życie z zaburzoną osobowością męża

Problemy z partnerami.

życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 6 maja 2013, o 13:16

witam, szukam rozmowy z osobami zmagającymi się z zaburzonymi osobowościami członków swoich rodzin.

mam 33 lata mój mąż 34, jesteśmy razem od 7 lat, mąż pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej jego ojciec był tyranem, terrorystą psychologicznym, tłamsił całą rodzinę, wypracował w moim mężu zerowe poczucie własnej wartości, niczego innego poza złością go nie nauczył, wdawał się w romanse w domu terroryzował żonę i synów. matka męża była łagodną i słabą psychologicznie osobą, złamana przez męża tyrana uciekała w alkohol, potajemnie ale dzieci widzą takie rzeczy, zmarła gdy mąż miał niespełna 20 lat. ze spokojnego małego chłopca wyrósł rozrabiający nastolatek, wyrzucony ze szkoły, kiedy się poznaliśmy pracował już, był w "spokojniejszym" stadium.
jego zaburzenia zaczęły wypływać po trochu, całkiem niedawno zorientowałam się z czym mam do czynienia tak naprawdę. moim zdaniem mąż to typowy borderline, jest impulsywny, wybucha agresją z byle powodu, w szale niszczy różne rzeczy albo bije i kopie ściany robiąc sobie krzywdę, wszystkiego się boi, nawet wyjazdu wakacyjnego, jak sam mówi "nic go nie cieszy", remont w domu zbudza w nim paniczny lęk, sam nie miał żadnych znajomych mnie odciął od moich, nawet sama nie wiem kiedy zostaliśmy sami zamknięci w mieszkaniu. ma chwiejne nastroje, wszystko neguje, chyba nie widziałam go jeszcze radosnego, ma albo zły humor i jak mówi wszystko go rozpierdala albo ma humor na tyle względnie dobry, że jest spokój ale radości nie ma nigdy, nawet kiedy mówi, że się z czegoś cieszy to jakoś jest to mało przekonujące. irytuje się i przeżywa wszystko 100krotnie mocniej niż dana sprawa jest tego warta, nie umie i nie mówi o uczuciach i emocjach, tłamsi w sobie a nagle wybucha, jego agresja nie jest kierowana nigdy bezpośrednio w moją stronę ale jestem jej ofiarą, chłonę tą negatywną energię jak gąbka, kiedy mam dobry humor mąż szybko sprawia, że już go nie mam, czuję się, że wysysa ze mnie całą energię życiową. po napadach mniejszych czy większych złości kiedy pokazuje mu, że mnie zabolało, przeprasza, chodzi za mną jest najcudowniejszym mężem na świecie, żeby tylko przy najbliższej okazji znowu wszystko zacząć od nowa. chodzi do psychologa i psychiatry, bierze leki, ataki agresji stały się rzadsze ale przeszły w taki nieustanny stan odczuwania i okazywania złości, widzę to w jego minie, oczach słyszę w głosie, kiedy zwracam mu na to uwagę i próbuję dowiedzieć się o co mu chodzi to warczy na mnie, że nic mu nie jest i się czepiam. ostatnio spałam już, jego obudził jakiś hałas, zerwał się z łóżka, przeklinając i rozbijając się z wściekłości, ja tak gwałtownie obudzona dostałam prawie zawału, serce mi waliło, próbowałam go uspokoić, walnął tak w ścianę, że myślałam, że sobie coś złamał. pooglądał telewizor i po pól godzinie zasnął a ja do 4 w nocy próbowałam się uspokoić.
