O manipulacjach rodziców.

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez impresja7 » 30 cze 2013, o 12:11

Księżycowa napisał(a):Znalazłam ciekawy link

http://ja-i-swiat.blog.ekologia.pl/wamp ... nergii,687

Myślę, ze się przyda. Miłej lektury :)
(teraz juz wiem, czemu iprecha tak kocha to miejsce pomimo, że jest takie porąbane wg niej ). :)

Nie jestem skrzywiona i nie obdarzam uczuciami stron internetowych.To wymysł twojego umysłu.
To,że to miejsce jest porąbane,to są twoje słowa włożone w moje usta-a tak chyba właśnie wampiry robią ,nie? :haha:
No moje gratulacje z odkrywczej interpretacji tekstu,wnioski i wywód nadają się w sam raz na filologię polską :D
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 5 lip 2013, o 20:35

Wdałam sie znów w rozmowę ze skorpionami - ale z chęci ratowania resztek człowieka w dziecku. I tak oberwałam, dotkliwie :( .

Co mnie zezłościło... Małemu odeszła rybka, którą miał już jakiś czas... w zasadzie jak się zastanowić, to tylko rybce krzywdy nie chcący nie zrobi. Tak czy inaczej mały płakał dziś kilka razy po czym moja siostra w końcu powiedziała, że pojedziemy kupić nową :shock: ścięło mnie... dodatkowa informacja dla niego, ze zwierze jest rzeczą, która można zastąpić kolejnym i emocje nie są potrzebne :(
Starałam się spokojnie a ona jak zwykle na mnie napaścią, więc ja ją przekrzyknęłam, że ma się na mnie nie drzeć, bo mówię i mam mi nie przerywać.... sama po kotku swoim, który mógłby żyć, tylko został rozjechany ale nie było mnie słuchać, że się kotów nie wypuszcza, ryczała długo i jakoś od razu nie zastąpiła go nowym... no wkurwiłam się, bo niszą jak mogą to dziecko... ale oberwałam...
Choć wiem, ze miałam rację, oberwałam masowym wyśmianiem i idiotycznymi dogryzieniami... poczułam się jak w szkole ... :cry:

Chciałam wziąć go do pokoju i wytłumaczyc gdzie jest rybka itp. ale powiem szczerze, że emocjonalnie jestem tak rozwalona, że nie czuję się na tyle silna :(
Cisza jaka nastąpiła po tym spięciu ogólnie była na moją korzyść, bo to ich zatkało po tym jak siostrze powiedziałam, zeby mi oczu nie mydliła, ze niby ja jej przerwałam, bo było na odwrót i tykm o kotku, ale wytrąciło mnie jakoś podśmiechiwanie się mamy i kuzynki... i później już wszyscy zaczęli... że jestem nawiedzona ze zwierzętami itp. że mam problem. Powiedziałam, że oni mają, bo im przeszkadza a nie mi i wyszłam... ale bolało, oj bolało wyluczenie, nie zrozumienie i w sumie nie akceptacja, ignorancja... bolało i boli.. :cry:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 5 lip 2013, o 20:41

Księżycowa
jak nie będziesz trzymać się dystansu
to tak będzie właśnie
wyjaśniać sprawy, szukać porozumienia
to możesz sobie z ludźmi bezpiecznymi, bliskimi
bo inaczej to mniej więcej tak
jakbyś próbowała rozmawiać kulturalnie z podkurzoną bandą kiboli
którzy wracają z szalikami z przegranego meczu swojej drużyny
żeby zachowywali się grzecznie bo burzą mir społeczny
dostaniesz w zęby i tyle, zanim się obejrzysz
lepiej zejść im z drogi
tu dostałaś po łbie emocjonalnie
jedni się będą podśmiechiwać z Ciebie
inni rzucą obelżywy komentarz jak Twój tata czy brat
a Ty będziesz leżała rozwalona emocjonalnie z bólem brzucha
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 5 lip 2013, o 20:55

Pewnie masz rację... wnerw mnie wziął na to, co w zasadzie wpajają temu dziecku. Wiedziałam, ze to nie ma sensu niby... ale pomimo to... nie wiem, nie umiem tego wytłumaczyć. Bo z niego na prawdę wyrośnie osoba, która myśli, ze ciągnięcie za futerko jest frajdą... no czuję się bezradnie.

