walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Problemy z partnerami.

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Apasjonata » 4 kwi 2013, o 12:09

Jak się dzis czujesz?
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 5 kwi 2013, o 12:30

Jestem w domu, ostry nieżyt żołądkowo jelitowy- średnia dieta, stres, wymioty całą noc no i się odwodniłam.

Miałam kilka chwil do namysłu jak to ma wyglądać dalej...

Ogólnie to było ciężko. Mąż przyjechał dwa razy, raz z teściową (bo on nie lubi szpitali i się nudzi), wczoraj żeby zabrać część rzeczy do domu i dziś to w sumie trzeci żeby mnie odebrać- nie liczyłam na więcej wizyt bo i po co. Zresztą sama nie lubię odwiedzin w szpitalu;)

1) Problem sprzątania. Przed szpitalem dom był czyściuteńki, wiadomo- Święta. Wczoraj rano rozmowa z mężem- że jemu się podoba jak jest bo zrobił bałagan i czuje się z tym dobrze bo nie zmuszam go do posprzątania tego i że on sam to posprząta. Po południu rozmowa, znów napomknął jak mu z tym jest dobrze i w ogóle, przypomniałam żeby pamiętał żeby trochę ogarnąć przed moim powrotem- jak się wkurzył od razu, że wracam na stare tory i się czepiam a on przecież pamięta żeby posprzątać- zakończyłam rozmowę, nie ma sensu się sprzeczać.

2) Przyjechał wieczorem, pogadaliśmy chwilę on znów nerwowy, wyjaśniłam co i jak,pomyślał chwilę. Poszłam do wc, wracam a ten się nabija jak ja śmiesznie wyglądam w szlafroku, a jak ja śmiesznie chodzę jakbym nie wiadomo jak chora była (z kroplówką na stojaku chodzi się ciężko)-powiedziałam, że średnio czuję i mnie to nie bawi takie żarty.- Znów się wkurzył, że go ograniczam w swobodnym zachowaniu. Ucięłam dyskusję. Rozstaliśmy się już później w dobrych nastrojach. W międzyczasie poprosiłam o zrobienie zakupów i ugotowanie marchewek żebym mogła zrobić sobie puree jak wrócę. Miał to zrobić wczoraj, zrobił dziś jak zadzwoniłam, że mam wypis i może przyjechać-przypomniał sobie o marchewkach (głupie marchewki no..) i na trochę jest wstawił na gaz. Powiedział, że posprzątał i jest bardzo ładnie w mieszkaniu. Później dostałam smsy że jak nie byliśmy razem przez ten czas to on się dobrze bawił z kumplami, i mógł pić dużo i nocować u znajomych i sobie uświadomił że mu tego bardzo brakowało ale z drugiej strony chyba wcale nie musimy brać rozwodu żeby on mógł wychodzić. (Wychodził i tak z kolegami, na mecze do miasta, na piwo [a że później sobie jakąś laskę przygruchał...], do znajomych beze mnie także bo niby męskie spotkania, jeździł na piłkę dwa albo trzy razy w tygodniu, siłownia, boks-sporo miał tych zajęć)

3)Wchodzę do domu, na korytarzu torba z moimi rzeczami z wczoraj-trudno nie wypakował, pożegnał się i poszedł do pracy. Wchodzę do kuchni a tam Sodoma i Gomora-zakupy od wczoraj niewypakowane na stole, puste brudne pojemniki po jedzeniu, część naczyń pomyta, część w zlewie brudna, śmieci wysypujące się z kubła, jakieś brudy na podłodze z piachem, piach na dywanie (cholera wie skąd). Worki na podłodze w dużym pokoju, łóżko rozwalone skotłowane -kołdra z kocem. Odkurzacz na środku pokoju z niezwiniętym kablem,sterta ciuchów do prania w łazience. Nie wiem czy mam to sprzątać czy nie? Od razu bym się za to wzięła ale trochę słabo się jeszcze czuję, a znowu jak wróci wieczorem i mu powiem, że jest bałagan to znów się zacznie wkurzać i obrażać......... Co ja mam z tym zrobić? Z tą myślą usiadłam i się popłakałam.

Dziś jest piątek. Jakby przyjechał ojciec i to zobaczył to bym dostała taki opieprz że nie wiem kiedy bym się poskładała. Nie ważne czy byłabym umierająca czy nie.
Od razu zaczął mnie też zajebiście boleć brzuch.

