Powrót do pracy po urlopie...

Rozmowy ogólne.

Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez felicity » 26 sie 2013, o 01:10

Wracam za 3 dni do pracy po urlopie, brrrr....
To wkręcanie się w rytm i oglądanie ludzi z którymi mi nie jest wcale po drodze....
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez smerfetka0 » 26 sie 2013, o 11:06

najgorsze pierwsze dni :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez impresja7 » 27 sie 2013, o 10:32

felicity ,za krótki urlop.
Przestaw myślenie,
wyszukaj dobre strony tej sytuacji,
unikaj osób kradnących nastrój i energię i ...
trzymaj się .
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez caterpillar » 4 wrz 2013, o 09:48

Tja ja wtacam po 7 tygodniach jutro zaczynam mam nadzieje ze dam rade
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez Justa » 4 wrz 2013, o 21:44

A mnie jest strasznie trudno dzisiaj. Pracuje od kilku dni po urlopie, a dzis... Mialam starcie z "czolgiem" w pracy. Jestem wypompowana.

Kolezanka - o ktorej kiedys pisalam, ze sie jej postawilam i mialam odwage nie zgodzic z jej widzimisie - jest niestety ze mna w jednym zespole. I tego sie nie da zmienic ze wzgledu na obowiazki, ktore wykonujemy. Zespol liczy okolo 10 osob. Poniewaz ja jako jedna z nielicznych osmielilam/osmielam sie jasno i bezposrednio wyrazac swoje zdanie wobec jej poczynan - mam u niej "przechlapane". Dzisiaj przekonalam sie na wlasnej skorze, co znaczy powiedzenie "najlepsza obrona jest atak" - przekonalam sie dosc bolesnie. Nic konkretnego mnie nie spotkalo, ale wiecie jak to jest - kropla drazy skale... Jestem okropnie zmeczona ta bitwa...

A co najgorsze, a co dotarlo do mnie dopiero teraz, wieczorem - zadna z kolezanek, ktore szczerze nie cierpia naszej wspolnej apodyktycznej kolezanki - nie wyrazila jasno, wyraznie, bezposrednio swojej dezaprobaty.

Czuje sie jak mieso armatnie. Walczylam w obronie wspolnych idei - ale SAMOTNIE.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez Honest » 4 wrz 2013, o 21:58

Cześć Kochana,

nie każdy ma tyle odwagi co Ty. Ludzie często wyrażają niezadowolenie "za plecami" bojąc się konfrontacji. To przykre, że ataki tej osoby skupiają się na Tobie, a inni na to przyzwalają. Moim zdaniem jedynym wyjściem jest nie odpuszczać. Myślę, że szybko zrozumie, że nie jesteś biernym odbiorcą jej zaczepek i poszuka innego "mięsa armatniego". Nie sądzę, aby się zmieniła. Jedynie może znaleźć inna ofiarę.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez Justa » 7 wrz 2013, o 18:39

Honest, dziękuję za Twoje słowa. Cały czas zastanawiam się, gdzie jest drugie dno moich i jej zachowań - o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego tak reagujemy. Dlaczego ja wchodzę w taką rolę? Jakie są powody i o co naprawdę walczę? W jednej chwili myślę, że się nie dam i będę ostro reagować, a nawet również atakować (żeby pokazać, że nie mam zamiaru być ofiarą w tej sytuacji) - a znów innym razem myślę, że takie "łomotanie się" nie ma sensu, że szkoda na to zdrowia, energii, życia... (ciągnie mnie do pokazania stoickiego spokoju).
Nie ma szans na porozumienie z tą osobą, więc trudne sytuacje będą się zdarzały jeszcze nie raz.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez felicity » 8 wrz 2013, o 22:36

