jak zyc....

Problemy z partnerami.

jak zyc....

Postprzez tamcia » 24 kwi 2013, o 21:38

Witam...
nie wiem od czego zaczac..
mam 26 lat jestem mezatka od 4 lat a w zwiazku ponad 10 lat a od 5 lat mieszkamy razem
moj maz to moj 2 partner nigdy nie mialam innych
Bylam strasznie zakochana w moim mezu swieta nie widzialam poza nim moze dl atego ze to byl jeden z powaznych i dlugich zwiazkow . Rodzice moi bardzo nalegali na slub mowili ze i tak mieszkamy razem a jestesmy zagranica i ze to grzech itd...
Gdy szlam do ołtarza powinam byc bardzo szczesliwa... a ja bylam dziwna balam sie i cos mi mowilo ze zle robie ze powinam uciec z pod oltarza ... ale zostalam i powiedzialam TAK .
Moj maz jest ciezkim czlowiekiem ja tez :
moj maz nie potrafi mowic kampementow , powiedziec dobre slowo , tylko wyrzuca mi caly czas moje wady , co zle robie , nie chwali mnie ...uwaza ze mnie rozpici tym ...tlumacze mu ze potrzebuje tego ...
Zawsze bylam 100% dowartosciowana osoba , jestem ladna , mam powodzenie u facetow ... ale pomalu zaczynam miec kompleksy ..nie wierze sama w to .... ale tak przez niego czuje sie gorsza..:(
jestem osoba uparta , nie lubiaca nakazow i zakazow, robiaca zawsze to co chce...
Po slubie zaczelo sie psuc...
brak ochoty na sex... wrecz obrzydzenie
nie lubie sie kochac!
nie rozpieszcza mnie podczas sexu... a moze ja mam za duze wymogi?
jest zle ...on zrobil z sexu obowiazek!
kampiel ,lozko .sex, spanie ..bleeeeee ochyda
nie chce sexu ,nie chce tego!
on uwaza ze sex musi byc codziennie
gdy go nie ma potrafi byc szorstki , wulgarny, mowi o rozwodzie
a gdy sie kochamy staje sie mily , troskliwy
ale ja wiem ze to udawane czuje sie jak dziwka... jak rzecz jakas...
czy to kryzys ?
czy to brak milosci?
czy to ze mna jest cos nie tak ja za duzo wymagam?
tlumacze mu , mowi o sowoich problemach ale zawsze konczy sie wielka klotnia
tamcia
 
Posty: 4
Dołączył(a): 24 kwi 2013, o 20:58

Re: jak zyc....

Postprzez Księżycowa » 24 kwi 2013, o 21:48

Mam wrażenie, że on to taki typ toksyczny, który na zewnątrz jest dla wszystkich cacy a Tobie pokazuje swoje oblicze, tylko nikt inny tego nie zobaczy, żebyś Ty była ta złą kiedy będziesz miała jakieś wymagania.
Manipulant.

tamcia napisał(a):gdy go nie ma potrafi byc szorstki , wulgarny, mowi o rozwodzie
a gdy sie kochamy staje sie mily , troskliwy
ale ja wiem ze to udawane czuje sie jak dziwka... jak rzecz jakas...


Ja myślę, że to najlepszy dowód na to, że się mąż o Ciebie 'troszczy' wtedy kiedy mu się chce i kiedy dostanie. Nie liczysz sie dla niego kiedy nie masz ochoty... to smutne. Nie jesteś dla niego ważna Ty tylko seks.
Ja to bym sie zgodziła na rozwód. On myśli, że straszy Cię rozwodem? hehe dobre... moim zdaniem powinien się zastanowić czy chce Ci taką przysługę oddać. Tak, tak, przysługę... żaden przywilej życie z takim typem, jak mu się wydaje.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: jak zyc....

Postprzez tamcia » 24 kwi 2013, o 21:56

troche tak jest nie potrafi obcym ludzia powidziec nic..nieraz ja musze cos powiedziec i wtedy wlasnie ja wychodze na ta zla... bardziej ceni slowa obcych niz moje
nie wyobrazam sobie rozwodu...mam dopiero26 lat co tu robic?
czy jest szansa na jakas zmiane ?
jak mu udowodnic jego wady , on uwaza ze jest bez wad , jest jednym slowem zajebisty!
nie slucha jak mu tlumacze jaki jest uwaza ze go atakuje...i od razu mowi o moich wadach...
tamcia
 
Posty: 4
Dołączył(a): 24 kwi 2013, o 20:58

Re: jak zyc....