Czy przesadzam? Myślę, że to jest błędne koło..... ale może faktycznie jest tu moja wina... Wasza opinia?
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Apasjonata » 5 kwi 2013, o 12:48

Kochająca
Proszę Cie, przeczytaj to co napisałas tylko w miejsce siebie wstaw kogos kogo bardzo kochasz, siostre , przyjaciółkę, nie wiem pewnie kogos takiego masz i potem czytając wyobraź sobie , ze to tej osobie robią te wszystkie rzeczy, które Cię dotykają.
Co czujesz?
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 5 kwi 2013, o 13:04

Najpierw radziłabym spokojnie porozmawiać, a jak nie pomoże to uciekać gdzie pieprz rośnie.....
Może on mnie testuje, specjalnie zostawił bajzel żeby zobaczyć czy się wkurzę?
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Tinn » 5 kwi 2013, o 13:30

Kochająca , ja się dziwiłam, że tak mało osób umiało mnie zrozumieć jak w pierwszych akapitach mojego wątku opisywałam ten chory chaos osoby współuzależnionej od innego człowieka , który ta osoba bierze za miłość.Teraz rozumiem, ich spojrzenie.Z boku , uwzględniając fakty to ma się ochotę zachować w stosunku do ciebie kochana jak twój tatuś, ale opieprz to powinnaś dostać za masochistyczny stosunek do siebie.Taki skunks egocentryczny, takie 0 emocjonalne, a ty się przekręcisz bo on cię nie kocha.On nikogo poza sobą nie kocha i nie pokocha i błagam cię daj sobie szansę i idź na terapię może wyjmą ci z oka ten "okruch zaklętego zwierciadła". Czy naprawdę nie żal ci tej małej zakrzykiwanej od dzieciństwa dziewczynki, której jedyna szansą jesteś teraz ta dorosła ty.Ale nie ty ciagle składasz ja w ofierze jakiemuś egocenrtycznemu "psychofagowi", bo tylko na takiego, wytresowana przez tatusia umiesz reagować emocjonalnie.Tatuś psychofag co niby mógł wychodować, kolejną żonę dla psychofaga . Miłości i dobrego traktowania oraz zaspokojenia wymagań ojca nie udało ci się w dzieciństwie osiągnąć to będziesz teraz gonić za tym całe życie wybierając sobie emocjonalnych popaprańców.A skoro jednego idealnego już zaobrączkowanego masz więc się będziesz jego trzymać jak pijany płotu.Ja to na sobie samej przerabiam tylko, że z pomocą psychoterapeuty więc te mechanizmy widzę jak narysowane gruba kreską.Dziewczyno miej litość dla siebie samej i pomóż sobie bo nikt inny tego za ciebie nie zrobi.
I jeszcze jedno , nie myśl , że on się zmieni, albo jeszcze śmieszniej, że ty go do zmiany skłonisz, natchniesz, zachęcisz , tą zmianę wymusisz albo zainspirujesz.TO MRZONKI.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Apasjonata » 5 kwi 2013, o 13:42

To powiem ci co ja czuję.
kochajaca napisał(a):Przed szpitalem dom był czyściuteńki, wiadomo- Święta. Wczoraj rano rozmowa z mężem- że jemu się podoba jak jest bo zrobił bałagan i czuje się z tym dobrze bo nie zmuszam go do posprzątania tego ....... przypomniałam żeby pamiętał żeby trochę ogarnąć przed moim powrotem- jak się wkurzył od razu, że wracam na stare tory i się czepiam

Włozyłas pracę w to by mieszkanie było czyste i schludne i masz prawo wymagać tego by USZANOWANO TWOJA PRACĘ.
Jak bedzie mieszkał sam to jego dom moze nawet przypominać domy ludzi chorych na kompulsywne zbieractwo i mogą sobie chodzic nawet karaluchy, ale przebywa u Ciebie.
kochajaca napisał(a): Poszłam do wc, wracam a ten się nabija jak ja śmiesznie wyglądam w szlafroku, a jak ja śmiesznie chodzę jakbym nie wiadomo jak chora była (z kroplówką na stojaku chodzi się ciężko)-powiedziałam,

To juz dla mnie szczyt chamstwa i brak jakichkolwiek uczuc wyzszych.
kochajaca napisał(a): mnie to nie bawi takie żarty.- Znów się wkurzył, że go ograniczam w swobodnym zachowaniu.

