Córka schizofremiczki i alkoholika

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 29 kwi 2013, o 21:03

U psychologa m . się zdrowo nasłuchał. aż go zatkało i pierwszy raz nie wiedział co powiedzieć.Mam nadzieję ze weźmie to sobie do serca i poprawi relacje z synem.Od powrotu słowem się do mnie nie odezwał. Ale jestem dziwnie spokojna.
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 29 kwi 2013, o 21:04

Gunia76 napisał(a):U psychologa m . się zdrowo nasłuchał. aż go zatkało i pierwszy raz nie wiedział co powiedzieć.Mam nadzieję ze weźmie to sobie do serca i poprawi relacje z synem.Od powrotu słowem się do mnie nie odezwał. Ale jestem dziwnie spokojna.


Moze musi przemyslec... sporo mu to namieszało... badzmy dobrej mysli ;)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 30 kwi 2013, o 08:51

No może.Ale zastanawiam się czy i kiedy z nim porozmawiać o tym wszystkim.Zresztą nie wiem nawet jak zacząć.Nie potrafię rozmawiać o trudnych tematach z kimkolwiek.Mam tak od dzieciństwa.Zawsze wszystko trzymałam dla siebie żeby nikogo nie denerwować..tak bardzo bym chciała żeby m . zrozumiał ze po to go tam zaciągalam żeby pomoc naszemu synowi a nie naskakiwać na niego.Było mi go szkoda jak tam Siedział cały czerwony i zmieszany i nie wiedział co powiedzieć.A zazwyczaj taki wygadany i ciągle żartujący.
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez czarna_furia » 30 kwi 2013, o 09:01

Ja pamiętam jak chodziłam z m na terapie w poradni przykościelnej i o dziwo nawet jeśli
coś było co mogło zawstydzić męża - to tak naprawdę działało to na krótko. Czasami się zastanawiam
czy ludzie naprawdę potrafią sie zmieniać ( czasami mam wrażenie że m gra, żeby np załagodzić
sytuacje ? ) :(
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 30 kwi 2013, o 11:41

Gunia76 napisał(a):No może.Ale zastanawiam się czy i kiedy z nim porozmawiać o tym wszystkim.Zresztą nie wiem nawet jak zacząć.


Ja myślę, że z jednej strony nie cackaj sie z nim, nie czaj się, bo to wyczuje, Twoją słabość i może chcieć zrobić z niej uzytek aby uniknąć kłpotliwej sytuacji, która jest nie znana i jest wyzwaniem, bo może nie umieć się z nią zmierzyć. Tu wskazana terapia. Ale też nie napadaj go, nie ciśnij na siłę, bo też się zjezy... (sugeruję się własnymi doświadczeniami)
Takim optymalnym wyjściem jest spokojne aczkolwiek stanowcze podejście. Nie wiem na ile dasz radę uzbroić się, by przeboleć swoje slabe punkty w tym temacie.
On ani nie może wyczuć Twojego zwątpienia i uległości, właśnie tego strachu przed odmową a z tym się możesz spotkać. To nie jest wyluczone a bardzo możliwe, że zareaguje totalnymi wykrętami na wszystkie znane mu sposoby.
Ja sie tak zastanawiam czy są takie sytuacje w Twoim zyciu kiedy czujesz się silna i nie ustępliwa ale jednakowo opanowana? Jakie to są sytuacje? To jak Ty w tej chwili będziesz się czuła odczuje każdy po rozmowie z Tobą. Po Tonie głosu, po sposobie mówienia, po pewności siebie jaką tym przejawiasz i zgodnie z tym, co mu podajesz Cię potraktuje.