jego zachowania są ryzykowny jakby jemu nigdy nie mogło się nic stać, kiedy prowadzi we wzburzeniu samochód to żegnam się już z życiem bo robi to w tak impulsywny i nieprzewidywalny sposób.
jestem bardzo silną psychicznie osobą ale zaczyna mnie łamać, zdarzały mi się napady paniki, brałam xanax, tracę swój optymizm, życie podporządkowuje jego humorom i nastrojom.
psycholog w państwowej poradni, nie stać nas na intensywną terapię prywatnie, spotkania raz na 2 miesiące to zdecydowanie za mało, nie wiem co mam robić, jak żyć z kimś kogo się kocha ale ciągnie cię systematycznie w dół, czuję się sama, nie mam w nim żadnego wsparcia, wszystko na mojej głowie a do tego te jego humory i napady agresji a jednocześnie szkoda mi go bo wiem, że ciężko mu się żyje, ciągłe odczuwanie złości musi być straszne. nigdy się niczego nie bałam, zawsze wiedziałam, że dam sobie radę, miałam cudowny dom rodzinny a teraz zaczynam się bać, że może coś sobie zrobić, że nie dam sobie rady z tym wszystkim i nie łatwym życiem, nie mogę planować, nie mogę na coś czekać radośnie bo jego to wszystko przeraża i broni się przed lękiem okazywaniem złości, zaczynam czuć że w końcu i ja zeświruję w tym domu:(((. dodam jeszcze, że widzę u męża słabość do alkoholu, uważa go za odprężający gdybym go nie ograniczała pewnie piłby już nałogowo, oczywiście temat alkoholu jest wielkim punktem zapalnym w naszym domu, nie mogę zwrócić mężowi na nic uwagi bo od razu drze się po mnie, że go krytykuję, życie intymne mogłoby dla niego nie istnieć, gdym nie inicjowała zbliżeń nie byłoby w ogóle nic fizycznego między nami, najlepiej czuje się z komputerem, spędza przed nim całe dnie, nie odzywa się za wiele o jakiejś dyskusji to w ogóle nie ma co marzyć. ze względu na nieustające napięcie zrobiłam się nerwowa, łatwo ulegam jego prowokacją, drzemy się po sobie jak nienormalni, próbuję się na nim odegrać, mówię mu przykre rzeczy, że się z nim rozwiodę, że ma wypieprzać do tatusia itp wiem, że nie powinnam ale już nie wytrzymuję, postaram się to ograniczyć, żeby nie podjudzać tym jego lęku odrzucenia ale akcja rodzi reakcję a ja jestem tylko człowiekiem.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Abssinth » 6 maja 2013, o 14:36

