walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Problemy z partnerami.

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 20 kwi 2013, o 23:24

Chciałam tylko napisać, że jest dobrze:)
O wszystkim rozmawiamy I widzę różnicę, jest inaczej, lepiej niż poprzednio jak mieliśmy swoje kryzysy po których następowały dobre dni.
O tyle bardziej się cieszę, bo mamy oboje ciężki okres w pracy. Zwykle takie dni już się sprzeczaliśmy, było nerwowo i trudno. Teraz sobie radzimy.
Mama mojej przyjaciółki bierze rozwód, kilka razy miałam okazję z nią porozmawiać, wesprzeć kilkoma radami,przekazałam jej też książkę o kobietach kochających za bardzo. Pierwszy raz mialam okazję z kimś ol tej książce porozmawiać na żywo. Zaskakujace do jak wielu wnioskow mozna dojsc po jakimś czasie, gdy emocje zaczynają opadać..
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 17 maja 2013, o 22:38

Mijają dwa miesiące od pierwszego postu tutaj. Pamiętam jak pisałam swoją historię i jak załamana byłam... podbijam temat bo chcę pokazać, że z wydawałoby się koszmarnie ciężkich sytuacji można wyjść....
jest dobrze :) naprawdę, tak jak powinno być.

Ja odnalazłam wewnętrzny spokój, poczytuję sobie jeszcze nieraz lektury dla kobiet kochających za bardzo- pomagają wciąż i służą radami :) Nie pamiętam kiedy ostatni raz zachowałam się typowo jak taka kobieta. Nie pamiętam także kiedy mąż dał mi powód do niezadowolenia. Oczywiście były różne sytuacje stresowe kiedy trzeba było zacisnąć zęby żeby nie powiedzieć za dużo ale udało się.
Nawet zdarzyło się, że mąż wpadał do mnie do pracy i dawał mi bukiecik kwiatów, które nazbierał jak biegał :)
Myślę, że mogę powiedzieć, że wszystko jest na dobrej drodze, aby nam się udało.

Miałam dwie trudne sytuacje, może wspomożecie mnie jakimiś radami ?
Pierwsza kiedy myślałam, że nie wytrzymam miała miejsce gdy przyjechał do nas mój ojciec. Jak zwykle przywitał się i poszedł i pić do znajomego. Wrócił pijany i zaczął się awanturować, ogólnie chodziło mu o kartkę na imieniny, którą mu wysłałam a która w dziwny sposób nie doszła, więc cytuję miałam udowodnić mu że ją wysłałam bo on mi nie wierzy i co do dnia podał czas gdy wykonał do mnie ostatni telefon (nasze stosunki są średnie, ograniczamy się do wizyt w święta, kartek na różne okazje i co jakiś czas tata na weekend do nas przyjeżdża oczywiście bez zapowiedzi bo w sumie mieszkanie przepisali na niego jego rodzice, a on teraz mieszka w innym mieście) i że ja już do niego nigdy nie dzwoniłam. Ile mogłam tyle prowadziłam z nim dyskusję, a był to krótki czas. Pierwszy raz się zdarzyło, że zrobił awanturę przy moim mężu, zwykle zaczynał swoje akcje gdy mąż był w pracy. I także pierwszy raz moja połówka stanęła w mojej obronie, jak już czułam że łzy eksplodują z moich oczu- on wziął mnie za rękę i zaczął rozmawiać z tatą, rzeczowo odpowiadał na jego bzdurne argumenty, jak trzeźwy rozmawia z pijanym to wiadomo, kto rozsądniej się wypowiada. Niemniej czułam się jak za "starych dobrych czasów" gdy rodzice między sobą toczyli walki. To zresztą też tata wypomniał jak mu powiedziałam, że robi to samo, prowokuje wszystkich do chorych zachowań i manipuluje. Jak zwykle bywało w takich sytuacjach, wkur* poszedł do drugiego pokoju, i po kilku minutach już miał świetny humor, niestety mój był już popsuty na kolejne dwa dni. Chodziłam dosłownie do tyłu. Wiem, że następna wizyta ojca nie będzie zbyt prędko, i będzie na pewno spokojniejsza. Ale udało mi się przez to przejść bez wielkich łez i histerii.

