Od już w sumie 10 lat mam do czynienia z uszatymi... kochane zwierzaczki ale bardzo wrażliwe pod każdym względem. To serduszko, to żołądek, to pęcherz... jeszcze są atrakcje poboczne jak zapalenie rogówki po nakłuciu sobie oczka siankiem... czy taka choroba (nie pamiętam jak się nazywa ale nasz miał), że chodzi z główką przekrzywioną w jedną stronę, jakby mu ktoś łepek ukręcił - leczenie sterydowe mieliśmy wtedy pamiętam.
On to taka bida nasza, co jakiś czas mu coś dolega ale silny chłopak jest i ze wszystkiego wychodził do tej pory bez powikłań. Poza z sytuacją z rogówką, bo niestety poszło to właśnie tak szybko, ze nie widzi na to oczko . Rogówka zdążyła zostać uszkodzona przez zbierający się płyn.
Zielonki swieże też myję dokładnie i suszę ręcznikiem papierowym... broń boże dopuścić, by sparowały... jest koniec. Pamiętam jak jeszcze byłam dzieckiem w sumie, to mi się ojciec do króliczki wtrącał i dawał jej po kryjomu rzeczy nie umyte ,,bo zające w lesie jedzą i nic im nie jest" cóż... nerwów natraciłam... a królik zdrowiem przepłacił... w końcu sie oduczył ale postać biegunki była przelwekła i nigdy nie było wiadomo kiedy ... więc stała kontrola u weta w zasadzie wyszła z tego.
To są te szuszone specjały:
http://www.zwierzakowo.pl/sklep/ziola-i ... yzoni.html
a to granulat (akurat tu dla królików). Na opakowaniu widać jak to wygląda - takie zielone pałeczki.
http://www.telekarma.pl/p4624/versele-l ... o.1.kg.htm