Plusem jest to, ze nie długo być może nas tu nie będzie, to będę mogła coś zrobić. Pomyślałam, że co do dziecka, to najpierw udam się do fundacji pomocy dzieciom będących ofiarami przemocy... to chyba bezpieczniejsze na początek niż jakaś Pani w mopsie, która śpieszy sie do domu... a przynajmniej więcej się dowiem...

Dziś na terapii rozmawiałam o sytuacji kiedy ktoś tu, w domu się obudzi i przypomni sobie o mnie w sytuacji kiedy będzie potrzebował pieniędzy... jeśli będę je miała, to będą to moje ciężko zarobione pieniądze z masą wyrzeczeń w tle a oni tak myślą,że ,,Tobie się zawsze tak łatwo udaje i łatwo przychodzi" I tak na tą chwilę pomyślałam, że skoro rzeczywisotść miedzy nami jest taka jak przychodzi co do czego, to może po wyprowadzce raczej urwac kontakt na poczatek do minimum a w razie prośby o pieniądze nie ważne w jakiej sytuacji odmówić... bo to może brutalne ale tylko taki sposób chyba pozwoli mi na odcięcie się od tego traktowania. Najpewniej mnie znienawidzą ale to chyba lepsze niż w kółko przychodznei jak się czegoś chce?

Nie wiem juz sama...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez biscuit » 5 lip 2013, o 21:07

Księżycowa
zluzuj zamartwianie się przyszłością
bo to strata energii
na razie ani się nie wyprowadziłaś
ani nie masz kasy
a Tylko katujesz się emocjonalnie i słabniesz
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 5 lip 2013, o 21:11

Bo na tą chwilę gdybym mogła to bym właśnie tak zrobiła...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez impresja7 » 5 lip 2013, o 21:20

Myslę,że ty jesteś na wyzszym poziomie świadomosci jezeli chodzi o zwierzęta niż Twoja rodzina.Rybka im sie kojarzy z obiadem i zupełnie nie widzą problemu,który Ty robisz,nie wiedzą,że np żałobę po rybce należy odbyć i nie zastępować jej na razie innym okazem,bo to nei zabawka.Ze wzgledu na wychowanie dziecka w szacunku do życia należy tak zrobić jak mówisz.Ale gdyby to był duuuży pies ,to moze ostatecznie by ci przyznali rację,bo ludzie tak myslą,wielki jak człowiek pies,to go szkoda,ale mała rybka? To sie ją spuszcza w toalecie i nie ma problemu.Twoje otoczenie tak mysli i nie sięga głebszej istoty odejścia,ale nie są uświadomieni,nie chodzą na terapię ani na wolontariat zwierząt,wiec za dużo od nich wymagasz.I wcele to nie jest stereotyp jak gdzieś wsadza to bis,tylko fakt,ze ludzie na niskim poziomie mają prymitywne myslenie i to jest stereotyp,który potwierdzają wyjątki prymitywnych ludzi,którzy chcą sie kształcic,zwiększać świadomość i rozwijać,ale to są wyjątki potwierdzające regułę ,sterotyp ,który bis istnieje i wcale ma sie nie źle,panoszy,.rozpycha łokciami ,butny i wszechobecny stereoptyp.
A tak dla ciekawości to w Peru przysmakiem są świnki morskie,specjalnie chodowane i smażone z nie do konca obdartym futerkiem w całości na patelni z łapkami ,uszkami i mordkami. to jest przysmak tych ludzi i potrawa regionalna.na bazarze w Peru są też sprzedawane łby kozłów świeżo odcięte z otwartymi pyskami i oczami,których krew nie zastygła spływa po ladzie. Swiat jest bardzo różnorodny inie wiem ,czy odważyłabym się krytykować,ingerować w swiat peruwianczyków i ich wielotysięczna kulturę.Bo jedzenie też jest elementem tradycji i folkloru.Więc ksieżycowa,odsapnij i nie napinaj sie tak.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 5 lip 2013, o 21:30

