to już jest koniec... :(

Problemy z partnerami.

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 19 wrz 2012, o 17:52

Sandrine napisał(a):A teraz nie tęsknie.

No i bardzo dobrze :tak:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 26 wrz 2012, o 11:11

myślę, że moja mama mnie zdradza w pewien sposób...

do tego, że codziennie namawia mnie do powrotu do męża- zdążyłam się juz przyzwyczaić
mogę ją prosić, błagać, płakać żeby uszanowała moją decyzję ale ona i tak dalej swoje
mam od niej dosłownie zero wsparcia

ale ostatnio wydaje mi sie z ona za moimi plecami kontaktuje sie z moim mężem podsuwając mu jakies pomysły jak mnie odzyskać
nie mam pewności ale wszystko na to wskazuje
dzisiaj sie z nim spotykam powiedzieć że złożyłam pozew ( tak naprawde zrobie to dopiero jutro bo szef ch*** nie chcial mi dzisiaj dać wolnego)
jeśli moje przypuszczenia dotyczące mamy się sprawdzą to poważnie rozważam wyprowadzenie sie od niej
bo żarty już sie skończyły
ona nie spodziewa sie ze moge sie wyprowadzic i myśli ze ma nade mną władze
mentalnie wiem ze jeszcze ma nade mną władze bo ja mam jakies poczucie winy względem niej
ale skorupa tej władzy zaczyna pękać a ja chyba zaczynam mieć odwagę żeby oddychać samodzielnie

mam nadzieje jednak ze moje przypuszczenia nie okażą się prawdziwe bo wtedy juz nigdy nie mogłabym mojej mamie zaufac w 100%...
czuje się jakby ktoś mi wbijał nóż w plecy :(
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Apasjonata » 26 wrz 2012, o 13:05

Jak skarzylam sie mamie swojej , to dostawalam od niej caly szereg wytlumaczen drugiego czlowieka, z reguly meza mojego, te jej slowa wiazaly mi rece, nie moglam sie bronic. Do dzis w podobnych sytuacjach czuje fizycznie jakby ktos nalozyl mi petle na szyje i zaciskal, czuje , ze sie dusze. Ja juz z nia nie rozmawiam na tematy problemow prawie wcale, musialam sie odizolowac. Co ciekawe kilka dni temu moja siostra stwierdzila - mama zawsze wszystkich potrafi wytlumaczyc , widzialam, ze czuje sie jak zbity pies , czyli ja tez meczy postepowanie nasze mamy.
Ja jednak widze, ze nie mam szans tego zmienic , wiec tylko chronie siebie, przed dodatkowymi stresami z jej strony, mama juz nie jest dla mnie wyrocznia jak postepowac, jestem dorosla.
Wspolczuje ci , ale ja nie znam innego wyjscia jak separacja od mamy.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 26 wrz 2012, o 13:43

no własnie chyba separacja od niej bedzie jedynym wyjściem jest to wszystko okaże się prawdą

przykro mi, że we mnie nie wierzy, nie wspiera mnie, tłumaczy mojego męża, robic coś za moimi plecami
bardzo się na niej zawiodłam, nie spodziewałam się tego
wiem, że ona oczekuje ode mnie, że będe całowac ją po stopach za to, że mnie wychowała i jak to na mówi "poświęciła" mi swoje życie
ale do cholery czy matka nie powinna wspierać swojego dziecka?! rozumiem gdybym kogoś zamordowała gdyby wtedy sie ode mnie odwróciła
ale ja zawsze byłam grzeczną dziewczynką, zawsze bardzo dobrą uczennicą bez problemów wychowawczych... ale i tak zawsze za mało dobrą córką dla mojej mamy :(
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 5 paź 2012, o 09:20

szok to słowo które rozpoczęło mój dzień...

ale zacznę od tego, że jestem z moim mężem dogadana co do rozwodu i podziału mieszkania ( ja w nim zostaje i go spłacam)
on zgadza się na rozwód, wręcz chce go bo przemyślał sobie ze mamy jednak inne priorytety i nie damy sobie szczęścia
mamy naprawdę "dobre" relacje teraz

dzisiaj rano zadzwonił do mnie mój mąż pytając czy wiem, że wczoraj jego rodzice i moja mama spotkali sie przypadkiem na zakupach i było nieprzyjemnie... moja mama słowem mi o tym nie wspomniała....

ale największy szok przezyłam jak powiedział mi, że moja mama chodzi na terapie :shock: powiedział mi to w tajemnicy... nie wiem dlaczego mama mi o tym nie powiedziała, ja często jej mówiłam o tym, żeby poszła na terapię ale się wykręcała a tu taki news :shock: rozumiem, że nie musi mi sie tłumaczyć ale ona o mojej terapii i moim życiu chce wiedzieć wszystko, najlepiej gdybym rozliczała się jej z każdej minuty mojego życia.
Poza tym po co trzymac to w tajemnicy? :bezradny:
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 7 paź 2012, o 10:54