Postprzez Księżycowa » 24 kwi 2013, o 23:06

tamcia napisał(a):troche tak jest nie potrafi obcym ludzia powidziec nic..nieraz ja musze cos powiedziec i wtedy wlasnie ja wychodze na ta zla... bardziej ceni slowa obcych niz moje
nie wyobrazam sobie rozwodu...mam dopiero26 lat co tu robic?


No wlaśnie póki masz 26 lat, wiać od teg typa za nim dobiegniesz 50 - tki i uznasz, że nie masz juz na nic szans.
Masz 26 lat i jesteś młoda. Nie zasługujesz na to, żeby jakieś dziesiąt lat znosić takie traktowanie, więc PÓKI jesteś młoda, zrób tak, żeby Twoje zycie nie było jakąś drogą krzyżową tylko, żebys mogła je pieknie wspominać.

tamcia napisał(a):jak mu udowodnic jego wady , on uwaza ze jest bez wad , jest jednym slowem zajebisty!


Nie zmienisz nikogo jesli sam w sobie nic nie prawidłowego nie widzi... a niestety na to wygląda, że tak jest. On jest zajebisty, więc co ma zmieniać jego zdaniem?
Mozesz skakać i sie trudzić ale nic mu nie udowodnisz, bo on ma to gdzieś. Nie ma sobie nic do zarzucenia, więc woli za całe zło świata zrzucić winę na siebie.
Nie jestem za przekreslaniem związków ot tak ale, żeby były szansę oboje musi chcieć coś zmienić a Twój maż uważa, że nie ma co zmieniać, ze tylko Ty popełniasz błędy... sorry ale to walka z wiatrakami. Zawsze odpowiedzialne za jakość związku są 2 osoby, zawsze.
Jeśli oboje tak uważają, to są otwarci na zmiany, jesli pan i władca jest zajebisty, to możesz nawet siebie starać się nie wiadomo jak zmienić, jemu i tak będzie źle, bo dobrze mu wtedy kiedy jest jak on sobie życzy i jedyną zmianą jaka powinna jego zdaniem nastać na to wychodzi, to nie odmawianie mu, bo bedzie nie zadowolony... sorry ale jak mały chłopczyk się zachowuje - tupie nóżką, bo nie dostał czego chce i trzeba się obrazić i wtedy się dostanie.
Ludźmi bym się nie przejmowała... zawsze są nie zadowoleni a ani rodzina ani nikt inny nie musi znosić tego, co Ty znim przechodzisz na co dzień. Nie mają pojęcia jaki jest, to będą gadać tak jak to widzą ale skoro wolą wierzyć jemu... to ich problem..
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: jak zyc....

Postprzez Księżycowa » 24 kwi 2013, o 23:19

tamcia napisał(a):Gdy szlam do ołtarza powinam byc bardzo szczesliwa... a ja bylam dziwna balam sie i cos mi mowilo ze zle robie ze powinam uciec z pod oltarza ...


Ktoś mi powiedział kiedyś, że jesli coś nam mówi wewnątrz, że trzeba sie wycofać albo czegoś nie robić, to trzeba tego posłuchać, bo to zazwyczaj ma racje.

Pisałaś, że Ty jesteś też trudna Twoim zdaniem a możesz napisać co przez to rozumiesz?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: jak zyc....

Postprzez ewka » 25 kwi 2013, o 07:11

Cześć Tamcia :kwiatek:
tamcia napisał(a):moj maz nie potrafi mowic kampementow , powiedziec dobre slowo , tylko wyrzuca mi caly czas moje wady , co zle robie , nie chwali mnie ...uwaza ze mnie rozpici tym ...tlumacze mu ze potrzebuje tego ...

A pewnie... zresztą każdy potrzebuje, aby jakoś normalnie funkcjonować.

Jesteście razem 10 lat - jak było wcześniej w tej kwestii?
Tak samo, ale Ci nie przeszkadzało?
Tak samo i zaczęło przeszkadzać? I postanowiłaś powalczyć?
Inaczej?


jestem osoba uparta , nie lubiaca nakazow i zakazow, robiaca zawsze to co chce...

Uważasz to za swój atut, czy raczej przeszkadza?
Upór to może być fajna sprawa... ale też bywają upory "nie bo nie", a wtedy są takie trochę bez sensu. Jak oceniłabyś swój? Co znaczą dokładnie dla Ciebie w tym tutaj kontekście "nakazy" i "zakazy"? Czego dotyczą? Czegoś Ci zabrania? Ogranicza Cię? Nakazuje? Oczekuje za dużo?


