co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Problemy z partnerami.

co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez do_konca_zycia » 21 maja 2013, o 23:00

Witam wszystkich. Jestem tu nowy i szukam pomocy. Postaram się streścić mój problem najkrócej jak się da. Otóż jestem z moją partnerką od prawie roku. Wiadomo, kłótnie problemy.. Nie raz się rozstawaliśmy i wszystko wisiało na włosku, ale ostatecznie wracaliśmy do siebie. Było dobrze.. Do ostatniego momentu gdy pozwoliłem wejść Jej na mój portal internetowy. Tam niestety wyczytała coś złego. Zawsze powtarzałem Jej że tylko Ona jest najważniejsza, że nigdy nikomu nie mówiłem że spotkałem taką kobietę. Tam niestety znalazła podobne teksty. Uznała że Ją okłamałem i czuje się oszukana. A te wszystkie teksty i słowa, padały kilka lat temu... A wtedy te wszystkie słowa przychodziły mi ot tak, byłem dzieckiem. Dzięki Niej dorosłem, zrozumiałem. Naprawdę Ją Kocham. Ale się popsuło. A ja jestem w stanie Jej nieba przychylić by tylko się uśmiechnęła. Dodam że jest między Nami ponad 10 lat różnicy wieku. Ja 17 ona wkrótce 28 lat. Jestem w stanie walczyć o Nas, bo mi na Niej zależy. Ale co robić? Ona mówi mi że to koniec, ale ja nie odpuszczam. Wciąż chcę walczyć. Dla Niej naprawdę zrobię wszystko. Wiem, wiek też robi swoje. Ale do tej pory wiek Nam nie przeszkadzał, dogadywaliśmy się! Za wszelką cenę jestem gotów rzucić wszystko by pójść za Nią. Jest wspaniałą kobietą - a takiego Skarbu się z rąk nie wypuszcza. Bywało źle, ale tym razem czuję że jest mega źle :( Każdego dnia pragnę Jej mówić setki razy że Ją Kocham i jak Ją Kocham. Ona tego nie chce. Mówi że mi nie ufa i nie zaufa.. Ale ja wciąż mam gdzieś ukrytą nadzieję. Dziś uznała że nie chce bym Ją błagał i przepraszał za wszystko. Chce w spokoju, chce czasu. Co mam robić? Chcę o Nią walczyć. Ale co mam robić? Nadal uparcie trwać w tym? Cały mój świat to Ona. Co dalej?
do_konca_zycia
 
Posty: 22
Dołączył(a): 21 maja 2013, o 22:44

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez Księżycowa » 21 maja 2013, o 23:19

Witaj :)

Wiesz ja tak myślę, że nie tyle różnica wieku gra tu rolę, co czas w jakim się spotkaliście. Gdybyś Ty miał trzydziestkę a ona czterdziestkę, to byście się pewnie prędzej dogadali niż teraz..

Wiesz, mi się wydaje, że ona 28-letnia kobieta, jednak potrzebuje stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa, dojrzałego faceta. Nawet jesli Ty dojrzałeś, to raczej nie na tyle, zeby znaleźć porozumienie emocjonalne i werbalne.
Ty masz 17 lat... to czas raczej na imprezy, dziewczyny i szaleństwo a nie wkręcanie się w związek z osobą, która ma zupełnie inne oczekiwania od życia i partnera niż Ty.
Niestety wg mnie wiek gra tu rolę jeszcze i ma swoje prawa - głownie Twój. Mam na myśli to szaleństwo i luz, którym powinieneś się cieszyć a nie odbierać je sobie.
Jeszcze swoje przeżyjesz, żeby dojrzeć i sporo Cię spotka.
Swoją drogą trochę nie mogę pojąć, jak ona , ta dojrzalsza mogła myśleć, że może od Ciebie oczekiwać tego, co od faceta w jej wieku na przykład. Powodów może być wiele ale to chyba nie jest najważniejsze.

