Witajcie. Zapewne , niektórzy z Was pamiętają moja historię, ale teraz już nie o tym chce pisać. Zaczęłam układać sobie jakoś zycie od nowa, wiecej spedzac czasu ze znajomymi. Nawet odswierzylam stare znajomości. I wlasnie do tego zmierzam. Odzyskałam kontakt z kolegą z liceum. Był to wtedy jeszcze chlopak mojej przyjaciolki z ktora kontakt sie urwal jak rozeszlismy sie kazde w swoje strony na studia. Jakis czas temu zaczelismy ze soba rozmawiac na fb, chcielismy sie spotkac ale zawsze jakos drogi sie mijały, on studiuje w wiekszym miescie, wiadomo brak czasu. Jakies 2 tygodnie temu udalo sie w koncu spotkac, pojechalismy na kregle, bilard, nad rzeke, powspominalismy pogadalismy, spedzieilismy razem popoludnie i wieczor. milo bylo spotkac sie w koncu po latach.
Po spotkaniu " K" odezwal sie za pare dni z pytaniem co robie na majowke, i mielismy cos wymyslic razem , ale jakos tak wyszlo ze przed piątekiem zapytal czy nie zechce do niego wpasc do Wawy bop wlasnie tam studiuje a ja planuje tam sie przeniesc do lipca tego roku i zaproponowal ze pokaze mi miasto. Zgodziłam sie.. bez zastanowienia, pojechalam do niego w sobote. spedzilismy fajnie dzien, pokazal mi uczelnie, potem obiad. wieczorem stare miasto , wisla.. milo bardzo.. spalismy wtedy w jednym lozku poniewaz mial jedno ale duze wiec jako starzy znajomi normalnie polozylismy sie i grzecznie zasnelismy. niedziela minela nam na obijaniu sie heh:) wieczorem znowu wyskoczylismy na miasto z jego kumplem, wczesniej wypilismy wino w domu , i poszlismy nad wisle.. gdy wrocilismy polozylismy sie jak w sobote, ale wtedy juz nie zasnelismy grzecznie. jakos przypadkiem nasze rece spotkaly sie tak mocno mnie scisnal za dlon i pocalowal.. a dalej juz samo sie potoczylo... rano wstalismy jeszcze przytuleni, on mnie przytulal ja jego..
Gdy wstalismy zjedlismy, on wyporwadzil psa i pakowal sie bo jestesmy z tego samego miasta rodzinnego tak wiec on jechal do domu na majowke i ja razem z nim. ale juz od wtedy nie przytulil mnie, nie pocalowal, bylo tak normalnie.. cala droge przegadalismy jak to zwykle, wysiadajac dal mi buziaka w usta ( zawsze zeganalismy sie przed tym w policzek ) teraz pocalowal mnie w usta. Nie wiem co o tym myslec, czy dla niego miala znaczenie ta noc? w zasadzie nie calowal by mnie na srodku ulicy pod moim blokiem prosto w usta gdyby to wszystko bylo dla niego takie obojetne... bujam w oblokach od wczoraj odkąd go nie widze. podchodze do tego z dystansem bo nikt sobie nic nie obiecywal, ale mimo wszystko zostaje w pamieci ten weekend to co sie stalo..