życie z zaburzoną osobowością męża

Problemy z partnerami.

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Apasjonata » 8 maja 2013, o 13:42

Witaj, zadajesz duzo pytań jednak jedno jest pewne , Ty nie powinnaś być jego terapeutą , bo to bardzo zaszkodzi zwiazkowi. W zwiazku chodzi o relację rownorzedności, jesli wejdziesz na poziom pomagania automatycznie on zajmie nizszą, podległą pozycję, to nie tak ma być. On juz ma pomoc. Czy Ty jesteś gotowa by oddać go w ręce fachowca, to pytanie dla Ciebie.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Abssinth » 8 maja 2013, o 14:13

rozwoj agresji wyglada tak -

- agresja slowna
- agresja wobec przedmiotow albo siebie
- agresja wobec innych ludzi

nie jestes pierwsza, ktora mowi, ze 'on to by mnie nigdy...!'
bardzo czesto zycie weryfikuje te historie :(

chcę wiedzieć jak mogę pomóc w budowaniu jego poczucia wartości i nauczenia go sięgania po większy wachlarz emocji niż tylko złość, wierzę że jest to możliwe, nie zawsze życie jest bajką, nie jestem żoną maltretowaną fizycznie z mężem alkoholikiem sprzedającym moje ciuchy za piwo, jestem poddawana obciążeniu psychicznemu owszem ale teraz kiedy skrystalizował mi się problem w całości (wcześniej złości i fochy męża wyglądały mi na fanaberię teraz już widzę, że to ma głębokie podłoże) chcę w pełni świadomie zawalczyć o niego i o nas.

to jest zadanie dla niego, nie dla Ciebie.
zadaniem dla Ciebie jest budowanie wlasnego poczucia wartosci (jak narazie stawiasz jego na pierwszym miejscu, ponad soba)
zadaniem dla Ciebie jest zrozumienie, dlaczego robisz to co robisz
zadaniem dla Ciebie jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne
zadaniem dla Ciebie jest wlasny rozwoj

etc etc etc

piszesz ponizej
nie chodziło mi o rady typu odejdź od niego bo to jest oczywiste, że jak będzie już nie do zniesienia to odejdę ale to jest OSTATECZNOŚĆ, mąż się leczy nie porzuca terapii, stara się ale ciągle ulega impulsom i wdrukowanym wzorcom z dzieciństwa, bardziej szukałam rady jak inni żyją z takimi zaburzeniami a nie rzucanie wyroków typu odejdź to jest ostateczne, najtrudniejsze i tak naprawdę egoistyczne, najłatwiejsze i najtchórzliwsze z wyjść


zauwaz, ze bronisz sie przed czyms, czego nikt jeszcze nie powiedzial.
Nikt nie napisal prosto i wyraznie 'odejdz od niego'
to TY wyciagasz te slowa, w takiej formie. powiesz nam, dlaczego? albo chociaz sobie?

co jest zlego w egoizmie?
co jest zlego w walce o wlasne dobro, wlasne przetrwanie?
co usialoby sie zdarzyc, zebys odeszla? ('jak bedzie juz do zniesienia, to odejde') - gdzie lezy Twoja granica?

jak na razie pakujesz cala energie w niego, nie zostawiasz wiele dla siebie

usprawiedliwilas jego zachowanie 'diagnoza' z internetu
czy teraz boli mniej, kiedy on Cie obraza?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez biscuit » 8 maja 2013, o 14:45

no właśnie Abbs
przesz ja pisałam tylko
żeby walkiria zatroszczyła się o siebie
a nie koncentrowała na mężu
bo to i tak nic nie da pozytywnego
ani dla niego ani dla niej
jego niech leczą doktorzy i psychoterapeuci

no ale już sam nick trochę mówi
waleczna walkiria będzie walczyć o swojego wybranka
i o związek do upadłego
dlatego właśnie napisałam, że ona też wg mnie potrzebuje pomocy
bo misja jaką se wykoncypowała zdrowa nie jest
czyli tak jakby wiódł ślepy kulawego niestety...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 8 maja 2013, o 15:35