Prawie rok i to całkiem burzliwy. To jednak nie jest dobry fundament do budowania trwałej i dojrzałej relacji.
Poza tym okres zauroczenia i motylków minął i właśnie po nim okazuje się czy związek rozwija się dalej czy sie wypala...
Piszesz, że setki razy jej potrafisz mówić, ze ją kochasz... a jakieś czyny? Coś, co dało by jej odczuć to, czego ona potrzebuje?
Ja się obawiam, ze nie jesteś na teraz po prostu w stanie temu podołać. Za kilka lat, może z kimś innym. Kazdy swoje musi przejść, żeby do czegoś na prawdę dojrzeć.


Tak na zdrowy rozum przemyślałeś jakie ona może mieć oczekiwania? Moze będzie chciała dzieci a Ty nie będziesz się jeszcze czuł na siłach, by być ojcem... i masa, masa innych.
Ja myślę, ze ona ma racje. Mimo, ze boli przyjmij, ze to koniec. Nie zmusisz też nikogo, by wrócił do Ciebie na siłę.
Nie chcę Ci powiedzieć przez to wszystko, ze jesteś gorszy dla niej tylko, że wg mnie to nie ma przyszłości z powodów jakie powyżej przytoczyłam.

Ja byłam zmuszona bardzo szybko wydorośleć i wierz mi, że czasem człowiek się dusi, ze nie moze skorzystać z praw swojego wieku.
Wiem, ze pewnie łatwo mi się to mówi i Ty teraz tego tak nie widzisz ale kiedyś sam przyznasz, że to nie czas ani miejsce, ani osoba...
Wybacz, że tak na chłodno ale inaczej jakoś nie umiem tego ująć, bo po prostu wg mnie tak to wygląda.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez impresja7 » 22 maja 2013, o 08:04

Rzeczywistość jest zwyczajna,ona ma 28 lat i chciałaby wyjść za maż i mieć dzieci. Nie opłaca sie jej czekać na Ciebie ,bo sam jesteś dzieckiem . Pomyśl ile to lat trzeba ,żebyś skończył szkoły ,zdobył staże i jakąś pracę godną w płacy ,żeby proponować kobiecie życie "do końca życia".
Piszesz,że rzucisz wszystko i pójdziesz za nią, z czym? Z gołymi rękami ?Nie wstydziłbyś się? Co to za jakaś żałosna dziecinada.Ona nie będzie Ciebie utrzymywać i sobie wychowywać męża,bo co najmniej kilka lat będzie miała w plecy ,a mieć z Tobą nieletnim dziecko to chyba prawo nie pozwala no i na co jej dwoje dzieci?
Odpowiedz ,co Ty jej możesz dać ?
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez mahika » 22 maja 2013, o 08:41

Ale się uparłeś, bez sensu.
Już samo to zdanie
do_konca_zycia napisał(a):Otóż jestem z moją partnerką od prawie roku. Wiadomo, kłótnie problemy.. Nie raz się rozstawaliśmy i wszystko wisiało na włosku,

Nie, nie wiadomo własnie.
Prawie rok, czyli niecałe 12 miesięcy i kłótnie, rozstania, problemy...
A to powinien być najbardziej magiczny czas dla Was,
bo prawdziwe problemy to dopiero mogą być, w dalszym, dorosłym życiu.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez odmieniona21 » 22 maja 2013, o 11:32