impresja7 napisał(a):.Ale gdyby to był duuuży pies ,to moze ostatecznie by ci przyznali rację,bo ludzie tak myslą,wielki jak człowiek pies,to go szkoda,ale mała rybka? To sie ją spuszcza w toalecie i nie ma problemu.



Tak, masz rację, tak właśnie myślą... tylko mnie przeraża tak, że mały przełoz to też na inne zwierzęta i nie tylko w kwestii ich śmierci ale ich odczuwania bólu itp.
Co do stereotypów też sie niestety zgodzę i myślę, ze w tym temacie bis też się zgodzi... masa bzdur chodzi o traceniu męskości poprzez kastrację psa czy że kotce będzie przykro, ze już nigdy nie będzie miała dzieci... i wymiać można dalej... temat rzeka...
Mi chodziło tu o to jużi tak obdarte z wielu emocji dziecko :(
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 7 lip 2013, o 19:49

A teraz... mijam się z mamą na każdym kroku, która wyraźnie daje do zrozumienia jak jej przeszkadzam... Mi też nie jest tu dobrze... w ogóle bym z pokoju nie wychodziła...

Mam czas przemyśleć na temat naszych przyszłych relacji... jakoś nie wiem czy chcę dalej brać udział w tym przedstawieniu a będę brać nawet jak się wyprowadzę, jeśli po kolejnym potraktowaniu będę po jakimś czasie rozmawiać normalnie udawać, ze nic się nie stało... Może tak robiłam, bo gdzieś w głowie mam to, co mi wmawiała mama ,,jak co do czego przychodzi, to tylko na rodzinie możesz polegać" .
I tak za każdym razem jakoś nie umiem zadbać o własną godność...

Zastanawiam się, po ostatniej sytuacji, że może lepiej by się było stopniowo odsuwać... nie pokłócić, bo to i tak nie miało by sensu. Moje żale i tak nie zostałyby potraktowane poważnie... odsuwać się a po takiej sytuacji nie zachowywać sie jakby nic się nie stało..
Czy się obrażą, czy nie... nie ważne. Wazne, żeby nie pozwolić znęcać się nad sobą.
I tak przychodzą i są mili jak czegoś potrzebują... jak tylko sytuacja się zmienia, to pokazują swój prawdziwy stosunek do mnie...
Przecież to rodzina tylko z nazwy... wiem to wszsytko a mimo to nie potrafię konsekwentnie zacząć się powolutku odsuwać i pozostać na tą chwilę na relacjach powierzchownych a później moz,e w ogóle ograniczyć...
Może musi minąć więcej czasu i terapii?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez zajac » 7 lip 2013, o 20:04

Księżycowa, a mnie chodzi co jakiś czas po głowie to, co piszesz, że Ł. jest jedyną Twoją bliską osobą. Zastanawiałaś się, czy to możliwe, żeby mieć jeszcze kogoś bliskiego? Jakąś przyjaciółkę w realu?
A stwierdzenie, że "jak przyjdzie co do czego, tylko na rodzinę możesz liczyć" -- w jakiś sposób chyba prawdziwe w Twojej sytuacji. Bo nad innymi rozwiązaniami się zastanawiasz, czy Cię stać (finansowo, emocjonalnie itd.), czy Cię nie stać. I jeśli inne możliwości zawodzą -- wyjściem awaryjnym jest mieszkanie z rodziną. Rodzina może postrzegać to tak, że masz u nich metę. I wykorzystywać przeciwko Tobie. Ty sama pewnie też nie czujesz się z tym komfortowo i niezależnie. Jak możesz odsunąć się od nich, korzystając z tego samego czajnika itp.?
Jesteś tutaj, znajdujesz tu (nie zawsze) wsparcie. Sama też się udzielasz, próbujesz pomóc innym. Takie relacje również w realu są Ci potrzebne.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 7 lip 2013, o 20:25

