walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Problemy z partnerami.

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Apasjonata » 31 mar 2013, o 17:34

Nie dość , ze nie wolno Ci doprowadzić do kłótni czyli masz przejmowac odpowiedzialnośc za jego uczucia, to jeszcze masz się cieszyć na jego widok, a co to Ty pies jesteś?
Kochajaca mi się jakies obrzedzenie zebrało na tego Twojego faceta.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 31 mar 2013, o 18:48

To też się nie cieszę... W sumie to jest smutna... Widzę, że każde moje zachowanie nie jest odpowiednie.... Jak zatem powinnam się zachowywać? Co robić, czego unikać?
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez caterpillar » 1 kwi 2013, o 00:31

kochajaca witaj!

przeczytalam kilka Twoich postow przzynam ,ze czytajac o twoim dziecinstwie pomyslalam sobie o tym jak mozna miec przerabane w (na pozor) normalnej rodzinie :?

to ukladanie butow pod sznurek, bycie na kazdy gwizdek ojca laczy sie (jak dla mnie ) rowniez z posluszenstwem emocjonalnym.
I z jednej strony piszesz o swoim bunice o klotniach w malzenstwie ale twoje ostatnie posty pokazuja ,ze nadal musisz sie podporzadkowac i zyc pod czyjes dyktando.

mysle ,ze (tak jak ktos tu wspomnial) kluczem bedzie sluchanie SIEBIE , bo mam wrazenie ,ze znowu "zaczynasz tanczyc jak Ci zagraja".

zeby zaczac wszystko od nowa trza by bylo rozwalic to co strare i popracowac nad bledami ,
natomiast wy (mam warzenie) zaczynacie grac w taka gre: "jak nie ma klotni i niewygodnych rozmow to problem nie istnieje".
Zgadzam sie rowzniez ,ze to zwykla iluzja, bajka na dziwnych zasadach a nie odbudowa zwiazku.

a zimany najlepiej zaczac od siebie

powodzenia!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez mergen » 1 kwi 2013, o 02:01

Kochająca, na to forum trafiłam przypadkiem, ale jak czytam Twoje posty to tak jakbym ja to napisała.
U mnie w domu wyjechała za granicę mama, tata nas wychowywał sam przez jakiś czas. Pomiędzy rodzicami zawsze były kłótnie. Matka oskarżała ojca o zdradę. Ciągłe powroty i rozstania... i ja z bratem pośrodku "działań wojennych". Zawsze stawałam po stronie ojca, zazdrość matki wydawała mi się bezpodstawna i patologiczna. W ten sposób, stałam się z wiekiem, stroną konfliktu. Bardzo to przeżywałam. Terapeutka niedawno mnie zapytała czy czułam się kochana, pierwszy raz się nad tym zastanowiłam, odpowiedziałam że nie. Zdziwiła mnie moja odpowiedź...
A teraz związek..
Kiedyś 11 lat w związku, rozstanie, straszna trauma. Dwa lata temu nowy partner. Miało być już na stałe, do grobowej deski. Wiara, że jak będę się tym razem mocniej starać, to się uda. Nie udaje się... Mój błąd, wszystko za szybko, zaangażowałam się nie znając go zupełnie, to nie ulega dyskusji. Ale teraz już co nieco wiem, i ta wiedza, to półtoraroczny koszmar który mi zgotował. Na każdy problem uniwersalna odpowiedź: "rozstańmy się". Ucieczki z domu, wraca dopiero jak go błagam, a potrafię błagać, płaszczę się, poniżam, skomlę. Wraca i niby rozmawiamy co było nie tak, ale zawsze mnie zmusza do zaakceptowania jego zdania. Na zasadzie będzie tak jak ja chcę, albo nic z tego i odchodzę. Nieustanny emocjonalny szantaż. Dodatkowo widzę, że nie jestem dla niego osobą ważną. Gdy musi z jakiegoś powodu wybierać , pomiędzy mną, a np. kumplami lub pracą, zawsze poświęca mnie i moje potrzeby. Często jestem świadkiem jak bardzo jest w stanie się poświęcić dla jakiś błahych spraw, a kiedy ja go potrzebuję to mówi "nie", lub po prostu znowu odchodzi, bo tak wygodniej. Widzę jak mnie wykorzystuje, nie dając nic w zamian. W tej chwili spędzam święta samotnie, bo w czwartek znalazł jakiś naprawdę nieistotny powód, żeby rozpętać awanturę i rzucił kluczami na stół. Stwierdził, że to koniec.
To nie pierwsze święta które spędzam samotnie, ale pierwsze gdy nie dzwonię co 5 minut starając się go ściągnąć do domu. Nie wiem, czy to dla tego, że wiem, że teraz się dobrze bawi beze mnie i nie wróci dopóki mu nie będzie wygodniej. Czy może liczę, na to, że są tu jego rzeczy i będzie je musiał jakoś odebrać. Nie wiem. Czekam, marnuję swój czas, bo nie wiem co robić. Tak na logikę to życie z nim to był przez ostatnie półtora roku koszmar. Powinnam się odciąć i zacząć od nowa. Ale z drugiej strony przychodzą myśli: że się łatwo poddaję, że nie walczę, że warto, że to moja wina. Też bym chciała, żeby mi ktoś doradził co robić. Żebym wiedziała czy on kocha, a ja wymyślam, czy nie kochał nigdy i trzeba uciekać.
Nie wiem czy termin "kobiety kochające za bardzo" to termin naukowy, czy to zjawisko jest opisane w psychopatologii, a może to zwykła babska przypadłość, bo baby tak mają? Wiem jedno jest nas więcej, niż możemy sobie wyobrazić, problemy mamy podobne. Może świadomość, że rozterki które przeżywasz ma też ktoś inny Ci pomoże. Niewiele wiem, ale jedno na pewno. Nie wiń się za nic! Nie jesteś niczemu winna. Twój facet to drań, i to nie ulega wątpliwości. Twoja reakcja na zdradę i to jak sobie z tym radzisz wymaga terapii, ale pamiętaj, że to mąż Cię zdradził i nie daj się! Terapia jest Ci potrzebna żeby nie wplątywać się w toksyczne relacje, żeby umieć się bronić przed ludźmi, którzy chcą Cię skrzywdzić. Ale nie daj sobie wmówić odpowiedzialności za błędy Twojego męża. Jesteśmy jakoś tam zaburzone i wybieramy złych partnerów, ale to nie zmienia faktu, że oni są naprawdę źli. Gdyby nas nie spotkali robili by to samo innej kobiecie. Tak ja staram się myśleć, chociaż jak widzisz to trudne i nie zawsze wychodzi.
mergen
 
