Hipochondria

Problemy związane z depresją.

Hipochondria

Postprzez Domeczka » 2 wrz 2013, o 03:27

Długo wpatrywałam się w ekran monitora zanim zdecydowałam się coś napisać. Bardzo potrzebuję pomocy, ale boję się reakcji innych osób. I przepraszam, bo to skomplikowana sprawa i trochę się rozpiszę. Czuję się bardzo osamotniona, bo nikt z moich bliskich mnie nie rozumie, a ja już sobie z tym nie radzę. W ciągu 5 miesięcy moje życie wywróciło się do góry nogami. Nie umiem tego cofnąć, ani z tym walczyć, a jest tylko gorzej. Wydaje mi się, że mam hipochondrię. Piszę, że mi się wydaje, bo do końca nie chce mi się wierzyć, że samymi myślami mogłam doprowadzić się do takiego stanu. Cały czas myślę, że może jednak coś mi się dzieje i doszukuje się różnych chorób, co jest paradoksalne bo właśnie tak wygląda hipochondria, ale to i tak mnie nie przekonuje. Na początku to był zwykły lęk, potem zaczęły pojawiać się odczuwalne dolegliwości: bóle, zawroty głowy, duszności, pisk w uszach i cała dłuuuuuuga lista różnych objawów. Zaczęłam chodzić do lekarzy, miałam pełno badań które na chwile mnie uspokajały, ale później zaczęłam myśleć, że ci lekarze są po prostu nie udolni i bagatelizują moje poważne objawy. Jak tylko czuje coś dziwnego wpisuje to w przeglądarce i wtedy jest jeszcze gorzej, bo wychodzą mi takie choroby, że mam wrażenie że zaraz umrę. 5 razy jechałam już na pogotowie, ale tam też nic nie wykryli. Moi bliscy mają już dość mojego biadolenia i wcale im się nie dziwie, bo sama mam już siebie dosyć. Przed tym miałam różne załamki, ale poza tym byłam bardzo szczęśliwa. Nigdy nie miałam takich chorych jazd, jak coś mi się działo to brałam tabletkę i więcej o tym nie myślałam. A tu nagle "umieram , weźcie mnie do lekarza" i koniec nic nie jest w stanie mi przemówić do rozsądku. Najgorzej jest właśnie w porach wieczornych albo nocnych, nie wiem czemu, ale wtedy już w ogóle nie mam z kim pogadać. Zdecydowałam się poszukać takiej pomocy właśnie teraz, bo jeszcze jakąś godzinę temu byłam znów przekonana, że umieram. Teraz już mi przeszło, dlatego zdaje sobie sprawę z idiotyzmu jaki sobie uroiłam. Ostatnio byłam odwodniona, więc teraz staram się dużo pić. Od godziny 10 piłam, co godzinę jedną szklankę wody albo herbaty. O 23 przypomniała mi się historia o kobiecie która wypiła za dużo wody i zmarła ( tak to jest możliwe, ale ona wypiła chyba z 5 litrów na raz, bo to były jakieś zawody, czy coś). Nagle hałas w uszach, zawroty, ścisk w głowie. Włączyłam internet i wpisałam czy to możliwe taka śmierć? Oczywiście pełno wątków, częściowo pasujące objawy i apogeum paniki w głowie miałam tylko "umieram, co teraz, co mam robić?". Mama i chłopak uspokajali mnie (przez telefon), mówili że nic się nie dzieje, że mam o tym nie myśleć, nie czytać żadnych głupot, ale to było silniejsze. Chciałam już iść na pogotowie, ale stwierdziłam, że spróbuje "się uratować". Wymyśliłam, że skoro mam nadmiar wody to muszę się go pozbyć. I wstyd mi za swoją głupotę, ale chodziłam co chwila do ubikacji oddawać mocz, próbowałam wymiotować, biegałam po pokoju żeby się spocić, podłożyłam sobie pod nos poduszkę z pierza żeby wywołać katar i plułam do szklanki przez ponad godzinę. Piszę to i sama nie wierzę jaka ze mnie wariatka, jeśli jest ktoś kto ma dla mnie jakąś dobrą radę to bardzo proszę o kontakt. Pewnie usłyszę, że powinnam się udać do szpitala psychiatrycznego, ale trudno.
Domeczka
 
