowy partner da Tobie to, czego nie dal dotychczasowy tez stoi pod znakiem zapytania, to zawsze jest jedna niewiadoma
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez Honest » 25 wrz 2013, o 20:10

Ona 32,

jak sprawy u Ciebie?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez ona32 » 26 wrz 2013, o 12:43

Czesc Honest,

moze dojdzie do publicznego linczu, ale zeszlismy sie i to jeszcze pod koniec 2012 (po swietach).
Jestesmy dalej ze soba. Pracujemy nad zwiazkiem. Sprawy sie stabilizuja.
Nigdy nie jest latwo, ale wrocil do mnie sam, ani nie blagalam ani nie prosilam.
Mysle, ze do pewnych rzeczy czlowiek tez dojrzewa, sa obszary, gdzie doszlismy do wspolnego zdania.
Oczywisice bywaja chwile slabosci, ale podnosimy sie i nie ma juz takich akcji jakie mialy miejsce wczesniej.
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez biscuit » 26 wrz 2013, o 12:49

aaaa, to rozumiem teraz wydźwięk Twoich komentarzy
jakie dajesz tu na psychotekście
tak mi się wydawało, że piszesz jakby do siebie samej
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez psycho.madness » 26 wrz 2013, o 15:13

Tak, na dobre i na złe, pytanie gdzie jest granica?
Czy dać się nadal poniżać, obrażać, czasem bić?

Czy może spróbować chwilowej separacji, dać odpocząć od siebie, możę wtedy terapia zadziała lepiej?
Problem w tym, że nie mam wsparcia i jestem z tym sam. Dlatego czasem brakuje siły.

Ona32

Jak długo byliście osobno?
Pytam w kontekście ewentualnego rozejścia, bo widzę, że ponowne zejście się jest możliwe.
psycho.madness
 
Posty: 109
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 11:48

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez Księżycowa » 26 wrz 2013, o 21:49

ona32 napisał(a):moze dojdzie do publicznego linczu, ale zeszlismy sie i to jeszcze pod koniec 2012 (po swietach).
Jestesmy dalej ze soba. Pracujemy nad zwiazkiem. Sprawy sie stabilizuja.
Nigdy nie jest latwo, ale wrocil do mnie sam, ani nie blagalam ani nie prosilam.
Mysle, ze do pewnych rzeczy czlowiek tez dojrzewa, sa obszary, gdzie doszlismy do wspolnego zdania.
Oczywisice bywaja chwile slabosci, ale podnosimy sie i nie ma juz takich akcji jakie mialy miejsce wczesniej.


Mi tylko żal... nie Ciebie ani jego... ale Twojej córki, którą może kiedyś tu poznamy :(.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez impresja77 » 26 wrz 2013, o 22:15

Taaaa ,zwłaszcza jak jej (córce) wpychał siłą pomidory do buzi ,czy jakieś kanapki ,a ona piszczała ze strachu i dławiła się. Wspaniały układ, Ale baby sa takie niektóre,że za chłopami świata nie widzą i poświęcą wszystko ,nawet dziecko udając ,ze jest wszystko w porządku i nic się nie dzieje.To się nazywa wścicz macicy.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Nowa technologia potrafi namieszać. Moja historia.

Postprzez Księżycowa » 26 wrz 2013, o 22:55

Nie, to się nazywa współuzależnienie albo jakiś inny termin, który też pewnie da się rozwiązać. Tylko trzeba chcieć.
Ona nie zamierzałam sie czepiać, tylko ostatnio coś czytam, co uwrażliwiło mnie na dzieci, których w zasadzie znieść nie mogłam. Nadal nie jest jakoś super, ale juz nie denerwuje mnie byle błahostka. Ostatnio nawet pożałowałam niemowlaka, któremu się krzywda nie działa, ale domyśliłam się czemu płacze, bo przecież jest takie bezradne samo...
Jeśli chcesz poczytaj ,,Terapia wewnętrznego dziecka" Jeszcze nie jestem w połowie a otworzyły mi się oczy jak rzeczy niby nie pozorne (nie porównujące się nawet z drastycznymi rzeczami) powodują emocje, szkody w głowie dzieci, o których nie wiedziałam i myślę, ze wiele osób mającch dzieci nawet nie wie, skoro błąd za błędem popełniają.

Ogólnie przepraszam za offa.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 266 gości