Witam...
nie wiem od czego zaczac..
mam 26 lat jestem mezatka od 4 lat a w zwiazku ponad 10 lat a od 5 lat mieszkamy razem
moj maz to moj 2 partner nigdy nie mialam innych
Bylam strasznie zakochana w moim mezu swieta nie widzialam poza nim moze dl atego ze to byl jeden z powaznych i dlugich zwiazkow . Rodzice moi bardzo nalegali na slub mowili ze i tak mieszkamy razem a jestesmy zagranica i ze to grzech itd...
Gdy szlam do ołtarza powinam byc bardzo szczesliwa... a ja bylam dziwna balam sie i cos mi mowilo ze zle robie ze powinam uciec z pod oltarza ... ale zostalam i powiedzialam TAK .
Moj maz jest ciezkim czlowiekiem ja tez :
moj maz nie potrafi mowic kampementow , powiedziec dobre slowo , tylko wyrzuca mi caly czas moje wady , co zle robie , nie chwali mnie ...uwaza ze mnie rozpici tym ...tlumacze mu ze potrzebuje tego ...
Zawsze bylam 100% dowartosciowana osoba , jestem ladna , mam powodzenie u facetow ... ale pomalu zaczynam miec kompleksy ..nie wierze sama w to .... ale tak przez niego czuje sie gorsza..
jestem osoba uparta , nie lubiaca nakazow i zakazow, robiaca zawsze to co chce...
Po slubie zaczelo sie psuc...
brak ochoty na sex... wrecz obrzydzenie
nie lubie sie kochac!
nie rozpieszcza mnie podczas sexu... a moze ja mam za duze wymogi?
jest zle ...on zrobil z sexu obowiazek!
kampiel ,lozko .sex, spanie ..bleeeeee ochyda
nie chce sexu ,nie chce tego!
on uwaza ze sex musi byc codziennie
gdy go nie ma potrafi byc szorstki , wulgarny, mowi o rozwodzie
a gdy sie kochamy staje sie mily , troskliwy
ale ja wiem ze to udawane czuje sie jak dziwka... jak rzecz jakas...
czy to kryzys ?
czy to brak milosci?
czy to ze mna jest cos nie tak ja za duzo wymagam?
tlumacze mu , mowi o sowoich problemach ale zawsze konczy sie wielka klotnia