Córka schizofremiczki i alkoholika

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 5 cze 2013, o 07:53

Ponoć tak to się nazywa, ale mi jakoś ta nazwa nie pasuje...zresztą tak samo hoduje się zwierzęta...taka fanaberia posiadania...Zwłaszcza w ,,dobrych domach,, :?
Bo w krańcowo patologicznych- to już szkoła przetrwania dla dzieci...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 5 cze 2013, o 14:55

Nigdy w ten sposób o tym nie myślałam ale masz racje Guniu. Tak samo traktowało się dzieci ale zwierzęta też nie muszą być w taki sposób ,,układane" . Na zwierzę są też fajne i skuteczne metody, bez przemocy oczywiście, tylko trzeba chcieć spróbować psie myślenie... ale po co? Wygodniej stwierdzić, ze on jest wszystkiemu winien a nie nasze działania... z dzieckiem jest tak samo... No ja nie mogę patrzeć jak mnie ktoś poucza, że to jest tylko pies... Taaa... i pewnie nic nie czuje :(

A propo posiadania dzieci, bo ,,tak trzeba" to jak ja mówię, że nie chcę ich mieć to się ludzie oburzają i zarzucają mi nie odpowiedzialność... Nie chcę ich mieć, bo wiem, że mogę nie podołać i je skrzywdzić nawet tego nie dostrzegając...
Ludzie w ogóle nie patrzą w tych kategoriach, mówią ,,To przychodzi po urodzeniu" mając na myśli zazwyczaj czysto mechaniczne czynności czy uczucie takie ogólne... ale z czasem jak dziecko przestaje być niemowlęciem, to wdrażają swoje krzywdzące praktyki uważając, że z dzieckiem tak trzeba... a powiedz coś, to Ci powiedzą, że nie masz dzieci i nic nie możesz o tym wiedzieć... :bezradny:

Pewnie gdzieś w głębi czują, ze sobie nie radzą, więc ostatecznie kończy się krzykiem czy uderzeniem ale gdzie tam się przyznać do błedu i kogoś posłuchać??
Ale to ja jestem nie odpowiedzialna :roll:

Poza tym już dawno doszłam do wniosku, ze ludzie decydyjąc się na dzieci nie zdają sobie sprawy ile od nich zależy. Traktują fakt, że będą je mieć prawie jak zabawkę... fajnie, że będzie ale co dalej?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 5 cze 2013, o 17:59

Doskonale wiem o co Ci chodzi.
Ja uważam, ze swiadoma decyzja że nie chcesz mieć dzieci jest bardzo odpowiedzialną decyzją...
Dla mnie chęć posiadania dziecka była nie do zniesienia. Musiałam mieć i już, najlepiej natychmiast... a po urodzeniu syna- po powrocie do domu, położyłam go na wersalce i nie wiedziałam co dalej... tak naprawdę wychował go mój m. bo ja jak tylko skończyłam macierzyński wróciłam do pracy. UCIEKŁAM..
Potem jak dorastał- szkoliłam go jak mnie matka moja- bo myślałam że go wychowuję :shock:
Potem była córka- z nią niemowlęciem miałam lepszy kontakt, za to teraz- odganaim jak natrętną muchę :( Nie lubie sie z nia bawić lalkami, bo sama całe dzieciństwo bawiłam sie sama. Irytują mnie jej prośby,że mam sie z nia bawić. Za to z synem mam teraz super kontakt, odkad chodzę na terapie. Dużo czasu spędzamy we dwoje, zabieram go na wycieczki w góry.Jednak córka- na razie jakoś nie może podbić mojego serca w pełni, chociaż bardzo ja kocham-jednocześnie bardzo mnie irytuje, często wkurza..
Na terapii zrozumiałam, ze chęć posiadania dziecka, jest podświadomą chęcią zaspokojenia swoich potrzeb z dzieciństwa..Ale kiedy ja byłam w wieku córki- moja mama była w psychiatryku, nie mam więc zadnych wzorców-jak zajmować sie takim dzieckiem. A książki, których przeczytałam kilkadziesiąt- niestety są tylko teorią.
Mam nadzieję, że jak mała będzie w wieku syna- złapiemy wspólny kontakt. I też zdążę jej pokazać większy kawałek swiata..
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Bene » 5 cze 2013, o 20:20

Gunia76 napisał(a):Mam nadzieję, że jak mała będzie w wieku syna- złapiemy wspólny kontakt. I też zdążę jej pokazać większy kawałek swiata..