ech :)
on mnie nie obraża, on mnie wnerwia swoim negatywnym nastawieniem do wszystkiego, wybuchami złości z powodu hałasujących sąsiadów w nocy, mnie nie poniża, nie bije - jest na to za słaby ma do mnie jak to określić to nie jest respekt to chyba jest strach, jestem silną i dominującą osobowością jak jego ojciec, raz próbuje ze mną walczyć raz się mnie boi, popieprzone to wszystko ale są i dobre chwile, kocham go i chcę z nim być, wiem więcej w sprawach emocjonalnych, medycznych, psychologicznych, życiowych więc staram się pomóc, mnie rodzice w tych tematach nauczyli wszystkiego co konieczne jemu pokazywano tylko złość i krytykę. taki mam charakter, że lubię się bawić w terapeutę a przede wszystkim kiedy widzę jakiś problem to priorytetem dla mnie jest go rozwiązać, nie boje się zmagania z kłopotami i nie potrafię być wobec nich bierna albo stosować taktyki męża - poudajemy, że problemu nie ma to może sam zniknie. co do spotkania z psychologiem to chciałam jej przedstawić jak wygląda zachowanie męża z boku, on nie dostrzega części rzeczy więc i psycholog o nich nie wie.
ja doszłam do wniosku, żeby po pierwsze nie odgrywać się na nim i nie rzucać mu tekstów które odbierze zbyt osobiście, staram się uczyć nie ulegać własnej złości i kiedy on jest rozeźlony nie wszczynać kłótni bo to tylko potęguje negatywne emocje - cholernie to trudne bo szybko się nakręcam, pokazuje mężowi, że sam potrafi wiele zrobić i jestem z niego dumna, jego poczucie własnej wartości wzrasta ale strasznie powoli, nie wiem tylko jak nauczyć go blokowanie tego automatyzmu jakim jest u niego wpadanie w szał zamiast zaczynać od zwykłego zdenerwowania.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez biscuit » 8 maja 2013, o 16:02

walkiria
do psychologa to możesz iść DO SWOJEGO I Z SOBĄ
skonsultować się w sprawach
w których TY SOBIE NIE RADZISZ W KONTAKTACH Z MĘŻEM

a nie ganiać do jego psychologa
opisywać jego zachowania z boku
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Abssinth » 8 maja 2013, o 16:09

czekaj, bo ja sie pogubilam....

Ty jestes jego zona czy matka?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Abssinth » 8 maja 2013, o 21:24

Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez mariusz25 » 8 maja 2013, o 22:17

jak cie tak denerwuje to jak to sie stalo ze znim jestes?
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez impresja7 » 9 maja 2013, o 07:22

och Abss przestań juz reklamować te dwie głowy bo to pisała też jakaś "energiczna" kobieta bardzo jednostronnie i napastliwie o mężczyznach.Może ktoś potrzebuje innej opcji,moze ktoś chce dać z siebie wszystko,żeby jednak ratowac małzenstwo i moze walkiria nawet jak polegnie to nie będzie sobie wyrzucała ,że straciła czas ,tylko będzie spokojna ,że zrobiła wszystko co mogła,mimo odniesionych ran. A może powie"jaka głupia byłam",zmarnowałam życie. ?
Tego nie wiadomo,zależy jakie są realia,zależy jakie ona ma podejście do tego i swiadomość porażki lub zwyciestwa.
czasem ludzie chcą zrobic wszystko ,żeby ratować związek lub bliską osobę i mimo porażki będą życ ze spokojnym sumieniem ,że zrobili wszystko co w ich mocy.
Może to walkirii potrzebna jest ta walka o męża i związek.
Może świadomość ,ze zrobiła wszystko co w jej mocy da jej spokój sumienia?
Z tego co sama o sobie pisze nie jest jakąś bezradną dziumdzią tylko ostrą kobietką,więc nie da sobie krzywdy zrobić ,zwłaszcza ,że panu odpłaca pięknym za nadobne.
Nie ma tylko jednej opcji na kryzysy w związku,czasem walka o związek daje zwyciestwo.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Abssinth » 9 maja 2013, o 08:12

impresja, malutko o zyciu wiesz.
jedz sobie gdzies na urlop, bedziesz mogla wciskac glodne kawalki ludziom, ktorzy nie maja zadnej wiedzy ani doswiadczenia.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 9 maja 2013, o 10:02

