Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Problemy z partnerami.

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 20:34

Honest napisał(a):A to to można z przyjaciółmi robić 8)


Nie sposob Ci nie oddac racji, tylko jak 4 lata robisz to z jednym gosciem i zamykasz sie z nim w jakims swiecie wlasnym, to pozniej ciezko wyjsc do ludzi, wyrwac sie z tego :(
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 20:37

Honest napisał(a):Veroniq,

ja nie piszę podtekstów w kwestii dzieci, a swoje odczucia odnośnie tego, co napisałaś. Teraz przedstawiłaś inne fakty, wczesniej obraz nie był pełny. Masz rację, ze spanie z 11 letnią córką jest wręcz mocno podejrzane - i temu bym się bardziej przyjrzała. Ale kwestia wywiadówki? Czy chwycenia za rękę - to może być bardziej złozone. Najlepiej go o to zapytac, dlaczego tak robi. Ja np. przy rodzinie ograniczam czułe gesty, bo czuję dyskomfort.

Kwestia relacji z ex - wiesz, był z nia ileś lat, a że dzieci sa nieduże, to aby byc blisko nich niejako uważa pewnie, że musi ją "ciągnąć" za sobą.


Ok, zle to nazwalam -te podteksty.
Widzisz - ja wielokrotnie z nim rozmawialam, ze mi zalezy tez na takich gestach przy dzieciach. Bo jak bylismy sami to mi ich nie szczedzil. Dopiero jak z dziecmi gdzies, to przestawal.

Z ta Ex i ciagnieciem jej, to rozumiem co piszesz, ale jednak dla mnie to nie jest do konca tak jak powinno. Ma z nia dzieci, opiekuje sie, ale mysle ze to jego sprawa zorganizowac go tak, zeby nie miec jej niejako na bagazu.
Mysle, ze gdyby jej zaproponowal te przenosiny to bylby jakos za to odpowiedzialny. Musialby poszukac im domu, jakiejs ekipy transportowej, etc, a moim zdaniem to jest bez sensu. To on swoje zycie powinna sama ukladac - jak on sie przeprowadza to jego sprawa. Moim zdaniem to dziwne :(
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Honest » 6 cze 2013, o 20:42

Masz racje, to dziwne i uciążliwe. Ale też on może to tak rozumiec jak pisałam - będe miał dzieci blisko, gdy ona bedzie z nimi, bo są jeszcze na tyle małe, że nie zamieszkają same np. z Wami.

A 4 lat pewnie, że szkoda. I roku byłoby szkoda. Ale teraz jest Twój czas i to jak go wykorzystasz zalezy od Ciebie.

Ja mam też taką teaorię, słuszna czy nie - nie wiem. Ale nie można się, moim zdaniem, spodziewac idealnego związku po kimś, kto zdradza zonę, męża, partnera, partnerkę.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 20:48

Honest napisał(a):Masz racje, to dziwne i uciążliwe. Ale też on może to tak rozumiec jak pisałam - będe miał dzieci blisko, gdy ona bedzie z nimi, bo są jeszcze na tyle małe, że nie zamieszkają same np. z Wami.

A 4 lat pewnie, że szkoda. I roku byłoby szkoda. Ale teraz jest Twój czas i to jak go wykorzystasz zalezy od Ciebie.

Ja mam też taką teaorię, słuszna czy nie - nie wiem. Ale nie można się, moim zdaniem, spodziewac idealnego związku po kimś, kto zdradza zonę, męża, partnera, partnerkę.


Wiadomo - kazdy ma swoje racje - to apropos ex i ex ;) Tylko widzisz to wszystko sie dla mnie kloci z tym, ze tam tak o wszystkim mysli, bo dzieci, bo cos, a tu wychodzi, ze jak narzeczona chora, to nie mozna przyjechac, bo sie nie chce, bo ma sie takie a nie inne priorytety... Te zderzenie chyba jest najgorsze dla mnie :( To tak jakbym obuchem po glowie dostala. Dziwne dla mnie jest proszenie partnera o badz co badz jednak jedna z bardziej standardowych czynnosci w zwiazku - pomoc w chorobie.