No mój powrót wydawał się początkowo znośny, ale moje koleżanki z pracy już włączyły swoje radary, zaczęło się ocenianie kto co z kim.... Czas pourlopowego rozruchu jest bardzo widoczny, dzielenie obowiązkami, które dla niektórych pracowników wygląda jak ugranie pod siebie i dla siebie tego co wygodne i dobre. Postanowiłam tym razem się nie dać i małą wygraną bitewkę mam za sobą, bo miałam pracować w zespole z kobietą, która lubi wykorzystywać innych i poprosiłam przełożonego o zmianę biorąc na siebie ciężar odpowiedzialności, że to ja mogę nawalić i po prostu nie chcę z nią współpracować. Zebrałam się też w sobie na odwagę i powiedziałam jej wprost o tym, ona zaskoczona faktem, doszła do wniosku, że po co faktycznie się zmuszać, a ja jej jeszcze podziękowałam za zrozumienie :) Bez awantur, stanowczo, spokojnie- da się. Może się kobiecina odegra, może to sztuczna poza, ale nie wnikam na tym etapie, bo jestem przekonana, że trzeba stawiać granice współpracownikom. Pewnie to zależy od pozycji jaką się ma w firmie, więc trzeba to wyważyć, co gdzie i na ile, aby nie zaszkodziło. Nie mam zamiaru "łykać " niefajnych emocji i przymuszać się do pracy z kimś, kto może pokazać pazury w każdej chwili, a ja się będę później męczyła. Profilaktyki nigdy dość. Uporządkuję wokół siebie stan rzeczy- taka mini inwentura i myślę, że będzie mi się lżej pracowało.
W tej firmie pracuję już kilka lat i nabrałam przekonania o swojej kompetencji, o tym, że wiele rzeczy umiem zrobić sama a co za tym idzie- znam swoją wartość i ocena moich przełożonych + te tzw. pochwały przełożonych już mnie nie motywują do pracy- straciło to na mocy.

Justa- samodzielne wojowanie bez wsparcia jest często bardzo personalnie i wprost odbierane, może są faktycznie sojusznicy w grupie i warto poszukać wsparcia. A czy ma sens...to chyba dużo zależy od tego czy jesteśmy w stanie udźwignąć ciężar pewnej ambiwalencji uczuć w relacji, czy to otwarte wyrażenie opinii co wnosi dla nas pozytywnego, daje korzyści czy straty i jeśli tak to jakie, no a z kolei bierne przyglądanie się i nie reagowanie to też wybór.
Moim zdaniem kluczowy jest sposób reagowanie na inne osoby, czyli w jaki sposób wyrazimy swoją dezaprobatę dla czyjegoś zachowania. Jak dla mnie najważniejsze jest mówienie w jasny sposób o swoich emocjach i odnoszenie się do zachowania i faktów a nie osoby i jej oceny. Inaczej dajemy gotowe argumenty drugiej stronie.
Ja się tego teraz uczę. Analizuję swoje zachowania. W czasie urlopu spisałam zasady, których się trzymam co mi bardzo porządkuje w głowie w co wchodzę, a co odpuszczam i nie "wałkuję".

Honest- u mnie "gadanie za plecami" to chleb powszedni i to trwa od jakiegoś czasu. Podlizuchy dyrektora są lepiej doinformowane, pouczające, obgadujące i siejące zamęt co wpływa na rozwalanie się zespołu. Jakiś czas temu korciło mnie, aby powiesic w pokoju narad kartkę: "uważaj co mówisz, bo wszystko może obrócić się w tym pokoju przeciwko tobie" albo "salon hipokryzji"- w którym przebywam wtedy, gdy już trzeba.

Dlatego podzieliłam wszystkich pracowników z którymi mam do czynienia na grupy:
-życzliwi - rozmawiam z nimi swobodnie (tutaj są tylko 2 osoby) i okazuję im sympatię
-neutralni - wiem ,ze mogę luźno pogadać z nimi i jest między nami wymiana drobnych przysług
-formalni - w kontaktach z nimi trzymam się zasad,które obowiązują współpracowników( przełożeni i stare wygi,często osoby, z którymi jestem na per pani)
- fałszywi/donosiciele- tak jak wyżej, ale do tego szczególnie ich unikam, nie wdaję się w dyskusje, krótkie rzeczowe ustalenia, zanim odpowiem na jego pytanie zadaję sobie czy odpowiedź mi nie zaszkodzi, często coś przemilczam albo mówię coś ogólnie.

