DOSTAŁEM SYGNAŁ, ŻE PODOBNO W TYM MIEJSCU JEST LEPSZE MIEJSCE NA TO CO MAM DO POWIEDZENIA, ZATEM WKLEJAM RÓWNIEŻ W TYM WĄTKU MOJĄ WYPOWIEDŹ
Dziewczyny, o ile to możliwe, proponuję spróbujmy wspólnie przez chwilę spojrzeć na tą sytuację Z BOKU - czyli przyjmując dystans taki, jak by to nie dotyczyło nas, tylko kogoś innego...
I co widać? Ano widać, że ktoś tu pisze o swoich problemach i okazuje się że te problemy oraz w ogóle zachowania tej osoby tak w życiu jak i na forum irytują kilka innych osób. Właściwie to wszystko. No może jeszcze to, że Bogi nikogo z nas nie obraża ani nie atakuje, my jednak od czasu do czasu częstujemy ją ironią lub złośliwością "wychodząc z nerw", jak to się kiedyś mówiło i dostaje jej się momentami trochę po tyłku - zgodzicie się?
Niektórzy snują podejrzenia, że może te wszystkie historie Bogi to jakaś lipa i głupia zabawa, prowokacja - jednak nikt nie ma na to dowodu i nikt z nas tego na pewno nie wie, więc nie ma należytych podstaw, żeby takie przypuszczenia uznać za realny fakt.
Nie ciekawi Was dlaczego zatem tak się dzieje, jak się dzieje? To znaczy dlaczego TO MY MAMY JAKIŚ PROBLEM z tego typu sytuacją? Bo mnie bardzo to interesuje - i w tym momencie jest to już moja potrzeba zajęcia się sobą i swoimi własnymi motywami i emocjami, gdyż mam poczucie, że problemami Bogi zająłem się w całkiem sporym stopniu, więc mam nadzieję, że mi wybaczy, iż wezmę sobie teraz w tym wątku trochę miejsca dla siebie.
Piszecie, że "nie ma się co tak podniecać" - no właśnie! Choć można to zrozumieć także jako kolejną ironię wymierzoną w Bogi to jednak warto to odnieść również do samego siebie, gdyż wówczas mamy okazję skonfrontować się z faktem, że to właśnie MY się tu strasznie podniecamy zaistniałą sytuacją, to nas ona męczy, wkurwia, budzi podejrzliwość, itp. A tymczasem zauważmy.... ile osób się w takie emocje wkręciło a ile pozostaje poza tym wątkiem i w ogóle się z takich czy innych (nieznanych nam bliżej) przyczyn nie wypowiada - jest nas zaledwie garstka, tych którzy tak silnie reagują...
Ja należę do tych którzy się jednak załapali na te irytujące, męczące reakcje w stosunku do tego co pisze tu Bogi, choć mam wrażenie, że trochę różnię się od większości tym, że wkręciłem się jakby w nieco mniejszym stopniu (o dziwo! - może dlatego, że mam aktualnie pewne osobiste smutki, na których jestem skoncentrowany najbardziej?).
No to na koniec o moich ODCZUCIACH.
Początkowo reakcje Bogi na komentarze innych osób obudziły moją złość i złośliwą ironię we mnie. Ciekawe, bo to nawet nie ja sam poczułem się zlekceważony... I nie ja poczułem się głupi, tylko o kimś pomyślałem, że zachowuje się głupio idiotycznie, naiwnie, itp. Ale nie rozumiem dlaczego mnie to wkurza - przecież sprawy Bogi mnie nie dotyczą a jej brak odpowiedzi na moje posty może oznaczać mnóstwo różnych rzeczy - choćby na przykład to, że to jej brakuje pewnej kultury zachowania (nie mnie), albo że jest tak zmęczona swoimi sprzecznymi uczuciami, że nawet nie ma siły się zebrać na sensowne myślenie czy inteligentną odpowiedź, lub może odczuwa podświadomy lęk przed zmierzeniem się z własnymi problemami partnerskimi i unika wchodzenia głębiej w te własne problemy, jednak przyciśnięta naporem myśli i emocji pisze raz po raz nowe posty.... Oto przykładowe możliwe wyjaśnienia Jej postawy, które wchodzą w grę.
Jak widać w postawie Bogi może nie być nic wymierzonego w nas, nic co byłoby podstawą do tego byśmy czuli się celowo przez nią urażeni, zlekceważeni, olani czy wykorzystani... itp. Dlaczego zatem się wkurzamy i tracimy cierpliwość? Oraz po co w ogóle bierzemy w tym udział, skoro nie stać nas na wyrozumiałość i stosowny, czyli przyjazny ale jednak dystans...?
Ja tego wszystkiego nie rozumiem jeszcze dobrze, ale widzę wyraźnie problem w sobie - zatem mój problem w tego typu sytuacji. Liczę na Was - że i Wy dostrzeżecie własny problem (a nie tylko problem Bogi) tutaj i że uda nam się pogadać o tym z pożytkiem dla nas wszystkich, włącznie z samą Bogi oraz innymi osobami, które się tu zawsze mogą pojawić i zachowywać podobnie....
Zapraszam do wypowiedzi - zależy mi na zgłębieniu tej kwestii.
pozdrawiam