życie z zaburzoną osobowością męża

Problemy z partnerami.

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 9 maja 2013, o 11:34

@ zając i Sansevieria - jestem upoważniona na piśmie w przychodni do dostępu do dokumentacji tak jak mąż jest upoważniony wszędzie do mojej, był obowiązek składania takich deklaracji o upoważnieniu bądź nie.

masz rację, że była ze mnie żona kwoka, obecnie jestem żona kwoczką bo walczę z tym, zdałam sobie sprawę, że moje trzymanie męża pod kloszem i kontrola, żeby zawsze być mu do pomocy nic dobrego nie wnoszą i wpisują się w pewien sposób w historię jego życia (dominujący rodzic).

mówię mu otwarcie co mnie boli w jego zachowaniu co stresuje, co mnie wydaje się być zbyt intensywne itd ale kiedy dochodzi już do jego wybuchów, ciężko jest nie dać się wkręcić w jego emocje do tego ja czuję się odpowiedzialna za wszystko i wszystkich i kiedy np on krzyczy w nocy czy kopie w ściany mnie mrozi, przecież mamy sąsiadów którzy też chcą spać albo ma kości które jednak mogą się połamać, ciężko jest stać oschle z boku z zimną głową i dać mu się wyzbyć negatywnych emocji (co niewątpliwie jest mu potrzebne) kosztem innych.

potrzebne są zdecydowanie jakieś techniki na wyzbycie się nagromadzonej złej energii, które można mu podsunąć aby nie musiał robić to tylko przez agresję wobec ściany, psycholog mu nic takiego nie podsunął (za wyjątkiem sportu, mąż codziennie chodzi na siłownię), znacie takie techniki i niewątpliwie są potrzebne jakieś techniki dla mnie na wypracowanie większego dystansu i cierpliwości nie znam takich.
czasem myślę sobie "a wal w te ściany jak sąsiedzi wezwą policję to ty pójdziesz siedzieć" ale wiecie to nie takie proste bo małżeństwo to naczynia połączone, jeżeli on ściągnie na siebie jakieś konsekwencje one dotkną również mnie dlatego staram się chronić nas przed takowymi.

ze spotkania z jego psychologiem zrezygnowałam, jakby była taka konieczność to sam by poprosił abyśmy przyszli razem na jakieś spotkanie a spotkanie z nim nie wątpliwie zostanie odczytane jako próba kontroli chociaż dla mnie to tylko okaz troski.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 9 maja 2013, o 11:43

[/quote]Uderzyła mnie w tym fragmencie pewna niesymetryczność Twojej relacji z mężem. Ty silna, on słaby, Ty wiedząca wiele, on błądzący jak dziecko we mgle, Ty z dobrej rodziny, on ze złej, Ty terapeutka, on pacjent. On czuje przed Tobą respekt, strach, pomimo zagrożenia przemocą z jego strony to Ty jesteś stroną posuwającą się do rękoczynów. [/quote]

no co ty, do żadnych rękoczynów się nie posuwam, napisałam, że pewnie byłabym szybsza do tego niż on bo ktoś sugerował, że mi kiedyś może wsadzić nóż w plecy ale nigdy między nami do żadnych rękoczynów nie doszło.
owszem jestem osobą uważającą się za wszechwiedzącą, silną z dużym poczuciem własnej wartości, dominującą czyli jestem dokładnym przeciwieństwem męża, pracuję również nad sobą bo wiem, że moje przekonanie o wszechwiedzy i doskonałości musi być wkur..... dla otoczenia.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez zajac » 9 maja 2013, o 11:47

walkiria napisał(a):potrzebne są zdecydowanie jakieś techniki na wyzbycie się nagromadzonej złej energii, które można mu podsunąć aby nie musiał robić to tylko przez agresję wobec ściany, psycholog mu nic takiego nie podsunął (za wyjątkiem sportu, mąż codziennie chodzi na siłownię), znacie takie techniki


A worek treningowy w domu? Może inny rodzaj sportu, jakiś bardziej dynamiczny, gdzie rzeczywiście można (nieszkodliwie) przywalić i pokrzyczeć? Sztuki walki? Siłownia na pewno sporo daje, ale może to jeszcze nie to...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 9 maja 2013, o 12:37

krzyczenie w bloku może się nie sprawdzić ale taki worek to faktycznie świetny pomysł, tylko muszę znaleźć jakąś wersję mini lecę grzebać na allegro :))). thx
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez zajac » 9 maja 2013, o 13:10