Rozumiem ta teorie. Wiem ze sama sie w to wpakowalam :(
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Honest » 6 cze 2013, o 20:54

W życiu podobno trzeba podejmowac przemyślane decyzje. Ale dla mnie taka akcja jak w tej Twojej chorobie, to jest powód ewidentny do rozstania - ale to dla mnie, a ja jestem impulsywna 8)
Wiesz, lepiej jest być samemu niż żyć ze świadomością, że kogoś masz, ale nie możesz na niego liczyć. Tak jest łatwiej 8)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 21:10

Honest napisał(a):W życiu podobno trzeba podejmowac przemyślane decyzje. Ale dla mnie taka akcja jak w tej Twojej chorobie, to jest powód ewidentny do rozstania - ale to dla mnie, a ja jestem impulsywna 8)
Wiesz, lepiej jest być samemu niż żyć ze świadomością, że kogoś masz, ale nie możesz na niego liczyć. Tak jest łatwiej 8)


No to tutaj mam zdanie takie samo.
Moze ta decyzja mocno nie byla przemyslana ale jednak. Bo siedzialam u lekarza i pisalam najpierw SMS, ze go bardzo prosze zeby przyjechal bo go potrzebuje wieczorem. Ze glownie chodzi o wyprowadzenie psa zebym sama nie musiala chodzic i dotrzymanie towarzystwa/wsparcie. I myslalam, co zrobie, jak on powie NIE.

Jak przyjechal na chwile po pracy jak zapowiedzial, o zrobilam mu kawe i prosilam go face to face. Ze sluchaj, ze przyjedz jak swoje skonczysz, ze potrzebuje Ciebie, ze pies, etc. Ale slyszalam nie nie nie a pozniej byl juz impuls z jego strony, proba zastopowania, mowienie ze wymuszam i szantae ze jak nie przestane o tym mowic, to on pojedzie...

Moj jedyny durny impuls na koniec ktory mam sobie niejako do zarzucenia to to ze wyslalam do niego SMS, w ktorym kaze mu sie wynosic. Zal mam do siebie ze nie stac bylo mnie na wyciszenie emocji i grzeczne napisanie czy cos w tym stylu, telefon. Po prostu i ja nie wytrzymalam. Do tego mam zal.

Ale tak, to czuje ze zachowal sie niestety jak burak :( Zaplanowal sobie tydzien tak super, tylko slabo znalazl w nim czas na chora narzeczona... dziwne :(
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez limonka » 6 cze 2013, o 21:17

wiesz co jest dziwne...ze godzisz sie byc w ten sposob traktowana...a to przeciez okres narzeczenski, ktory powinien byc cud, miod i orzeszki :bezradny: a niez obrazy, klotnie, szantaze..tak chcesz zaczynac nowy etap zycia??? moze skup sie na sobie, odpusc to nic nie da...
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez biscuit » 6 cze 2013, o 21:27

a tak poza wszystkim
wg mnie to jeszcze nie koniec
w tym sensie że rozstanie, że odeszłaś itp.
wg mnie to jest tylko sms wysłany impulsywnie
w odpowiedzi na który on się obraził

na razie trwa zimna wojna wg mnie
bo relacje przemocowe bywają dość trwałe
zanim wyzioną ducha, to agonia trochę trwa
ale tylko patrzeć jak nastanie faza miesiąca miodowego
zanęci Cię jakimś wyjazdem, weekendem itp.
i Wasz dance macabre zacznie się od nowa

wg mnie miej na uwadze cały czas
że to tylko sms póki co
i pisząc że rozstanie, że odeszłaś - to trochę szarżujesz
bo pytanie - czy jesteś na to odejście gotowa
bo to zupełnie co innego niż impulsywnie wysłać smsa
będąc nakręconą emocjami
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 22:11

biscuit napisał(a):a tak poza wszystkim
wg mnie to jeszcze nie koniec
w tym sensie że rozstanie, że odeszłaś itp.
wg mnie to jest tylko sms wysłany impulsywnie
w odpowiedzi na który on się obraził

na razie trwa zimna wojna wg mnie
bo relacje przemocowe bywają dość trwałe
zanim wyzioną ducha, to agonia trochę trwa
ale tylko patrzeć jak nastanie faza miesiąca miodowego
zanęci Cię jakimś wyjazdem, weekendem itp.
i Wasz dance macabre zacznie się od nowa