Impresjo - dokładnie uchwyciłaś mój punkt widzenia w ostatnim poście, wreszcie ktoś zrozumiał :P
Abss - nie wiem jakie masz doświadczenia za sobą ale wydaje mi się, że to co piszesz nie wynika z bezstronnego podejścia i chłodnego oka.
Mateusz - czasem coś nas denerwuje w zachowaniu drugiej osoby i chyba jest to naturalne a przeważnie jest tak, że pewne sprawy wychodzą dopiero po jakimś czasie związku jak różowe okulary zaślepienia hormonalnego spadają z nosa a i w związku stajemy się bardziej sobą a nie lepszą swoją wersją, jeżeli ty masz idealną partnerkę, która ciebie niczym nie wkurza a ty jej to tylko wam pogratulować losu na loterii, 99,9% związków irytuje się czymś czasem nawzajem.
co do mojego małżeństwa, pobraliśmy się bo się kochaliśmy i nadal kochamy, mąż ma wdrukowane paskudne wzorce z dzieciństwa to nie jest jego świadomy wybór, próbuje to zmienić, pracuje nad sobą, leczy się ja staram się go wspomóc nie jest to łatwa walka ale gra warta świeczki. Irytuje mnie podejście typu zajmij się sobą olej go bo to nie jest mój chłopak poznany miesiąc temu w gimnazjum tylko mój partner życiowy i może wy byście porzucili swojego partnera bo ujawniła się w trakcie waszego związku jakaś jego choroba czy przypadłość ale ja tego nie zrobię bo nie tak się postępuje z osobą najbliższą. widzę problem, walka z nim czasem mnie męczy ale chcę walczyć w pełni świadomie się na to decyduję. szukałam wsparcia w walce a nie krytyki i rad typu "zdezerteruj".
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez biscuit » 9 maja 2013, o 10:15

walkiria
nic nie kumasz o co biega
ale spoko
wszystko przyjdzie z czasem samo
jak się obczytasz i oswoisz z tematem 8)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez zajac » 9 maja 2013, o 10:19

walkiria napisał(a):ech :)
jest na to za słaby ma do mnie jak to określić to nie jest respekt to chyba jest strach, jestem silną i dominującą osobowością jak jego ojciec, raz próbuje ze mną walczyć raz się mnie boi, popieprzone to wszystko ale są i dobre chwile, kocham go i chcę z nim być, wiem więcej w sprawach emocjonalnych, medycznych, psychologicznych, życiowych więc staram się pomóc, mnie rodzice w tych tematach nauczyli wszystkiego co konieczne jemu pokazywano tylko złość i krytykę. taki mam charakter, że lubię się bawić w terapeutę a przede wszystkim kiedy widzę jakiś problem to priorytetem dla mnie jest go rozwiązać