Tak dla uściślenia: nie miałam na myśli krzyczenia w bloku, tylko na boisku, ringu czy w innym miejscu, w którym mąż ewentualnie uprawiałby sport (ten zamiast lub oprócz siłowni) :)
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez biscuit » 9 maja 2013, o 13:16

teza o odreagowywaniu złości jest przestarzała
złość to nie jest coś co "zalega" co należy wyrzucić z siebie
także obecnie w psychologii odchodzi się od tego typu rozwiązań
jak wyładowywanie agresji w sporcie, workach, walenie w poduszkę itp
bo to raczej nakręca problem, nakręca agresję, niż go rozwiązuje i łagodzi

wyładowywanie agresji to co innego oczywiście niż ruch i wysiłek fizyczny
który jako taki powoduje wydzielanie neuroprzekaźników poprawiających nastrój
i jako taki jest ok
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 9 maja 2013, o 13:31

biscuit napisał(a):teza o odreagowywaniu złości jest przestarzała
złość to nie jest coś co "zalega" co należy wyrzucić z siebie
także obecnie w psychologii odchodzi się od tego typu rozwiązań
jak wyładowywanie agresji w sporcie, workach, walenie w poduszkę itp
bo to raczej nakręca problem, nakręca agresję, niż go rozwiązuje i łagodzi

wyładowywanie agresji to co innego oczywiście niż ruch i wysiłek fizyczny
który jako taki powoduje wydzielanie neuroprzekaźników poprawiających nastrój
i jako taki jest ok


skoro odreagowywanie czy wyzbywanie się złości czyli negatywnej agresji wg ciebie jest przestarzałe to jaka masz inną propozycję bo sama negacja jakiegoś pomysłu nie wnosi nic nowego.

psycholog akurat nakłaniał męża do zwiększenia aktywności, chodzi zapewne o uszczuplanie energii, mniej nam się chce walczyć gdy jesteśmy zmęczeni i to działa w pewnym stopniu widzę to na własne oczy, poza tym skoro mąż sam wybiera wyładowanie się poprzez walenie w ściany to co mam mu powiedzieć, że co ty robisz walenie w ściany w złości jest przestarzałe, weź się za coś bardziej na czasie?:)

poza tym twoja teoria, że złość to nie jest coś co zalega nie do końca jest słuszna, złość (bardziej trafne byłoby nagłe wzburzenie) to jest produkt finalny składający się z drobnych odkładających się i nakładających na siebie jedna po drugiej irytacji i frustracji i brak odpowiedniego automatyzmu odreagowywania tych cząsteczek buduje złość a przy naciśnięciu cyngla (dowolne nawet błahe wydarzenie) następuje wybuch.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Abssinth » 9 maja 2013, o 13:53

Abss - nie wiem jakie masz doświadczenia za sobą ale wydaje mi się, że to co piszesz nie wynika z bezstronnego podejścia i chłodnego oka.


wynika z wlasnych przezyc w podobnym zwiazku, oraz pomocy innym kobietom w takich zwiazkach przez ostatnie 6 lat.

statystyka jest niestety taka, ze nawet nie slyszalam o ani jednej sytuacji, kiedy zwiazek podobny do Twojego udalo sie 'uratowac'.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez zajac » 9 maja 2013, o 13:59

Nie jestem psychologiem. Pomyślałam tylko, że lepiej walić w worek niż w ścianę. Mnie osobiście aż tak silna potrzeba zdarzyła się raz w życiu, pobiłam wtedy i skopałam fotel (tapicerowany :-D). Nie zadowoliłby mnie wtedy inny wysiłek fizyczny, chciałam po prostu w coś przywalić. Myślę (z punktu widzenia prostej baby), że czym innym jest taka reakcja "tu i teraz", z jednoczesną stałą pracą nad tym, co złość powoduje, a czym innym byłoby wyładowywanie agresji jako stała i jedyna metoda radzenia sobie z nią.
A o sztukach walki pomyślałam również dlatego, że (tak mi się wydaje) rozwijają samodyscyplinę i koncentrację.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 9 maja 2013, o 14:30

Abssinth napisał(a):
Abss - nie wiem jakie masz doświadczenia za sobą ale wydaje mi się, że to co piszesz nie wynika z bezstronnego podejścia i chłodnego oka.


wynika z wlasnych przezyc w podobnym zwiazku, oraz pomocy innym kobietom w takich zwiazkach przez ostatnie 6 lat.

statystyka jest niestety taka, ze nawet nie slyszalam o ani jednej sytuacji, kiedy zwiazek podobny do Twojego udalo sie 'uratowac'.