http://mojedwieglowy.blogspot.co.uk/p/fragmenty-dla-zachety.html

...i tyle powiem...

Twoj maz powiela dokladnie wzorzec wyniesiony z dziecinstwa.
Ty wpisalas sie w jego wzorzec - stlamszonej kobiety, ktora poplakuje po katach

chcesz takiego zycia przez reszte swoich dni? naprawde?

...poza tym -
kobiety pochodzace z dobrych, kochajacych rodzin, gdzie ich wszelkie dzieciece potrzeby byly zaposkojone (glownie potrzevba milosci i akceptacji), nie wiklaja sie w takie sytuacje.
przemysl sobie, dlaczego wciaz jestes w zwiazku, gdzie TWOJE zycie, TWOJA psychika, sa systematycznie deptane.

Ty nie masz byc jego psychologiem, psychiatra - to jest dorosly facet tak samo jak Ty jestes dorosla kobieta.
Twoim zadaniem jest zabrac sie za siebie - link, ktory wkleilam wyzej, jest dobrym miejscem by zaczac...
jego zadaniem jest uporzadkowac swoja psychike.

cieplo pozdrawiam :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 6 maja 2013, o 15:11

właśnie dlatego, że pochodzę z domu w którym moja osobowość i psychika rozwijały się prawidłowo tyle to trwało zanim zrozumiałam co się dzieje u mnie w domu obecnie, na mnie nigdy nikt nie krzyczał, nie okazywał złości nie mówiąc o agresji, nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje, nigdy nie byłam ofiarą więc trwało to zanim zrozumiałam, że teraz nią jestem.
kocham męża, łudzę się, że nauczę go swojego patrzenia na świat, próbuję podnieść jego samoocenę, wspieram aby uwierzył w siebie od ponad dwóch lat chodzi do poradni psychologicznej i psychiatrycznej nie należę do osób które się szybko poddają do tego nikt nie wie co się u mnie tak naprawdę dzieje, mąż na zewnątrz w obecności innych jest usposobieniem łagodności, zaczynam rozumieć, że jestem ofiarą jego zaburzeń ale on tez jest ich ofiarą co mam go tak po prostu zostawić, wyrzucić z domu i z życia???
na dobre i na złe w zdrowiu i chorobie, nie chcę dać się zniszczyć ale nie chcę tez stracić kogoś kogo kocham, jakiś czas temu straciłam nagle ukochana Mamę, nie chcę być sama, chcę normalnego życia, rozmowy o tym co kupić jutro na obiad i gdzie pojechać na urlop, śmiać się i cieszyć razem.

właśnie mnie wkurzył znowu, kiedyś gotował mi obiadki co lubię jak lubię, teraz przeważnie on sobie bo musi być zdrowo ja sobie na co mam ochotę, prosiłam go teraz, żeby zrobił dziś coś co zawsze lubiłam w jego wykonaniu ale dowiedziałam się, że jak mogę to chcieć jak w domu w lodówce jest co innego i to właśnie trzeba wykorzystać dziś na obiad a nie będę kaprysić tym co ja mam tam ochotę zjeść.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 6 maja 2013, o 15:17

aaa i jeszcze jedno Abssinth - ja nie jestem w domu stłamszoną kobitką płaczącą po kątach za każdym razem staje do walki i awantury są dzikie, on przeprasza ja się boczę potem parę dni jest słodko, żeby znowu koło się zamknęło i kolejna draka. mam silną, dominującą osobowość to on się może czuć stłamszony przeze mnie (nigdy nie krzyczę ani nie poniżam tylko kiedy jestem prowokowana), ja nie mam siły być świadkiem jego nieradzenia sobie z życiem i emocjami, tak jak pisałam agresja nigdy nie jest kierowana bezpośrednio w moją stronę ale wyrażana w mojej obecności a to również boli.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 6 maja 2013, o 15:41

przepraszam cię Abssinth, widzę teraz, że moje odpowiedzi są typowe dla ofiary starającej wmówić sobie, że nie jest ofiarą. nie chcę żyć z psychoterrorystą ale naprawdę jedynym wyjściem jest wyrzucenie go z domu???
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez biscuit » 6 maja 2013, o 15:49

jak sobie to wyobrażasz
że ktoś z nas tutaj ma wiedzę i moc
jak to zrobić
żeby Twojego męża przemienić w kochającego, fajnego kolesia
z którym się przyjemnie żyje na codzień?
to przecież niemożliwe

możesz jedynie zająć się sobą
i tak jakoś próbować organizować sobie czas i innych ludzi wkoło
żeby od nich dostać to, czego potrzebujesz
no bo od męża to wiadomo co dostaniesz
to co do tej pory
no bo skąd by się miało wziąć co innego?
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez biscuit » 6 maja 2013, o 17:00

walkiria napisał(a): moim zdaniem mąż to typowy borderline

walkiria napisał(a): chodzi do psychologa i psychiatry, bierze leki

walkiria napisał(a): dodam jeszcze, że widzę u męża słabość do alkoholu, uważa go za odprężający gdybym go nie ograniczała pewnie piłby już nałogowo, oczywiście temat alkoholu jest wielkim punktem zapalnym w naszym domu

walkiria napisał(a): zdarzały mi się napady paniki, brałam xanax

mąż bierze leki, leczy się u psychiatry, psychologa i... pije

nie wiem jaką diagnozę wystawili mu specjaliści
ale i Ty podejmujesz się diagnozowania - zaburzenie osobowości borderline