Uderzyła mnie w tym fragmencie pewna niesymetryczność Twojej relacji z mężem. Ty silna, on słaby, Ty wiedząca wiele, on błądzący jak dziecko we mgle, Ty z dobrej rodziny, on ze złej, Ty terapeutka, on pacjent. On czuje przed Tobą respekt, strach, pomimo zagrożenia przemocą z jego strony to Ty jesteś stroną posuwającą się do rękoczynów. Miałam okazję w życiu poobserwować co najmniej dwa długoletnie związki, w których zauważałam relację "lepsza" kobieta - "gorszy" facet. Te kobiety były rzeczywiście bardziej energiczne, bardziej zaradne, bardziej odpowiedzialne i potrafiły to bardzo wyraźnie pokazywać. Mężowie mieli wprawdzie jakieś zalety, ale pozostawały one w cieniu albo ich wartość była przez żony umniejszana. Nie potrafili sprostać oczekiwaniom swoich żon, nie potrafili też otwarcie się przeciwstawić. Czasem lokowali się wygodnie na pozycji dzieci (jednemu np. żona załatwiła szkołę, a on do niej nie chodził i ukrywał to przed nią), czasem uciekali w alkohol, a czasem odreagowywali agresją. Powodowało to błędne koło, bo wtedy żony postanawiały wzmocnić nadzór, leczyć z nałogu itd.
Nie chcę Cię obrazić ani krytykować. Tak mi się po prostu nasunęło jako pewien wątek do rozważenia przez Ciebie, czy u Was taka relacja nie występuje. Bo to jest pułapka. Rozumiem, że mąż w Twojej ocenie potrzebuje Twojej pomocy i Ty próbujesz mu ją dać. Ale pomoc nie może zniszczyć relacji partnerskiej w związku. Bo jeśli mąż przestanie być partnerem, a stanie się obiektem działań terapeutyczno-wychowawczych, to co musiałby zrobić, żeby znowu się nim stać -- przynieść zaświadczenie od psychologa, że jest wyleczony?
Być może mogłabyś pomóc mężowi w ten sposób, że zamiast kierować jego terapią i postępowaniem mówiłabyś o swoich oczekiwaniach wobec niego i odcinała się od zachowań, które Ci przeszkadzają (np. po jakiejś nocnej akcji wyprowadziła się na dzień - dwa z domu, twierdząc, że musisz odespać, a w tym domu nie masz pewności, czy to jest możliwe). Na pewno warto, myślę, porozmawiać z psychologiem o tym, na ile jego zachowanie może być realnie groźne dla Ciebie lub jego samego. Bo czym innym jest choroba psychiczna, a czym innym zachowania będące np. wynikiem wychowania. Musisz wiedzieć, jak to się będzie rozwijać, jakie są możliwości leczenia czy pracy nad sobą.
Mnie się wydaje, że jako żona masz prawo pójść do jego psychologa i zapytać o diagnozę, bo masz prawo wiedzieć, co mu jest -- i na tej podstawie podjąć decyzję, jaka ma być Twoja rola w Waszym dalszym życiu. Ale podkreślam: zapytać. Nie: pójść, żeby lepiej niż mąż wytłumaczyć, co mu jest i z czym ma problem. To musi robić sam. Jeśli, jak piszesz, ma problemy z mówieniem o emocjach, z panowaniem nad złością itp., to po to właśnie chodzi do psychologa, żeby nad tym pracować. A nie żebyś załatwiła to za niego. Różnica jest taka jak między uczeniem się przez dziecko samodzielnego chodzenia a kupieniem mu chodzika, żeby mogło się szybciej poruszać.
Różnica w podejściu do obiadu -- może być tak, że jedna z osób jest bardziej spontaniczna i hedonistycznie nastawiona do życia, a druga bardziej praktyczna i prozdrowotna, tak się chyba zdarza? Może nie trzeba podciągać tego pod zaburzenia ani rozgrywać tu jakichś konfliktów?
Tak więc ogólnie mój pomysł byłby taki: diagnoza jest konieczna, a jeśli okaże się, że nie chodzi o chorobę, która uniemożliwia Wasz związek, że mąż pracuje nad sobą i Ty dalej chcesz z nim być -- to zluzuj kontrolę nad nim. Zastanów się, jakie zachowania na pewno przeszkadzają Tobie, powiedz mu o tym i tego się trzymaj -- a resztę odpuść, nie komentuj, nie analizuj, pozwól mu być sobą. Nie zastanawiaj się, czy wkurza się prawidłowo, tylko czy Ciebie to obraża albo narusza w jakiś sposób Twoje dobro. Jeśli nie narusza -- to nie rób problemu. Jeśli narusza -- broń się. Nie czuwaj nad nim, nie obserwuj pod kątem przejawów choroby albo postępów, jakie poczynił na skutek Twoich zaleceń. Nie sugeruj swoim postępowaniem, że pozbawiony Twojej kontroli jest nieprzewidywalny itd. Taka obserwacja może być źródłem silnego stresu, zwłaszcza dla osoby, która w tzw. domu rodzinnym nie dostała dostatecznej akceptacji. Może potrzebuje więcej przestrzeni, luzu? To oczywiście wszystko przy założeniu, że jest psychicznie zdrowy.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Sansevieria » 9 maja 2013, o 10:47

Zając, psycholog, psychoterapeuta oraz psychiatra - wszyscy oni są zobowiązani do zachowania tajemnicy zawodowej. Jeśli mąż nie wyrazi (na piśmie) zgody na udzielenie informacji żonie to żona niczego się nie dowie - ani o diagnozie ani w ogóle o niczym. Nawet jej nie mają prawa w rejestracji udzielić informacji czy mąż jest pacjentem i czyim.
Chodznie do jego pscyhologa, lekarza - to ślepa uliczka. W najlepszym razie tenże psycholog czy lekarz wysłucha informacji o pacjencie, ale to też nie na pewno, bo są tacy co z gabinetu od razu wypraszają.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez zajac » 9 maja 2013, o 11:08

To przepraszam, tego nie wiedziałam. Czyli teoretycznie (abstrahując od sytuacji Walkirii) gdyby załóżmy członek mojej rodziny, mieszkający ze mną, chorował na chorobę psychiczną, która zagraża MNIE (życiu, zdrowiu), to nie mam szans się tego dowiedzieć?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 172 gości

cron