Wtedy będzie "po ptokach".Córcia wystawi Ci rachunek i nie będziesz w stanie go pokryć.A syn zatańczy Ci na uszach.Na Twoich.

Naczelna zasada:Oba lub wszystkie swoje dzieciaki traktuję absolutnie równo.I to obojętnie w którą stronę wychyla się moje serce.

Co do chęci,natrętnej,posiadania dzieci.Miałem coś takiego dwa razy.Pierwszy gdy dorosłem,gdzieś ok 24 roku życia.Poczułem strasznie silną potrzebę mieć kogoś bliskiego.Najbliższego na tym świecie.Ożeniłem się dlatego z kimś bez miłości.Ale ona przyszła z czasem.
Drugi raz gdzieś ok 55 roku życia.Czekam na wnuki.Jednak pomalutku tracę nadzieję.Chciałbym choć kilka lat je po rozpieszczać.Boję się jednak że braknie czasu...
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez impresja7 » 5 cze 2013, o 21:10

Bene napisał(a):
Gunia76 napisał(a):Mam nadzieję, że jak mała będzie w wieku syna- złapiemy wspólny kontakt. I też zdążę jej pokazać większy kawałek swiata..

Wtedy będzie "po ptokach".Córcia wystawi Ci rachunek i nie będziesz w stanie go pokryć.A syn zatańczy Ci na uszach.Na Twoich.
.

zgadzam sie .
uwazam tez ,ze matki powinny dzieci uczyc odpowiedzialnosci za wlasne czyny i konsekwencji działania, zeby potem jako dorosłe jak im sie zachce dziecka jak loda ,żeby wtedy skoro powiedziały "a' to konsekwentnie i odpowiedzialnie powiedziały"b".
A nie budzą się zdziwione ,ze dziecko wymaga oprócz opieki też uwagi ,zaangażowania ,zabawy i zainteresowania.
Żeby matki wpajały dzieciom,najlepiej swoim przykładem ,że skoro juz powołałyscie dla niemożliwej chętki dziecko ,to należy odstawić wiele na bok i zając sie uważnie i odpowiednio narodzonym człowiekiem .bo ten narodzony człowiek też chce miec dobre życie ,też marzy o tym ,że jest dla kogos całym światem ,a nie przeszkodą .odpowiedzialna matka odkłada na bok głupie myśli ,zachcianki i bierze sie do pracy ,aby jaknajlepiej wychować dziecko i dać mu szczęście .Bo dziecko rodzi sie z tą niewinną nadzieją ,ze to szczęście bezwarunkowo mu sie należy i ,że je otrzyma.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 5 cze 2013, o 22:27

A ja chciałabym zauważyć. ze Gunia ma świadomość konsekwencji ale sama nie może przeskoczyć siebie... stara się na swoje obecne mozliwości i jak na swoją sytuację robi wszystko jak najlepiej potrafi.
Idzie z dziećmi w góry, konsultuje się z psychologami w ich sprawie, stara się zaangazować męża, co nie do końca jest jej działką.
Nie wymyśla zachcianek, nie szuka usprawiedliwień dla siebie a nie jednokrotnie tu pisała, że jest jej źle z tym, że nie potrafi inaczej. Walczy z tym, żeby tak nie było. Nie potrzebnie się obwinia z tego powodu, bo to nie jej wina, że tak ją zaprogramowano. Jej wielka zasługa, że nie mówi ,,One się takie okropne urodziły" tylko szuka swoich nie chcący popełnionych błędów i czynnie stara się je naprawić na tyle na ile w danej chwili ma ich świadomość a ta się przecież zwiększa, bo Gunia pracuje i chodzi na terapię.

