toksyczny zwiazek - widziany z boku

Problemy z partnerami.

toksyczny zwiazek - widziany z boku

Postprzez Margygren » 17 lip 2013, o 07:03

Pietro nizej zamieszkala u nas para z dzieckiem. I niemal od razu zrobilo się w domu dziwnie glosno. Czyli monolog męskim glosem. Trwajacy długo, godzine lub więcej, bez przerwy, do pozna w nocy. W amerykańskich domach sciany, podłogi i sufity to czworosciany zbudowane z dykty, wiec mimo, ze nie da się z sąsiadami z pięterka porozmawiać przez sufit o wrażeniach z meczu Bulls'ow, to ogolne pojecie o tym, jak się ludziom powodzi i się miedzy nimi układa, można sobie bardzo latwo wyrobić. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, ze tam przecież mieszkają trzy osoby, wiec czemu slysze tylko ten jeden meski glos? Poznalam pana OK (wyjsnie później, co oznacza ten skrot) przy jakiejś okazji, w rozmowie wydal się najnormalniejszy na swiecie, zawsze tez bardzo grzeczne - czesc - przy mijaniu się na schodach. Calkiem niczego sobie, schludny, zadbany, inteligentny.



To mój ojciec pierwszy zauwazyl, ze często się kluca, np. z samego rana, bo nie zrobila mu kanapki. Ktoregos wieczora katem ucha zaczelam lowic dziwny pogłos, który dobiegal nie z telewizora, ale spod podłogi. Ilez bluzgów, ile przekleństw! Jedno zdanie nie moglo wprost nie zakonczyc się kurwa. I to zupełnie na zimno, nawet bez podnoszenia glosu. Pamietam, ze serce zaczelo mi mocniej bic, ze strachu! Bylam przekonana, ze tam na dole stalo sie cos zlego. Mimo, ze nie rozroznialam slow i sensu zdan, to przekleństwa docieraly do mnie bardzo wyraźnie. Szybko miałam się przekonać, ze była to codzienność w ich związku.



Potem dziewczyna doszla do glosu. Rozpoczely się klutnie na dwie strony. Jeśli o nia chodzi, to mam wrazenie, ze ona musiala po prostu wrzeszczeć, żeby wywalić z siebie cala pare, prowokowana, podjudzana z byle powodu.



Niecaly rok temu zdarzylo się, ze ja pobil. Bylam wtedy w domu, slyszalam wszystko. Dziewczyna nie wydala z siebie jednego dzwieku, za to jej dziesiecioletnia coreczka plakala i krzyczała - zostaw moja mame, zostaw ja!! Nie wiem, czy kiedykolwiek ucichnie w moich uszach ten krzyk dziecka...mam lzy w oczach, zimno mi... Bardzo wtedy plakalam, trzeslam się z przerazenie, nie wiedzialam,co mam robic, czy dzwonic na 911, czy biec na dol, przerwac to wszystko. Stchorzylam, nie zareagowałam...czuje się winna. Czy warta jestem pogardy za swoja bierność?



A one się wyprowadzily. Porozmawialam z nia, gdy przyszla oddac klucze, powiedziałam, ze robi najwlasciwsza rzecz. Ona na to, ze wszystkie jej koleżanki mowia to samo i ze najwidoczniej nie ma szczęście do facetow. I wlasciwie tylko tyle o niej wiem, gdyz nie udało mi się z nia zaprzyjaznic.



Dwa miesiące później wrocily i nastapil klasyczny miesiąc miodowy, jakby prosto z poradnikow dla kobiet, które kochają za bardzo. Tatus (przybrany, dziewczynka nie jest jego biologicznym dzieckiem) bawiący się z corcia, wesola mama, sielanka. To było w zeszłym roku, a miesiąc temu znowu uslyszalam ten okropny krzyk dziecka - "zostaw moja mame!!" i "mamo chodz!! chodzmy stad!!"



Tym razem się nie wyprowadzila. Zrobila cos gorszego. Wprowadzila się do domu, który kupil. I jeśli partycypowala w tym kupnie, to tym gozej dla niej, bo w ten sposób wiaze się, uzaleznia od niego jeszcze bardziej!


To bardzo piekna dziewczyna. Czemu te czarnookie zawsze takie ladne? Moglaby mieć każdego na skinienie małego paluszka...Przy tym inteligentna. Jej coreczka to maly, zabawny sliczny elfik z niesamowita latwoscia do zaprzyjaźniania się ze wszystkim dookoła. Uwielbialam ja i już mi jej bardzo brak. Zabieralam ja czasem na lody czy do Mc'sa. Natknelam się na nia po tej ostatniej awanturze, gdy siedziała na schodach, spytałam o wyprowadzke...była taka smutna! Jakby przeczowala, ze ta przeprowadzka to nic dobrego, ze nie będzie spokoju, ze mama nie jest bezpieczna. Czy dzieci jak ona widza rzeczy krystalicznie czysto? W pelnym swietle, w prawdzie? Nie obciaza ich przecież ani nie zaslepia to brzemie, jakim jest uposledzona milosc.



