jestem zombi w te "majówkę "
dziś z łózka nie moglam sie zwlec serio...wczoraj kładliśmy sie spać o 5...w sumie to juz dzisiaj...a pobudka o 9
ale poszlam z psiami na spacer do lasu, który leży 3 kroki od naszego mieskzania nowego...i mi sie życ znów zachciało...ptaszki, wewiórki
normalnie jak na wakacjach
teraz pakowanie ostatnich rzeczy ( a kupa tego jeszcze) i witaj Poznaniu ponownie...
ciesze sie...ale bedzie mi strasznie brakowac tego mieskzania....jeziora niedaleko...wszystkiego
6 lat tu spędziłam (plus dzieciństwo przyjeżdzajac do dziadków)...zawsze chciałam tu mieszkac a teraz zostawiam to miejsce
to drugi taki poważny krok w moim życiu po wyprowadzce od rodzicow
te sciany widziały wszystkie 3 moje zwiazki
wszystkie moje łzy...próby pozbierania się-były azylem
i psiaki i koty od zawsze tu mieszkały...
ale mi sie na sentymenty zavrało