Nerwica Lękowa - do pokonania czy nie???

Problemy związane z depresją.

Nerwica Lękowa - do pokonania czy nie???

Postprzez Daro » 9 mar 2008, o 19:23

Witam! mam problem z nerwicą lękowa czy jest na nią sposób?? czy to straszne poczucie strachu i niższości pozostanie na zawsze, prosze napiszczie co sądzicie.

Pozdrawiam daro
Daro
 
Posty: 8
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 21:42

Postprzez bunia » 9 mar 2008, o 20:39

Kiedys mialam nerwice lekowa....musialam sie leczyc,pozatym w moim przypadku nalezalo usunac przyczyne a to nie bylo latwe chodz kilkuletnie leczenie dalo mi mozliwosc funkcjonowania w miare normalnie.
W wielu przypadkach potrzebna jest terapia.....jesli masz z tym problem a nie leczysz sie to czas najwyzszy wybrac sie do lekarza :tak:
Pozdrowka :luzik:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez laissez_faire » 9 mar 2008, o 21:08

z tego co pamietam, to byles u specialisty i co? skonczylo sie na diagnozie?
ja mam m.in. nerwice lekowom i teraz dzieki lekom zaczynam jakos odnajdywac sie w spoleczenstwie (tzn. nie mam problemow ze srodkami publicznego tranportu, nie przytyaczaja mnie przepelnione miejsca, jestem w stanie wysiedziec na wykladach)... z drugiej strony zaczyna mi odbiojac, bo gotow jestem zagadywac ludzi na ulicy... jednak wciaz nie moge nawiazac znajomosci na uczelni, bo z kumplami spotykam sie kiedy mam na to ochote na polibudzie jestem codziennie i to w bardzo roznym nastroju...
ogolnie odpowiadjac na pytanie, to tak, ale to taka oczywista oczywistosc; jak do tego dojsc? poprzez prace nad samym soba, robienie malych krokow i przezwyciezanie swoich slabosci...
trzymaj sie
laissez_faire
 

Postprzez azot » 11 mar 2008, o 21:18

spróbuj pokonać nerwice absurdu...
azot
 

Postprzez inka » 12 mar 2008, o 02:41

jasne, że sie da...ja tez to mialam, a moze i nadal mam. I nigdy nie bralam zadnych prochow ani nawet nie korzystalam z terapii, choc moze jesli chodzi o ta terapie to szkoda, ale to dlatego ze nikt mnie na nia nie skierowal, a bylam wtedy bardzo mlodziutka i sama nie wiedzialam co sie ze mna dzieje.

Gdzies kiedys przeczytalam, ze nerwica to wewnetrzny konflikt emocjonalny...czyli cos jest nie tak w naszym zyciu co kloci sie z tym czego tak naprawde chcemy. I mysle ze tutaj najlepszym lekarstwem jest zycie w zgodzie ze soba.

Np. jezeli dusisz sie w zwiazku to zamiast w nim trwac to odejdz, jesli masz beznadziejna frustrujaca prace, to znajdz taka ktora bedzie dawac Ci satysfakcje. Jesli masz dosc swojego miasta i zycia to wyjedz gdzies np do pracy za granice, zmien otoczenie, zacznij podrozowac. Spelniaj swoje marzenia, poznawaj nowych ludzi, oni Cie zainspiruja i pokaza ze zyc mozna inaczej...
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez laissez_faire » 12 mar 2008, o 20:42

azot... oswoic;
laissez_faire
 

Postprzez azot » 12 mar 2008, o 21:36

spróbuj oswoić sie z tym, że twój umysł uwierzył że czarne jest białe
azot
 

Postprzez laissez_faire » 13 mar 2008, o 09:39

a co ja robie caly czas ;]
laissez_faire
 

Postprzez azot » 13 mar 2008, o 20:34

Ja nie mam zmiaru akceptować kłamstwa, iluzji i absurdu.
2+2 zawsze równa sie 4
azot
 

Postprzez laissez_faire » 13 mar 2008, o 20:55

a co nie jest klamstwem, iluja i absurdem?
laissez_faire
 

Postprzez azot » 16 mar 2008, o 13:09

No śmiało wkrecaj mnie dalej w debilizm.
Najpierw pod pozorem jakiegos dziwnego poczucia winy, dzoszedłem do wniosku, że jeżeli ja kocham Polske a inni jej nienawidzą to musze przyjąc też ich punkt widzenia....i co przyjąłem tylko ich punkt widzenia. Potem coraz gorzej....wkreciłem sobie że skoro jestem inteligetnym człwiekiem(za takiego sie przynajmniej uważam) no to nie wszyscy mnie rozumieja, a "ty chyba do tego dążysz co nie" wiec sobie wkreciłem punkt widzenia idioty, negując inteligencje i myślenie jakoby ona była pychą ple ple ple, I co dalej? Gdzieś są moje punkty zaczepienia, teraz debilnieje do reszty...bo co?? Dlaczego...Dlaczego uważam złe decyzje za dobre?
azot
 

Postprzez laissez_faire » 16 mar 2008, o 14:09

nie ma decyzji zlych i dobrych, sa tylko i wylacznie decyzje potencjalnie lepsze i potencjalnie gorsze...

skoro wszyskto zawiera w sobie zarazem czastke absurdu i prawdy, to wpadamy w swiat wartosci relatywnych... nie ma rzeczy czarnych i bialych, sa jedynie nieskonczone wariacje szarosci. W takim swiecie nie da sie zyc, daletego tworzymy sobie sztucznie jakies imperatywy takegoryczne; dla nas to juz zostalo zrobione: dekalog, ustawa zasadnicza, etyka etc. i tyle... poglady i ideologie musza byc brane z penym dystansem, a wszystkie decyzje rozwazone w oparciu o rozne perspektywy.

ten przeklety dystans do swoich przekonan! ale tylko on zapewni nam w miare stabilny poglad na otaczajaca nas rzeczywistosc!