Ograniczasz go w byciu chamskim? Noooo faktycznie przestepstwo :evil: .
kochajaca napisał(a): dostałam smsy że jak nie byliśmy razem przez ten czas to on się dobrze bawił z kumplami, i mógł pić dużo i nocować u znajomych i sobie uświadomił że mu tego bardzo brakowało

Ty byłas w szpitalu a on się dobrze bawił, gdzie tu jest miłosć? Człowiek , który kocha martwi się o tą druga osobe jesli jej dzieje się coś złego.
Powiem Ci, że gdyby mi facet cos takiego powiedział, miałby rzeczy wystawione za drzwi w trybie natychmiastowym.
kochajaca napisał(a):Jakby przyjechał ojciec i to zobaczył to bym dostała taki opieprz że nie wiem kiedy bym się poskładała.

I jeszcze to, cos mi się zdaje, ze tu jest początek Twoich problemów, despotyczny ojciec, zamiast Cie wesprzeć by Ci dokopał jeszcze i miał swiete przekonanie, że robi dobrze. Tobie nie potrzebne są kopy a wsparcie i pomoc.
Cos mi sie zdaje, ze zamieniłas ojca na faceta w tym samym wydaniu. Nie dano ci prawa do samodzielnego decydowania o sobie, posiadania własnego zdania, ty masz robić tak jak ktos chce, kiedys ojciec teraz partner . Ciebie wogóle ma nie byc, jestes tylko cieniem kogoś.
Potrzebujesz terapii, spojrzenia i przykładu kogoś zdrowego, nie dostaniesz tego ani od męza, ani w rodzinie pochodzenia (czyli od rodziców). Czy czasem zachowanie Twojej mamy nie jest podobne do tego co robisz?
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 5 kwi 2013, o 13:50

Akurat zdaje sobie sprawę z tego, ze go nie zmienie. Ciagle mam jakas durna nadzieje ze bedzie dobrze, a to jest kwestia ustalenia tylko jakis zasad? Sama nie wiem. Nie wiem tez juz czy on od poczatku takim byl czy to moze ja go zmienilam?

Pamietam pozostale lata, ale wredy nie bilo to w oczy tak jak teraz. Trudno odejsc, trudno razem byc. Mam mnostwo mysli w glowie. A jakbysmy sie rozstali i by znalazl inna to on przeciez tez bedzie taki sam, chyba ze sie dla niej zmieni. A jesli nie to on wciaz bedzie psychofagiem? Czy bedzie szukac dziewczyn uleglych, ktore mu sie podporzadkuja?
Wczoraj powiedzial, ze zapuszcza brode bo w pracy koledzy i kolezanki powiedzieli ze dobrze wyglada zarosniety jak menel, a ja mowie ze wole go ogolonego, i dostaje odpowiedz ze sie nie ogoli bo tak lepiej sie czuje i w pracy tez tak mowia. To jest jakies dziwne.
Wybaczcie brak polskich znakow, na urzadzeniu mobilnym ciezko co chwile podmieniac literki.
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 5 kwi 2013, o 13:55

Te imprezy to od polowy miesiaca, teraz jak bylam w szpitalu to nic takiego nie bylo.
Mama byla taka ulegla i tak pucowala dom od gory do dolu. W koncu powiedziala co mysli i skonczylo sie to wielkim pierdolnieciem w cala rodzine,wszystko sie rozlecialo....
Teraz maz dzwonil czy mam cos przeciwko zeby poszedl do miasta na urodziny kolegi na kilka godzin i czy mam cos przeciwko. No kurcze dzis wrocilam do domu ze szpitala! Powiedzialam, ze chcialabym zebysmy spedzili ze soba wiecej czasu, to powiedzial ze nie pojdzie ale nie byl zadowolony



Teraz dostalam smsa ze wlasnie wczoraj mi pisal ze chce wychodzic z kumplami...i o to mu chodzilo zeby mogl isc
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Apasjonata » 5 kwi 2013, o 14:30

kochajaca napisał(a): wciaz bedzie psychofagiem? Czy bedzie szukac dziewczyn uleglych, ktore mu sie podporzadkuja?

Dokładnie tak.
kochajaca napisał(a):Mama byla taka ulegla i tak pucowala dom od gory do dolu. W koncu powiedziala co mysli i skonczylo sie to wielkim pierdolnieciem w cala rodzine,wszystko sie rozlecialo...

Niestety czasem to jedyne wyjscie, zeby nie zostać pożartym zywcem, co sie nota bene dzieje własnie u Ciebie teraz.
Trudno się z Tobą rozmawia, tak jakbyś utraciła kompletnie instynkt samozachowawczy, natura wypasazyła Cie w niego nie na złosc ale w dobrym dla Ciebie celu.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 5 kwi 2013, o 14:39

Czytam ciągle posty innych osob, ktore przez to przechodzily,wszystkie mysli podobne.... czy jest jakas osoba ktora uratowala zwiazek? Bo do tej pory wyczytalam tylko rozstania.

