O manipulacjach rodziców.

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 7 sie 2013, o 22:57

każdy jest w pewnym sensie sam na swojej wyspie
sam się rodzi
sam umiera
i jak tak sobie to dogłębnie uświadomi
to może nawet łatwiej będzie mu utrzymywać dobre i satysfakcjonujące relacje z innymi
gdy będzie ich traktował i doceniał
jako gości na swojej wyspie
którzy przybywają na nią i wybywają z niej
tylko on jest prawowitym mieszkańcem swojej wyspy od początku do końca
on i jego koty :)
bo miłość do zwierząt jest inna
bezpieczna - one nigdy nie skrzywdzą
także trzymaj się!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 7 sie 2013, o 22:59

żeby było jasne
w żadnym wypadku nie chcę wartościować relacji
ludzie-ludzie a ludzie-koty
po prostu taka garść refleksji na temat samotnych wysp
i miłości do zwierząt
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 7 sie 2013, o 23:11

Z tego wynika więc, że ludziom nie można ufać, bo "przybywają i odpływają", są zmienni.

Ja się nie obrażam na wartościowanie miłości między ludźmi a ludzi do kotów. Ludzie dostają jakiejś wysypki jak się powie, że woli się psa... mnie to jakoś nie razi... sa mi bliższe zwierzęta. Wiem z terapii dlaczego - to smutne w pewnym sensie, ale jednocześnie jak piszesz bezpieczne... i smutne nie do końca, bo ja czuję się bardzo szczęśliwa mogą mieć przy sobie zwierzę wiedzieć, że jak wejdę do domu, to ktoś z radością mnie wita i macha ogonem oraz pomrukuje na mój widok :)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 7 sie 2013, o 23:19

Księżycowa
ludziom można ufać
ale trzeba brać pod uwagę ich wolność wyboru
i uszanować tę wolność wyboru
to mam na myśli
to bardziej kwestia uświadomienia sobie wg mnie tego typu kwestii
jak działa wyspa i ludzie i koty
i obdarzania zaufaniem ludzi jak na tej wyspie naszej już goszczą
no bo jak się wdzierają na nią siłą
lub wyrywają z niej podstępnie, żeby ją już opuścić
tu już wtedy trzeba rozważyć indywidualnie kwestie zaufania takim osobom
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 7 sie 2013, o 23:25

Chyba na dziś nie dam rady się nad tym zastanowić... mózg mi już nie działa... i jakoś nie doszłam do siebie.
Ludzie to jedno a on, to drugie... nie wiem kiedy to się stało wszystko :zalamka:
Czuję się jakoś tak nijak... jak mebel jakiś albo robot kuchenny co jak robi niezależnie od tego, że mam więcej od niego obowiązków, to jest ok. nie wzrusza go... ale jak ma zrobić, to jest uraza, która wygląda mniej więcej tak ,,Ja mam zrobić? Ode mnie tego wymagasz? Ode mnie?!"
Kiedyś jak był gorszy dzień, to nawet jak nie chciałam mówić, przytulił... teraz... czuję się jak stara żona... położył się spać i zaraz przewróci się na bok... :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 7 sie 2013, o 23:34

no to jak będzie trochę spokojniej
to może porozmawiajcie ale tak na ludzie
do jakich wymagań odnośnie drugiej osoby
dajecie sobie wzajemnie prawo

bo ja na przykład jestem taką osobą
co ma alergię na cudze wymagania względem mnie
w relacjach prywatnych
gdy jestem zmęczona to po prostu olewam jakieś domowe rzeczy
i robię wtedy gdy odpocznę albo nigdy :)
i jeśliby raptem ktoś ode mnie tego zaczął wymagać, oczekiwać
w danym konkretnym dniu, godzinie
to bym się się irytowała
bo ja lubię elastycznie traktować swój czas i zadania
poza godzinami pracy oczywiście
i dyrygowanie i rozporządzanie nim przez drugą osobę
to też byłby obszar konfliktowy
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 7 sie 2013, o 23:40

On wie o tym wszystkim.. nic sobie z tego nie robi. Puszcza mi kontre... z reszta ja nie wydaje mu poleceń... po prostu sam się nie ruszy...
Ostatnio jest tak, że on w ogóle nie chce gadać.. kończy się tak, że ja to ta zła co marudzi i wymaga Bóg wie czego a on biedny musi słuchać jazgoczącej baby... mówię w prost Przecież podobno oni tak wolą, nie chcą się domyślać... ale jak mówię wprost, to też jest nie dobrze...
ech szkoda gadać... nie da się zmusić kogoś na siłę do rozmowy...
A jeszcze pamiętam jak mówił kiedyż, że zawsze będziemy rozmawiać o wsyztskim, żeby nas nic nie poróżniło... i przez spory nawet czas tak było... tylko teraz równie glugi zyjemy obok w sumie :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 7 sie 2013, o 23:45

może on po prostu jest trochę taki jak ja
że uznaje, że się ruszy jak odczuje motywację wewnętrzną
sam z siebie potrzebę, chęć zrobienia czegoś
wypełnienia jakiegoś obowiązku
bądź odczuje brak czegoś - jedzenia, czystych naczyń, czystych ubrań itp

jeśli zaś Ty cały czas jazgoczesz
jego naturalny rytm nie ma szans wogóle wtedy zaistnieć
może nawet nie wie, nie zdaje sobie sprawy
jaki jest jego naturalny rytm
bo nigdy nie miał okazji go poznać
bo nigdy nie żył sam
spod dachu mamusi przeszedł pod Twój dach
z syna został od razu Twoim partnerem
i kompletnie nie kuma swoich rytmów, potrzeb, braków itp.
i nie ma też szans tego zakumać puszczony wolno bez lejców
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 8 sie 2013, o 09:46