Witam. Rowniez jestem tu nowa i tez szukam moze nie pomocy,a rady i opini. Moje problemy z mezem sa dla mnie naprawde wykanczajace psychicznie. Nie potrfie sobie z nimi poradzic dlatego postanowilam napiac na forum. Ja mam 22 lata maz 26. Mamy dwojke dzieci. Jestesmy ze soba od 5lat. Od 2,5roku ciagle,poniewaz wczesniej mielismy sytuacje,ze sie rozstawalismy. Po decyzji,ze jednak chcemy byc razem i zawalczyc o nasza rdzine( a raczej to ja o nia zawalczylam) kupilismy swoje mieszkanie,ja zaszlam w 2ciaze. Ja bylam w 7niebie. On na poczatku niebyl zadowolony. Pozniej jednak jego bawy minely. Nasze relacje bylo raz ok,a w wiekszosci nie ok. Ja w ciazy robilam wszystko sama. Nie wiem dlacego nie moglam liczyc na jego zainteresowanie. Sama prosilam sie o jego uwage na mnie na moj rosnacy brzuszek. Tak to mienlo az do dnia porodu. Byl ze mna , naprade mi pomogl zresza tak jak przy pierwszym dziecku. Stal sie taki inny. Opiekunczy,byl szczesliwy,ze urodzilam mu syna. Po wyjsciu ze szpitala sielanka trwala dalej.. Jakies 2tyg. Pozniej znowu sie zaczely nasze klotnie o to,ze mi nie pomaga itd itd. Na dzien dzisiejszy jestem rozstrojona psychicznie. Opisze w skrocie jak on sie zachowuje. Rano wstaje do pracy musi mnie prowokowac niby zartobliwym gadaniem,a tak naprawde po prostu mnie obraza,przychodzi nie rozmawiamy ze soba,on zajety swoimi sprawami typu swoj najnowszysy telefonik i laptop,a mnie ignoruje. Nie okazuje mi uczuc w zaden sposob.No chyba,ze liczy na s..... Tyle razy rozmawialam z nim o tym jak ja to widze. Przyznal mi racje ale i tak dogadywalism sie gra3dni. Odnosze wrazenie,ze n mnie po prostu nie kocha. Jest mi zle,bo czuje sie bardzo samotna. A on tego nie widzi. Kiedys bylo inaczej. Teraz nawet nie chce wyjsc ze mna na glupi spacer. Jestesmy ze soba 5lat,a nasz zwiazek o ile mozna to tak nazwac wyglada jak 60lat po slubie. Kolejna sprawa to,ze mamy tylko slub cywilny. Ja naprawd marze o Kocielnym. Mnostwo razy glupio naawialam go na wymarzone oswiadczyny i slub... Al on sie ciagle wymiguje. Juz sama nie wiem co obic. Zaniedbuje siebie sama,swoje plany na przyszlosc,bo jego zachowanie mnie wykancza. Chcialabym robic swoje,a jego miec gdzies.
odmieniona21
 
Posty: 32
Dołączył(a): 22 maja 2013, o 10:41

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez odmieniona21 » 22 maja 2013, o 11:52

Nie wspomnialam o waznej rzeczy. Ja calymi dniami siedze w domu. Dbajac o dom i dzieci. Przerwalam swoja nauke policealna na rzecz malenkiego synka,ktorego po prostu nie chcialam zostawiac. On skonczl studia nie przejmujac sie niczym. Uwazal,ze musze zajac sie wszystkim sama,bo on konczy studia. Podczas gdy ja uczylm sie w liceum z dzieckiem na rekach. Juz nie chodzi o to. Chodzi o fakt,ze ja calkowiecie poswiecam sie rodzinie,a on nie. W weekendy woli "nie zgadniecie" jechac ze swoja mama na zakupy nic posiedziec z nami,badz posiedziec przed laptopem.. Pordzcie mi cos. Bo utknelam w martwym punkcie i nie moge ruszyc do przodu. Kocham go i nie chce sie rozstawac. Mamy mnostwo wspolnyh spraw i najwazniejsze mamy 2dzieci. Chce tylko jak mowilam wczesniej nauczyc sie zyc i byc sama dla siebie. Ignorowac jego ignorancje. Uodpornic sie na jego ponizanie slowne typu "on skonczyl studia,a ja jeszcze nie"..
odmieniona21
 
Posty: 32
Dołączył(a): 22 maja 2013, o 10:41

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez Sansevieria » 22 maja 2013, o 13:13

Odmieniona, witaj :) i może przenieś to, co napisałaś o sobie do nowego wątku? Załóż nowy temat, zrób "kopiuj - wklej" i po robocie - bo na pewno niejedna osoba będzie chciała z Tobą porozmawiać o Twoich problemach, ale wygodniej jest to robić jak temat zaczyna sie od wprowadzenia w temat w wykonaniu Autora - nie odbierz tego jako jakiegoś zarzutu czy krytyki, po prostu tak jest wygodniej dla wszystkich :kwiatek: zwłaszcza ze od razu widać, ze będzie o czym porozmawiać. :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez lili » 22 maja 2013, o 13:31

impresja! Dlaczego jestes taka niegrzeczna, gruboskórna i w zasadzie obrażasz autora wątku?! A gdyby to Twój syn zakochał się w 28-letniej kobiecie to też byś mu tak odpisała?! Jestem zażenowana i zbulwersowana Twoim postem.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez mahika » 22 maja 2013, o 17:29