Wiesz, my mamy swoje rzeczy, swój czajnik, swoje ręczniki... wszystko swoje... tyle, że tu mieszkamy i oczywiście za rachunki płacimy też. Jedzenie jest osobno a jak moja mama potrzebuje jedno jajko, to jak kupi, to mi oddaje, co ja uznaje za paranoję... wszystko jest tak nerwowo pilnowane... ja mam luźny stosunek do tego ale moja mama nie... szklankę mąki też mi odda, choć ja uważam to za bzdurę, bo przecież mi też może tego zabraknąć i mogłaby to być zwykla grzeczność, że raz ja jej a raz ona mi...

I na początku wcale żadne z rodziców nie było zbyt chętne, żeby nam pomóc kiedy okazało się, ze nie możemy dalej wynajmować.
Musieliśmy kombinować sami ale moi wysunęli propozycję.. z łaską... ale wyjścia nie było..
Co do ,,jak przyjdzie co do czego...." to mojej mamie chodziło emocjonalnie raczej (ale sama nie wiedziała o tym chyba), ze ludzie wszyscy zawodzą, tylko nie rodzina. To mi ciągle przekazywała...
I czy ma racje... łaski mi nie robi.. zameldowana tu jestem i mieszkać mogę i w zasadzie nie pomyślałam o tym jak się nam się na wynajmie nie powiodło, bo byłam tak zależna od tego, co powiedzą...
Takim gadaniem matka uzależniła mnie od nich. Zrobiła sobie grunt wpajając mi, ze jacy by nie byli i tak są lepsi niż inni... taki to był przekaz tak na prawdę. Jak podli by nie byli, są zawsze dobrzy, bo są rodziną... To było bardzo trujące i kaleczące, bo w końcu zaczęłam myśleć, że skoro mnie tak traktują, to mają rację, bo są rodziną i są najlepsi...

Tak ogólnie to co do finansów i tamtej sytuacji myślę, ze gdyby nie wysunęli propozycji, to pewnie musielibyśmy sobie jakoś poradzić i tal by było... uświadomiłam sobie, ze moj los nie jest zalezny od nich tak calkiem... a emocjonalnie mogą tyle na ile im pozwolę.

zajac napisał(a):Księżycowa, a mnie chodzi co jakiś czas po głowie to, co piszesz, że Ł. jest jedyną Twoją bliską osobą. Zastanawiałaś się, czy to możliwe, żeby mieć jeszcze kogoś bliskiego? Jakąś przyjaciółkę w realu?

Jesteś tutaj, znajdujesz tu (nie zawsze) wsparcie. Sama też się udzielasz, próbujesz pomóc innym. Takie relacje również w realu są Ci potrzebne.


Może tak... tylko ja nie ufam ludziom jakoś... w środę zaczynam staż a bardziej denerwuje się tym, co ze strony ludzi mnie spotka niż tym jak będę sobie radzić :( . Pomimo, ze tam jak na razie wszyscy są mili...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez zajac » 7 lip 2013, o 21:56

Księżycowa napisał(a):
zajac napisał(a):Księżycowa, a mnie chodzi co jakiś czas po głowie to, co piszesz, że Ł. jest jedyną Twoją bliską osobą. Zastanawiałaś się, czy to możliwe, żeby mieć jeszcze kogoś bliskiego? Jakąś przyjaciółkę w realu?

