biscuit napisał(a):ja uwielbiam mruczące koty w pościeli...
i ogólnie w każdej sytuacji
a swoje to już kocham na zabój
i mogą robić ze mną i w domu co tylko chcą
Nic dodać nic ująć
.
Postanowiłam jednak nauczyć ją kilku rzeczy, czego efekty trzeba zobaczyć, bo opisać się nie da
.
I tak jak nas nie ma, to ma to daleko i głęboko
Ale też przyznam, że moja wyrozumiałość do niej nie zna granic. Jak widzę, ze weszła mi na stół, bo chciała dorwać ćmę i tym sposobem np. skróciła sobie drogę, to nie reaguję, bo normalnie nie wchodzi... a jak wejdzie... z anielską cierpliwością ściągam, choć jak jesteśmy nie zdarza jej się...
Za to moja mama ma masę śmiechu, ja przygotowuję jedzenie i ona siedzi na pufie obok stołu, z łapkami przed nimi o niego podpartymi i co jakiś czas wyciąga łapkę, zeby coś zwędzić a ja sobie z nią gadam ,,to Pana mięso, nie Twoje"
i już na sam głos się wycofuje
. ale dalej siedzi podparta jak dziecko i patrzy
Potrafi często przyjść jak ją wołam, nie tylko na jedzenie (choć zdarza się, ze muszę sie sama pofatygować
) .
Ale ogólnie współpracuje w miarę... moze dlatego, ze zawsze jak przyjdzie to jakiś koci smakołyk na nią czeka za dobre zachowanie. Jak raz na jakiś czas nie mam nic przy sobie, to ją wytarmoszę i musi starczyć
KATKA napisał(a):wszyscy mogą wszystko ale tylko do moment jak na to pozwalam
i psy mogą ze mna psać...ale wystarczy pokazac im palcem ziemie i już ich nie ma na łóżku
Z psem mam taki sam plan, choć podejrzewam, że pozwolenie bedzie miał często
.
Kotki to jeszcze mi się nie zdarzyło wypraszać chyba, ze akurat zajęła moje miejsce a mi zostawiła to w nogach