To prawda, że takie osoby się nie zmieniają, ale my możemy zmienić nastawienie do nich, a to bardzo dużo. Nie raz wracałam z pracy płacząc, ale ja tak już nie chcę.Rezygnuję z uległości na rzecz wyrażania swoich opinii wprost, ucząc się przy tym robić to tak, aby nie była to forma agresji. Zapewne zabierze to trochę czasu, ale jestem przeświadczona o zysku.

Druga przeprawa przede mną i dotyczy innej kwestii, ale to na środowym zebraniu, więc trzymajcie kciuki ;)
Pozdr serdecznie :kwiatek:
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez Justa » 12 wrz 2013, o 00:12

felicity - bardzo dziękuję za Twój post. Pomógł mi nieco uporządkować moje odczucia związane z sytuacją i ogólnie współpracą zawodową.

Uświadomiłaś mi, że różnice zdań pomiędzy mną a moją koleżanką, a także moje reakcje początkowo miały wymiar czysto merytoryczny. Mówiłam jasno na co się nie zgadzam i co jest nie ok. Liczyłam, że mówienie o konkretnym działaniu (nie krytyce osoby) pomoże nam znaleźć wspólne rozwiązanie.
Myliłam się.
Owa pani nie umiała i nie umie bronić się inaczej niż atakiem personalnym na moją osobę, co gorsza - używając w tym celu oszczerstw i wmawiając w moje usta słowa, które rzekomo miałam kiedyś wypowiadać. Agresywnie, napastliwie i bez skrupułów. Inne koleżanki chyba ze strachu nie zajmowały w tej konfrontacji konkretnego stanowiska (pomimo, że kiedy rozmawiamy pod nieobecność tej pani - są mocno oburzone jej zachowaniem i poczynaniami).

Zaczęła we mnie również narastać złość na tę OSOBĘ. I ogólnie na sytuację. Na to, jak odważni są ludzie za plecami, a w oczy już odwagi brakuje...

Nie wiem, jak to pokierować dalej. Mam niezły zamęt w głowie. Będę wdzięczna, jeśli ktoś zechce podzielić się swoimi przemyśleniami.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez Justa » 12 wrz 2013, o 00:46

aha, felicity - jak Ci poszło na zebraniu? kciuki pomogły? ;)
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez josi » 12 wrz 2013, o 01:07

Mialam ostatnio spiecie ze wspollokatorka, tez wydawalo mi sie ze merytorycznie sie odnioslam, powiedzialam jasno co mi nie pasi, a ona zareagowala dosc mocno i sie troche wyzyla na mnie. Oczywiscie wkurzylam sie ale po jakims czasie przestalo to byc dla mnie wazne, nawet juz nie zastanawiam sie ktora z nas miala racje, pogodzilysmy sie i chyba nawet ta klotnia oczyscila atmosfere. Co chce powiedziec to ze nie warto sie z tym w srodku w sobie meczyc, moze wyobraz sobie jej polozenie i widzenie sprawy, moze zaproponuj jej szczera rozmowe i powiedz co ci na watrobie lezy, tylko chyba trzeba byc w miare spokojnym do takiej rozmowy...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez KATKA » 12 wrz 2013, o 22:17

ja sie w takich sytuacjach cieszę, ze sama sobie szefem jestem...i takich kłopotów nie mam...
ale z drugiej strony nawet na urlopie musze pracować bo nie bardzo mam komu powierzyć swoje obowiazki...poza małymi sprawami...wiec zawsze przed wyjazdem pełen zapierdziel zeby jak najwięcej zrobić...no i po to samo zeby najwięcej nadrobić :bezradny:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Powrót do pracy po urlopie...