Bene napisał(a):
Gunia76 napisał(a):Mam nadzieję, że jak mała będzie w wieku syna- złapiemy wspólny kontakt. I też zdążę jej pokazać większy kawałek swiata..

Wtedy będzie "po ptokach".Córcia wystawi Ci rachunek i nie będziesz w stanie go pokryć.A syn zatańczy Ci na uszach.Na Twoich.

Naczelna zasada:Oba lub wszystkie swoje dzieciaki traktuję absolutnie równo.I to obojętnie w którą stronę wychyla się moje serce.



Niekoniecznie moim zdaniem. Tak jak opisałeś mogłoby być gdyby nic się nie zmieniało. Tak jest u mnie, nic się nie zmienia. Wszyscy tkwią w swej chorobie... a ja się odsuwam i wiem, że role się odwrócą kiedyś.
U Guni jest inaczej. Ja nie wierzę, że jeśli matka się stara i tłumaczy dziecku, na tyle na ile może, dlaczego coś się wydarzyło i zacieśnia kontakt, że to dziecko tak po prostu ,,zatańczy na uszach" .

Ja pamiętam, że jak byłam ciut starsza od dzieci Guni, to bardzo chciałam, żeby ktoś przyszedł do mnie i ze mną pobył, porozmawiał, przytulił i wysłuchał... później też. Nigdy się tego nie doczekałam...
Myślę, ze dzieci czekają, aż za długo, bo później niszczy im to życie... ja czekałam jeszcze nie dawno i dopiero jak zrozumiałam, że nigdy się nie doczekam dałam sobie spokój z nadziejami, które i tak kończyły się bolesnym rozczarowaniem.
Wg mnie dzieci Guni się doczekają, bo jej na tym zależy, bo ona coś zwyczajnie robi, jak bardzo niewielu rodziców dla swoich dzieci, jest świadoma.
Poza tym jestem przekonana, że dzieci Guni nie zostaną bez opieki specjalisty, żeby nie zafundować im aż takich sensacji. Pewnie ucierpią, bez skutków się nie obejdzie, to jasne, ale sądzę, że jako małe dziecin już pod opieką specjalisty i staraniom rodziców mają spore szanse, by nie musieć być na naszym miejscu... przynajmniej nie tak bardzo.

Mój brat na przykład to i owszem dostanie po uszach kiedyś, bo ten człowiek nie robi nic, żeby pomóc dziecku, któremu nawet nie wie ile robi krzywdy. Musztruje go wyzywa, ośmiesza... on oberwie. Jetsem tego pewna i cóż... życzę mu tego wręcz, bo jest cham jakich mało.

Uważam, że nie można tak od razu zakładać, że ktoś jest DDA i już spotka go to, co każdego ,,złego" rodzica... skoro sie stara zatrzymać ten chory proces na tylu fronatach moim zdaniem nie obejdzie się bez echa... nie możliwe. Na pewno będą postępy i już są.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez zajac » 5 cze 2013, o 23:11

Gunia, długą już drogę pokonałaś i wierzę, że będzie jeszcze lepiej. Każdy ma lepsze i gorsze momenty, jakiś wiek dziecka jest łatwiejszy, jakiś trudniejszy, z różnych rzeczy to wynika. Ale rzeczywiście: nie czekaj. Jeśli zdecydowanie nie cierpisz np. zabawy lalkami, to się nie baw, masz prawo nie lubić. Ale może znajdziesz coś innego w zamian? Czasem warto dziecku powiedzieć, że się czegoś nie lubi, że się nie chce, że nie teraz... może nawet przeprosić? Niekiedy lepiej z szacunkiem odmówić, niż na siłę się zmuszać do zabawy albo szukać uników, tak myślę. Rodzic nie musi być "na gwizdek", ma przecież mnóstwo obowiązków, nie zawsze może i chce się pobawić, kiedy akurat dziecko się domaga. Ważne, w jaki sposób mu to powie.
Ale nie odpuszczaj, nie odkładaj na później (trochę tak mi zabrzmiało to, co napisałaś), szukaj więzi z córką już teraz, tak jak umiesz.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez zajac » 5 cze 2013, o 23:37