Pakowali wczoraj reszte swoich rzeczy, spytala go o cos, jego odpowiedz - oczywiście, kurwa! Stad wzielam tego pana OK. Nigdy, nigdy nie spotkałam się z kims tak wulgarnym! Co za odpychający, prymitywny typ, który ukrywa swoja wykrzywiona gebe za okularkami,gładkim wyglądem i uprzejmymi ukłonami. Slyszalam, jak poniza ja mowiac, ze sadzil, ze zwiazal się z kims na poziomie, inteligentnym, bo ona nie potrafi się spakować...Slyszalam tez, jak kiedyś powiedziała mu, ze jest wolna, ze jest wolnym człowiekiem. Nie, nie jesteś wolna, moja droga. Corce tez zakładasz obroze na szyje. Nie potrafie wyrazić, jak bardzo jest mi zal tej malej dziewczyneczki...I choć nie wydaje mi się, żeby znecal się także i nad mala, to swoja porcje przemocy dziewczynka przyjmuje i nic nie można na to poradzić. Przynajmniej dopoty, dopóki matce nie wroci rozum i zdrowy rozsadek, tylko co niby miałoby się stać, żeby do tego doszło? Boje się myslec...



Czuje się winna. Bo nie zareagowałam, bo nic nie zrobiłam, jak ostatni tchórz. Proszę, pomóżcie...
Margygren
 
Posty: 43
Dołączył(a): 7 kwi 2011, o 05:10
Lokalizacja: chicago

Re: toksyczny zwiazek - widziany z boku

Postprzez Księżycowa » 17 lip 2013, o 07:50

Witaj,

Nie obwiniaj się z powodu braku reakcji. Strach Cię sparaliżował, tak bywa. Już było, minęło i nic nie cofniesz. Miałaś prawo się bać, w końcu taki typ jest nie obliczalny.

W tej chwili nadal możesz zareagować, zgłosić to gdzieś nie ze względu tak na nią, jak na dziecko. Ono w tej sytuacji jest zdane na totalnie słabą matkę, której nie wiadomo co się musi przytrafić jeszcze gorszego, żeby od neigo odeszła a dziecko patrzy i skutki przemocy już w nim na pewno są... pobicie matki na oczach dziecka, to musi być potworny strach i bezradność przed czymś/kimś nie obliczalnym.

Mi, żeby się otrząsnąć wystarczyło jak pierwszy raz oberwałam mocniej niż inne przepychanki... Jej nie wystarcza i tak na prawdę do póki sama nie zrozumie, to niewiele mozesz zrobić. Ona musi fizycznie odejść od niego i nie wracać sama. Ale dziecko można jakoś od tego oderwać. Zadzwoniłabym, zorientowała się co można zrobić i gdzie zgłosić.
Myślę, że oni jak chcą, to niech się pozabijają, jeśli chce z nim zostać ale dziecko wcale nie chce - ,,mamo chodźmy stąd" to jasny komunikat, i nie powinno brać w tym udziału.

Są też chyba jakieś ośrodki pomocy dla dorosłych ofiar przemocy ale to się wiążye chyba z samodzielną decyzją każdej z takich osób. Możesz próbować z nią rozmawiać. Ewetualnie usłyszysz, że masz się nie wtrącać... ale do spraw dziecka wtrącać się trzeba.

Trzymaj się.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: toksyczny zwiazek - widziany z boku

Postprzez zajac » 17 lip 2013, o 10:00

Ja też myślę, że nie ma sensu się obwiniać, bo czasu już nie cofniesz. Paraliżujący strach, dezorientacja to emocje całkowicie zrozumiałe. Może będzie to dla Ciebie doświadczenie, które na przyszłość czegoś Cię nauczy i jeśli znowu (odpukać!) będzie taka potrzeba, może uda Ci się zareagować inaczej.
Wydaje mi się, że wyprowadzka do domu, jak rozumiem jednorodzinnego, mogła służyć temu, żeby się całkowicie odizolować od sąsiadów -- tam przecież nikt niczego nie usłyszy, pan OK będzie całkowicie poza kontrolą. Faktycznie może się to skończyć jakimś dramatem :( Masz z tą dziewczyną kontakt, wiesz, gdzie się wyprowadziła?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: toksyczny zwiazek - widziany z boku

Postprzez Margygren » 20 lip 2013, o 04:28

zajac napisał(a):Wydaje mi się, że wyprowadzka do domu, jak rozumiem jednorodzinnego, mogła służyć temu, żeby się całkowicie odizolować od sąsiadów -- tam przecież nikt niczego nie usłyszy, pan OK będzie całkowicie poza kontrolą. Faktycznie może się to skończyć jakimś dramatem Masz z tą dziewczyną kontakt, wiesz, gdzie się wyprowadziła?