Posty: 3
Dołączył(a): 2 wrz 2013, o 02:14

Re: Hipochondria

Postprzez Księżycowa » 2 wrz 2013, o 08:37

Witaj,

Rozumiem Twój problem... sama jeszcze rok temu świrowałam z byle powodu. Antybiotyk przepisany przez lekarza zażywałam pod szpitalem :shock: w razie gdyby mnie uczulił, bo wg mnie na pewno coś się wydarzy i najcięższy typ reakcji alergicznej czyli wstrząs wystąpi na pewno pomimo, że w życiu nigdy nie byłam na nic uczulona. Do tego też miałam straszną fobię na osy i pszczoły, bo przecież jestem uczulona moim zdaniem pomimo, że nie wiem, bonigdy nic mnie nie ugryzło. Całe lato siedziałam w domu. Wychodziłam tylko z samego rana i późnym wieczorem. A na sam widok owada cała sztywniałam i potrafiłam go wypatrzeć z szokującej odległości. Zdarzyło się, że jak podleciał do mnie szerszeń, to wpadłam w panikę, totalną histerię i za nic nie mogłam się uspokoić. Totalnie bezradnie się poczułam wobec tego.

Ja kiedyś miałam tak samo, że łykałam coś i mówiłam ,,te skutki uboczne mnie nie dotyczą". Bez żadnego strachu.
Wyszukiwanie chorób w przeglądarkach, to chyba norma u każdego hipochondryka. Kiedyś, jak nie było netu, to pewnie w książkach szukali...
Nie jesteś nie normalna. Hipochondria jest właściwie objawem czegoś, co siedzi wewnątrz. I być może dobrze byłoby się udać na terapię. Niekoniecznie od razu do szpitala psychiatrycznego ;). To się da zwalczyć.
Moja terapeutka powiedziała mi, że uciekanie w choroby, oczywiście podświadome całkowicie, to mój sposób na trudną rzeczywistość. Wolalam zająć się po prostu czymś innym, mieć inne problemy niż te, które prawdziwe do rozwiązania mnie przerastały a uciec się od nich nie dało.
I faktycznie zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Podreperowałam się trochę, postanowiłam się zwrócić uwagę na problemy rzeczywiste i faktycznie, na samą myśl ogarniała mnie totalna bezradność. Po jakimś czasie udało mi się ruszyć z miejsca i jakoś tego roku owady mnie aż tak nie przerażały, nie musiałam wykonywać kolejnych badań.
Może to brzmi prosto, ale wiem, że nie jest.
Co do lekarzy, to ogólnie prawda jest taka, że wg mnie ciężko im zaufać, ale też nie można popadać w paranoję, w końcu leczą ludzi i gdyby popełniali jakieś błędy drastyczne, to raczej by kariery nie zrobili.
Poza tym w pewnym zakresie możesz kontrolować sama swój stan zdrowia - robić profilaktyczne badania i konsultować coś, co Ci faktycznie fizycznie dolega czy Cię niepokoi.
Poza tym również Ty możesz zadecydować kto będzie Cię leczył. Przynajmniej jeśli chodzi o lekarza rodzinnego, czy innego specjalistę. w szpitalach nie wiem jak to wygląda.
Ostatnio miałam sytuację dosyć niepokojącą jak dla mnie a konkretnie spuchły mi strasznie nogi tak, że nie widziałam w ogóle swoich kostek. Czułam się jak wieloryb człapiący po ziemi. I to poszłam od razu skonsultować do lekarza i dostałam skierowanie na badania.

Może przeanalizuj swoja obecną sytuację. Od kiedy tak masz? Co się wydarzyło, że zaczęłaś mieć takie problemy? W którym momencie, czy z czyms to kojarzysz?
Nie musisz odpowiadać tutaj. Ważne, żebyś odnalazła dla siebe jakiś konkretny trop. Może też pomyśl o terapii. Myślę, że okaże się pomocna.
Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Hipochondria

Postprzez smerfetka0 » 2 wrz 2013, o 15:59

z doswiadczenia wiem ze bez terapii sie nie obedzie. jesli Tobie sie uda bez niej to bedziesz promykiem nadziei. pisze jako ta zyjaca z hipochondrykiem.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Hipochondria

