Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Problemy z partnerami.

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 10:56

dodatkowo
- liczylam ze sie to zmieni
- czulam sie winna ze go prowokuje krzykami -tak mi mowil -ale to byla spirala - on krzyczal, ja krzyczalam, on stosowal przemoc fizyczna bo byla eskalacja
- bo mialam z nim tez mile chwile, bliskosc, wyjazdy, rozmowy, bo mialam faceta z z ktorym moglam pogadac do ktorego moglam sie przytulic, bo czulam ze to ten - chcialam alozyc z nim rodzine
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez impresja7 » 6 cze 2013, o 11:01

Veroniq napisał(a):dodatkowo
- liczylam ze sie to zmieni
- czulam sie winna ze go prowokuje krzykami -tak mi mowil -ale to byla spirala - on krzyczal, ja krzyczalam, on stosowal przemoc fizyczna bo byla eskalacja
- bo mialam z nim tez mile chwile, bliskosc, wyjazdy, rozmowy, bo mialam faceta z z ktorym moglam pogadac do ktorego moglam sie przytulic, bo czulam ze to ten

A ja bym sie strasznie bała i spirzała na drugi koniec Polski,miłośc by mi od razu przeszła,trzęsłabym sie ze strachu i nie chciałabym ,aby sie zbliżał na kilometr,doniosłabym na policję i załatwiła zakaz zbliżania.umierałabym ze strachu.
Mam szeroko otwarte oczy ze zdziwienia.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 11:06

Rozumiem, a ja czekalam na wyniki terapii...

jak pisalam we wczesniejszym poscie - agresja fizyczna minela, zostaly inne objawy braku szacunku do mnie, ktore ranily
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez lili » 6 cze 2013, o 12:38

wiesz,
mnie się wydaje, że popełniasz taki klasyczny błąd każdej chyba kobiety, że wierzysz i czekasz i liczysz, że on sie zmieni. Co nawet rozumiem, też miałam takie fazy, każda zakochana kobieta zapewne ma takie fazy, ma skłonność do wybielania tego faceta, przymykania oko na jakieś niedociągnięcia, patrzenia przez palce itd w nadziei, że te małe problemiki znikną i nie przysłonią dużej ważnej sprawy, jaką jest związek. Tylko jak dwa czy trzy razy przekonasz sie, że słowa, słowa i tylko słowa a zero faktycznej zmiany, no to chyba warto się obudzić, nie dać się dalej krzywdzić i przestać się łudzić, nie?
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez ewka » 6 cze 2013, o 12:45

Veroniq, z tego co piszesz można spokojnie zaznaczać plusy i minusy Waszego związku. I wydaje mi się, że tych plusów jest strasznie mało. I myślę, że Ty to też widzisz.

Teraz trzeba tylko dać sobie czas na przeżycie tego okresu pożegnania. Tak w sobie.

Dasz radę!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 13:04

ewka napisał(a):Veroniq, z tego co piszesz można spokojnie zaznaczać plusy i minusy Waszego związku. I wydaje mi się, że tych plusów jest strasznie mało. I myślę, że Ty to też widzisz.

Teraz trzeba tylko dać sobie czas na przeżycie tego okresu pożegnania. Tak w sobie.

Dasz radę!


Tak, zrobilam takie zestawienie i tych plusow faktycznie jest malo. W zasadzie dotycza one spedzania wspolnego czasu razem i wspolnych pasji. I tego jak jest miedzy nami dobrze.

Gdy sa jakies problemy czy niejasnosci czy cos mam z nim do zalatwienia, z czym mu nie po drodze, to juz jest slabo, bo zawsze wojenna sciezka sie wlaczala...

Ja nie chce wracac - nie widze tego po tym jak zostawil mnie chora w poniedzialek bo mu sie przyjechac nie chcialo 15 minut, a pozniej zajmowal sie dziecmi i swoja praca.... Uwazam ze tym sobie wbil gwozdz do trumny. Zachowal sie po chamsku, nie moglam liczyc w trudnej chwili na niego...

