no wlasnie nic dodac nic ujac, naprawde juz niewiem co mam dalej ze soba poczac, fajnie by bylo sie rozplynac, albo po prostu sie nigdy nieurodzic, bywaja dni pelne we mnie energii, a sa i takie gdzie nadzieja na cos lepszego sie szybko rozplywa, chyba nawet jeszcze szybciej niz sie pojawila, zastanawia mnie kto i dlaczego zabral mi cala radosc zycia, te moja o ktorej myslalam ze mam ja juz na wlasnosc, ale ona byla tylko na chwile, czasem dluzsza, czasem krotsza, ciezko sie tak budzic rano, odczuwac wielka pustke, z mysla, ze to kolejny dzien z ktorym sie trzeba zmagac, a czy przyniesie cos pozytywnego?? napewno, tylko na jak dlugo ten pozytyw zostanie przy mnie?? bo zaraz pojawi sie jakas negatywna mysl, spostrzezenie, porownanie sie z kims innym i nagle szybko pryska, to co na chwile pozwolilo sie cieszyc,
tak wlasciwie PO CO?? PO CO to wszystko??
zycie to wielki zart ... ale mnie ten zart przestaje bawic ...