i dodatkowo sama brałaś już uspokajające benzodiazepiny

zaburzenia osobowości jako takie nie są uleczalne
można natomiast nauczyć się z nimi jakoś tam żyć
lepiej lub gorzej
w zależności od natężenia cech psychopatologicznych
u danej osoby

wszystko to razem zestawione (patrz cytaty powyżej)
nie wygląda optymistycznie
i moim zdaniem
najlepiej będzie jak skoncentrujesz się na samej sobie
i sama poszukasz dla siebie pomocy
zanim Twoje życie stoczy się w dół po tej równi pochyłej
jaką tutaj nam opisałaś
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez caterpillar » 6 maja 2013, o 17:06

strasznie to wszystko brzmi walkiria :?

mysle ,ze bez terapii Twoj maz daleko w zyciu nie zajdzie
(szoda mi zwyczajnie czlowieka )

mysle ,ze powinniscie sie powaznie zastanowic nad tym co dalej,bo takie darcie kotow do niczego nie prowadzi

zniszczycie ten zwiazek i zniszczysz siebie.

piszesz ,ze jestes silna jednak radze Ci ta sile spozytkowac w bardziej konstruktywny sposob niz na klotnie z mezem,

bo inaczej kiedys wbije Ci noz podczas kolejnej waszej klotni :?

zycze Ci pwodzenia i duzo wytrwalosci.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Abssinth » 6 maja 2013, o 22:15

walkiria napisał(a):przepraszam cię Abssinth, widzę teraz, że moje odpowiedzi są typowe dla ofiary starającej wmówić sobie, że nie jest ofiarą. nie chcę żyć z psychoterrorystą ale naprawdę jedynym wyjściem jest wyrzucenie go z domu???


nie ma za co :)

poczytaj wiecej, dowiedz sie sama co i jak - dobrze Dziewczyny Ci radza, zajmij sie SOBA przede wszystkim, a nie mezem i tym, co z nim takiego jest a co nie jest...

sama dojdziesz do swoich wnioskow.

powiem tylko, ze w 99.99% przypadkow tylko rozstanie dziala. Inaczej tylko coraz bardziej na rowni pochylej. Ja tez tak kiedys probowalam pomagac, uwazac, nie urazac jego poczucia wartosci, jego leku przed odrzuceniem, uwazalam, zeby nie wywolac zazdrosci, zeby nie zdenerwowac...ale tez nie siedzialam jak szara myszka, a jakze - jak juz byla klotnia, to byla..i wydawalo mi sie, ze dobrze robie, ze sobie nie pozwalam, ze stawiam granice...

potem dopiero do mnie dotarlo, ze jakie granice ja stawiam, mowiac 'nie waz sie tak do mnie mowic' - nie waz sie i co dalej? nic sie nie zmienialo, ja go opieprzylam, a potem on robil dokladnie to samo, bo nie bylo zadnych realnych konsekwencji.... dalej z nim bylam, dalej sie staralam ugotowac dobry obiadek, itd itp...

teraz juz sie inna z nim meczy :D
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 7 maja 2013, o 15:51

cytat "mąż bierze leki, leczy się u psychiatry, psychologa i... pije"


dokonujesz nadinterpretacji moja droga, napisałam, że widzę u niego słabość w podejściu do alkoholu a nie, że PIJE, nie pije bo ja jestem abstynentką i u nas w domu nie ma alkoholu, czasem raz czy dwa w miesiącu wypije piwo to raczej nie można tego nazwać PICIEM. Bierze leki i dlatego nie pozwalam mu pić a drzemy o to koty bo się czuje kontrolowany i pouczany przeze mnie.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 7 maja 2013, o 16:00