Jesteś tutaj, znajdujesz tu (nie zawsze) wsparcie. Sama też się udzielasz, próbujesz pomóc innym. Takie relacje również w realu są Ci potrzebne.


Może tak... tylko ja nie ufam ludziom jakoś... w środę zaczynam staż a bardziej denerwuje się tym, co ze strony ludzi mnie spotka niż tym jak będę sobie radzić :( . Pomimo, ze tam jak na razie wszyscy są mili...

Przyczepię się trochę: poleciałaś dużym uogólnieniem. "Ludzie" to też Ty, to też Ł., to też Bis, która, jak niedawno wspomniałaś, ileś razy Ci pomogła. Przyszło mi do głowy, że może jako osoba racjonalnie myśląca wiesz, że niektórym można ufać, innym nie, tylko nie wiesz, jak odróżnić jednych od drugich. Uważasz, że lepiej unikać ryzyka i nie wchodzić w bliskie relacje? Nie ufasz swojej ocenie danej osoby? Podświadomie chciałabyś od ludzi akceptacji bezwarunkowej i czujesz, że jej nie dostaniesz?
Myślę, że komuś innemu radziłabyś, żeby budował inne bliskie relacje poza relacją z facetem. Może warto przepracować jakoś to "nieufanie"?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 7 lip 2013, o 22:11

zajac napisał(a): Przyszło mi do głowy, że może jako osoba racjonalnie myśląca wiesz, że niektórym można ufać, innym nie, tylko nie wiesz, jak odróżnić jednych od drugich. Uważasz, że lepiej unikać ryzyka i nie wchodzić w bliskie relacje? Nie ufasz swojej ocenie danej osoby? Podświadomie chciałabyś od ludzi akceptacji bezwarunkowej i czujesz, że jej nie dostaniesz?
Myślę, że komuś innemu radziłabyś, żeby budował inne bliskie relacje poza relacją z facetem. Może warto przepracować jakoś to "nieufanie"?


Ja raczej mam lęki, nad którymi trudno mi zapanować, z czasów szkoły.
Jest bardziej tak, że mam bardzo dobry zmysł do ludzi.
Raczej mam strach, że stanę się obiektem najsłabszym, najmniej zdolnym... nie wiem jak to opisać. To, ze mam tą intuicję wcale mi nie pomaga w relacji, bo jest tak, że czuję, ze ktoś może nie jest życzliwą osobą ale już nie umiem się przed tym bronic, nie zawsze.
Od razu zakładam, że ona moze więcej a ja mniej... w pracy, tym bardziej jako stażysta czy początkujący jest się na mniej stabilnej pozycji.. ale nawet nie o to chodzi... nie zależnie od tego, czy byłoby to w pracy czy gdziekolwiek indziej mam takie wewnątrzne przekonanie, że ,,inni mogą mi i mają rację co do wszystkiego co mnie dotyczy" choć na dobrą sprawę mnei nie znają, albo oni sami mogą mieć jakieś problemy własne...
Kiedyś było z tym gorzej ale to siedzi jeszcze głęboko i w takiej sytuacji, na której mi zależy czuję, ze tym bardziej ja się muszę podobać i sprawdzić (gdzie w pracy tak przecież jest) a nie mi coś (na dobrą sprawę praca może mi nie odpowiadać i mogę ją zmienić).
To skomplikowany dosyć problem i trudno go tak słowem pisanym opisać... nawet nie wiem czy normalnie by mi sie udało...