Impresja -- odpowiedzialności bym do tego nie mieszała. Wiele osób z rodzin dysfunkcyjnych ma wręcz przerost odpowiedzialności, i to już od dzieciństwa, kiedy np. próbowały dawać młodszemu rodzeństwu to, co powinni obojgu dać rodzice. Jako dorośli potrafią wykazać się wielkim zaangażowaniem, dyscypliną, po prostu "robić swoje" niemal w każdych warunkach, często uchodzą za osoby silne i niezawodne. Pomimo tak a nie inaczej ukształtowanej psychiki "wychodzą na ludzi", kończą studia, pracują, wbrew wszystkiemu.
Myślę więc, że chodzi raczej o brak umiejętności, brak wzorców, brak zaufania do siebie i własnej intuicji, która podpowiedziałaby, co w danej chwili robić.
Myślę, że na wiele sytuacji życiowych nigdy nie jesteśmy gotowi, bo ich się po prostu nie da przewidzieć. Ważne jest, czy próbujemy do nich dorosnąć i im sprostać, mimo że nie zawsze od razu to się udaje.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Bene » 6 cze 2013, o 05:10

Tak krótko bo spadam za chwilkę do pracy,
Ruszę tu najistotniejszy element.Maleńka dziewczynka ma swoje lalki,ale zauważcie że ona personifikuje w nich jakieś postacie,daje im imiona itd.
To dziecko uczy się w ten sposób relacji międzyludzkich.Spłycanie tego do infantylnej zabawy jest poważnym błędem.
Jeżeli zaś wybieram się na eskapadę ze starszym mówiąc młodszemu że za smarkate na coś co wygląda na fajne,budzi poczucie krzywdy nawet po latach.Starsze jest zachwycone tym że jest faworyzowane,ale po kilku latach nie ugnie się by pomóc słabszemu bo jemu się należy a nie nauczył się solidarności ludzkiej w młodszych latach.
Narka :)
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez impresja7 » 6 cze 2013, o 07:11

bene zgadzam sie w 100%
Zając,właśnie odpowiedzialności ,ale normalnej ,a nie jakiejś chorej DDD, ODPOWIEDZIALNOŚCI rodzica,matki ,ojca.
Mają w rękach bezbronne dziecko,które patrzy z ufnością i nic innego mu nie przychodzi do głowy jak tylko to ,że jest najukochańsze i najważniejsze na świecie,a jak tak się nie dzieje to mocno cierpi ,dziwi się ,a to jest krzywda nieodwracalna jak pisze Bene na całe życie.
Nie da się odrobić lekcji zycia w stosunku do dzieci potem.Za późno.Tym bardziej ,że jak pisze Ksieżycowa,Gunia wie o co biega,jest świadoma ,a więc świadomie wyrządza córce krzywdę. Chce to za parę lat nadrobić jak mała podrośnie. to nie maszyna do zaplanowania ,że teraz córka zamorozi uczucia,a potem jak mamusia juz będzie gotowa to je odmrozi i przyjmie mamusie z otwartymi rekami i czystym nie skrzywdzonym sercem.To nie jest godne.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 6 cze 2013, o 07:59

Hejka
Dzięki za dyskusję. Wszyscy macie rajcę po troszku.
Możliwe ze piszę tu często chaotycznie i nie wszystko potrafię wytłumaczyć...
impresja7 napisał(a):zgadzam sie .
uwazam tez ,ze matki powinny dzieci uczyc odpowiedzialnosci za wlasne czyny i konsekwencji działania, zeby potem jako dorosłe jak im sie zachce dziecka jak loda ,żeby wtedy skoro powiedziały "a' to konsekwentnie i odpowiedzialnie powiedziały"b".
A nie budzą się zdziwione ,ze dziecko wymaga oprócz opieki też uwagi ,zaangażowania ,zabawy i zainteresowania.
Żeby matki wpajały dzieciom,najlepiej swoim przykładem ,że skoro juz powołałyscie dla niemożliwej chętki dziecko ,to należy odstawić wiele na bok i zając sie uważnie i odpowiednio narodzonym człowiekiem .bo ten narodzony człowiek też chce miec dobre życie ,też marzy o tym ,że jest dla kogos całym światem ,a nie przeszkodą .odpowiedzialna matka odkłada na bok głupie myśli ,zachcianki i bierze sie do pracy ,aby jaknajlepiej wychować dziecko i dać mu szczęście .Bo dziecko rodzi sie z tą niewinną nadzieją ,ze to szczęście bezwarunkowo mu sie należy i ,że je otrzyma.

