impresja7 napisał(a):Popatrz na zaznaczone fragmenty,czujesz jak bardzo siebie obwiniasz,?Jak nie zauważyłaś tego to popatrz ,specjalnie podkreśliłam kierunek twojego myślenia.
Czyli ,że nadal uważasz,że gdybyś nie popełniła tych sytuacji ,które zaznaczyłam to on z
prymitywnego,wykorzystującego Cię ,dołującego ,pogrążającego Cię prostaka ,stałby się taktownym,dobrym człowiekiem????? uwazasz,że postawienie jemu warunków zrobiłoby z niego innego człowieka,dżentelmena taktownego i pozbawiło egoizmu?To ,że niekiedy jak był w dobrym humorze i podniecony i na urlopie z Tobą stawał sie na chwilę kwilącym Don Juanem to nie może przykrywać tego jak Ciebie traktował w życiu codziennym i jak do Ciebie sie odnosił. Poustawiaj sobie to tak jak było naprawdę,a nie umniejszaj i nie racjonalizuj jego zachowań,bo znowu wdepniesz w sytuację,gdzie nie będzie tak jak jest rzeczywiście ,tylko będziesz naginać rzeczywistość i swoje myślenie do tego jakbyś chciała ,żeby było. Przecież odeszłaś z jakiegoś powodu,prawda? Te powody nam tu wypisałaś i świadczą one o prymitywnym egoiście,a nie o wspaniałym dżentelmenie,od którego zostałaś wyrwana siłą.
Jak kurs?
tutaj mysle, ze sie rozminelysmy ja nie winie siebie za to, ze poniewaz taka bylam to on mogl sie zachowywac... ja tylko mowie, ze zbyt bardzo chcialam i IGNOROWALAM czerwone lampki... gdybym byla "zdrowa" i nie chciala za bardzo zeby wyszlo, to po pierwszych paru miechach SPIEPRZALABYM z tego zwiazku, rozumiesz?
Spieprzylabym od razu, gdy kazal mi sie przestac widywac z moim dobrym znajomym bo byl zazdrosny (gdy w tym samym czasie odwiedzal swoje dzieci i ex w domu lub np raz nawet pojechal z nimi na weekend wspolny), spieprzalabym gdy zaproponowal ze jego dzieci zamieszkaja u mnie i gdy zwracalam uwage zeby nie graly w ping ponga na stole, to zachowywal sie jak gbur i cham i nie szanowal mnie przy dzieciach... spieprzalabym gdy pierwszy raz scisnal mnie za szyje i mialam siniaki, lub gdy mnie popychal, spieprzalabym gdy mialam blizne na stopie po tym jak mnie popchnal czy ciagnal juz nie pamietam po wykladzinie... spieprzylabym gdy na wakacjach nie mialam kasy ipowiedzial mi ze on bedzie cos robil a ja bede siedziec na plazy skoro kasy nie mam... spieprzalabym gdy pierwszy raz nazwal mnie dziwka w nerwach (tylko dlatego ze mialam wiecej partnerow seksualnych od niego i nie mogl tego zniesc)... wymieniac dalej???????????????????????????
o to mam pretensje do siebie, ze nie SPIEPRZYLAM duzo wczesniej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja wcale sie nie obwiniam, tylko mowie, ze IGNOROWALAM swoje wlasne potrzeby i pragnienia i wewnetrzna intuicje, ktora mowila TO NIE DLA CIEBIE, a ja nadal w to wchodzilam... rozumiesz?
JA nie mowie ze on moglby byc inny, gdybym ja byla inna - to nie o to chodzi... Gdybym zajela sie soba wczesniej, olala, przestala wymuszac pewne rzeczy, to dawno bym podejla decyzje o rozstaniu, bo doszlabym do wniosku ze on mi nic nie daje oprocz cierpienia, ktorego nie chce...
PS
KURS swietny, dzisiaj wychodzimy "na miasto i robimy foty Nie moge sie doczekac