nie chodziło mi o rady typu odejdź od niego bo to jest oczywiste, że jak będzie już nie do zniesienia to odejdę ale to jest OSTATECZNOŚĆ, mąż się leczy nie porzuca terapii, stara się ale ciągle ulega impulsom i wdrukowanym wzorcom z dzieciństwa, bardziej szukałam rady jak inni żyją z takimi zaburzeniami a nie rzucanie wyroków typu odejdź to jest ostateczne, najtrudniejsze i tak naprawdę egoistyczne, najłatwiejsze i najtchórzliwsze z wyjść. Opisałam to co mi przeszkadza i to co złe, nie skupiałam się na pozostałej części życia którą również posiadamy i jest cudowna. Mam jeszcze siły, żeby o nas walczyć, poza tym męża całe życie ktoś porzucał albo negował, uważacie, że zniszczenie go do końca jest najlepszym wyjściem, łatwo się feruje takie wyroki stojąc z boku, nie będąc zaangażowanym emocjonalnie, pamiętajcie, że to jest mój MĄŻ i kocham go.
Co do xanaxu brałam owszem najmniejszą dawkę przez 6 tygodni, pomógł mi, miałam siłę nie uzależnić się od niego, pracowałam nad sobą i swoimi lękami to też nie jest powód, żeby kopnąć w tyłek kogoś kto potrzebuje pomocy.
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez biscuit » 7 maja 2013, o 17:53

walkiria napisał(a): nie skupiałam się na pozostałej części życia którą również posiadamy i jest cudowna.

no to mam nadzieję
że ta cudowna część życia
osładza Ci tą makabrę, którą tu nam opisałaś

no ale jeśli oczekujesz
że borderline będzie Ci gotował obiadki
takie jak lubisz
to raczej wybij to sobie z głowy
pacjenci z tym zaburzeniem osobowości
są wyzwaniem nawet dla specjalistów klinicznych
a co dopiero dla współmieszkańców
(o ile on oczywiście ma borderline, a nie jest to wyłącznie Twoja diagnoza)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez Abssinth » 8 maja 2013, o 03:18

uważacie, że zniszczenie go do końca jest najlepszym wyjściem


uwazam po prostu, ze nie jest najlepszym wyjsciem zniszczenie siebie do konca...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez impresja7 » 8 maja 2013, o 09:50

czasami ludzie oddają życie za innych i to się nazywa martyrologia
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: życie z zaburzoną osobowością męża

Postprzez walkiria » 8 maja 2013, o 12:12

nie znam diagnozy psychologa bo się do niej nie przyznał, opis z wikipedii pasuje :P niekoniecznie to musi być akurat borderline ale na pewno jakiś typ zaburzeń osobowości, ojciec tyran stłamsił rozwijającą się osobowość. Może nie wyraziłam się jasno, nikt nie musi mi mówić czy mam odejść czy nie bo to należy do mojej oceny szukałam raczej wsparcia w walce z tym co nam się zdarza, chcę wiedzieć jak mogę pomóc w budowaniu jego poczucia wartości i nauczenia go sięgania po większy wachlarz emocji niż tylko złość, wierzę że jest to możliwe, nie zawsze życie jest bajką, nie jestem żoną maltretowaną fizycznie z mężem alkoholikiem sprzedającym moje ciuchy za piwo, jestem poddawana obciążeniu psychicznemu owszem ale teraz kiedy skrystalizował mi się problem w całości (wcześniej złości i fochy męża wyglądały mi na fanaberię teraz już widzę, że to ma głębokie podłoże) chcę w pełni świadomie zawalczyć o niego i o nas. Zastanawiam się czy nie skontaktować się z jego psychologiem i poprosić o rozmowę chociaż nie wiem czy nie zostanie to odebrane jako próba kontrolowania i wtrącania się w terapię?

któraś z was napisała, że kiedyś mąż w kłótni wbije mi nóż to na pewno nie nastąpi to nie ten typ, on agresję ogranicza do agresji słownej fizyczną kieruje w swoją stronę tego akurat jestem pewna na milion procent prędzej ja mu oko podbiję jak się wnerwię to też jestem nie zła agentka :).

ugotował obiadek taki jak chciałam :P
walkiria
 
Posty: 28
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 11:49

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 361 gości