A jak byś zapytała po prostu męża co sądzi o wizycie u terapeutki? Co mysli o tym co powiedziała?
Nie poprzedzałabym tych pytań komunikatem ,,Kochanie musimy porozmawiać" jakoś większość facetów chyba jakoś odbiera to jakoś drastycznie.
Może przy obiedzie, kolacji? Jak nie bedzie dzieci? Tak na luzie, tak po ludzku... w końcu jako małżeństwo przede wszystkim sobie macie ufać i czuć się bezpiecznie a nie wystawiać sie na przesłuchania ;)

czarna_furia napisał(a):coś było co mogło zawstydzić męża - to tak naprawdę działało to na krótko. Czasami się zastanawiam
czy ludzie naprawdę potrafią sie zmieniać ( czasami mam wrażenie że m gra, żeby np załagodzić
sytuacje ? ) :(


WItaj :)
Tak w ogóle to ja nie wiem czy zawstydzanie jest czymś dobrym.Nie wiem co by miało wnieść pozytywnego. Mi sie to kojarzy z ośmieszeniem kogoś. Poza tym zawstydzenie raczej prowadzi do zamiknięcia się na tych, co zawstydzają i nie tylko.
Pierwsza myśl moja, to po co kogoś zawstydzać? Nie kojarzę dobrych skutków takich zabiegów.

A ogólnie, to sądzę, że ludzie potrafią się zmieniać ale muszą chcieć tego dla siebie samego.
Jesli masz wrazenie, ze facet gra, bo deklaruje zmianę a później sytuację się powtarzają, to być może masz rację, chce załagodzić sytuację.
Ale też myślę, ze zachowując sie w ten sposób wcale nie chce zmian dla siebie, trwałych. Nawet nie wiemy czy widzi potrzebe takich zmian. Może jemu dobrze jak jest? Jeśli tak, to bierze pod uwagę tylko siebie :(
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez czarna_furia » 30 kwi 2013, o 11:49

Księżycowa napisał(a):
Gunia76 napisał(a):
czarna_furia napisał(a):coś było co mogło zawstydzić męża - to tak naprawdę działało to na krótko. Czasami się zastanawiam
czy ludzie naprawdę potrafią sie zmieniać ( czasami mam wrażenie że m gra, żeby np załagodzić
sytuacje ? ) :(


WItaj :)
Tak w ogóle to ja nie wiem czy zawstydzanie jest czymś dobrym.Nie wiem co by miało wnieść pozytywnego. Mi sie to kojarzy z ośmieszeniem kogoś. Poza tym zawstydzenie raczej prowadzi do zamiknięcia się na tych, co zawstydzają i nie tylko.
Pierwsza myśl moja, to po co kogoś zawstydzać? Nie kojarzę dobrych skutków takich zabiegów.

A ogólnie, to sądzę, że ludzie potrafią się zmieniać ale muszą chcieć tego dla siebie samego.
Jesli masz wrazenie, ze facet gra, bo deklaruje zmianę a później sytuację się powtarzają, to być może masz rację, chce załagodzić sytuację.
Ale też myślę, ze zachowując sie w ten sposób wcale nie chce zmian dla siebie, trwałych. Nawet nie wiemy czy widzi potrzebe takich zmian. Może jemu dobrze jak jest? Jeśli tak, to bierze pod uwagę tylko siebie :(


nie mi tu oceniac pracę Pani z poradni przykościelnej ( nie miło wspominam te wizyty )
jemu tak dobrze ale nie mi :( męczy mnie to strasznie i chciałabym
w takich momentach jak najszybciej to wszystko zakończyć
wczoraj np czytałam książke : "DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW" -mąż mi sie zapytał
co tam ciekawego napisali, więc zaczęlismy normalnie rozmawiać po czym w międzyczasie
jak tylko usłyszał coś co jemu nie pasowało, rozpoczął dyskusje która przerodziła się
w kłótnie
męczą mnie te kłótnie, najbardziej mnie boli fakt kiedy w jej trakcie wykorzystuje
cos co powiedziałam mu np w zaufaniu
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 30 kwi 2013, o 14:36