Po slubie zaczelo sie psuc...

Czyli co się dokładnie skończyło, a co zaczęło? Bo to zdanie jest bardzo ogólnikowe. Wydaje mi się, że to raczej naprawdę sporadycznie dzieje się tak, że ślub jest jakąś magiczną kreską, po której zaczyna się jakoś nagle robić do bani. Że to wszystko widać wcześniej, są jakieś symptomy i "znaki"... ale zauroczenie i motyle nie pozwalają spostrzec. Jeśli tak - trudno powiedzieć, że NAGLE zaczęło się psuć. Trudno też mieć wielkie pretensje, jeśli wcześniej było jakieś takie ciche nasze przyzwolenie... bo brak reakcji, taka zgoda na pewne zachowania, to właśnie przyzwolenie.

ZAWSZE warto powalczyć o to, aby było nam lepiej!!!
Dzieci zdaje się nie macie, więc naprawdę masz duże pole manewru. Łącznie z rozstaniem... no ale to raczej ostateczność?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: jak zyc....

Postprzez ewka » 25 kwi 2013, o 07:14

Księżycowa napisał(a):Ktoś mi powiedział kiedyś, że jesli coś nam mówi wewnątrz, że trzeba sie wycofać albo czegoś nie robić, to trzeba tego posłuchać, bo to zazwyczaj ma racje.

Też to słyszałam, ale jakoś bardziej krytycznie do tego podchodzę. Bo to "wewnątrz" musi być dobrze ustawione i wyważone, by móc temu tak całkiem zaufać.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: jak zyc....

Postprzez biscuit » 25 kwi 2013, o 08:59

ewka jak zwykle
niby łagodna i wyważona
ale zawoalowanie przekazuje ideę wytrwania w małżeństwie
jakie by ono nie było

z psychologicznego punktu widzenia wygląda to tak:

1. miłość jest uczuciem dynamicznym
które podlega zmianom w czasie
zarówno tym wzrostowym jak i spadkowym
zainteresowanych odsyłam do teorii Sternberga
którą w Polsce rozwija Wojciszke
(m.in. triada: namiętność, intymność, zaangażowanie)
po 10 związek może stać się po prostu pusty

oczywiście to jest teoria psychologiczna
a nie hymn o miłości z biblii, gdzie miłość wszystko znosi i wszystko przetrzyma :D

2. sam ślub, jest na tyle istotnym z punktu widzenia psychologicznego zdarzeniem
umiejscowionym wysoko na skali stresu
że może on wpływać na relację
na jednych tak, na drugich inaczej
u osób o niskiej toleracji zdarzeń niedomkniętych
ślub może stać się przyczyną jeszcze większych starań
no bo teraz, skoro już wszystko jest "pewne"
inwestuje się, w coś trwałego
dla innych, może mieć wydźwięk negatywny
wzbudzać podświadomy opór, że są już skazani na swój wybór
do końca życia
że odcinają sobie w ten sposób drogę wolności, dokonywania wyborów
własnego rozwoju itp.
toteż sam ślub nie tyle co formalizuje to co było
ale może kreować relację w nowych warunkach
odmiennych od poprzednich

3. głosów nieświadomości ostrzegających przed określonymi decyzjami
nie należy ignorować
bowiem cała siła i mądrość struktur nieświadomych polega na tym
że nie poddają się one racjonalizacjom umysłu świadomego
i objawiają w postaci odczuć, przeczuć, wrażeń
markerów somatycznych wysyłanych przez nasz ciało
i ignorowanie ich może prowadzić do konfliktów wewnętrznych
a nawet powstawania chorób
bo kiedy nie słuchamy ciała i uczuć
zaczynają one krzyczeć coraz dosadniej

rób co chcesz
ale mając lat 26 całe życie przed Tobą
i mnie osobiście szkoda by było marnować młodego życia i ciała
na bycie w relacji z facetem
który budzi we wmnie awersję i wstręt fizyczny
a wręcz obrzydzenie, jak napisałaś
do kontaktów intymnych, brrrr....

tu piszą różne osoby, jak pewnie zauważysz
ale lepiej słuchać siebie i popełniać własne błędy
niż słuchać nie wiadomo kogo z netu, rodziny i znajomych
już raz uległaś rodzicom którzy Cię namawiali na ślub
mimo głosu wewnętrznego sprzeciwu
więc ucz się na błędach, zaufaj przede wszystkim sobie samej
swoim odczuciom, swojemu ciału
a nie innym, szczególnie nastawionym tendencyjnie promałżeńsko
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: jak zyc....

