Honest napisał(a):Witaj,
a mnie się jednak wydaje, że jest w Tobie jakiś problem w odniesieniu do dzieci - zupełnie jakbyś sama z nimi konkurowała. I z Ex. Ale wchodząc w ten związek wiedziałąs, że ma rodzinę i zawsze EX i dzieci będa obecne w Waszym życiu. Często ludzie nie wyobrażają sobie, jak to wygląda w rzeczywistości.
Odnośnie zachowań Twojego byłego partnera, to myślę, że nasze opinie, czy zrobiłaś dobrze, czy źle, nic tutaj nie zmienią, dopóki Ty nie poczujesz, co jest dla Ciebie wazniejsze - (chwilowo) samotne życie w godności (dla mnie przemoc to odbieranie godności), czy życie w strachu i poniżeniu. Czasami od, jak to ujęłaś, chamskiego zachowania też można się uzaleznić i tylko tak tłumaczę Twoją tesknote za tym panem. Bo bardzo mało rzeczy wymieniłas pozytywnych...
Zastanawiam się co Cię skłoniło do związku z żonatym, zajetym mężczyzną?
A wg ciebie to jest normalne ze partner idzie z corka pod reke a mnie nie bierze/nie przytula przy dzieciach?
Albo gdy mnie nie ma spi z corka w lozku i synem?
I czy normalne jest ciagniecie za soba ex zony do jakiegos innego miasta jesli jego zycie sie zmienia?
Lub chec informowania o zmianie zarobkow?
Moze malo tu opisalam, ale zyla z dziecmi na codzien (co najmniej 10-13 dni w miesiacu). Aktywnie uczestniczylam w ich wydarzeniach. Uczylam je roznych rzeczy, np jazdy na nartach, gdy bylismy czy innych rzeczy bo ex partner moj nie mial cierpliwosci-wyzywal sie na dzieciach. Duzo razem przeszlismy. Nie bylam o nie zazdrosna. Wspieralam je nie raz.
Na komuni ostatno bylam, a rok temu tez. W jednym miejscu z ex zona przy stole zasiadalam. Wiec uwazam ze Twoje podteksty akurat tutaj nie sa mocno trafione.
Wiedzialam ze dzieci i ex zona zawsze beda. Wyproacowalism sobie model wspolpracy jakis, jednak on zawodzil. Zasady byly lamane, bo partner sam je zmienial... czym nadszarpywal moje zaufanie...
Mi nie o to chodzi ze on mial ja zle traktowac czy cos, ale to jednak ex zona, a nie aktualna partnerka z ktora chce/chcial budowac sie na poludniu Polski... Nie rozumiem w tym aspekcie ciagniecia za soba ex zony - wybacz. Dla mnie to jest wiklanie jej do siebie... pewne uzaleznienie...
Tu masz racje - ja sie od niego uzaleznilam psychicznie. Decyzje podjelam - wiele razy mnie ponizal, wiele razy robil uniki, ublizal - masz racje - dotarlo do mnie ze godnosc i szacunek do siebie na pierwszym miejscu...
Czemu weszlam z nim w zwiazek? Jak ci odpowiem banal to nie uwierzysz. Zakochalam sie.
Moze siebie tak wyszukalismy po prostu do tego i to bedzie taka lekcja...
Inaczej teraz tego nie widze.
Jutro ide do psychoterapeuty - mam nadzieje ze cos pomoze...