witajcie,
mam problem z babcia meża która bardzo wtrąca się w nasze życie a jak wyznaczam jej granice to się obraża i jawnie okazuje mi że mnie bardzo nie lubi. Robiła okropne rzeczy najpierw dała mieszkanie męzowi potem bez zapowiedzi przychodziła otwierała sobie dzrzwi nawet jak się kochaliśmy, albo spaliśmy i probowała narzucac nam swoja wolę.....były prosby póżniej awantury i udało sie teraz grzecznie puka
Boli mnie to że mąż pozwala jej żeby tak okropnie mnie traktowała, sam nie ma odwagi jej sie postawić jak ja o cos prosze to się obraża i jest niemiła....mój mąz poźniej ja musi udobruchac tzn poprosić jeszcze raz najczęściej słodkim tonem i zachowuje się jak gdyby nigdy nic 9jakby to że jego babcia traktuje mnie jak kawałek gówna na chodniku nic go nie obchodziło). Groziłom , prosiłam , płakałam, wreszczałam, pomogło tylko na jedna sytuacje jak mnie obraziła a i tak wtedy mu płakała i on ją pocieszał.....to bolesne jak ukochana osoba daje się manipulować i pozwala na to
Jego babacia nie raz mu mówiła że pod moim wpływem się zmienił na niekorzyśc i teraz robi to co ja chce.....on to przeżywa...
Ja tej kobiecie wyznaczam granice, najpierw staram sie byc miła później niekoniecznie - i oczywiście ja jestem tą złą....nieważne że ona mnie nie szanuje nie lubi jest antypatyczna
jesteśmy na nia niejako skazani bo zajmuję się moim ponad rocznym dzieckiem jak musze cos załatwić (pracuję w ograniczonym czasie w tygodniu i zajmuję sie dzieckiem). ja zarabiam teraz niezbyt dużo a moj mąż nie chce wynając opiekunki (baby sitter tylko na kilka godzin albo kilkanaście góra w tygodniu) bo nas nie stac
Co robic? mam ponad roczne dziecko jestem prawie w poowie ciaży z drugim...zle znosze tą drugą ciążę źle się czuję psychicznie....do tej pory jakoś sobie radziłam ale jestem juz bardzo zmęczona.....
nie chce kolejny raz patrzec jak ona wchodzi nie odzzywa sie do mnie patrzy sie tak jakby chciała mnie zabić dla dziecka jest słodka jak miód (do mnie się albo nie odzywa albo jest antypatyczna).
Nie słucha naszych próśb odnośnie dziecka- czasami mam wrażenie że robi nam na złość......może sie mylę.....
prosilismy kilka razy żeby nie dawać słodyczy a daje np cztery ciastka z rzędu.....albo pozwala dziecku rozwalić moja komórke którą nieopatrznie zostawiłam w pokoju.....
mojemu męzowi groziłam że odejdę bo to nie chodzi tylko o babcię ale o zasady szacunku w małżeństwie i zgadzanie sie na takie postę powanie jak na rzie nie pomogło, prosze o opiekunkę na razie się nie zgadza co robić?
jak nie zwariować? jak póxniej patrzeć na męża z miłością? wybaczac ciągle że nie potrafi się postawic babci?
To przykre bo moja rodzina go lubi a jego od początku nie traktowała mnie dobrze.....nieraz z nerwów boli mnie brzuch jak sobie poradzic żeby moje nienarodzone dziecko jeszcze na tym nie cieprpiało?
pozdrawiam