Posty: 28
Dołączył(a): 1 kwi 2013, o 00:32

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 1 kwi 2013, o 10:41

Kręcę się w kółko...... Nie wiem jak rozwalić to co było wcześniej?
Dziś kolejny dzień, z cyklu dziwnych...
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez mergen » 1 kwi 2013, o 13:39

Nie rozwalaj! Wrócił z własnej woli, to świetnie. Ale nie traktuj tego jak nagrody samej w sobie. Pomyśl. To on nabroił i on ma się starać odbudować Twoje zaufanie. Ty oczywiście nie możesz mu tego utrudniać, powinnaś wspierać, pracować nad naprawą związku razem z nim. Ale nie daj sobie na miłość boską stawiać warunków! To on zawinił! Nie może Cię szantażować, że jak nie będziesz pogodna i entuzjastyczna, to on odejdzie. Wierz mi możesz robić wszystko czego zażąda, a ciągle będzie mu mało, ciągle będzie niezadowolony. Bo wie, że wszystko zniesiesz. Ty go tego nauczyłaś. Nie daj sobie wejść na głowę. Jak chce z Tobą być, to zostanie i będzie pracował. Jak nie chce, to i tak prędzej czy później odejdzie. Ucz się na cudzych (heheh moich błędach). Mam nadzieję, że pomogłam.
mergen
 
Posty: 28
Dołączył(a): 1 kwi 2013, o 00:32

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 1 kwi 2013, o 14:18

Fakt, nie mogę pozwolić znowu wejść sobie na głowę, ani tańczyć jak będą mi grać, nie umiem tylko wypośrodkować tego wszystkiego żeby było dobrze, jak zacznę twardo stawiać swoje warunki to będą kłótnie, spokojne rozmowy też nie są łatwe, człowiek by chciał mieć na tacy podane rozwiązanie, taka leniwa dusza, ale przecież gotowe rozwiązania są na raz, a dalej i tak trzeba żyć.

U mnie ciągle etap, że sama nic nie wiem. On próbuje mnie zagadywać, gada jakieś głupoty, przytula się. Wczoraj powiedział, że za mną tęsknił-to chyba jakiś postęp? Z drugiej strony znów mój organizm daje znaki, że mu sie nię podoba kilka rzeczy, mam problemy z zoladkiem i zaczynają się a w sumie trwają drugi dzien nerwobole przy lopatce..