Zgadza się, pomyslalam dokładnie to samo. Skunks nie bedzie się już krepowal, ze sąsiedzi uslysza. Niestety nie mam z dziewczyna zadnego kontaktu.

Księżycowa napisał(a): Miałaś prawo się bać, w końcu taki typ jest nie obliczalny.


Wiesz, ja caly czas miałam wrazenie, ze ten typek należy do tej kategorii facetow, którzy będą celowo lub zupełnie nieświadomie wybierac slabe kobietki, latwe do zdominowania i manipulowania. Od silnych, pewnych siebie będą się trzymać z daleka, może nawet takie kobiety nie sa dla nich atrakcyjne, nie wiem...Mialam tez i to wrazenie, ze gdybym powiedziała mu w twarz - ty pieprzony damski bokserze, skurczyłby się i wycofal.

Księżycowa napisał(a):Możesz próbować z nią rozmawiać. Ewetualnie usłyszysz, że masz się nie wtrącać... ale do spraw dziecka wtrącać się trzeba


Szkoda, ze i tu stchorzylam. Wiem jednak, ze innej jej znajome probowaly przemowic jej do rozumu, jak widać, na próżno...

Księżycowa napisał(a):Mi, żeby się otrząsnąć wystarczyło jak pierwszy raz oberwałam mocniej niż inne przepychanki


Wiesz wiec, co mniej więcej dzieje się w jej glowie.

Podobno, jeśli rozejzymy się po naszym najbliższym sąsiedztwie, to niemal na pewno w ktoryms z domow, w ktorejs z rodzin dzieje się wielkie zlo. Dzieci krzycza, sąsiedzi nie reagują...
Margygren
 
Posty: 43
Dołączył(a): 7 kwi 2011, o 05:10
Lokalizacja: chicago

Re: toksyczny zwiazek - widziany z boku

Postprzez Księżycowa » 20 lip 2013, o 18:50

Mialam tez i to wrazenie, ze gdybym powiedziała mu w twarz - ty pieprzony damski bokserze, skurczyłby się i wycofal.

Być może, podobno tyrani muszą się bać, żeby przestać.
Równie dobrze też mogło być tak, że Ty też jesteś kobietą i nic by go nie przeraziło... cholera wie co siedzi w jego głowie. Z tego co piszesz facet się ładnie przed ludźmi prezentuje, dobre wrażenie sprawia... mój były też sprawiał ale jak mu ktoś z zewnątrz zwrócił uwagę, że ma mnie nie szarpać, jak wracaliśmy osiedlem do domu, to wcale się nie skurczył... zaczęłam się bać jeszcze bardziej, że będzie bójka.

Szkoda, ze i tu stchorzylam. Wiem jednak, ze innej jej znajome probowaly przemowic jej do rozumu, jak widać, na próżno...

Niestety... nikt jej nie będzie w stanie przemówić. Coś się musi stać, co jej uruchomi opcję - uciekaj. A co to będzie... :bezradny:
Więc nie wiem na ile z nią samą coś wskórasz... bo jak się nie uda, ja bym zajęła się dzieckiem...

Wiesz wiec, co mniej więcej dzieje się w jej glowie.

Możliwe... jednak u mnie zadziałał instynkt samozachowawczy... mi też nikt nie mógł przemówić, a sporo osób tu na forum próbowało... i to w głowie gdzieś zostawało... w momencie jak zaczęły się dziać rzeczy niebezpieczne zrozumiałam, że mieli wszyscy rację i trzeba wiać.
U każdego to działa inaczej... jest przecież mnóstwo kobiet, które sa katowane przez mężów wręcz i zostają... czemu... nie wiem... uważają, że dla dzieci. Gorszej przysługi nie można im wyświadczyć. Inne się boją życia bez niego, pomimo tego, że obecne zycie jest masą udręk...


Podobno, jeśli rozejzymy się po naszym najbliższym sąsiedztwie, to niemal na pewno w ktoryms z domow, w ktorejs z rodzin dzieje się wielkie zlo. Dzieci krzycza, sąsiedzi nie reagują...

A jak stają przed kamera kiedy jest interwencja, to mówią, że tak, że było słychać... a na pytanie czemu nikt nie zareagował słychać tylko ciszę...
Ale ludzie uważają ,,To nie nasza sprawa" poza tym nie chcą zostać skrytykowani i zaatakowani... tak mi się wydaje...
Nie wiem, bo ja nie mam z tym problemu... jedną interwencje mam w planie ale mszę z tym zaczekać a w między czasie zbieram dowody...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: toksyczny zwiazek - widziany z boku

Postprzez Abssinth » 30 lip 2013, o 14:24

dalej mozesz zadzwonic.

kolezanka zdecydowla sie odejsc dopiero wtedy, gdy zagrozono jej odebraniem dzieci, bo naraza je na niebezpieczenstwo.

strasznie, strasznie mnie to boli, kiedy widze, ze matki stawiaja chlopa nad dobro dziecka.

:(
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 173 gości