Może... tylko jak tak będę robić wszystko za niego, bo on nie czuje potrzeby, to nigdy jej nie poczuje. Każdy lubi jak robi się samo :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 8 sie 2013, o 22:18

no to chyba sama sobie odpowiedziałaś
pomóż mu poczuć
i rób swoje rzeczy sama za siebie
jemu zostaw jego własny obszar

to wcale nie jest pożądana, wskazana ani godna pochwały rzecz
wyręczać zdrową i młodą osobę robiąc wszystko za niego

pytanie też kto tu ma problem
bo może się okazać, że Ty też
notorycznie go wyręczając i nie umiejąc się od tego powstrzymać z jakiegoś powodu

macie komfortową sytuację - bo nie ma dzieci
każdy może robić za siebie
i nie powstanie ta nierówność, że ktoś musi obrobić dzieci
i wszystko spada na jedną osobę
choć rodziców do podziału jest dwojga
bo to już inna kwestia - wymaganie, aby od kogoś aby na równi ze mną obrabiał dzieci

wiesz Księżycowa
skoro stare metody nie działają
czyli próby rozmowy, jazgotanie mu nad głową
mówienie wprost zamiast między wierszami
to czas zmienić nieskuteczne metody
i spróbować nowych
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 8 sie 2013, o 22:37

Tak, chyba masz rację.... obserwuję moich rodziców i niestety z przykrością stwierdzam, że zachowuje się jak moja mama :cry:

Inną sprawą jest to, że pewne rzeczy jednak dotyczą nas razem...na przykład planowanie funduszy... oboje się musimy do tego stosować a tak nie jest.
Jak ja o czymś zapomnę, to on mi już nie przypomni... jak mamy jakiś poślizg i się okaże, że z czymś sięnie wyrobimy, na przykład ze zrobieniem obiadu na drugi dzień, to on gotów zasuwać po fast- food. Jak jestem to ok. powstzrzymam ale jak mnie nie ma, to nie wiem nawet, że to robi a robi, bo to w końcu wychodzi....
Nie twierdzę, że jestem święta... pewnie, że nie... ale mam więcej samodyscypliny niż on. Takim sposobem nasze plany finansowe idą w łeb, bo jak mam teraz same po południówki a przed nimi kurs, to się nie po troję przecież... i się zbiera sumka....

Poza tym przenieśliśmy nasz kredyt i bank dał kartę debetową, którą podobno musimy użyć trzy razy i później z niej zrezygnować. NIe miałam tej karty w ręku nawet a już jest na minusie. Jestem przerazona, bo jak proponuję planowanie, to jemu się nie chce w to bawić - tak słyszę... a nie mogę być przecież z nim wszędzie :bezradny:

Nie wszystko idzie oczywiście na szybkie żarcie, ale to wiatrak kupił, bo mu duszno i w pokoju nie może wysiedzieć... uważam, że to ne było konieczne... równie dobrze ja powinnam powiedzieć, że idę do kosmetyczki, bo muszę koniecznie oczyścić twarz... a czekam... nie idę póki nie mogę sobie na to ppzwolić za bardzo...
Zbiera mu się na oszczędzanie jak nie ma kasy, to wtedy skrajnie nawet to, co i tak będzie trzeba kupić jest zakazane...

Jak mam goz tym zostawić samego? Przecież razem płacimy rachunki.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 8 sie 2013, o 22:48

no tak to już jest niestety w parze
że jeden przypierdala się do drugiego
bo mają wspólną kasę i razem płacą rachunki
więc powodów do konfliktów
jest milion pięćsetstodziewięćset
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 8 sie 2013, o 22:57

a z tym wiatrakiem na przykład
mnie wiatrak przeszkadza, bo słyszę jak chodzi
a dla mnie cenna jest cisza
i lubię upały, nigdy nie jest mi za gorąco
a mój ex-mąż siedział w mieszkaniu nago i wiatrak dmuchał mu w twarz
tak mu było gorąco niemożebnie

ludzie są różni
mają różne subiektywne poczucie tych samych obiektywnych rzeczy - np. temperatury
różne potrzeby
różne wzorce zachowywania się w obliczu bycia bardzo głodnym itp.
wspólnota bywa czasem bardzo niekomfortowa
kompromisy pochłaniają mnóstwo energii
i w dodatku nie przynoszą pełnego zadowolenia żadnej ze stron
typu nie kupimy szynki bo za droga, nie będziemy też jeść suchych bułek choć tanie
pójdziemy na kompromis i kupimy mortadeli, która jest tańsza
i żaden nie jest w pełni zadowolony - ani ten co chciał oszczędzać i jeść suche bułki
ani ten co miał ochotę na szynkę
i tak dalej w ten deseń
wspólnota jest dla naprawdę do niej zmotywowanych i zdesperowanych :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 8 sie 2013, o 23:00

To znaczy, że mamy pójść z torbami?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 8 sie 2013, o 23:02

żeby było jasne
Księżycowa nie namawiam Cię w żadnym razie do porzucenia Twojej wspólnoty z Ł
po prostu jak człowiek sobie uświadomi czym naprawdę bywa wspólnota życia
i jakie trudy z sobą niesie
może mu łatwiej będzie być wyrozumiałym że ktoś kupił wiatrak
albo też nie uznaje ugotowania obiadu bądź prania za priorytet w danym dniu
bo clue wspólnoty, którą się tworzy, są inne rzeczy
a nie prowadzenie wspólnej kasy oszczędnościowej

to tylko takie refleksje
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 283 gości