Dzięki dziewczyny za rady. Pomyślę... Na razie wyjeżdżam, z córką na trzy dni. Syn będzie na biwaku, M zostanie sam, będzie miał czas na co tylko będzie chciał... mam nadzieję, ze na przemyślenie pewnych spraw też.
Moje wrażenie u psycholog, to nie ,że go zawstydziła, ale raczej jakby mu ktoś w pysk strzelił. Jakby doznał szoku. On do wstydliwych nie należy, zawsze też potrafi mieć na wszystko odpowiedź. Przeważnie wszystkie dyskusje na poważne tematy przemienia w żarty, nawet jak osobie zaczynającej dyskusje nie do śmiechu... a tu go kompletnie rozbroiło. Jakby dostał w łeb i padł... Mam nadzieję że sobie przemyśli. Będę próbowała go wciągać dalej w relacje z synem jak do tej pory, zależy mi,żeby się przestał opierać. Żeby ,jak go poproszę , że ma wziąć syna ze sobą, bo jedzie gdzieś tam, po prostu poszedł i go zawołał( teraz ma to gdzieś...) Ja to bym chciała,żeby poszedł na terapię, ale nie jestem w stanie z nim o tym porozmawiać. Nie teraz jeszcze...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez czarna_furia » 30 kwi 2013, o 14:41

Uważam że pomysł wyjazdu fajny , każdy z Was będzie miał czas na chwilę refleksji .
Co do terapii męża - ja też długo chciałam, aby zrozumiał, że powinien również się
leczyć ( nawet swojego czasu to robił ) ale teraz wrócił do starych nawyków ( wkońcu
juz jest "zdrowy" ) i dotarło do mnie, że to co ja chce w stosunku
do Niego nie liczy się. Nigdy nie będzie dobrze, jeżeli on sam nie będzie chciał.
Powodzenia Guniu i wypoczynku życzę :cmok: :kwiatek:
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Sansevieria » 30 kwi 2013, o 17:16

Guniu, nie jestem pewna czy to jest dobry pomysł, żebys na męża naciskała w sprawie zmiany relacji z synem. Bo może sie stać tak, że zareguje odwrotnie od oczekiwań Twoich. Skoro u psychologa widzisz, że zareagował na to co usłyszał to moze daj mu czasu trochę żeby to, co usłyszał w nim "popracowało" i żeby samodzielnie cos zainicjował, zmienił. Jak go będziesz naciskała to nie dasz rady zauważyc co robi dlatego że go zmuszasz a co dlatego, że sam chce. Czasem jak sie naciska to sie uzyskuje zwiększony opór.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 30 kwi 2013, o 20:08

Sansevieria napisał(a):Guniu, nie jestem pewna czy to jest dobry pomysł, żebys na męża naciskała w sprawie zmiany relacji z synem. Bo może sie stać tak, że zareguje odwrotnie od oczekiwań Twoich. Skoro u psychologa widzisz, że zareagował na to co usłyszał to moze daj mu czasu trochę żeby to, co usłyszał w nim "popracowało" i żeby samodzielnie cos zainicjował, zmienił. Jak go będziesz naciskała to nie dasz rady zauważyc co robi dlatego że go zmuszasz a co dlatego, że sam chce. Czasem jak sie naciska to sie uzyskuje zwiększony opór.

Zgadzam się z Twoim zdaniem.Dlatego dam mu czas.Wiem ze jak Nie będzie chciał to chociaż bym na głowie stawała to i tak nic nie zdziałam .Ale np dzisiaj syn go spytał czy w piątek przyjdzie zobaczyć go na obchodach 3 mają gdzie będzie ze swoją drużyna i powiedział ze przyjdzie :wink: W zeszłym roku nawet nie chciał o tym słyszeć
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 3 maja 2013, o 18:06

Hej Guniu, jak wyjazd się udał? Jak mąż po powrocie?

