dlaczego tak jest?nie wytrzymuje sama ze soba...uwazam ze jestem glupia,beznadziejna i do niczego... ciagle te wahania nastroju....raz sie smieje,ale tylko na krotko, potem znowu ten smutek nie do wytrzymania...
mama powiedziala,zebym lepiej nie szla do lekarza,bo nie chce ,zebym brala leki...ale powiedziala ze moze mnie wziac...a ja nie wiem...teraz udaję ze wszystko w porzadku...chcociaz wczoraj matka powiedziala,ze ma dosyc jak chodze po domu z taka mina...ze nie mieszkam sama i sie powinnam usmiechac przy wszystkich czy cos tym stylu...i ze jak mam zly humor,to mam sobie puscic muzyke albo poogladac komedie :/ tak jasne!wtedy wszystko bedzie dobrze!!!co o tym sadzic?uwazacie ze mam sie tak zachowywac zeby jej nie martwic?a moze zeby jej nie wkurzac?unikam jej jak moge...mam jej dosyc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ale
siebie bardziej
nie wiem co robic tylko prosze,nie mowcie mi o lekarzu...nie moge sobie poradzic sama?chyba jednak nie...
P.S. W sobote mam 17 urodziny nie chce ich!!jak je przezyc...? w ogole wtedy ide na praktyke i nie wiem jak sie zachowac...czy powinnam wziac jakies ciastka i powiedziec,,mam dzisiaj urodziny,czestujcie sie'' ? albo nic nie mowic..wiem ze to glupie,ale tylko ja mam takie problemy
nie czuje ze mam juz 17 lat..czuje sie jak male glupie dziecko ktore nic nie potrafi...w ogole z moim wygladem wygladam na jakies 15 lat...