opisałam tylko mały wycinek swojego związku więc tak naprawdę nie wiesz jaki on jest, mnie nie trzeba pomagać, ja nie prosiłam nikogo o pomoc tylko o wsparcie, zwykłe duchowe, drobne rady, możliwość wygadania się wśród osób zmagających się z innymi problemami.
co do twoich statystyk wybacz ale ... są mało wiarygodne.
poza tym ja szukam wsparcia w walce z problemem a nie w ratowaniu związku, bywam przytłoczona ale nie uważam, że mój związek jest na "wykończeniu", chcę go poprawić ale nie jest on w stanie rozkładu, mam wrażenie że jesteś bardzo pesymistycznie nastawiona i w pewien sposób odgrywasz się za swoje przejścia.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 9 maja 2013, o 14:36

zajac napisał(a):Nie jestem psychologiem. Pomyślałam tylko, że lepiej walić w worek niż w ścianę. Mnie osobiście aż tak silna potrzeba zdarzyła się raz w życiu, pobiłam wtedy i skopałam fotel (tapicerowany :-D). Nie zadowoliłby mnie wtedy inny wysiłek fizyczny, chciałam po prostu w coś przywalić. Myślę (z punktu widzenia prostej baby), że czym innym jest taka reakcja "tu i teraz", z jednoczesną stałą pracą nad tym, co złość powoduje, a czym innym byłoby wyładowywanie agresji jako stała i jedyna metoda radzenia sobie z nią.
A o sztukach walki pomyślałam również dlatego, że (tak mi się wydaje) rozwijają samodyscyplinę i koncentrację.


jest coś w tej chęci przywalenia czemuś w złości, zawsze lepiej czemuś niż komuś:) w sumie gdyby ściany nie były takie "dźwiękonośne" i takie twarde to by mi to nie przeszkadzało :p chociaż wolałabym żeby to nie było dokonywane w mojej obecności, żeby nie musieć chłonąć negatywnej energii która jest wytwarza w czasie takich "aktów". może też nie określiłam w pierwszym poście tego zbyt jasno, te napady męża nie zdarzają się co godzinę, to pojedyncze zdarzenia raz na jakiś dłuższy czas, bardziej mnie martwi taki stały stan delikatnego poirytowania byle czym, który automatycznie obniża mój nastrój.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez biscuit » 9 maja 2013, o 15:18

walkiria napisał(a): skoro odreagowywanie czy wyzbywanie się złości czyli negatywnej agresji wg ciebie jest przestarzałe to jaka masz inną propozycję bo sama negacja jakiegoś pomysłu nie wnosi nic nowego.

już przecież pisałam
jaka jest moja propozycja
złością męża niech się zajmą jego doktorzy i terapeuci
niech oni dochodzą do źródeł, przyczyn, mechanizmów
oraz wynajdują sposoby
na konstruktywną pracę ze złością, agresją i wszystkim innym
NIE TY

a jeśli Ty masz problem ze złością męża
okazywaną w taki a nie inny sposób
szukaj dla siebie pomocy u swojego terapeuty
gdzie będziesz mogła pracować nad tym
jak radzić sobie na codzień z jego ekscesami, humorami, nastrojami
jak konstruktywnie się chronić, jak reagować
skoro priorytetem jest jak to nazywasz "walka" o waszą relację
bla bla bla bla
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez biscuit » 9 maja 2013, o 15:31

poza tym
ja sama czuję się poirytowana rozmawiając z Tobą
więc z drugiej strony
potrafię sobie wyobrazić poirytowanie na codzień Twojego męża
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez zajac » 9 maja 2013, o 15:42

Walkirio, a jak było wcześniej? Zawsze był taki poirytowany? W pierwszym poście pisałaś, że jego problemy nasilały się z czasem, czy to było stopniowe? nagle ostatnio? Brałaś pod uwagę inny powód zmiany niż jego "profil osobowościowy"?
A jak on sam się zachowuje, kiedy już ochłonie po tym np. kopnięciu w ścianę? Widzi w tym jakiś problem czy żadnego?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 9 maja 2013, o 15:51

biscuit napisał(a):poza tym
ja sama czuję się poirytowana rozmawiając z Tobą
więc z drugiej strony
potrafię sobie wyobrazić poirytowanie na codzień Twojego męża


mnie też irytują twoje wypowiedzi, są mało sympatyczne, totalnie jednostronne, wyrażające poważne sądy bez wgłębienia się w dokładne poznanie sytuacji. rady typu boli cię głowa to ją odrąb są mało konstruktywne. a tekst który zacytowałam jest powyżej wszelkiej krytyki, lepiej chyba jeżeli przestaniemy z sobą rozmawiać skoro mamy ze sobą "problem" - rada w twoim stylu ale w uwadze na płytki poziom naszej relacji trafna w 100%.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 324 gości