Powiem Ci ze naprawde niezle sie czuje. Spokojniejsza. Bardziej zrownowazona. Mniej emocjonalna. Silniejsza. Ciesze sie psem. Odnowiłam stare znajomosci - fajne ze na starych, dobrych znajomych mozna liczyc, mimo ze "zluzowalam" z tymi przyjazniami na co dzien, to w takich chwilach na nich moge liczyc. Mam jakis tam plan na siebie, moze zmiana pracy (bardzo bym chciala - wyslalam CV), jakies dodatkowe kursy, zeby rozwijac pasje (tenis, fotografia mi chodzi po glowie, wloski), spotykam sie tez z fajnymi ludzmi podczas wyprowadzania psow. W lipcu urlop tygodniowy z mama na Krecie (zaplanowany). Jak mam czas zorganizowany to jest niezle. Ciagle tez sprzatam mieszkanie, szafy, wyrzucam stare ciuchy, ksiazki po nim, takie tam. Wiecej musze sie jeszcze zaczac ruszac - endorfiny, wiadomo. No i sylwetka sie zmieni
Czasami tylko gdzies tam jest takie ukłucie w żołądku i z tylu glowy odzywaja sie slowa z jego sms pozegnalnego, lub ta kartka z dzieckiem i psem, czy tez ta finalna rozmowa i pytanie czy moglam inaczej postapic, np. nie wysylac tego sms - ale pozniej sobie mowie - jak moglas nie wysylac i zgodzic sie byc tak traktowana...?!?!Przypominają mi sie same "fuckupy" (ostatnio takie modne slowo
) z ostatniego polrocza (ilosc zerwan, powrotow). Ich powody. Czasami mi sie przypominaja jego dobre zachowania, jakies przyslugi z jego inicjatywy, to wtedy kluje bardziej...
Czasami mysle co robi, czasami sprawdzam jego kalendarz w pracy i widze, ze wyjezdza i kiedy (to musze przestac robic, bo mnie to doluje)
Czasami tez slysze rzeczy ktore slyszalam od niego ostatnio i sie wkur...m wtedy na niego strasznie (i an siebie ze na to pozwalalam - hmmm - moze nawet nie pozwalalam, bo sie buntowalam, ale jednak...), typu: jestes zla opiekunka dla psa, nie umeisz prowadzic domu, nie ruszasz sie, przytylas, wkrecanie ze ludzie w pracy pytaja sie go czy w ciazy jestem bo tak przytylam, ze mam balagan w domu, ze za malo seksu, wkrecanie ze rozmawial z jakimis ludzmi z pracy o mnie i mojej zazdrosci i mowil mi ze ludzie sie ze mna smieja ze jestem taka zazdrosna i dziecinna (klamstawa i manipulacje wszsytko), ze tylko siedze na fejsbooku, ze moze cos innego powinnam porobic w pracy bo sie marnuje, ze nie gotuje, etc... cala litania tego, co zle robie albo tego co nie robie a powinnam, zeby pan byl zadowolony a ja akceptowana przez niego jako ta odpowiednia kobeita... (bo kobieta jak przytyje to jest do wyrzuceni prawda? bo on chcialby meic mlada, piekna, wizytowke jego, a nie po prostu fajna babke ktora ma swoje smutki i problemy tez czasami... najwazniejsze zeby byc szczuplym, bo jak sie przytyje to do wyrzucenia...)
Przeczytałam ksiazke o rozstaniu (Rozstanie. Pierwszy dzień Twojego lepszego życia!) - niby poradnik amerykanski, ale dala mi troche do myslenia. Teraz mam stos ksiazek obok lozka i czytam po kolei:
Moje dwie glowy
Księga kodów podświadomości - B. Pawlikowskiej
Kobiety, które kochają za bardzo
Psychologia miłości
Nalogowa milosc
Cos tam o narcyzach...
i mase innych... bede sie normalnie doktoryzowac z tematu
hehe
(smiech normalnie przez lzy i zlosc;))
w lipcu wybieram sie na warsztat "RADYKALNE WYBACZANIE & ZDROWA DUSZA"...
No wiec zobaczymy... Czas pokaze...
PS. Ciesze sie ze tu trafilam - duzo czytam inne posty z forum, widze swoja sytuacje czasami... to pomaga. Wasze komentarze tez. Dzieki