Pewnie do przepracowania... ale jakoś na terapii jest nie do końca tak jak bym chciała... chciałabym konkretów a już drugi rok mam gadanie tak sobie... staram sie wyłapywać co najważniejsze z terapii i sporo mi dała ale nie we wszystkim mi się sprawdza... nie wiem czy to kwestia terapeuty...
Jak byłam kiedyś na konsultacji u psychiatry, to jego sposób rozmowy bardzo mi odpowiadał i czułam się na prawdę pewnie i jakoś rozmowa była bardziej rzeczowa,... nie wiem czy to ma znaczenia ale mam wrażenie, ze tak - terapia jest na NFZ a konsultacja była jedna ale prywatna ...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez zajac » 7 lip 2013, o 22:29

Myślę, że dość dobrze rozumiem, o czym piszesz. :pocieszacz:
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 7 sie 2013, o 22:15

Ja dziś miałam parszywy dzień... A był długi i po powrocie zamknęłam się w łazience rycząc chyba z godzinę... Dawno tak źle się nie czułam. Wydarzyła się dziś cła seria rzeczy, które przywróciły stare myśli ... efekt taki, że poczułam znów, że wzięłam się za coś co nie jest dla mnie, że w ogóle za dużo wzięłam sobie na głowę... a przecież to nie tak dużo wcale...
Schowałam się, zamknęłam, bo wszystko dziś celowało we mnie jakoś boleśnie a nie mogę tego robić. Jutro muszę wyjść i współpracować z ludźmi... wcale nie chcę.... chcę schować się w najciemniejszy kąt, gdzie nikt nie będzie nic ode mnie chciał.
I jakoś nie po drodze mi z ludźmi, tak w ogóle. Chciałabym z nimi być na tyle na ile ja będę się czuć na siłach, ale to jest nie możliwe.
Jeszcze nawet nie to jest w tym wszystkim jakimś wstrząsającym odkryciem, choć boli :( .
Dziś nie powiedziałam nic Ł o swoim samopoczuciu pomimo, że pytał... powiedziałam, że jestem po prostu zmęczona... zrobiłam to świadomie, nie chciałam mu mówić, nie chciałam go wtajemniczać... a kiedyś on był osobą, której bym wszystko powiedziała, bo mu ufałam i wiedziałam, że mogę zawsze liczyć na zrozumienie, ale ostatnio... jakoś od dłuższego czasu walczymy ze sobą tak między wierszami gdzieś. O zdanie, o decyzje... Mam wrażenie, że już nie ma zrozumienia i kompromisu... nie tyle, że ja nie chcę, nie proponuję... dobrze mi było z kompromisami. Jemu chyba nie zależy... często mu się nie chce, często nie wykazuje inicjatywy w tym kierunku... już nie wykazuje, bynajmniej ja tego nie czuję. Chodzi na terapię... to trzyma mnie w nadziei i jednocześnie w jakimś zawieszeniu.
W tej całej sytuacji najgorsze było to, że zrobiłam wobec niego to, co wobec rodziców, bo nie chciałam go koło siebie, bo mam także przy nim ostatnio wrażenie, że mi nie wolno, że mi przejdzie...
Czasem na jakiś mój wybór zrobi ironiczna minę... to jest przykre...
Z drugiej strony dzielimy się oboiwiązkami w domu, ale też bywa, że jak coś ma zrobić, to się obraża, albo jak się na coś umówimy, to mi się pyta czy musimy dziś, bo mu się nie chce... pomimo, że jakaś tam sprawa jest pilna dosyć... ja chcę wszystko załatwić w terminie, albo z kimś jesteśmy umówieni i czuje się jakbym go do czegoś zmuszała pomimo, że razem na samym początku tą decyzje podejmowaliśmy... zdarzają się takie sytuacje... taka nie przewidywalność jego i nagle zły nastrój niby z mojego powodu oddziałuje na mnie źle, odbiera mi motywację...
Wiem, że teraz to wygląda, że tylko na niego narzekam... ale to są rzeczy, które się pojawiają, które są... i nie wiem czy jego terapia to zmieni czy on taki jest... nic nie wiem....
Wiem, że znów jestem całkiem sama na swojej wyspie... no ... chyba, że z kotami. Tak całkiem serio nikogo poza nimi tam nie chcę :(
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 144 gości