Nie jest tak,że ja nie poświęcam córce w ogóle czasu. Jest dla mnie całym światem. Robimy wiele rzeczy razem Bardzo lubię z nią spędzać czas na wygłupach, na spacerach, razem z synem i córką jeździmy na wycieczki rowerowe. Nie jest tak,że ją całkowicie odtrącam...
Nie powinno się dzieci traktować jednakowo, lecz indywidualnie. Każde ma prawo mieć rodzica czasem tylko dla siebie. I ja im to zapewniam. Córka,z racji wieku przebywa ze mną na okrągło. Syn-potrzebuje mnie tylko dla siebie, potrzebuje,żebym poświęciła czas tylko jemu. Ma 10 lat, nie mogę żądać od niego,żeby cały czas chciał się mną dzielić z siostrą... Dlatego mamy dla siebie wspólny azyl- góry. Tam możemy sobie szczerze porozmawiać, zwierza mi się, jest szczęśliwy,ze ma mnie tylko dla siebie chociaż przez kilka godzin. Córka ma mnie więcej. Czytamy, rysujemy, chodzimy na plac zabaw. Staram sie żebyśmy w czwórkę spędzali więcej czasu ( np w dzień dziecka pojechaliśmy do Centrum rozrywki do Czech.
Impresja- tak naprawdę to dla siebie-tylko dla siebie robię dwie rzeczy-piszę wiersze i chodzę na terapię. Resztę życia poswięcam rodzinie i dzieciom. Terapeuta mówił mi,że powinnam wrócić do swoich pasji z młodzieńczych lat...więc co to znaczy poświecić się dzieciom???? Bo tak napisałaś... że mam się poświęcić dzieciom... ja się poświęcam. Terapia ma mnie nauczyć żyć z dziećmi a nie się im poświęcać. Mamy mieć też czas na swoje zainteresowania, pasje i mamy prawo je realizować bez wyrzutów sumienia, ze ja np jestem sama na basenie a dzieci i m. w domu... bo tak miałam i zrezygnowałam z chodzenia na basen...A ojciec??? Przepraszam bardzo-nic nie napisałaś o ojcu. On ma prawo do swoich fanaberii?? do swoich wyjść z kolegami? do swoich pasji?? I jest ok, jak nieraz nawet pół godziny dzieciom nie poświęci???Bo co? Bo pracuje i zarabia na byt???
Ostatnio edytowano 6 cze 2013, o 08:16 przez Gunia76, łącznie edytowano 1 raz
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 6 cze 2013, o 08:11

Bene napisał(a):Tak krótko bo spadam za chwilkę do pracy,
Ruszę tu najistotniejszy element.Maleńka dziewczynka ma swoje lalki,ale zauważcie że ona personifikuje w nich jakieś postacie,daje im imiona itd.
To dziecko uczy się w ten sposób relacji międzyludzkich.Spłycanie tego do infantylnej zabawy jest poważnym błędem.
Jeżeli zaś wybieram się na eskapadę ze starszym mówiąc młodszemu że za smarkate na coś co wygląda na fajne,budzi poczucie krzywdy nawet po latach.Starsze jest zachwycone tym że jest faworyzowane,ale po kilku latach nie ugnie się by pomóc słabszemu bo jemu się należy a nie nauczył się solidarności ludzkiej w młodszych latach.
Narka :)