Postprzez felicity » 13 wrz 2013, o 18:31

Hejka!
Na zebraniu poszło częściowo OK, bo wypowiedziałam swoje zdanie, ale nie osiągnęłam tego co zamierzałam. wiązało się to z moim częściowym niezadowoleniem, ale jak dla mnie sprawa nie jest zamknięta, bo akurat ta decyzja, która w moim odczuciu nie jest korzystna dla mnie i kilku innych pracowników nie zależy w 100% od mojego szefa. Jednak do mojej wypowiedzi dołączyło się kilka innych osób. I mało tego- akurat ta kobieta, z którą nie chciałam pracować w zespole i tym samym udało mi się pokazać, że w innych kwestiach potrafię się z nią zgodzić, czyli wiecie- raz się różnimy a raz nie i to jest fajne. Za to nasza sekretarka- przyjaciółka owej pani jest dla mnie bardzo nieuprzejma, ale twardo nie daję się jej sprowokować, mimo ciężkich oddechów, wywracania oczami cierpliwie stoję i czekam aż coś mi poda, bo uważam, ze mimo wszystko to jest jej słabość czy jakiś rodzaj braku umiejętności skoro nie umie oddzielić tych dwóch relacji. Takie wstawiennictwo jest dal mnie na poziomie dziewczynek z piaskownicy po prostu, pewnie ją oceniam w jakimś sensie, ale ja od swoich koleżanek nie oczekuję takich postaw względem siebie.
Zatem trzymanie kciuków pomogło, dzięki :kwiatek:

I to prawda najgorzej coś przemilczać i dusić w sobie, bo taki stan jak się utrzymuje często i tak odbija się w innych sytuacjach.

Justa myślę, że warto przemyśleć na czym tak naprawdę Ci zależy w tej kwestii z ową Panią. Jeśli ktoś atakuje mnie personalnie to staram się i tak nakierować rozmowę na ten temat, mówiąc wprost, że chcę, „abyśmy porozmawiały rzeczowo o…” albo, że „ rozmawiamy o…a nie o mnie” jak mnie obraża to potrafię powiedzieć, ze jego zdanie na mój temat mnie nie interesuje albo nie ma dla mnie znaczenia albo nie ma znaczenia dla tej sprawy albo sztampowe zdanie z asertywności, które do dzisiaj pamiętam „ja tak o sobie nie myślę”. Oczywiście jak emocje wezmą górę- bo i to mi się zdarza- to potrafię zamilknąć, bo obawiam się tego, że jak wybuchnę to zachowam się agresywnie.
Jak owa pani nie umie się bronić inaczej to znaczy, ze nie chodzi o kwestie merytoryczne tylko o coś innego. Jak mi ktoś nadaje na inną osobę za plecami to, gdy chcę go zbyć mówię: „Dlaczego jej tego nie powiesz wprost?” i często ktoś milczy po tym pytaniu, bo sam nie wie. Gdyby mi zależało na tym, aby się do mnie dołączyły to bym poszukała argumentów, które stoją za tym, aby im pokazać, że może jednak nie warto milczeć, bo to daje szansę na zmianę.
Nie są odważni wprost z bardzo różniastych powodów, ostatecznie im się nie opłaca, b mają za dużo do stracenia.
Osobiście jednak uważam, że warto ryzykować i jeśli coś nam bardzo doskwiera to nie zostawiać tylko szukać sposobów rozwiązania sytuacji.
Ta złość daje Ci siłę, bo tak "nielubiane” uczucie daje nam bardzo dużo energii.

Też tak myślę- kłótnie oczyszczają atmosferę i jak jest wola z dwóch stron to często zamienia się takie nieporozumienie w coś sensownego co buduje relacje, bo każda ze stron pokazuje tym samym granice.

Sama sobie szefem, jak ktoś prowadzi swoją firmę to w moim odczuciu w pewnym aspekcie klientela jest szefem dla właściciela, bo jego decyzje są związane z oczekiwaniami nabywcy, kupca, użytkownika- jak zwał tak zwał. Ale to pewnie i tak do pewnego stopnia.

Pozdrawiam wszystkich pragnących układać sobie dobre relacje z ludźmi, bo w moim przekonaniu o to nam chodzi i dlatego tutaj piszemy :heyka: .
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31


Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 408 gości