Jak przestać pić, by żyć???

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez marza » 31 sie 2013, o 22:25

A mitingi AA?
marza
 
Posty: 205
Dołączył(a): 19 cze 2007, o 22:36

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez impresja77 » 31 sie 2013, o 22:27

Dlaczego czujesz sie samotna w związku i jak mąż mógł nei zauważyć skoro wieczorem pijesz?
Masz dzieci?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez smerfetka0 » 31 sie 2013, o 22:28

karaibku ZAWSZE jest jakies wyjscie.

nigdy nie probowalam, nie wiem co o tym myslec, i jak znalezc kogos wykwalifikowanego w ten sposob, ale moze sprobuj porozmawiac z psychologiem przez skypa? wiem ze sporo jest takich ofert, czesc to pewnie sciema, ale moze warto sie zainteresowac po to zeby ruszyc to wszystko z tego punktu w ktorym jestes.

szukalas spotkan aa w twoim miescie? czesto przy kosciolach sa takie grupy.

naprawde nie ma zadnego sposobu na kontakt z psychologiem ?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez karaibek » 31 sie 2013, o 22:54

Samotność w związku to trudny temat. Ciężko opowiedzieć w kilku słowach. Kocham męża, on mnie pewnie też tylko, że mentalnie jesteśmy zupełnie inni. Ja jestem wierząca, uczuciowa, wrażliwa. Dla niego liczy się teraźniejszość i wygoda. Gdy ma wolny czas, to śpi. Nie jest złym człowiekiem, chętnie pomaga mi we wszystkich fizycznych czynnościach. Raz, jeden raz próbowałam z nim pogadać. Powiedziałam, że boli mnie życie, on- to się zabij. Oczywiście nie mówił poważnie, dla niego po prostu rozterki, problemy moralne nie istnieją. To miał być taki żart, mnie potwornie zabolał. Ja już byłam nad tą przepaścią, wiem jak trudno powrócić do życia. Dzieci nie mamy i nie będziemy mieć.
Spotkanie AA byłoby na pewno niezłym rozwiązaniem, znalazłam u mnie jedną grupę. Spotykają się w starej kamienicy- schody.
Psychoterapia przez skype. Przeszło mi to przez głowę. Jednak nigdy nie masz pewności, kto siedzi po drugiej stronie. To jednak pewnie będzie jedyne wyjście, jeśli nić innego nie zadziała. Tylko muszę odłożyć na to kasę, jedna taka rozmowa to minimum 60 zł ale dziękuję za sugestię. Dziękuję, że nie jestem już sama
karaibek
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 sie 2013, o 08:06

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez impresja77 » 31 sie 2013, o 23:07

Nurtuje mnie pytanie ,na które nadal nie odpowiedziałaś ,skoro pijesz wieczorem ,to dlaczego on nie zauważył?
To nie jest lampka wina tylko poważna ilość wódki ,która śmierdzi.
Skoro jesteś wierząca ,może zawierz swoje życie Bogu ,może tam się odnieś ze swoim problemem i szukaj wsparcia w modlitwie,w organizacjach modlitewnych przykościelnych. Bywają też grupy AA przy kościołach. Tam są darmowe spotkania.Zawierz ,że dasz radę ,proś Boga o wsparcie i nie trać nadziei ,nic nie przychodzi od razu i bez wkładu własnego.
To co jest naszą słabością może stać się naszą siłą.Poprzez walkę z nałogiem ,aktywną ,czynną możesz odzyskać siebie głębszą i szczęśliwszą.Zmiany w Tobie spowodują przy okazji zmiany w stosunku do Ciebie otoczenia.Ale bez fachowego wsparcia chyba trudno
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez karaibek » 31 sie 2013, o 23:18