Czytałam wiele mądrych książek w których jest zaznaczone,że każde dziecko musi mieć rodzica czasem tylko dla siebie.Jak idę z synem w góry- to z córką do sali zabaw. W góry nie latam co drugi dzień, tylko co dwa trzy tygodnie. Zresztą psycholog syna sama powiedziała że powinniśmy znaleźć jakiś azyl tylko dla siebie,żeby syn zaczął mi się zwierzać. Żeby nie był wycofany z życia rodzinnego.Bo właśnie tak się czuje. Odkąd z nim chodzę na te nasze wycieczki lepiej dogaduje się z siostrą. Mniej jej dokucza. Czuje ze mu poświęcam więcej czasu. Nie mogę się rozdwoić i jednocześnie bawic się z jednym i drugim. Córka chce się bawić w dziewczyńskie zabawy a syn grać w piłkę np.
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 6 cze 2013, o 08:13

zajac napisał(a):Gunia, długą już drogę pokonałaś i wierzę, że będzie jeszcze lepiej. Każdy ma lepsze i gorsze momenty, jakiś wiek dziecka jest łatwiejszy, jakiś trudniejszy, z różnych rzeczy to wynika. Ale rzeczywiście: nie czekaj. Jeśli zdecydowanie nie cierpisz np. zabawy lalkami, to się nie baw, masz prawo nie lubić. Ale może znajdziesz coś innego w zamian? Czasem warto dziecku powiedzieć, że się czegoś nie lubi, że się nie chce, że nie teraz... może nawet przeprosić? Niekiedy lepiej z szacunkiem odmówić, niż na siłę się zmuszać do zabawy albo szukać uników, tak myślę. Rodzic nie musi być "na gwizdek", ma przecież mnóstwo obowiązków, nie zawsze może i chce się pobawić, kiedy akurat dziecko się domaga. Ważne, w jaki sposób mu to powie.
Ale nie odpuszczaj, nie odkładaj na później (trochę tak mi zabrzmiało to, co napisałaś), szukaj więzi z córką już teraz, tak jak umiesz.

Dzięki :)
Przepraszać to ja akurat przepraszam swoje dzieci bez oporu.Mówię małej że nie lubię bawić się lalkami i proponuję inne wspólne zajęcia.Ale serce mi się ściska jak widzę,że jej przykro... Bawię się więc, ale staram się jaknajkrócej i szybko zmieniam zabawę na coś co i mi pasuje...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 6 cze 2013, o 08:18

Księżycowa napisał(a):A ja chciałabym zauważyć. ze Gunia ma świadomość konsekwencji ale sama nie może przeskoczyć siebie... stara się na swoje obecne mozliwości i jak na swoją sytuację robi wszystko jak najlepiej potrafi.
Idzie z dziećmi w góry, konsultuje się z psychologami w ich sprawie, stara się zaangazować męża, co nie do końca jest jej działką.
Nie wymyśla zachcianek, nie szuka usprawiedliwień dla siebie a nie jednokrotnie tu pisała, że jest jej źle z tym, że nie potrafi inaczej. Walczy z tym, żeby tak nie było. Nie potrzebnie się obwinia z tego powodu, bo to nie jej wina, że tak ją zaprogramowano. Jej wielka zasługa, że nie mówi ,,One się takie okropne urodziły" tylko szuka swoich nie chcący popełnionych błędów i czynnie stara się je naprawić na tyle na ile w danej chwili ma ich świadomość a ta się przecież zwiększa, bo Gunia pracuje i chodzi na terapię.

Bene napisał(a):
Gunia76 napisał(a):Mam nadzieję, że jak mała będzie w wieku syna- złapiemy wspólny kontakt. I też zdążę jej pokazać większy kawałek swiata..

Wtedy będzie "po ptokach".Córcia wystawi Ci rachunek i nie będziesz w stanie go pokryć.A syn zatańczy Ci na uszach.Na Twoich.

Naczelna zasada:Oba lub wszystkie swoje dzieciaki traktuję absolutnie równo.I to obojętnie w którą stronę wychyla się moje serce.



Niekoniecznie moim zdaniem. Tak jak opisałeś mogłoby być gdyby nic się nie zmieniało. Tak jest u mnie, nic się nie zmienia. Wszyscy tkwią w swej chorobie... a ja się odsuwam i wiem, że role się odwrócą kiedyś.
U Guni jest inaczej. Ja nie wierzę, że jeśli matka się stara i tłumaczy dziecku, na tyle na ile może, dlaczego coś się wydarzyło i zacieśnia kontakt, że to dziecko tak po prostu ,,zatańczy na uszach" .