wg mnie miej na uwadze cały czas
że to tylko sms póki co
i pisząc że rozstanie, że odeszłaś - to trochę szarżujesz
bo pytanie - czy jesteś na to odejście gotowa
bo to zupełnie co innego niż impulsywnie wysłać smsa
będąc nakręconą emocjami


masz racje w tym co piszesz - przechodzilam juz to

teraz jestem gotowa dlatego jutro ide do psychoterapeuty zeby mi pomogl - jakos mnie wmocnil - pokazal mechanizmy, pozwolil sie wyzwolic

w weekend przyjezdza tata pomoc mi tez, a w nastepny weekend mama, ktora zna sie na terapii uzaleznien i dokladnie mi to samo mowi co napisalas

nie dalej jak miesiac temu byla powtorka z rozrywki - nie dalo rady ustalic gdzie na wielkanoc pojechac i jak tam dojechac. on jechal w delegacje do warszawy w piatek i mowi jedz ze mna -a ja mowie - nie moge bo pracuje i jest pies. on na to ze pies bedzie w samochodzie, albo do hotelu sie go gdzies da, a ja w warszawie gdzies sobie przycupne i bede pracowac. mowilam mu - sluchaj - nie moge robic takich akcji w pracy - zle to wyglada. mam robote i tyle. po pracy moge wsiasc w samochod i zajechac po ciebie z psem, albo wroc samolotem i pojedziemy razem. I i zaczal sie problem. Ze w sumie to czemu mamy jechac do moich rodzicow, on chce do krakowa -niech moi rodzice przyjada do krakowa, etc.. dodam ze w krakowie nie mamy zadnego mieszkania...

drugi temat to byl temat przyszlosci, posiadania dziecka etc na ktory uslyszalam ze on zaakceptuje dziecko

a trzeci to temat dzieci jego i weekendu majowego, ktory (kolejny z rzedu po wspolnym naszym sylwestrze, wspolnych feriach) chcial spedzic z dziecmi... na co powiedzialam nie, ze weekend majowy chcialabym miec tylko z nim, a weekend czerwcowy mozemy wziac dzieci... (dodam ze takie byly tez ustalenia ze naprzemiennie dzieci sa z nami jesli chodzi o takie weekendy ale chcial przegiac na swoja strone znowu)

i suma sumarum wtedy byly klotnie, etc i on mowi ze odchodzi bo ze man nic ustalic nie mozna...

wiec powiedzialam - ok - odchodz - ja cie nie trzymam i wsiadlam w samochod na swieta i pojechalam z psem sama do rodzicow... nie odzywalam sie, odsapnelam, spedzilam milo czas z rodzina, z psem...

popowrocie czekaly ksiazki o dzieciach, ksiazki o wnetrzach, kwiaty i wynajety hotel w wenecji... i oczywiscie niemalze na kolanach przepraszajacy on, ze kocha ze zrobil blad, ze to zla komunikacja miedzy nami, etc - ze przeciez w zasadzie to ja mialam racje, etc...

przemyslalam i poszlam za tymi przeprosinami... tak jak piszesz uleglam...

ale NO MORE!!!!!!
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez impresja7 » 7 cze 2013, o 10:33

To się nazywa ,.....jak mu tam....PSYCHOFAG........
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 7 cze 2013, o 10:56

mozesz cos wiecej napisac?
zaraz tez wygooglam co masz na mysli...
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez biscuit » 7 cze 2013, o 12:19

wiesz
potrzeba więzi jako taka
to jedna sprawa
a jakość tej więzi - to druga

wg mnie, Twoja potrzeba więzi jest naturalna
chciałabyś być z kimś
a jakość więzi, którą masz
Cię nie satysfakcjonuje, więc się od niej dystansujesz
stąd to subiektywne poczucie konfliktu wewnętrznego
i niezrozumienia samej siebie
dlaczego z jednej strony lgniesz a z drugiej masz potrzebę odcięcia się
od tego faceta
oraz żal i smutek po stracie więzi jako takiej
która choć patologiczna
to jednak miała swoje rzeczywiste, dobre aspekty
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 7 cze 2013, o 15:09

Bylam dzisiaj u psychoterapeuty... mieszane mam uczucia...