A mnie to wszystko troszkę irytuje, teraz jak piszę do Was na forum albo czytam inne wątki to słyszę pytanie cży ten Internet nigdy mi się nie znudzi? A przecież to on nosi komórkę ze sobą, do wc, do kuchni, przenosi z łóżka na biurko itp.. I to on na każdym wyjeździe musiał mieć non stop sieć... Może on odbiera to tak jakby tracił kontrolę? Że ktoś inny mi pomaga bo on nie umie?
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez mergen » 1 kwi 2013, o 16:17

Nie analizuj. Twój organizm to nie barometr jego uczuć. Boli Cię, bo jesteś zestresowana, ale już nie dodawaj do tego ideologii, że organizm wie lepiej od Ciebie, czy facet jest dobry czy zły. To nadinterpretacja.
Przymila się, dobrze, nie odtrącaj go. Ale zaznacz wyraźnie swoje granice. Nie podoba mu się, że siedzisz przy komputerze. Wytłumacz, że tego potrzebujesz. Ma do zaproponowania coś w zamian, od siebie? Rozważ, czy Ci to odpowiada.
Boisz się kłótni? I co nigdy nie powiesz czego potrzebujesz? Nie wyrazisz własnego zdania, bo kłótnia będzie? Ludzie kłócili się zawsze i będą to robić, związki bez kłótni nie istnieją. Ważne by były to spory prowadzące do jakiegoś rozwiązania, by kłócić się konstruktywnie. Boisz się, że po kłótni odejdzie? Powiem brzydko: niech idzie w cholerę... nie daj się dziewczyno szantażować.
mergen
 
Posty: 28
Dołączył(a): 1 kwi 2013, o 00:32

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 1 kwi 2013, o 20:46

Mergen, nie wiem w którym miejscu wysnułam teorię o tym że organizm wie lepie czy facet jest dobry czy zły;)
Ogólnie odkąd mąż pojawił się w domu nie mogę spać, mam problem z żołądkiem (jestem bardzo chudą osobą,nie mogę przytyć więc jak coś mi się dzieje w środku to od razu przeżywam-a już schudłam sporo od końca lutego), wniosek nasuwa się sam, on wrócił-jest stres. Mam nadzieję, że to jest sytuacja przejściowa. A Twoje słowa odnośnie mojego zachowania się w określonych sytuacjach- bardzo mi rozjaśniły w głowie, więc dziękuję za to:)
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez limonka » 1 kwi 2013, o 22:29

ta sytuacja miedzy wami wyglada mi na zabawe w kotka i myszke...sorry SAMO sie nic nie zmieni...to ciezka praca i terpia...z tego co pisalas mialas rozniez niezle nerwy jak meza nie bylo...teraz jest majac go w zasiegu sama juz nie wiesz czego chcesz..jakby zniknl na pare dni pewnie znowu bys "szalala" :wink:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 2 kwi 2013, o 09:49

Na pewno by tak było z szaleństwem.... Póki co organizm nie współpracuje, całą noc wymiotowałam, jeszcze teraz rano, oby to grypa nie była
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Apasjonata » 2 kwi 2013, o 13:02

kochajaca napisał(a): Póki co organizm nie współpracuje, całą noc wymiotowałam, jeszcze teraz rano

Właśnie współpracuje, pokazuje Ci, że trzeba to wyrzucić na zewnatrz. Jesli złośc dusisz , to ona się kumuluje w ciele, stad nerwobóle.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez mandarynka » 2 kwi 2013, o 14:20

Cześć Kochająca :) Nie wczytałam się we wszystko, chciałam Ci tylko powiedzieć, że mam podobny problem i jeśli chcesz możemy pogadać na priv.
Idę za tydzień na pierwszy miting SLAA i mam sporo literatury na ten temat..
Leczę się, mój partner bardzo cierpi z powodu moich szaleństw.. spowodowanych moim dzieciństwem.

Zauważyłam jedną rzecz i tu u mnie jest podobnie, otóż robię źle i wiem o tym więc przepraszam i obwiniam się słusznie, za to obwiniając siebie pozwalam mu często właśnie na zbyt wiele. On sobie to usprawiedliwia ładnie, bo przecież to ja jestem ta zła.. i tak w kółko, bo przecież niesprawiedliwość zaczyna być obustronna. Bardzo ciężko mi wyjść z tego. Mam to szczęście że mój chłopak poszedł do psychologa, dodatkowo mojego więc sprawa jest obustronnie badana.Dopiero zaczynamy
mandarynka
 
Posty: 6
Dołączył(a): 4 lis 2012, o 12:07

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez kochajaca » 3 kwi 2013, o 08:13

Póki co jestem w szpitalu do końca tygodnia, odezwe sie po pwrocie do domu. Moze czas spędzony tutaj właściwie mnie nakierunkuje
kochajaca
 
Posty: 56
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 17:30
Lokalizacja: tam nie tutaj

Re: walczyć czy nie? Kocham za bardzo

Postprzez Honest » 3 kwi 2013, o 19:05

Kochająca, co sie stało, że jesteś w szpitalu?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: eyureno i 302 gości