Lili a skąd wiesz czy akurat uraził ten post autora wątku?
Przecież moze się sam wypowiedzieć :bezradny:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez odmieniona21 » 22 maja 2013, o 17:58

Tytul watku co robic dalej?walczyc czy odpuscic jest odpowiedni do mojego problenu,dlatego napisalam wlasnie tutaj.
odmieniona21
 
Posty: 32
Dołączył(a): 22 maja 2013, o 10:41

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez lili » 22 maja 2013, o 20:38

"nie wstydziłbyś się?" i "żałosna dziecinada" to brzmi mało uprzejmie. Zmroziło mnie po prostu, że można komuś tak obcesowo podciąć skrzydła. Nie żebym się nie zgadzała z resztą wypowiedzi tutaj, bo uważam, że autor wątku wybrał sobie drogę pod górkę, ale nie akceptuję tego, kiedy się próbuje ośmieszać lub trywializować czyjeś marzenia.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez do_konca_zycia » 23 maja 2013, o 23:17

fakt. Parę słów zabolało. Nie rozumiem sceptycyzmu niektórych. Owszem, to jest droga pod górkę. Ale możliwa do przebycia! Miałem poważne plany co do Nas. Nie pytajcie jakie, bo patrząc na odpowiedzi niektórych nie mam z czym wyskakiwać. Tak? Naprawdę Ją Kocham. Okazywałem Jej to na wszelki sposób. Odwzajemniała tym samym. Ale wczoraj stwierdziła że..od pół roku nie była ze mną szczęśliwa. Zabolało.. Może i nie jestem kimś kto da Jej wszystko, ale setki razy Jej to mówiłem! Stwierdziła.. Dajesz mi to czego nikt inny - całego siebie. I zawsze pojawiał się uśmiech. Nie wiem czy chcę znać Wasze zdanie - dość się o sobie naczytałem złego. To nie jest brak asertywności z mojej strony. Zwyczajnie nie dźwignę już kolejnych słów opisujących jaki to ja nie jestem naiwny. Wybaczcie..
do_konca_zycia
 
Posty: 22
Dołączył(a): 21 maja 2013, o 22:44

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez do_konca_zycia » 23 maja 2013, o 23:26

A na marginesie.. W odpowiedzi na pierwszy port Księżycowej. Nie interesują mnie imprezy, dziewczyny itp. Wydoroślałem i dobrze mi z tym. Nie uważam że się z czegoś okradam. Wręcz przeciwnie. Nabieram doświadczenia. Staram się być lepszy. Nie imprezuję, bo to mnie nie kręci. Do tej pory każdą chwilę poświęcałem NAM. To było najpiękniejsze doznanie. Byłem i wciąż jestem w stanie zrezygnować ze wszystkiego by tylko z NIĄ swój czas spędzać. Nie wiem co to nuda gdy jest blisko. Nie wiem jak teraz mam z tym zacząć żyć? Tyle namacalnych znaków Jej istnienia..
do_konca_zycia
 
Posty: 22
Dołączył(a): 21 maja 2013, o 22:44

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez mahika » 24 maja 2013, o 06:50

Na siłę się nie da.
Nie nadajecie na tych samych falach - stąd te nieporozumienia, kłótnie o których pisałes.

Czy nie jesteś trochę takim bluszczem,
który owinął się wokół niej i pięknymi liśćmi okrył, zabierając powietrze?
może ją zadusiłeś swoją miłością.
Wszystko dla niej, ona, ona, ona.
Aty masz swoje życie, swoją tożsamość, osobowość, zainteresowania?

Jakich słów ona używa w swojej argumentacji, dlaczego nie chce z Tobą być, co mówi dokładnie?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: co robić dalej? walczyć czy odpuścić?

Postprzez impresja7 » 24 maja 2013, o 06:56

Oj mahika,on dopiero z pampersów wyrósł ,wąsy mu jeszcze porządnie nie urosły cztery włosy na pięć rzędów ,a tu takie deklaracje życiowe,mleka mu dać
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 309 gości