Sandrine napisał(a):ale zacznę od tego, że jestem z moim mężem dogadana co do rozwodu i podziału mieszkania ( ja w nim zostaje i go spłacam)
on zgadza się na rozwód, wręcz chce go bo przemyślał sobie ze mamy jednak inne priorytety i nie damy sobie szczęścia
mamy naprawdę "dobre" relacje teraz

No proszę! Brawo!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 30 lis 2012, o 16:50

od 2 dni jestem rozwiedziona
w niedziele wprowadzam sie do mojego mieszkania więc będe wolna od mamy
bardzo sie ciesze :)
na terapię chodzę chociaż na razie nie widzę jakiś spektakularnych efektów
pożyjemy zobaczymy ;)
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez limonka » 30 lis 2012, o 22:02

Sandrine napisał(a):od 2 dni jestem rozwiedziona
w niedziele wprowadzam sie do mojego mieszkania więc będe wolna od mamy
bardzo sie ciesze :)
na terapię chodzę chociaż na razie nie widzę jakiś spektakularnych efektów
pożyjemy zobaczymy ;)
gratulacje na nowej drodze zycia:):):):):):):)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez KATKA » 30 lis 2012, o 23:47

:gites: :buziaki:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Justa » 30 lis 2012, o 23:52

gratulacje i powodzenia!!!
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Abssinth » 1 gru 2012, o 23:20

gratulacje! dobrze, ze poszlo latwo i bez niepotrzebnych problemow... :)
xxxxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 3 wrz 2013, o 12:55

myślałam, że mam to już za sobą
że więcej nie będe wracać do tego tematu bo to przecież zakończony rozdział
a jednak mój były mąż rozwalił mój dzień

zadzwoniła do mnie mama żeby mi powiedzieć, że mój były spotkał mojego wujka ( w podeszłym wieku ale całkiem kumatego) i zaczął gadać z nim na TY, opowiadając bzdury na mój temat, że ja zdradzałam go na długo przed naszym ślubem i nie potrzebnie w ogole dążyłam do ślubu :roll: ze jestem taka i owaka...
no ręce mi opadają

kiedys mówił mi, że nie życzy mi źle itd. a teraz takie rzeczy :| nie rozumiem po co on to robi, wiem, że układa sobie życie na nowo, jest z kobietą którą poznał przed naszym rozwodem a rozpuszcza o mnie takie plotki, juz nie mam siły na to wszystko, cały stres i okropny nastrój związany z rozwodem do mnie wrócił, wiem że muszę do niego zadzwonić i go opierniczyć ale jestem w tej chwili taka rozbita, ze nie mam siły na to :(
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez impresja77 » 3 wrz 2013, o 18:28

Ja bym nic nie robiła,byłabym w szampańskim humorze i nie tłumaczyła się.
A co jak nawet byś sobie kiedyś romansowała? To już przeszłość ,widać on był do bani skoro sobie romansowałaś .Oczywiście wiem ,że nie robiłaś tego,ale ja bym pozostawiła towarzystwo w nieświadomości ,nic nie tłumaczyła tylko miała świetny humor.Niech się domyślają,niech do końca nie wiedzą A to by się zdziwił.To na niego będą patrzeć z niedowierzaniem.On chce Cie zranić, umniejszyć i dokuczyć ,nie dałabym mu tej satysfakcji.
Potrzebna Ci prawda o Tobie? Ludzie i tak będą myśleli to ,co dla nich będzie wygodne.Ludzi miałabym totalnie w d.....e, a to spowodowałoby,że burza odbyłaby się w szklance wody.A jakby ktoś mnie zapytał czy to prawda nic bym nie mówiła ,tylko się uśmiechnęła tajemniczo i zmieniła temat. Nie bój się, te świętojebliwe co tylko męża kochają zazdroszczą tym ,co miały odwagę przeżyć coś namiętnego ,nawet jak tego nie przeżyłaś i byłaś wierna to one nie muszą wiedzieć. Hahahahah dobre.........nic a nic bym nie robiła
Po prostu już tak dużo czasu minęło ,że to jego działanie jest idiotyczne i nieprawdziwe,tak jakby chciał rzucić bombę ,a tylko bąka puścił.Gdyby zarzucał Ci niewierność to na rozwodzie byłaby o tym mowa, a nie teraz jak para zeszła......śmiej się z tego dziewczyno.....nikt mu nie uwierzy.......stary popierdas bąka puścił......zbierał się zbierał .....aż mu się wypsnęło.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez limonka » 4 wrz 2013, o 03:56

Amen:) olej dziada I Jego oszczerstwa:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez agik » 4 wrz 2013, o 11:40

A weź to pierdól ;>
TAP MADLN bońc ;>

Tylko ciekawe czemu Cię to tak dotknęło? Przecież to bzdet jest. Kompletnie bez żadnego wpływu na Twoje życie.
Żuczek kupkojadek coś bredzi, bo nic więcej nie może.
Nawet jeśli Cię to zabolało, to nie pokazuj mu tego, bo z kupkojadka przewróconego na plecki uczynisz jakiegoś groźnego szerszenia.
Może tak ze trzy wdechy i wydechy, i do wora, a wór do jeziora?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 278 gości

cron