Krotka bitwa smsowa byla, on niezadowolony ze przeciez mi o tym mowil ze chcial wychodzic itp,odpisalam ze wyszlam ze szpitala dzis i o tym wiedzial, wspomnialam o balaganie i zeby sie zastanowil kto bardziej go potrzebuje,zwiazek czy kolega. I cisza. Pewnie jest wsciekly...

Czuje jakbym miala zalozony filtr, przepuszcza te zle rzeczy ale tylko troche,nie na tyle mocno zebym sie oparzyla jak trzeba i zakonczyla to. Bo chyba tak trzeba bedzie zrobic jak nie uda sie tego poskladac
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez biscuit » 5 kwi 2013, o 15:01

ale co Ci da taka "wyżebrana" jego obecność?
bierzesz go na litość "ja taka chora a Ty z kumplem chcesz wyjść..."

wg mnie w Tobie się odzywają zachowania manipulacyjne
wdrażane po to, żeby coś od niego dostać, wyżebrać dla siebie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Tinn » 5 kwi 2013, o 15:09

kochajaca napisał(a):Czytam ciągle posty innych osob, ktore przez to przechodzily,wszystkie mysli podobne.... czy jest jakas osoba ktora uratowala zwiazek? Bo do tej pory wyczytalam tylko rozstania.
Może i jest, ale taka tutaj pomocy nie szukała zostając sama ze swoim bólem i strachem bo obiekt współpracował.Dwoje musi chcieć.
Mnie terapeutka kiedys zapytała(mialam kilka wyprowadzek i powrotów do mojego alkoholika) dlaczego pani ciagle usiluje tym dziurawym naczyniem nabrać i donieśc do domu wodę???Dało mi to do myślenia.

kochajaca napisał(a):Czuje jakbym miala zalozony filtr, przepuszcza te zle rzeczy ale tylko troche,nie na tyle mocno zebym sie oparzyla jak trzeba i zakonczyla to. Bo chyba tak trzeba bedzie zrobic jak nie uda sie tego poskladac
Delikatnie dopuszczasz taką możliwość do świadomości.To już jest jakiś postęp.Musisz to co sie z tobą dzieje i to w życiu od dzieciństwa zobaczyć ostrzej, wyraźniej.Musisz pozwolić sobie na przyznanie tobie samej praw takich jakie ma każdy inny człowiek, a które masz całkowicie niewykształcone przez traumatyczne dzieciństwo.Zawsze jest łatwiej gdy się nienawidzi swojego krzywdziciela, ale mechanizm obcowanie z psychofagiem jest taki, ze ofiara otacza go czcią bałwochwalcza i nie chce żyć bez swojego oprawcy.Dla mnie jestes ofiara przemocy psychicznej i taka byłaś od dzieciństwa tylko dominanta zmieniłaś.Ojca przypuszczam, ze na swój dziecinny sposób kochalaś, szanowałaś, stał dla ciebie w miejscu centralnym twego swiata.Na pewno nie ty, twoje potrzeby, uczucia, wrażliwość, potrzeba wsparcia, poczucie bezpieczeństwa, akceptacja itd.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 5 kwi 2013, o 15:13

No nie az tak nie. Wydaje mi sie po prostu ze na tym etapie jak niby sie staramy tak, powinien chyba wybrac mnie a nie kumpli. No tak logicznie, wiec mu napisalam tak w kwestii wyboru,jak mysli co jest wazniejsze. Moze on polecial po prostu starym torem, ze ja mu niby zakazuje nie wiadomo czego.
Sam wczoraj powiedzial ze musimy sie starac, i postawic nas wyzej niz znajomych a pozniej sobie czas dzielic (to bylo w kwestii wychodzenia na imprezy itp) w sensie przystopowac rozrywki,skupic sie na nas. A reszta pozniej. O to mi chodzilo,wiec to bylo odnosnie przypomnienia rozmowy z poprzedniego dnia a nie zebrania o czas.

Dziurawe naczynie..ten nasz zwiazek to takie naczynie,niby kazdy cos dolewa ale i tak ciagle gdzies leci ta tresc..
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Apasjonata » 5 kwi 2013, o 18:16

Sory, ale z tego co piszesz to on dal Ci wyrazny przekaz ze to Ty masz sie starac, a on moze robic co chce.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 5 kwi 2013, o 19:36

Ciężko mi się myśli, ale tak faktycznie może być. Może sprawdza granice?
Napisałam mu póki co listę zakupów, więc po pracy powinien z nimi przyjść, zobaczymy co będzie jak wróci do domu. Jakie nastroje i rozmowy.
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 243 gości