Mnie tylko to wyplatanie przychodzi z truden :( Mam zal, pustke, smutek, czuje sie niejako winna ze to moja inicjatywa (chociaz w sumie dal mi jasno odczuc gdzie moje miejsce), czuje sie samotna i boje sie dalej jakos zyc po porstu...
Ciezko na sercu
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez lili » 6 cze 2013, o 13:39

setki ludzi żyją tak na codzień od lat, więc spokojnie dasz radę. Żadna to straszna przyjemność jest ale życie i z takich chwil się składa. Nos do góry!
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez ewka » 6 cze 2013, o 13:47

Veroniq napisał(a):Mnie tylko to wyplatanie przychodzi z truden :( Mam zal, pustke, smutek, czuje sie niejako winna ze to moja inicjatywa (chociaz w sumie dal mi jasno odczuc gdzie moje miejsce), czuje sie samotna i boje sie dalej jakos zyc po porstu...
Ciezko na sercu

No jasne, że ciężko. No jasne, że trudno. Ale to minie!!! I nawet mogę się założyć!!!

Inicjatywa Twoja, fakt... a nie pomyślałaś, że on Ci dał po prostu narzędzie do wykorzystania? I tym sposobem zostawił sobie czyste rączki.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 13:55

ewka napisał(a):Inicjatywa Twoja, fakt... a nie pomyślałaś, że on Ci dał po prostu narzędzie do wykorzystania? I tym sposobem zostawił sobie czyste rączki. [/color]


Szczerze to dokladnie tak to odczuwam, ze jakby czekal na to ze ja to zrobie.
Wiezial, ze bedzie mi zle, powiedzialam, ze mnie to rani, powiedzialam ze go potrzebuje bo jestem chora i potrzebuje go chociazby do wyprowadzenia psa. Nie chcial nic sluchac, nic ustalac, isc na zadne kompromisy. Jedyne co uslyszalam ze moge z nim do jego mieszkania jecahc-ale mowie ze jestem chora i nie mam tam rzeczy, ze tu leze w lozku i nie wychodze, etc. Nic nie docieralo. Czulam ze prowokuje ta klotnie, ze prowokuje zeby ucies po prostu. Ze szantazuje ze wyjdzie jak nie przestane, wiec powiedzialam wyjdz, bo dlaczego ma mnie szantażować?
Wydaje mi sie ze kochajacy partner szukalby wspolnego rozwiazania jakiegos, zeby i swoje zalatwic i partnerce pomoc/przyjechac/pocieszyc/pospedzac czas wspolnie.

I nawet po tym SMS sie nie odezwal. NIC. Jak nigdy. Po prostu napialam "ze nie chce go na oczy widziec jak ma sie tak zachowywac" i zero reakcji. Az czuje, jak on zaciera rece, ze to ja odeszlam, ze ja zniszczylam, juz czuje ze mnie bedzie o to jeszcze obwinial i z siebie ofiare robil.

Ale ja wlasnie czuje jak ewka piszesz, ze on mi nie pozostawil wyboru nawet. Co mialam powiedziec - okej - bedzie mi smutno, zle, samotnie, jak wyjdziesz i bedziesz u siebie reszte dnia i nocy spedzal, a jutro wezmiesz dzieci a w srode w delegacje? Mialam klamac? Mialam ulegac czemus takiemu co mi nie pasuje? Co chyba normalne nie jest? I sama lezec chora bez jakiejs pomocy niby kochajacej osoby?
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez ewka » 6 cze 2013, o 18:24

Mialam ulegac czemus takiemu co mi nie pasuje?

No widzisz, masz tutaj odpowiedź na pytanie w pierwszym wpisie.

Czas.

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Honest » 6 cze 2013, o 19:42

Twoje słowa

Z ex takze chcial miec dobre stosunki, wiec jak ona go prosila zeby poszedl na wywiadowke to bez problemu zostawial nasze plany i szedl

On byl zapatrzony w dzieci i stawial je ponad wszystko.

Szlismy ulica obok siebie, a on trzymal swoja corke za reke, nie mnie Czulam sie zle z tym JEgo corka to wykorzystywala i jakby konkurowala ze mna. Ja nie chcialam w takie gierki wchodzic.

Z ex takze chcial miec dobre stosunki, wiec jak ona go prosila zeby poszedl na wywiadowke to bez problemu zostawial nasze plany i szedl.