Druga sprawa. Byłam z koleżankami w klubie, poszłyśmy się pobawić. I tak sobie siedziałam aż mnie zmroziło. Zobaczyłam tę dziewczynę od mojego męża, pieprzoną promotorkę. Dosłownie serce mi stanęło. Ona mnie też zobaczyła ale nie skojarzyła od razu. Co jakiś czas zerkała tylko w moją stronę, cóż ja miałam ją dosłownie jak na nożu. To był dla mnie okropny stres, nie wiedziałam co robić, najchętniej bym podeszła i rozbiła jej coś na głowie albo nawyzywała. Siedziałam i cała się trzęsłam, nie potrafiłam nawet smsa sklecić do męża, że ona tam była( w sumie nie wiem po co do niego w ogole pisałam, ale fakt- byłam w takim stresie, że nie pamiętałam tych smsów a jak się okazało kolejnego dnia- były pełne przekleństw i opisów co jej zrobię- dodam, że wypiłam jedynie pół piwa i to było już po tej serii smsów i jak ona poszła już do domu więc to nie był wpływ alkoholu). Nie bardzo wiedziałam jak się zachować, z jednej strony chciałam jakoś dać jej odczuć, że jest gnidą, i że to ja wygrałam bo mąż wybrał jednak mnie, i chciałam dać jej też do zrozumienia jak bardzo mnie skrzywdziła i życzyć jej potrójnego skrzywdzenia i potrójnego bólu, który spotkał mnie. Albo jeszcze gorzej. Wybrałam cichą obserwację, nie mogłam inaczej, przechodziłam koło niej po drodze po soczki do baru, ona wszędzie łaziła z koleżankami. Cóż na żywo jest jeszcze bardziej beznadziejna niż na zdjęciach-jedyne co dobre. imprezę mi popsuła, wyszłam jakoś godzinę po niej bo i tak nie umiałam się już bawić.
Wiedziałam, że dojdzie do konfrontacji. Nie sądziłam, że będzie aż tak ciężko. Jak mam się zachowywać następnym razem gdy ją spotkam? Czy powinnam coś powiedzieć? Czy po prostu się nie odzywać? Niestety przez to spotkanie powróciły mi te złe wspomnienia, to co się wydarzyło w lutym, przypomniałam sobie treść tamtych wiadomości. I co dwa, trzy dni mam sny w których mąż odchodzi do innej. Budzę się wtedy nieszczęśliwa i z głową pełną smutku... Jak sobie z tym poradzić? I z tą wywłoką gdy ją spotkam żeby nie wyjść na zołzę ale czuć się dobrze?
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Honest » 19 maja 2013, o 09:08

Kochająca, to nie ona Tobie obiecywała wierność. Skąd ta agresja. Jeśli ktoś tu zawinił, to Twój mąż. Ona też nie ma morale, ale przeniosłas wszystkie emocje na nią, a to mąz Cię zdradził.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 19 maja 2013, o 10:51

Fakt, ale na meza tez na poczatku Przenioslam agresje, caly bol jaki czulam zrzucilam na niego, ona byla dodatkiem. Pozniej ona stala sie elementem moich snow. Dzis znow mi sie snila. Jak sobie z tym radzic? Nie chce jej w swoich myslach, zwlaszcza ze gdy sie pojawia ja Zaczynam myslec o Wszystkim od nowa a jest przeciez dobrze ...
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Apasjonata » 19 maja 2013, o 11:58

Kochająca, to co napiszę moze Ci się nie spodobać, jednak moim celem jest pomoc, nie mam zamiaru Ci dokopywać.
Zastanów się na spokojnie co w tej kobiecie jest , co wyprowadza Cię z równowagi. Czy moze nie jest tak, że ma ona cechy, których jej zazdrościsz, to moze być dbanie o swoje interesy, otwartosć, poczucie humoru, może spontaniczność. Przyjrzyj się temu i równocześnie obejrzyj pod tym kątem siebie, bo prawdopodobnie te cechy posiadasz, tylko np możesz ich nie akceptować i tłumić je. Tym wadom , które znajdziesz też się przyjrzyj , zobacz czy czasem ich nie posiadasz, lub wiesz ze posiadasz i się tego wstydzisz. Wada może być zaletą i na odwrót - to zależy od sytuacji, dlatego nie warto zabijać w sobie wszystkiego.
To co poznałam w swojej terapii, jesli coś mi się śni to znaczy , że to jest w mojej podswiadomości i mózg przerabia to w nocy. Jesli wyciągnę to coś do świadomosci i przerobię, przestaje mi się to śnić.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 19 maja 2013, o 19:03

Hmmm dziewczyna jest baaardzo przecietna I mloda....... Nie Wiem o niej zbyt wiele, jedyne co wyczytane z portalu spolecznosciowego. Podobno nie szalenczo nteligetna, wyglad sredni. Taki mdly Bym powiedziala. Wkurza mnie to, ze w ciagu dwoch tygodni,bo tyle trwal ich blizszy kontakt potrafila zamecic mojemu mezowi w glowie,ze dal sie w to wciagnac. Weszla w Luke miedzy nami. On mowil ze cieszylo go jak ona sie nim zachwycala,moze ja nie dosc skutecznie to robilam...... Siedze I analizuje swoje wady I zalety
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez impresja7 » 19 maja 2013, o 19:54

Ty szukasz swoich wad i zalet ,a on jest prosty jak budowa cepa ,tylko mu słodzić i chwalić,beznadzieja,on nie ma sobie nic do zarzucenia i nie ma żadnych wad,świetnie sie zajmuje sobą
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Apasjonata » 19 maja 2013, o 20:41

kochajaca napisał(a): On mowil ze cieszylo go jak ona sie nim zachwycala,moze ja nie dosc skutecznie to robilam...... Siedze I analizuje swoje wady I zalety

Ja nie pisałam o tym , pod kątem zadowalania faceta :mrgreen: , jedynie znalezienia przyczyny tego, ze aż po nocach Ci się śni i uwolnienia się od tego.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 20 maja 2013, o 14:40

Tak tak:) chodziło mi o to,ze to pierwsze co powiedzial, to bylo to ze ona sie nim zachwycala. On na nia nie zwrócił uwagi, dopiero jak zaczęła go czarowac to wtedy skorzystał z okazji. Chyba dotarlam do Tego o co mi chodziło, ze w krótkim czasie zawrocila mu w glowie i poczulam się bardzo zakompleksiona, jak taka typowa kura domowa, zafafluniona mąka itp

Dzis mi sie nie snila na szczescie
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 89 gości