Witam serdecznie. Nie zapeszając, w porządku. Powiedzmy że jak narazie wszystko powolutku wraca do normy. Wprawdzie do doskonałości jeszcze daleko. Ale jestem uparty i jestem w stanie zawalczyć i zrobić dla Niej wszystko - jak już mówiłem. Mamy czas, nigdzie się nie spieszymy. Dałem Jej odsapnąć.. Wolę nie wnikać w szczegóły, ponieważ.. "Nie chwali się dnia przed zachodem"
zwyczajnie nie chcę by teraz, kiedy powoli dbam o powrót do normy, wszystko zawaliło mi się przez fakt, że poczułem że jest dobrze. A miałem tak już nie raz i nie dwa w życiu. Nie chwalę więc, ale wierzę że się uda. Oczywiście, istnieje ponowne ryzyko zawalenia wszystkiego.. Ale dzięki tzw. terapii wstrząs jaką przeżyłem przez tą sytuację, wiele spraw zacząłem postrzegać inaczej. Myślę, że to idzie w dobrym kierunku. Chcę by tak zostało. Chcę być z Nią szczęśliwy. Pragnę dać Jej wszystko czego potrzebuje by uczynić Ją szczęśliwą, choćbym miał stawać na głowie. Mam tylko nadzieję że się uda. Nie tryskam zbyt wielką pewnością siebie, bo wtedy wszystko runie. A nie chcę tego. Chcę tylko sprawić by było lepiej... Tak czy inaczej, czas przed Nami i muszę go odpowiednio wykorzystać. Pozdrawiam