Na kazdy problem masz patrzec z punktu widzenia zarowno i idioty i inteligenta/ i zwolennika i przeciwnika!

pozdr
j
laissez_faire
 

Postprzez azot » 16 mar 2008, o 20:24

Chyba nie wiesz o czym piszesz. Dzieki, właśnie potrzebowałem kilku słów otuchy...:P
Nienawidze siebie, nienawidze tego małego Pokoju, moje życie to miecz na cienkiej nitce. Nie ma niczego co by pozwołilo mi spokojnie zasnąc. Codziennie budze sie na moralnym kacu(chociarz nie pije), który sam nie wiem skąd sie bierze. Nie mam wytchnienia nie mam oddechu. Ja już nie walcze z samobóstwem jak kiedyś. Ja już knebluje sie w łózku aby nic sobie nie zrobić!!! Dlaczego to robie!!! Moje życie to koszmar, nikt nigdy mi nie pomógł, a wiec dlaczego to robie??!! Bo chce żyć, chce się cieszyć, ten raz ten jeden raz od tych 4 lat, żyć być przez chwile szczęśliwym!!!
Ja już nie mam siły wykrecać swiata do góry nogami aby mój wykręcony do góry nogami umysł rozumował względnie racjonalnie. Jestem sam, sam ze sobą, sam ze swoim 2 ja, które cały czas odbiera mi wszystko bo fałszywą otoczką słuszności, w która ja nie potrafie zwątpić!!!. Napisz mi teraz zebym sobie wszystko poukładał. Co kiedy ja nie jestem w stanie otwórzyć oczu, a kiedy trzymam je zamkniete jestem tak samo przerażony senną rzeczywistością!!! Czy mi od życia naprawde nic sie nie należy. Przecierz zrobilem tyle dobrego, tyle dobrego dla innych.
Co się stanie jutro, znowu obudze sie w piekle....
azot
 

Postprzez laissez_faire » 16 mar 2008, o 23:15

hmm no dobra jestem w tym kiepski ;\ slowa otuchy... ja nie wiem co to jest otucha, bo nigdy czegos takiego nie doswiadczylem...
bylem zbyt slaby, by samemu rozwiazac swoje problemy... moze inaczej, by zdegradowac cierpienie i znalezc pozytywy w rzeczach malych, bo swoich problemow przeciez rozwiazan nie moge... znieczulily mnie prochy; najpierw zniszczyly mnie emocjonalnie, oferujac skrajne uczucia, po 4 miesiacach, czyli na stan obecny sytuacja sie ustabilizowala, a ja zachwycam sie wdychanym powietrzem...
bolala mnie moja biernosc... wciaz jestem bierny...

ot tak mnie nastroiles na zwierzenia... ale to co napisalem to bzdury, nie potrafie tego oddac, uchwycic chwili...

Azot nie wiem... czy zaslugujesz na dzien szczesica po 4 lat cierpien? Pytanie to ma w sobie pewna pretensje, ale przeciez wiesz, ze kierujesz je do siebie i to tylko ty mozesz sobie dac pozwolenie na wytchnienie...
Fascynuje mnie stwierdzenie, ze nie potrafisz zwatpic, bo sam zaczalem od negacji wszystkiego i zwatpienia w cokolwiek i stawialem tezy, ze nie potrafie uwierzyc... w kazdym razie to czy wierzymy w to cos (czymkolwiek to by nie bylo) czy tez nie chyba nie ma wiekszego znaczenia wobec owego odretwienia umyslu, bo pod wplywem tego mrowienia wszysto wyda sie bledne...

Moge dalej ciagnac ten monolog bzdur, ale czuje sie bezsilny wobec bolu duszy, ktory toba targa... jestes wscieky, ze nikt ci nie pomaga w jego przezwyciezeniu, bo wszscy sa bezsilni, oczywiscie oprocz ciebie.

Tak sobie pomyslalem... nie da sie tego ogarnac umyslem, ktory nas mami... wiec moja ucieczka w relatywizm to chyba tez tylko mit... ale ja lubie go snuc, bo dzieki niemu moge byc zdystansowany nawet wobec dystansu... a na razie chodze ulicami i pozeram swiat oczami, ktore chca widziec rzeczy male, bzdurne i piekne...

Nudze... ale jestem ci bardzo wdzieczny, bo skoniles mnie do pewnych refleksji... moze jest to kolejny krok, by oprocz glebokiego i spokojnego oddechu miec jeszcze w zyciu jakis sens wyrazony w dazeniu i czynach...

Azot a nie wiem... ale chcialem cie tylko uscikac kimkolwiek i gdziekolwiek jestes...

ehh wariuje ;]
ale lubie sie bardziej wariatem niz racjonalista
laissez_faire
 


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 272 gości

cron