Dlaczego nie zauważył? Pisałam już, że jesteśmy różni. Czasem wydaje mi się, że łączy nas tylko wspólne mieszkanie. Mieszkanie, nie sypialnia. W ciągu dnia on jest poza domem, wieczorami każde z nas w swoim pokoju ogląda jakiś film. Drzwi mamy zamkniete, bz sobie nie przeszkadzac. Jak ma cos zauwazyc?
Pozwolcie jeszcze, ze podziele sie z wami dzisiejszym fragmentem pamietnika, jest dla mnie wazny, bo dzis pierwszy raz od wielu dni jestem wieczorem trzezwa.
Jest szósta, znów nie mogę spać. Jak co dzień poranna modlitwa, choć bez większej nadziei. Wiem. Wiem, że potrzebuję pomocy, że to nałóg. Tak jestem alkoholiczką. W ciszy samotności potrafię to przyznać przed samą sobą. Co z tego? Co z tego, gdy inni tego nie widzą, bo za dobrze się kryję? Upijam się wieczorami lub gdy jestem sama. Zdarzyło się raz, że mąż wrócił nim alkohol zdążył wyparować z głowy. Czułam, że kręci mi się w głowie. Cieszyłam się, że wózek inwalidzki to zamaskuje, niepełnosprawność weźmie na siebie, bardziej niż zwykle nieskoordynowane ruchy. Tak się stało, mąż się nie zorientował.
Potrzebuję pomocy, choć nie potrafię o nią poprosić. Nikt przecież nie wie.
On wie. Mówiłam, pisałam przecież temu zakonnikowi. Pisałam o problemach, bolesnych wspomnieniach, o moich ucieczkach. Jemu potrafiłam się przyznać, bo jest obcy. Jest daleko. On nie może zrobić nic, nic poza ofiarowaniem modlitwy.
Nikt nic nie może, nie da się cofnąć czasu.

Przez wiele lat nie miałam chociaż wspomnień, choć tego nie doceniałam. Co więcej sama chciałam, modliłam się, błagałam, by Bóg mi je oddał. Gdy to zrobił, spadłam na dno. Czemu byłam na tyle głupia, by Go o to prosić? Jak teraz zabić te wspomnienia? Wyrzuty sumienia?! Nawet alkohol już nie wystarcza. Nawet on nie jest w stanie ich zasłonić. Choćby na krótką chwilę. Do tego dochodzą jeszcze zwykłe, małe problemy codzienności.
Są chwile, takie jak ta, kiedy przez moment wydaje mi się, że może jeszcze nie wszystko stracone. Może znajdę jeszcze w sobie siłę do walki. O siebie, o życie. No tak ale musiałabym się najpierw przyznać. Mężowi, rodzinie, znajomym... Musiałabym powiedzieć to na głos. „Słuchajcie mam problem. Problem z alkoholem, problem ze sobą...” Nie potrafię jeszcze tego zrobić.


Dziś sobota, przed południem przyszli chłopcy na angielski. Gdy wyszli, ubrałam się. Miałam ochotę na spacer, pomyślałam, że zrobię też zakupy. Pojechałam na rynek, kupiłam gruszki i warzywa. Potem weszłam jeszcze do sklepu, miałam jeszcze dwanaście złotych. Wzięłam ogórki gruntowe, maślankę, herbatniki i oczywiście malutką buteleczkę wódki. Przy kasie zabrakło pieniędzy, musiałam coś odłożyć. Kasjerka wzięła do ręki alkohol i pytająco spojrzała na mnie.
Nie. Proszę odłożyć maślankę i herbatniki.
Wiedziałam, że to zła decyzja. Nie potrafiłam jednak postąpić inaczej. Miałam już wracać do domu, gdy przejeżdżając koło kościoła zwolniłam. Powoli weszłam do ciemnego wnętrza. W środku modliła się jakaś kobieta, podjechałam pod ołtarz. Spojrzałam na krzyż i.... Nie mogłam oderwać od niego oczu. Nawet nie zauważyłam, że zaczęłam modlić się półgłosem. Było mi wszystko jedno, czy ktoś mnie słyszał, nie wiem, czy był w tym czasie ktoś poza mną. Zapragnęłam przystąpić do spowiedzi. Pragnienie było silne, jednak konfesjonał pusty. Modliłam się jeszcze przez chwilę, gdy wyszłam z kościoła padało.
Bez chwili wachania skierowałam się w stronę innego kościoła. Może tam się uda? Niestety też nie było tam, czekającego spowiednika. No tak dziś sobota, pewnie nie znajdę. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zapukać na plebanię. Nie poprosić, zabrakło mi odwagi. Wracając minęłam jeszcze jeden kościół, akurat zaczynał się w nim ślub. Wróciłam do domu.
karaibek
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 sie 2013, o 08:06