Powiedzialam mu to, ze ja tek nie chce sie przeprowadzac, a ze ex nie jest nam potrzebna w innym miescie. A z dziecmi to trzeba to po prostu jakos zorganizowac.


Witaj,

a mnie się jednak wydaje, że jest w Tobie jakiś problem w odniesieniu do dzieci - zupełnie jakbyś sama z nimi konkurowała. I z Ex. Ale wchodząc w ten związek wiedziałąs, że ma rodzinę i zawsze EX i dzieci będa obecne w Waszym życiu. Często ludzie nie wyobrażają sobie, jak to wygląda w rzeczywistości.

Odnośnie zachowań Twojego byłego partnera, to myślę, że nasze opinie, czy zrobiłaś dobrze, czy źle, nic tutaj nie zmienią, dopóki Ty nie poczujesz, co jest dla Ciebie wazniejsze - (chwilowo) samotne życie w godności (dla mnie przemoc to odbieranie godności), czy życie w strachu i poniżeniu. Czasami od, jak to ujęłaś, chamskiego zachowania też można się uzaleznić i tylko tak tłumaczę Twoją tesknote za tym panem. Bo bardzo mało rzeczy wymieniłas pozytywnych...

Zastanawiam się co Cię skłoniło do związku z żonatym, zajetym mężczyzną?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 20:09

Honest napisał(a):Witaj,

a mnie się jednak wydaje, że jest w Tobie jakiś problem w odniesieniu do dzieci - zupełnie jakbyś sama z nimi konkurowała. I z Ex. Ale wchodząc w ten związek wiedziałąs, że ma rodzinę i zawsze EX i dzieci będa obecne w Waszym życiu. Często ludzie nie wyobrażają sobie, jak to wygląda w rzeczywistości.

Odnośnie zachowań Twojego byłego partnera, to myślę, że nasze opinie, czy zrobiłaś dobrze, czy źle, nic tutaj nie zmienią, dopóki Ty nie poczujesz, co jest dla Ciebie wazniejsze - (chwilowo) samotne życie w godności (dla mnie przemoc to odbieranie godności), czy życie w strachu i poniżeniu. Czasami od, jak to ujęłaś, chamskiego zachowania też można się uzaleznić i tylko tak tłumaczę Twoją tesknote za tym panem. Bo bardzo mało rzeczy wymieniłas pozytywnych...

Zastanawiam się co Cię skłoniło do związku z żonatym, zajetym mężczyzną?


A wg ciebie to jest normalne ze partner idzie z corka pod reke a mnie nie bierze/nie przytula przy dzieciach?
Albo gdy mnie nie ma spi z corka w lozku i synem?
I czy normalne jest ciagniecie za soba ex zony do jakiegos innego miasta jesli jego zycie sie zmienia?
Lub chec informowania o zmianie zarobkow?

Moze malo tu opisalam, ale zyla z dziecmi na codzien (co najmniej 10-13 dni w miesiacu). Aktywnie uczestniczylam w ich wydarzeniach. Uczylam je roznych rzeczy, np jazdy na nartach, gdy bylismy czy innych rzeczy bo ex partner moj nie mial cierpliwosci-wyzywal sie na dzieciach. Duzo razem przeszlismy. Nie bylam o nie zazdrosna. Wspieralam je nie raz.
Na komuni ostatno bylam, a rok temu tez. W jednym miejscu z ex zona przy stole zasiadalam. Wiec uwazam ze Twoje podteksty akurat tutaj nie sa mocno trafione.
Wiedzialam ze dzieci i ex zona zawsze beda. Wyproacowalism sobie model wspolpracy jakis, jednak on zawodzil. Zasady byly lamane, bo partner sam je zmienial... czym nadszarpywal moje zaufanie...

Mi nie o to chodzi ze on mial ja zle traktowac czy cos, ale to jednak ex zona, a nie aktualna partnerka z ktora chce/chcial budowac sie na poludniu Polski... Nie rozumiem w tym aspekcie ciagniecia za soba ex zony - wybacz. Dla mnie to jest wiklanie jej do siebie... pewne uzaleznienie...