Ja pamiętam, że jak byłam ciut starsza od dzieci Guni, to bardzo chciałam, żeby ktoś przyszedł do mnie i ze mną pobył, porozmawiał, przytulił i wysłuchał... później też. Nigdy się tego nie doczekałam...
Myślę, ze dzieci czekają, aż za długo, bo później niszczy im to życie... ja czekałam jeszcze nie dawno i dopiero jak zrozumiałam, że nigdy się nie doczekam dałam sobie spokój z nadziejami, które i tak kończyły się bolesnym rozczarowaniem.
Wg mnie dzieci Guni się doczekają, bo jej na tym zależy, bo ona coś zwyczajnie robi, jak bardzo niewielu rodziców dla swoich dzieci, jest świadoma.
Poza tym jestem przekonana, że dzieci Guni nie zostaną bez opieki specjalisty, żeby nie zafundować im aż takich sensacji. Pewnie ucierpią, bez skutków się nie obejdzie, to jasne, ale sądzę, że jako małe dziecin już pod opieką specjalisty i staraniom rodziców mają spore szanse, by nie musieć być na naszym miejscu... przynajmniej nie tak bardzo.

Mój brat na przykład to i owszem dostanie po uszach kiedyś, bo ten człowiek nie robi nic, żeby pomóc dziecku, któremu nawet nie wie ile robi krzywdy. Musztruje go wyzywa, ośmiesza... on oberwie. Jetsem tego pewna i cóż... życzę mu tego wręcz, bo jest cham jakich mało.

Uważam, że nie można tak od razu zakładać, że ktoś jest DDA i już spotka go to, co każdego ,,złego" rodzica... skoro sie stara zatrzymać ten chory proces na tylu fronatach moim zdaniem nie obejdzie się bez echa... nie możliwe. Na pewno będą postępy i już są.

Dzięki
:)
Staram się jak mogę... Chociaż już jestem zmęczona tym wszystkim...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez zajac » 6 cze 2013, o 09:25

Bene -- faktycznie, zwróciłeś uwagę na coś, co mnie uciekło, może dlatego, że mam jedno dziecko, więc problem "sprawiedliwego" obdzielania dzieci uwagą znam tylko z obserwacji i opowieści innych. Rzeczywiście jeśli dzieci widzą, że rodzic potrafi jednemu z nich dużo dać w sposób naturalny i bez wysiłku, a wobec drugiego musi się zmuszać, to problem jest większy niż tylko "dziecko chce, a ja nie umiem".
W praktyce musi to być bardzo trudne, bo "po równo" to można dawać kieszonkowe albo nakładać jedzenie na talerz, ale ważniejsze są te rzeczy, których nie da się zmierzyć. Jeśli ktoś ma dzieci w wieku np. 16 i 3 lat, to co tu można po równo zrobić? Albo jedno dziecko zdrowe, drugie ciężko chore? Jedyne, co można, to chyba poznawać najważniejsze potrzeby każdego z dzieci i starać się je zaspokajać, tak rozumiałabym "sprawiedliwość".

Guniu -- jak zrozumiałam, te lalki to dla Ciebie "urazowy" temat, może warto to przepracować? A do tego czasu -- jeśli córce jest przykro, to może zamiast się z nią bawić, mogłabyś wziąć w tej zabawie udział w inny sposób? Np. posiedzieć przy niej i popatrzeć, zrobić dla lalki ubranko, zbudować jakiś pokój albo pojazd z klocków? Żeby po prostu pokazać, że jesteś, towarzyszysz, podoba Ci się, jak córka się fajnie bawi. Mam koleżankę, która podobno w dzieciństwie podczas zabawy z innymi dziećmi w dom zawsze była tatą i wychodziła do pracy :-D
Ostatnio edytowano 6 cze 2013, o 09:32 przez zajac, łącznie edytowano 1 raz
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 143 gości