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez agik » 31 sie 2013, o 23:20

Witaj :)
A kto to jest On? Ten On, który nawet On zawiódł?

A poza tym, to tak czytam i widzę Twoją jakąs wielką desperację, rozpacz, ale też widzę taką postawę na "nie"- niemal każdą frazę zaczynasz od "nie": nie da się, nie można, nie da rady, nie mam pieniędzy.
Domyślam się, że trudno jest. Ale naprawdę masz tylko same "nie da się" po drodze?

I jeszcze sobie myślę, że alkohol nie jest Twoim największym problemem...
Raczej jest skutkiem czegoś innego- tylko jeszcze nie wiem- czego...

Nie wiem, czy mogę zadac takie pytanie... Nie mam zamiaru dokładac Ci kolejnego dyskomfortu, czy bólu. Nie odpowiadaj, jeśli to za duży kaliber.
Jesteś na wózku od dawna? Czy "coś" się stało?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez Sansevieria » 31 sie 2013, o 23:30

Skoro jesteś wierząca to możesz jeszcze spróbować wygooglać stronę swojej archidiecezji i znaleźć namiary na katolicką poradnię rodzinną i ogólnie się zorientować jakie możliwości pomocy są dla osób z Twoim problemem. Nawet na zasadzie "jestem niepełnosprawna i potrzebuję pomocy terapeuty" nie zdradzając na wstępie problemu alkoholowego. Byle się gdzieś zahaczyć. Różne są formy pomocy w takich poradniach, w niektórych archidiecezjach są nawet telefony zaufania, są i terapie często nieodpłatne allbo odpłatne "co łaska" czyli wrzucasz do skrzynki ile możesz po wizycie. Nie wiem jak jest u Ciebie, ale spróbować nie zaszkodzi. Bo oprócz problemu z alkoholem masz problem natury praktyczno technicznej też. Fizycznego dotarcia na terapię. Z kolei z mityngiem AA może być tak, że jesli się dostaniesz na pierwsze spotkanie to potem już nawiążesz jakiś kontakt i będziesz miała pomoc w dotarciu na następne. Grunt to zrobić ten pierwszy krok. :pocieszacz:
Też uważam tak jak Agik, że alkohol jest u Ciebie skutkiem, ale szczerze mówiąc pytać nie bardzo mam śmiałość i dobrze ze mnie Agik wyręczyła.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez karaibek » 31 sie 2013, o 23:39

Witaj Agik. On jest zakonnikiem, ktory pojawil sie w moim zyciu, gdy bylam w najwiekszej rozpaczy. Najpierw pomogl, potem nagle zniknal.
Nie martw sie, Twoje pytania nie bola tak bardzo, jak sie obawialam. Liczylam sie z tym, ze ktos w koncu spyta i chyba podswiadomie na to czekalam. Na wozku siedze od ponad trzydziestu lat, to byl wypadek samochodowy, przyzwyczailam sie do niego. Niepelnosprawnosc mnie nie boli. Dlugo, bardzo dlugo nic nie pamietalam. I bylo mi z tym zle. Teraz, gdz pamiec wydarzen powrocila, jest jeszcze gorzej. Dzis wiem, ze to ja doprowadzilam do wypadku. Mnie posadzil on na wozek, moja malenka siostre zabil. To jedna, tylko jedna z wielu rzeczy o ktorych wolalabym zapomniec.
karaibek
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 sie 2013, o 08:06

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez agik » 1 wrz 2013, o 00:05

Dlaczego masz taki ciężki wózek?
Ale to w sumie mało ważne.
Skoro jesteś na nim od tylu lat, to z pewnością nauczyłaś się sobie z nim radzic, oraz radzic sobie z codziennością.
Męża poznałaś będąc już po wypadku?