Tu masz racje - ja sie od niego uzaleznilam psychicznie. Decyzje podjelam - wiele razy mnie ponizal, wiele razy robil uniki, ublizal - masz racje - dotarlo do mnie ze godnosc i szacunek do siebie na pierwszym miejscu...

Czemu weszlam z nim w zwiazek? Jak ci odpowiem banal to nie uwierzysz. Zakochalam sie.
Moze siebie tak wyszukalismy po prostu do tego i to bedzie taka lekcja...
Inaczej teraz tego nie widze.

Jutro ide do psychoterapeuty - mam nadzieje ze cos pomoze...
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Veroniq » 6 cze 2013, o 20:23

Pozytywne rzeczy to byly glownie zwiazane z czasem wolnym, z podrozami - na ktorych se super rozumielismy i super spedzalismy czas. Mielismy takie same pasje, takie same potrzeby w tym wzgledzie.
Lubilismy spedzac czas aktywnie po pracy w weekendy, z psem. To nas laczylo glownie ostatnio. Sex pewnie rowniez tez w jakims wymiarze.

Nie mowie - wspieralismy sie i ja tez wsparcie otrzymywalam nie raz. To nie tak ze same czarno rzeczy wiedzialam i nie mialabym co dobrego napisac.

Brakowalo natomiast wspolnych planow na przyszlosc - ja bardzo chcialam miec dziecko, on mi powiedzial ze nie jest to jego potrzeba ale jak ja potrzebuje to okej. Jak to on powiedzial - zaakceptuje jeszcze jedno dziecko. Mi sie to jakos wewnetrznie klocilo ze soba - co to znaczy zakceptuje (tak czy nie). Probowalismy rozmawiac o mieszkaniu wspolnym, finansach, ale jakos te rozmowy nie szly. Pewnie to uwieralo bo zwiazek byl na takie plaszczyznie powierzchownej. Odkladalismy to ostatnio.
Jak dobrze i gdzies razem to fajnie, bo mozna wspolnie wyjechac, pogadac o pracy o roznych rzeczach, wspolne rzeczy prowadzic, ale jak dochodzilo do ciezkich rozmow to w wiekszosci przypadkow sie nie dogadywalismy. Albo koczyly sie klotniami, a pozniej cos tam ustalalismy.

Mi przede wszystkim przeszkadzalo takie obrzucanie siebie. Ponizanie. Uslyszenia "nie jestes chora na trad" dla mnie jest ponizajace gdy mam podwojna glowe od pulsujacych zatok :( I brak empatii z drugiej strony. Stawianie tylko na siebie i swoje egoistyczne potrzeby :(

Smutne to :( Spedzilam z Nim 4 lata, to szmat czasu - mialam swoje wyobrazenie i pryslo..
Veroniq
 
Posty: 155
Dołączył(a): 6 cze 2013, o 07:19

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Honest » 6 cze 2013, o 20:25

Veroniq,

ja nie piszę podtekstów w kwestii dzieci, a swoje odczucia odnośnie tego, co napisałaś. Teraz przedstawiłaś inne fakty, wczesniej obraz nie był pełny. Masz rację, ze spanie z 11 letnią córką jest wręcz mocno podejrzane - i temu bym się bardziej przyjrzała. Ale kwestia wywiadówki? Czy chwycenia za rękę - to może być bardziej złozone. Najlepiej go o to zapytac, dlaczego tak robi. Ja np. przy rodzinie ograniczam czułe gesty, bo czuję dyskomfort.

Kwestia relacji z ex - wiesz, był z nia ileś lat, a że dzieci sa nieduże, to aby byc blisko nich niejako uważa pewnie, że musi ją "ciągnąć" za sobą.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie - odeszlam i boje sie co dalej...

Postprzez Honest » 6 cze 2013, o 20:28

Veroniq napisał(a):Pozytywne rzeczy to byly glownie zwiazane z czasem wolnym, z podrozami - na ktorych se super rozumielismy i super spedzalismy czas. Mielismy takie same pasje, takie same potrzeby w tym wzgledzie.
Lubilismy spedzac czas aktywnie po pracy w weekendy, z psem. To nas laczylo glownie ostatnio. Sex pewnie rowniez tez w jakims wymiarze.
..


A to to można z przyjaciółmi robić 8)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 120 gości