Pojechałam do rodziców, tylko na chwilę ogarnąć zwierzaki i podać co trzeba. Przy okazji spotkałam dziewczynę brata i doradzałam jej wybór kosmetyków z katalogu. Dostałam kopa w dupę... mój cudowny brat prawie mnie wyrzucił z domu, bo ,,ona przyjechała do niego a nie do mnie" . Trzymając się powiedziałam, że może grzeczniej, że jaki ton taka osoba, nic dodać, nic ująć. Oczywiście wyszłam z niby nie wzruszoną miną...ale wróciliśmy tu... zamknęłam się w pokoju i popłakałam jak małe dziecko. .
Nie zmienia się niestety to, że stało się coś, co spowodowało, że nie potrafię jak dawniej powiedzieć L jak się czuję... nie okazuję już przed nim smutku . Również udaję Nie wiem kiedy i co się stało
Na samą myśl o powrocie tam...