przez smerfetka0 » 31 sie 2013, o 20:25
przyjmuje co do mnie "mowicie", biore to pod uwage, ale i kazdy musi wziac pod uwage ze tu pisze tylko o tym zlym, robiac z kogos potwora do tego stopnia ze sie wydaje ze kazdy dzien to udreka. Nie, nie bronie go. Bron Boze. Chodzi mi o to ze ja tez mam swoje duze wady ktorych wiem ze jemu ciezko zaakceptowac, nie wykracza to po za normy i nie wkracza w patologie, nie rani go na tym poziomie na ktorym on mnie.
Biore tez pod uwage slowa siostry (tej co jest tutaj). O wiekszosci wie. Zna jego i mnie. Jest sporo ode mnie starsza i naprawde madra, chce dla mnie jak najlepiej, jednak ma calkiem inne widzenie calej sytuacji z innego punktu widzenia. Nie wiem czy bardziej mi maci swoim zdaniem czy pomaga, ale na pewno dzieki innemu punktowi widzenia moge na pewne rzeczy spojrzec pod innym katem.
Chodzi mi tylko o to ze tu na forum to jedna strona medalu. No i wlasnie musi do mnie to dojsc, albo i nie dojdzie. Moze kiedys dolacze do grona tych kobiet zmarnowanych zyciem przez faceta. Ale nikt tego nie moze przesadzic i odgadnac wczesniej. Mam (troche) swojego rozumu, chocby dlatego ze piszac tu o tym zlym do czego sie dopuszcza jak jest pijany, pozniej mi wstyd nawet przed Wami, ludzmi ktorych na oczy nie widzialam, pewnie nie zobacze, zawsze moge zamknac i nigdy nie wejsc na forum...a jednak jakas nutka zazenowania bo wiem jak to brzmi, wiem ze te sytuacja traca ostra patologia, a ja dalej wracam. Swojej przyjaciolce poradzilabym pewnie zeby odeszla...Ale z mojego punktu 'siedzenia' wszystko wyglada inaczej.
Moze to przez charakter, jestem strasznie uparta i jak sie upre ze cos ma byc tak i tak to po swoim trupie (po innych nie) bede darzyc do tego zeby to tak wygladalo. Moze i tutaj sobie cos upatrzylam, jakas swoja wizje, i ciezko mi przyznac ze nie tedy droga, i odwrocic wszystko do gory nogami. Nie wiem.
Nie zaluje ze nie mowilam o niczym w domu na ta chwile. Jak bedzie w przyszlosci zobaczymy.