Z jednej strony skierowala mnie na przypatrzenie sie sobie co rozumiem, pytania typu czemu czuje sie ofiara? do czego jest mi to potrzebne? etc. Kto w rodzinie tego uzywal, takich gier?
Pokazala ze wychodze z pozycji dziecka, ze to nie bylo z pozycji doroslego.
OK. Tylko co z tego, ze z pozycji dziecka byly emocje, ale na pozycji doroslego widze fakty: "nie bylo go wtedy kiedy powinien byc i wspierac"?


A z drugiej strony uslyszalam - pani tez sie przyczynila myslami o tym, ze przed lekarzem jak pisala pani tego sms i zastanawiala sie co bedzie jak ex partner odmowi, to rpzyciagala Pani jego reakcje... to mnie troche zbilo z tropu...
Ze partnerzy zawodza i co pani zobi w nastepnym zwiazku, bo na pewno takie sytuacje sie zdarza?


Za to czytam o przemocy, czytam blogi m.in Moje dwie Glowy, czytam co to znaczy cykl przemocy domowej, czytalam o "psychologicznej pulapce", praniu mozgu, i jestem przerazona... Bo czuje gdzies tam ze mnie to dotyczy, jeszcze nie wiem czy w 100%, bo jakos ciezko sie przyznac, gdy byly tez dobre chwile ale jednak...


Dzisiaj ex partner sie odezwal SMS, z pytaniem: "czy on dobrze rozumie ze to na 100% koniec, ze on nie chce prowadzic rozmow, etc, ale byly jakies plany i czy ma rozumiec ze wszystko jest odwolane, ze moj sms jest finalny". Nic nie odpisalam na razie.
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez biscuit » 7 cze 2013, o 15:21

terapeuta pracuje z Tobą
i nad Twoimi zachowaniami, przekonaniami, uczuciami
bo tylko to można zmienić
stąd szuka przyczyn tej niesatysfakcjonującej Cię relacji
które mogłyby leżeć po Twojej stronie
nie znaczy to, że tylko Ty jesteś winna
ale prostu, że pracuje z Tobą
a więc nad obszarem na który Ty masz wpływ

terapia to co innego niż to forum
nikt tutaj nie prowadzi terapii, nawet jeśli miałby takowe kwalifikacje
tu jest sobą, osobą prywatną
pisze co on by zrobił, radzi, ocenia
zachowuje się spontanicznie, na luzie
z punktu widzenia pracy terapeutycznej byłyby to zachowania zupełnie nieprofesjonalne
przynajmniej w moim przypadku :D

stąd może wynikają Twoje mieszane uczucia po sesji
bo może oczekiwania na wejściu były inne

poza tym
żeby powstał mechanizm przemocowy
potrzeba i sprawcy i ofiary
istnieje też pojęcie korzyści wtórnych z bycia ofiarą
to, że ktoś stawia się w roli ofiary, czuje się ofiarą
coś mu jednak mimo wszystko daje
tak mówi teoria
choć rozumiem, że we własnym indywidualnym przypadku
ta teoria może wywoływać poczucie niezrozumienia i krzywdy
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 7 cze 2013, o 15:28

biscuit napisał(a):poza tym
żeby powstał mechanizm przemocowy
potrzeba i sprawcy i ofiary
istnieje też pojęcie korzyści wtórnych z bycia ofiarą
to, że ktoś stawia się w roli ofiary, czuje się ofiarą
coś mu jednak mimo wszystko daje
tak mówi teoria
choć rozumiem, że we własnym indywidualnym przypadku
ta teoria może wywoływać poczucie niezrozumienia i krzywdy



nawet nie tyle to, tylko jak dojsc co to mi moglo dawac?

albo inaczej spytam - wy macie taka dojrzalosc, ze jak Was facet zostawia chora, to z pozycji doroslego jestescie w stanie powiedziec - ok - twoj wybor ja zajmuje sie soba... nie czujecie jakiejs krzywdy... nie czujecie sie odtracone, czy zranione ze osoba na ktora liczylyscie was zawiodla?

co same robicie w takich przypadkach? a moze nie macie takich?

ja wiem, ze ja weszlam w pewnie miliony roznych mechanizmow i probuje to rozeznac, i jakos sobie pomoc, bo wiecej ta nie chce...

ale czy wyjsciem bylo wejscie na poziom doroslego i przyjecie na klate "nie, nie przyjade, nie chce mi sie bo mam swoje plany" i tyle, zajecie sie soba...?
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 88 gości

cron