Wywolana niejako do odpowiedzi napisze Ci, jak ja wychodziłam - ba, nadal wychodzę niejako...
I nie, nie trwalo to raz, dwa i po wszystkim - odchodzilam i wracalam wielokrotnie w przeszlosci - na szczescie odchodzilam o jeden raz wiecej niz wracalam...
Kiedys po prostu "dojrzalam" do tego odejscia - tak przynajmniej moge napisac z perspektywy tych 2,5 miesiaca... czulam sie po prostu juz tak zle i tak sponiewierana, ze nie moglam dalej tak zyc... czulam sie jak mucha w oleju, ktora nie moze sie poruszac...
Z perspektywy tego czasu wiem, ze duzo bledow sama popelnilam godzac sie na BARDZO WIELE!!!
Nie miej do siebie zalu, ani pretencji i naprawde przestan sie obwiniac... Nic to nie da, a bedziesz sie gorzej czula tylko - niepotrzebnie!!!
Mi pomoglo to doprowadzenie do granicy i powiedzenie w koncu dosc, a teraz trzymanie sie tego, mimo prob ex, zeby zaczac jeszcze raz... Ostatnio byl to SMS, ze ma moje plyty i czy przy okazji oddawania nie mozemy pojsc pogadac, na spacer...
Odetnij sie, zerwij kontakty, wykasuj numer telefonu, nie odbieraj i zapelnij czas, swoje zycie SOBA... I szukaj pomocy... niektorym pomaga psychoterapia, niektorym czytanie ksiazek, analizowanie siebie...
Mi pomoglo to wszystko. Psychoterapia ktora jakis czas temu przechodzilam - z przesunieciem
dotarla do mnie... Te wydane potworne pieniadze po tym czasie zaprocentowaly - hehe... Dopiero zroumialam, co terapeutka do mnie mowila i nie raz sie pukam w czolo... ze gdybym to wtedy zastosowala, to slynne i banalne "Musi sie PAni zajac soba!!!!", to wiele rzeczy byloby prostych...
Pomogly mi tony ksiazek przeczytanych i przepuszczonych przez siebie. Ale oderwanie sie od Niego duzo mi dalo...
Spotkalam sie od tego czasu z nim raz - chcial wyjasnic sytuacje "do konca" i rozstac sie z klasa... Czulam ze jestem na takim etapie ze dam rade... i dalam... i nawet czulam sie okej ze poszlam i przegadalismy wiele rzeczy - czulam sie oczyszczona po tym, ale tez po tym czasie zaczelam myslec "co by bylo gdyby"... i tak naprawde szybko musialam ukrocic te mysli... Bo musialam sobie powiedziec "Byloby to samo", i mysle ze Ty tez musisz tak na to patrzec...
Anegdotka - spotkalam sie i uwaga jedna z rzeczy ktore uslyszalam, to ze on flirtuje z kobietami - kim trzeba byc zeby cos takiego mowic - ale mialam na tyle sily zeby powiedziec - powodzenia! We flirtach i nowych znajomosciahc - dla mnie mozesz robic co chcesz z kim chcesz... oprocz tego oczywiscie stek tekstow, jaka to ja jego miloscia zycia jestem...
Musisz: odciac sie, zerwac kontakty i postawic siebie na pierwszym miejscu!!!!!
Pomogly mi np. ksiazki
"Kobiety ktore kochaja za bardzo"
"Moje dwie glowy"
"Dlczego mezczyzni kochaja zolzy"
"Mezczyzni ktorzy nie potrafia kochac"
"Chce byc kochana tak jak chce"
"Pokochaj siebie"
I wypelnienie sobie czasu po brzegi, nowe pasje, powdrot do zycia towarzyskiego - bezcenne.
I nie katuj sie sama soba - nikt nie jest idealny!!!! A zawsze jest czas na zajecie sie soba!!!! Let's do it!!!!
Powodzenia!!!