Nie będę wchodzic w kwestie poczucia winy, bo od tego jest psycholog.
Czemu On zawiódł- natomiast rozumiem. Bo to tylko człowiek, bez przygotowania, za swoja tarczę i miecz mający tylko swoją własną wrażliwośc... A tak naprawdę to marny oręż, wiesz?

Poza raz kolejny to napiszę- nie mam zamiaru Cię dodatkowo zranic, ale jestem fanką jasnych sytuacji. Czasem nie można powiedziec inaczej, niż wprost- nawet mając ogromne pokłady wrażliwości i empatii.
Troszkę manipulujesz, wiesz?
Mnożysz trudności, niemożności i ... trocę to wygląda, jakbyś starała się wbic czytelnika w poczucie winy...

Co z tym poczuciem winy?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez karaibek » 1 wrz 2013, o 06:23

To wózek elektryczny, dlatego tyle waży. Dzięki niemu jestem jednak w miarę samodzielna. Męża poznałam dziesięć lat temu, wcześniej mieszkałam z rodzicami. Mnożę problemy? Nie wiem. To nie ja buduję wszędzie schody i inne bariery. Może jednak masz rację, może największa bariera jest we mnie??? Tylko niestety wszystkie inne też istnieją naprawdę. Ale jak widzicie walczę. Wczoraj głównie dzięki rozmowie na forum odniosłam pierwsze malutkie zwycięstwo. Nie wypiłam ani kropli. Zasnęłam całkowicie trzeźwa. Pierwszy raz od tylu dni.
Dziś niedziela pójdę do kościoła. Może do spowiedzi? Może tam, przy kratkach konfesjonału uda mi się głośno nazwać mój problem? Mam nadzieję, że starczy mi sił i odwagi. Odwagi, by wykonać ten pierwszy krok.
karaibek
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 sie 2013, o 08:06

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez impresja77 » 1 wrz 2013, o 09:43

Od ilu lat pijesz?
Pamiętasz, kiedy sięgnęłaś pierwszy raz po kieliszek i jaki to był powód?
Jaki ból uśmierzałaś?
Piszesz o mężu dość nie jasno. Z jednej strony,że jest Ci pomocny fizycznie,piszesz że to dobry człowiek ,a z drugiej ,że nie rozumie Ciebie i nie wnika w Twoje rozterki. Ale przecież te 10 lat temu pokochał Cię i zdecydował się na ślub ,więc to małżeństwo opiera się na uczuciu.Nie można tego jakoś odkopać ,tych powodów dla których chcieliście razem być?
Mąż rozumiem nie nadużywa alkoholu i nie zdradza Cię.
Są stowarzyszenie ludzi na wózkach inwalidzkich.może byś próbowała się tam udzielać ,znając j.angielski na pewno przydałabyś się.Nawet wolontariat -to będzie już dużo,bo będziesz miedzy ludźmi ,zajmiesz się znajdziesz przyjaciół to pozwoli Ci tez na walkę z nałogiem ,którą powinnaś prowadzić pod okiem specjalistów.W życiu wystarczy czasem mały obrót w innym kierunku i on pociąga za sobą zmiany w różnych dziedzinach. Mąż zaczyna inaczej patrzeć na Ciebie,może nawet powoli włączyć się do Twoich działań,może przy Tobie odkryć w sobie nowe pokłady działań i czerpać z tego satysfakcję .Z tego co piszesz masz dużo czasu popołudniami. Wykorzystaj swoje umiejętności nie tylko w korepetycjach.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez zajac » 1 wrz 2013, o 11:18

