impresja7 napisał(a):1.dlaczego zależy jej ,żeby szybko sprzedac? Jezeli firma nie przynosi zysków to i Ty cudów nie zrobisz.
2.skoro są inne powody niz nierentowność firmy to nie miałaby czasu dalej jej prowadzic ,zanim wrócisz z polski,bo miałaby inne sprawy,które zmuszają ją do sprzedania firmy.
3.masz dwa egzaminy, a w prowadzeniu firmy jesteś laikiem ,więc o wiele wiecej wymaga czasu wdrożenie,a więc mozesz pożegnać sie z egzaminami.
4sprawdź ,czy klienci nie wymówili jej usług,a tym samym nie będziesz miała klientów,więc znalezienie ich pochłonie mnóstwo czasu przeznaczonego na egzaminy.
5.masz tyle kasy ile ona chce? Czy musiałabyś wejść w spółkę z tym swoim facetem lub nie daj boszeee jego rodzicami? A więc oddalenie sie od źródła zła byłoby niemożliwe,bo wiązałyby Was pieniądze i interesy,
6.jeżeli to jest łatwiejsze niz tutaj piszę i nie ma tych wszystkich obciążeń które wypisałam w 5 punktach,a kobitka ma dobrze prosperującą firmę,ale sprzedaje bo ma lepszy interes na oku lub kłopoty życiowe to warto zaryzykowac.
1. tu chodzi o benefity, ona jest samotna matka, w anglii ma zapewnione bardzo duzo, pracuje legalnie na dwie nocki, nigdy nie oklamywala ze firma nie jest na nia. z powodow osobistych (mowila jakich ale mniejsza o to) musi przepisac z tamtej osoby, nie ma na kogo zeby mogla ona prowadzic dla siebie, na siebie nie moze bo wtedy straci benefity ktore sa pewnikiem,a firma raz zysk wiekszy raz mniejszy.
2. tak wlasciwie w 1szym jest odpowiedz.
3. nie przesadzalabym tak bo to w koncu sprzatania, oprocz domow to i biura, kosciol, i tam tez nie jestem laikiem, ktore scierki do czego kolorami, tak samo z mopami i innymi rzeczami, ktos to musi wiedziec wiec mam to obcykane, wiekszosc klientow poznalam przez 3 i pol roku, czesc mialam na dluzej, czesc na zastepstw.
4. sprawdzilam, akurat o to sie nie martwie.
5. powiedziala ze jest w stanie sie dogadac i spisac umowe ze moge jej po miesiacu dawac i w ratach. nawet jesli nie to rodzice sa w stanie mi tyle dac (moi), i oddawac bede im...to nie jest wielka suma nie do przescigniecia, jesli faktycznie ma byc tak jak jest przy tych stalych klientach z ktorymi sa umowy w dwa miesiace powinnam odrobic koszt firmy maksymalnie. zadna spolka nie wchodzi w gre i nawet nie chodzi tu o jakies problemy w zwiazku czy brak zaufania. po prostu nie wyobrazalabym sobie z kims tego dzielic.
cala praca ot co polega na tym ze jak jakas wyjezdza, to na ten czas wziac inna, pojsc samej (co by nie bylo mozliwe do konca sierpnia), badz po prostu by nikogo nie bylo przez tydzien i dwa (za mnie czesto nikogo nie bylo bo to nie duzy okres zawsze i kazdy woli poczekac az ta stala dziewczyna wroci), na tym ze jak ktos dzwoni zeby przelozyc, to zajac sie zeby przelozyc, na tym ze jesli ktos z poczty pantoflowej dzwoni nowy, (co nie jest codziennie) to sprobowac dopasowac. i raz w miesiecu podliczenie godzin i wyplat wyslac ksiegowemu. w koncu to firma sprzatajaca, nic skomplikowanego.
jesli ona tego nie sprzeda do 15 to ta osoba na ktora jest to zapisane sama to zamknie, a tak przynajmniej cos wpadnie jeszcze szefowej, wiec akurat to rozumiem.
no nic, jade do niej zobaczyc wyciagi klientow, ile ktora ma dokladnie godzin, i sprobowac sie dogadac, jesli bedzie tak jak mowilysmy przez telefon raz sie zyje...