Postprzez Domeczka » 2 wrz 2013, o 19:24

Hej,
Lżej mi się na sercu zrobiło, że ktoś jest w stanie mnie zrozumieć, popłakałam się chyba ze szczęścia, że kogoś to w ogóle obchodzi. Cieszę się, że udało ci się z tego wyjść, może dla mnie też jest nadzieja. Szczerze mówiąc byłam na dwóch spotkaniach z psychologiem i czułam się dobrze, ale tylko na chwile. Potem miałam wizytę u psychiatry i dostałam tabletki escitil. Pierwszego dnia myślałam, że zaraz zejdę zrobiło mi się strasznie nie dobrze, miałam takie zawroty głowy, że nie mogłam wstać. Drugiego dnia nie było tak źle ale czułam się jak naćpana, przeszkadzało mi światło i dźwięk. I mądra wybrałam się na kręgle, gdzie po prostu nie mogłam znieść tego hałasu. Stwierdziłam, że nie chcę się tak czuć i odstawiłam lek. To mnie zraziło też do dalszych wizyt u psychologa i psychiatry. Teraz znów mam dziwne uczucie jakby ogromne ciśnienie w głowie i tylko siedzę i odganiam złe myśli i boje się, że znów wezmą nade mną górę. Dokładnie pamiętam od czego się zaczęło, ale wtedy to był tylko atak paniki, a teraz niekiedy straszne bóle, przez co jeszcze trudniej mi uwierzyć, ze jestem zdrowa fizycznie. Robię badania, ale to idzie tak mozolnie, że zaczynam myśleć, że jeśli to coś poważnego nie zdążę tego wykryć. Ale jeśli to moja psychika, to czy zwykła rozmowa z psychologiem jest w stanie to wszystko cofnąć?
Domeczka
 
Posty: 3
Dołączył(a): 2 wrz 2013, o 02:14

Re: Hipochondria

Postprzez Księżycowa » 2 wrz 2013, o 20:39

Wiesz, przede wszystkim, to leków od psychiatry nie odstawia się samemu. Poza tym będąc kiedyś na konsultacji w sprawie leków dowiedziałam się, że jakieś skutki uboczne występują i to jest normalne. Prawidłowo jest jak po jakimś okresie czasu wszystko się normuje. Tylko nie mogą one być jakieś bardzo niepokojące, niebezpieczne. Jak nie ma skutków ubocznych, to też nie jest prawidłowo. Mają być, ale z taką równowagą. Mogłas sobie zaszkodzić odstawiając tak leki. To zazwyczaj robi się etapami.
Co do rozmowy z psychologiem, to myśle, że nie należy tego traktować jako zwykłą rozmowę. W końcu rozmawiasz ze specjalistą, który ma wiedze potrzebną, żeby Ci pomóc pomimo, że może to wygląda nie pozornie.

Jakbym czytała siebie, że nie zdążę wykryć... nie ma to żadnych racjonalnych podstaw.
Wiem, że trudno w danej chwili się opamiętać, ale próbuj przynajmniej sobie to powtarzać. Nawet jak niby nic Ci to nie daje, to powtarzaj sobie to.
A co do wrażenia, że jest to zwykła rozmowa, to ja przeczytałam kiedyś, że praca na terapii, to 20% a praca własna 80% również poza terapią można czytać, korzystać właśnie z pomocy innej jak Ty teraz... robić ile się da samemu. I to w żadnym przypadku nie znaczy, że te 20% to w sumie nic, bo tak się może wydawać. Przynajmniej mi się tak wydawało, ale z czasem się przekonałam, że bez terapii nie dostrzegłabym bardzo wielu istotnych faktów, co mi bardzo pomogło.



Zdecydowanie skorzystałabym z pomocy terapeuty.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Hipochondria

Postprzez Domeczka » 3 wrz 2013, o 18:42

Na pewno masz rację, skoro innym ludziom to pomaga. Spróbuję się tam wybrać, ale mam wrażenie, jakby to było coś trudniejszego niż w rzeczywistości jest. Dziękuję ci, że poświęciłaś mi swój czas.
Domeczka
 
Posty: 3
Dołączył(a): 2 wrz 2013, o 02:14

Re: Hipochondria

Postprzez Księżycowa » 3 wrz 2013, o 22:06

Rzeczywistość jest bardzo trudna. Nie ma co tu mówić, że będzie łatwo. To też zależy od podłoża Twojego problemu, więc tak na prawdę nie mi ani nikomu tu oceniać jak będzie - łatwiej, trudniej... a może w miarę znośnie... trudno to ocenić tak na chłodno, bo się nie da,. Z resztą dla każdego ,,trudne" oznacza coś innego. Dla jednego coś jest do zniesienia ze spokojem, dla innego jest sporym wysiłkiem.
NIe patrz na to w tych kategoriach, bo raczej to nie jest dobry kierunek. Po prostu rób to, co jest Ci potrzebne, żeby zacząć funkcjonować. Staraj się skupić na działaniu a nie na rozmyślaniach jakiego rodzaju to będzie trudność, bo i tak nic Ci to nie da za bardzo. No i oczywiście myślę, że dobrze było byu udać się do specjalisty.
Powodzenia :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 271 gości

cron