Karaibku, ja też myślę, że problem z alkoholem jest ważny i trzeba go rozwiązać, ale raczej nie w oderwaniu od innych problemów. Bo jeśli nadal będziesz osobą samotną i będą Cię dręczyć złe wspomnienia, to odstawienie butelki może być bardzo trudne.
Masz za sobą pierwsze zwycięstwo, to super! :) Zdałaś sobie sprawę z problemu, wyrzuciłaś z siebie emocje, napisałaś o nich. Jeśli to Ci przynosi ulgę, to może nadal pisz (tu czy w pamiętniku, jak wolisz), a może za jakiś czas jakoś to wszystko ułożysz, przestanie tak bardzo boleć i nie będziesz musiała się znieczulać?
Jeśli dobrze zrozumiałam: byłaś wtedy dzieckiem...
Impresja ma rację: jeśli masz możliwość pobycia z ludźmi, robienia czegoś fajnego i pożytecznego, to warto z tego skorzystać. Może to zmienić na lepsze wiele spraw w Twoim życiu.
Nie napisałaś właściwie zbyt wiele o sobie, o tym, co lubisz, czym się zajmujesz w ciągu dnia, jak wyglądają Twoje relacje z innymi osobami. Dlatego mnie przynajmniej dość trudno jest sobie Ciebie wyobrazić. Może udałoby Ci się znaleźć więcej jasnych punktów w swoim życiu i bardziej na nich skupić?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez karaibek » 1 wrz 2013, o 13:53

Od ilu lat piję? Ciężko to dokładnie sprecyzować, najpierw były tylko okresowe pijaństwa, to ostatnie trwa, trwało od dwóch lat. Choć to nie jest tak, że codziennie upijałam się w trupa.
Moje małżeństwo? Poznaliśmy się dziesięć lat temu, właściwie to już jedenaście. Ja wtedy nie myślałam o stałym związku, leczyłam się z poprzedniego. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ja się długo przed tym uczuciem broniłam, po prostu lubiliśmy spędzać razem czas. On na początku adorował, sprawiał niespodzianki, w końcu się zakochałam. W łóżku też było nam dobrze. Zaręczyliśmy się. Mijały jednak kolejne lata a nasz związek trwał w miejscu. Niby wciąż było miło, przyjeżdżał do mnie, mama częstowała go obiadem... Pracował dorywczo więc miał sporo czasu na spotkania. W końcu zamieszkaliśmy razem, mieszkanie dostaliśmy od moich rodziców, wtedy zaczęły się pierwsze spięcia i kłótnie.
Dziś on nadal nie ma stałej pracy, utrzymujemy się głównie z mojej renty, choć w zeszłym miesiącu dostałam pracę na okres próbny jako telemarketer. Są takie chwile, że wydaje mi się, że jest ze mną tylko dlatego, że sam by się nie utrzymał. Dziś już prawie nie mamy tematów do wspólnych rozmów. To boli.
Mam kilku przyjaciół, z którymi spotykam się od czasu do czasu. Teraz sporo czasu zabiera praca.

Dziś byłam u spowiedzi, po raz pierwszy powiedziałam na głos o moim problemie. Ksiądz pokiwał głową, powiedział, że zna trochę lokalną grupę AA, że może im powiedzieć o mnie. Oni spotykają się co prawda w jakiejś sali w budynku na drugim piętrze, ale może coś wymyślą. To był trudny krok, bardzo trudny ale nareszcie zrobiłam to. Powiedziałam głośno, że potrzebuję pomocy i zostałam usłyszana. :)
karaibek
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 sie 2013, o 08:06

Re: Jak przestać pić, by żyć???

Postprzez impresja77 » 1 wrz 2013, o 14:32

To baaaardzo dobra wiadomość karaibku :haha:
jeden krok spowoduje kolejne
tak jak jeden kamyczek wzbudza lawinę w górach
ciesz się ,
a może zacznij flirtować z mężem ?...
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 232 gości