Postprzez tamcia » 25 kwi 2013, o 09:57

Ewka :
uswiadomilas mi ze on zawsze taki byl zawsze wzsyscy byli wazniejsi niz ja ale ja bylam bardzo w nim zakochana nigdy nie mowil ze ladnie wygladam , ze jestem ladna ze cos fajnie robie ....ale wtedy bylismy w polsce... byli rodzice znajomi.. a ja jestem taki typ ze jak nie uslysze czegos dobrego o soebie to przestaje wierzyc w siebie przestaje sie sobie podoac...;/ wiec teraz mieszkamy zagranica i zostalam z tym sama ...rozmawialam z nim ale nie wiem jakich argumntow uzyc zeby to do niego dotarlo?
dla niego jest tylko 1 duzy problem ktory uwaza ze niszczy nasz zwiazek brak sexu...
a ja mu tlumacze ze cos sie dzieje ze ja nie mam ochoty na ten sex...ze za duzo problemow, tego zalu do 2 osoby ..tlumacze tlumacze ale slabo....
Jestem osoba ktora lubi jak jest po jej mysli, lubie dobre towarzystwo , zeby funkcjonowac potrzebuje czerpac energie z innych szalonych ludzi ...moj maz mnie tlamsi czasami... czasami boje sie cos powiedziec przy kims bo potrafil mnie wysmiac przy innych ... a przeciez maz to chyba powinien miec raczej zdanie takie same a jak nie to nie wysmiewac przy wszystkich .... jestem dosc rozrzutna osoba lubie wydawac pieniadze , lubie sie dobrze ubrac ...i to tez moja wada wedle meza... za duzo wszystkiego on tyle nie kupuje wiec ja tez nie powinnam po co mi tyle komsetykow?
fryzjer?
dla niego nie musze...
ja mu tlymacze ze to tez dla mnie zebym sie czula lepiej...
on jest lubi gadzety ...tu aparat tu tablet itd ale na to mu wolno wydawac a jak ja cos powiem to mi mowi ze ja co tydzien kupuje cos sobie ...oczywiscie ze to nie prawda ale sie nie wytlumaczy
wiem ze jest dobrym czlowiekiem tylko sie zatracilismy , mysle ze jak bysmy zaczeli rozmawiac rozmawiac i powaznie do tego podeszli to moze by zrozumial ....ze to nie we mnie tkwi problem
moj maz z sexu zrobil obowiazek nie przyjemnosc...wracamy do domu to juz sie bedzie pytal to co bedzie sex czy nie?
zero przytulenia itd...gra wstepna?
hahaha ..jak mu tlumacze to ona wie co to jest
nie wiem czy to ja jestem taka zimna i nie czuje potrzeby juz sexu?
czy to wszystko przez ta cala sytuacje ....
tamcia
 
Posty: 4
Dołączył(a): 24 kwi 2013, o 20:58

Re: jak zyc....

Postprzez czarna_furia » 25 kwi 2013, o 11:48

Cześć tamcia
Z moim mężem poznałam sie jakies 11 lat temu, do Slubu było wszystko oki, koszmar zaczął sie jak wprowadziliśmy sie do swojego gniazdka ( a może wcześniej nie zauważałam problemu ? ) . Mąż zaczął mieć pretensje o wszystko np : jak była zupa na obiad to dlaczego zupa a nie mięso, jak było mięso to dlaczego akurat ten rodzaj ?? Nie odpowiadało mu wszystko - to jak gotuje, to jak sprzątam, to jak piorę ( dlaczego cos tam nie jest wyprane ? )co i kiedy prasuje , jak wychowuje dziecko, że za często wychodzę, ze on chciałoby spedzać czas ze mna - po czym jak przyszło co do spędzania czasu - Mąż siedział przed TV a ja go łaskawie prosiłam o zainteresowanie. Jaka bym nie była - czy sie starałam czy nie - dla niego i tak wszystko było źle .Gdy zaczął wyjeżdzać za granice PL - seks tez spowszedniał - nie było gry wstepnej, bo jak to on tłumaczył : tak sie za mna stesknił, ze myślał tylko o jednym. Gdy mu mowiłam , że jest problem wyzywał mnie od psychicznych i inne. Były kłotnie, było ponizanie, ubliżanie i przemoc. Pewne rzeczy dopiero teraz do mnie dotarły i dlatego trafiłam min na to forum i do psychologa.
Zgadzam sie tez z biscuit "więc ucz się na błędach, zaufaj przede wszystkim sobie samej
swoim odczuciom, swojemu ciału
a nie innym"
Pozdrawiam

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: jak zyc....

