Czesc
Moze ktos z was przeszedl cos podobnegio i wie jak wyjsc z takiej sytuacji.
2 lata temu zerwala ze mna dziewczyna, niby to nic strasznego ale ja bylem z nie 5 lat i ona byla dla mnei wszystkim. Po zerwaniu przyjaciel wyznal mi ze ja kocha itp. Pobilismy sie i to byl koniec naszej przyjażni. Potem bylo jeszce gorzej, przez ta cala sytuacje zostalem sam, najgorsze jest to ze chociaz minelo tyle czasu ja wciaz ją kocham.
Nie widzialem jej od tamtej pory, nawet nie wiem co teraz robi, myslalem ze tak bedzie lepiej, ale tak naprawde to nie ma dnia zebym o niej nie myślał, chociaż tak staram się odganiać te myśli. Przez te 2 lata postarzalem sie o 10, nawet wygladam jak wrak i tak samo sie czuje. Mam 26 lat a czuje sie na 40, nie wiem co mam robic, biore leki od depresji ale chyba nie pomagaja. Moje życie to ciągłe nerwy, stres i płacz. Nie mam żadnej przyjemności w życiu, po prostu staram sie ( z wielkimi trudnościami) normalnie funkcjonować, mam 2 prace, kończę studia, mieszkam sam, ale co z tego?. Zaczynam sobie zdawać sprawę ze już dłużej tak nie wytrzymam, stracilem wiarę w cokolwiek. Czuje sie przegrańcem, prawie z nikim nie rozmawiam, poza klientami w pracy, mam 1 kolege i jakby nie on to dawno juz bym sie załamał, chociaż on nie ma pojęcia w jakim jestem stanie.
Nowy zwiazek najlepszy na zlamane serce? Ja nie potrafię nawet spojrzeć na inna dziewczynę a co dopiero z nią porozmawiać, zresztą o czym ja mam z nią rozmawiać, jak ja nie mam normalnego życia. Nikomu o tym nie mowie, nikomu sie nie żalę, ludzie po prostu myślą ze ja taki jestem i tyle, ale ja już dłużej tak nie potrafię. Proszę napiszcie mi jak mam znowu odnaleźć normalne życie? Jak mam odnaleśc siebie?