Ogólnie też uważam, że żadna forma nacisku nie jest dobra. Tak jak wtedy, kiedy pisałam Ci o wysyłaniu na siłe dziecka do ojca, żeby mu w jego pracach towarzyszył...
Może najpierw bez presji zachęcić? Od drobiazgów, po wymagające więcej zainteresowania sprawy. Głupio to może zabrzmi ale muszą się chyba ze sobą oswoić, żeby potrafić ze sobą robić coś więcej...
:kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 5 maja 2013, o 23:21

Hej
Odpoczełam :) A m chyba stęsknił się i trochę poczuł co to znaczy być samotnym.Bo jak byłam u koleżanki i specjalnie jednego dnia do niego postanowiłam nie dzwonić ( sam tak często robi jak gdzieś jedzie) to wieczorem zadzwonił obrażony z pretensjami ze o nim Zapomniałam.Ucieszył mnie ten telefon.Pierwszy raz od wieków pokazał swoje uczucia.Co prawda musiała
m się zmierzyć potem ze swoim lekiem przed odrzuceniem ale Dałam radę. :) Po za tym m lepiej dogaduje się z synem.Coś ze sobą robią .Trzymam za nich kciuki. :D
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 6 maja 2013, o 00:53

Guniu ale dzielna jesteś. Gratuluję Ci :oklaski:

A rozmawiałaś już z mężem o jego terapii?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 6 maja 2013, o 08:57

Księżycowa napisał(a):Guniu ale dzielna jesteś. Gratuluję Ci :oklaski:

A rozmawiałaś już z mężem o jego terapii?

Nie, nie rozmawiałam. I pewnie długo nie porozmawiam... Nawet o tym jego telefonie i o moich lękach nie rozmawiam... nie umiem. Nie potrafię z nim o sobie rozmawiać, zresztą o jego zachowaniu też :? Dlatego chodzę na terapię. Jak zmienię swoje nastawienie, nauczę się mówić o trudnych sprawach to wtedy ... Może nie uwierzysz,ale ze mną nikt z rodziny nigdy w moim dzieciństwie nie poruszał żadnych trudnych tematów. Zawsze byłam ,,za mała,, A ja nie zwierzałam się ze swoich problemów, bo nie chciałam żeby mama się zdenerwowała i poszła do szpitala, a ojciec żeby się obraził... :? Przez to NIE UMIEM rozmawiać z bliskimi, zwłaszcza z m. Nie umiem mu np powiedzieć, że się zawiodłam na nim, albo,że nie może tak czy inaczej postępować... :x od razu włącza mi się lęk przed opuszczeniem. Od razu wydaje mi się,że jak tylko zacznę taką rozmowę, to on mnie zostawi... chore, wiem. U koleżanki mało nie umarłam ze strachu. Na szczęście miałam obok swoją przyjaciółkę i dzięki niej jakoś przeżyłam hehe.
Moje siostry mają to samo. Ojciec nauczył nas,że jak się powiedziało coś nie tak, lub zrobiło, coś nie po jego myśli trzeba się natychmiast obrazić, nie wyjaśniać o co chodzi, najlepiej się nie odzywać. On potrafi się latami nie odzywać o głupotę. :shock: Ja pamiętam jak go pytałam zawsze o co mu chodzi, jak mnie odtrącał, a on zamiast wyjaśnić to obrażony mówił ,,o nic,, więc go o to ,,nic,, przepraszałam...żeby tylko zaczął ze mną rozmawiać. Lęki zostały, są masakryczne...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez impresja7 » 6 maja 2013, o 12:03

No ,ale dzieciństwo minęło i jesteś dorosła,przestań się oglądać za siebie ,bo to jest rodzaj usprawiedliwienia .
Człowiek też ma swój charakter niezależnie od dziecinstwa i może mieć fajne dzieciństwo a z natury być podły,konfliktowy ,pazerny .....
trochę popatrz na swoj charakter i cechy osobowości to moze łatwiej ci będzie ,bo jak sie tylko zwala na przeszłośc to za mało.
Nie tylko dziećinstwo determinuje Twoje postępowanie ,ale też twoje cechy osobowościowe.własne nie wydłubane w Tobie przez zadnego z rodziców ,po prostu geny.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 46 gości

cron