Postprzez Sandrine » 25 kwi 2013, o 13:58

tamcia napisał(a):troche tak jest nie potrafi obcym ludzia powidziec nic..nieraz ja musze cos powiedziec i wtedy wlasnie ja wychodze na ta zla... bardziej ceni slowa obcych niz moje
nie wyobrazam sobie rozwodu...mam dopiero26 lat co tu robic?


jak bym czytała o moim byłym mężu! gdy była jakaś trudna sprawa do powiedzenia komukolwiek ja musiałam to robić bo on siedział jak taka pierdoła i milczał

ja mam 26 lat- rok temu się rozwiodłam i to było najlepsze co mogłam zrobić! mój mąż mnie tłamsił, hamował, straciłam przez niego tyle lat
gdy za niego wychodziłam tak jak Ty, nie czułam euforii, miałam obawy ale głupia myślałam, że jakoś to będzie :roll:
ale gdy zamieszkalismy razem było coraz gorzej, z każdym dniem byłam coraz bardziej nieszczęsliwa, on zachowywal się jak klikuletni chłopiec- nie jak odpowiedzialny, kochający mężczyzna
gdy zdecydowałam się na rozwód praktycznie wszyscy byli przeciwko mnie, łącznie z moją mamą, twierdzili, że to mi się w głowie poprzewracało, ale dałam radę, wytrwałam w swoim postanowieniu i naprawdę tego nie żałuję

nie chcę Cie na siłę namawiać na rozwód bo jeśli chcesz i uwazasz, że warto to walcz o związek
ale rozwód to naprawdę nie koniec świata tylko po prostu początek nowego życia ;)

p.s. nie zmuszaj się do seksu, jeśli robisz to wbrew sobie to tak jakby to byl gwałt
ja się kilka razy zgodziłam mimo, że bardzo nie chciałam i ciężko to później przeżyłam psychicznie
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: jak zyc....

Postprzez caterpillar » 25 kwi 2013, o 19:58

tamcia witaj!

faktycznie to obrzydliwe o czym piszesz ,znam podobne pary i ciezko mi uwierzyc ,ze kobiety godza sie na seks wbrew sobie :? to faktycznie musi byc uwlaczajace i jeszcze ten szantaz :/

ja jetem pomiedzy tym co pisala

Bis a Ewka

czyli podjelabym probe ratowania zwiazku (jesli facet wyrazil by ochote ,bo jesli nie to niech spada)

i w trakcie tego sprawdzila co sie bedzie dzialo . Jesli mimo to czulabym awers i niechec itd to wolalabym zakonczyc ten zwiazek im szybciej tym lepiej.

znam kilka par ,ktore byly juz na skraju malzenstwa a jednak po mediacji itp. okazalo sie ,ze staneli na rowne nogi i dale sa razem calkiem szczesliwi.

wszystko zalezy od obopolnej checi.

Jednak jesli Twoj partner uparcie bedzie twierdzil ,ze wszystko ok
ojj wowczas zwijaj manatki.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: jak zyc....

Postprzez caterpillar » 25 kwi 2013, o 19:59

p.s. nie zmuszaj się do seksu, jeśli robisz to wbrew sobie to tak jakby to byl gwałt
ja się kilka razy zgodziłam mimo, że bardzo nie chciałam i ciężko to później przeżyłam psychicznie


wazne
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: jak zyc....

Postprzez tamcia » 26 kwi 2013, o 10:34

dziki za dobre rady to sa wazne slowa dla mnie ....bo nikomu sie nigdy nie zalilam ...wstyd mi bylo zawsze ...
narazie napisalam mezowi list...wyzalilam sie ze wszystkiego ...podobno rozumie , potwierdzil wszystko i chce ratowac nas ...ale okaze sie czy to nie sa puste slowa...daje nam ostatnia szanse ...
tamcia
 
Posty: 4
Dołączył(a): 24 kwi 2013, o 20:58

Re: jak zyc....

Postprzez impresja7 » 26 kwi 2013, o 10:36

bis,ale pieprz888sz
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 218 gości