Jak się czujesz?

Problemy związane z depresją.

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Księżycowa » 1 kwi 2013, o 01:20

mimo wszystko naprawde nie uwazam zeby osoba ktora chce miec dzieci mogla to stlumic na cale zycie i byc szczesliwym.

Nie pisz tak jakbym chciała go na siłę w tym utwierdzić albo udawać, ze tak wlasnie będzie, że on w sobie to uciszy... nie jestem glupia, mam swiadomość, że róznie może być... nie wierzę naiwnie, że skoro tak powiedział, to mu się nie odmieni :roll:


wiesz, smerfna rozmawiamy o przyszłości, o tym co będzie kiedy jednak nic się nie zmieni. Myślę, ze Ł nie jest idiotą i potrafi obiektywnie decyzję przemyśleć. Nie raz ludzie sie rozstają z powodu innych celów... tylko, że L wie już teraz co i jak i może zadecydować. Nie zwodzę go, żeby go przy sobie zatrzymać.
Fatalny miałam wieczór, dawno tyle nie ryczałam i to z tego powodu, to gadaliśmy.
Cóż no... ja nie wyobrażam sobie, zeby być z kimś innym ale na siłę go zwodzić nie będę, żeby go przy sobie zatrzymac. Kazdy ma prawo do możliwości decydowania. Nie chcę by rezygnował z czegos dla mnie, zeby czuł w życiu pustkę i nie dosyt jak juz będziemy mieli mozliwość utrzymania dziecka. Tak powiedziałam.
On, że nikogo poza mną sobie nie wyobraża ani teraz ani nigdy. I co by sie nie okazało, to razem znajdziemy rozwiązanie.
Być moze on kiedyś poczuje, że to nie mialo sensu ale teraz jest w stanie zadecydować, że mimo swiadomosci jak może być, ze może nie mieć dziecka nigdy chce być dalej... a w tym miejscu ludzie zaczynają sie zastanawiać i odchodzą albo zostają.

Dawno sie nie czułam taka zła i beznadziejna :( Czuję, że nie zasługuję na Ł, na to jaki jest... że mam paskudny charakter i nie jestem warta tak fajnego faceta ani tego jaki dla mnie jest, tym bardziej tego.
:cry: :cry:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Jak się czujesz?

Postprzez limonka » 1 kwi 2013, o 02:14

Księżycowa napisał(a):Limonko, nie chciałam nikogo urazić.

O zwierzętach często słyszę nawet gorsze teksty, więc byś mnie niczym szczególnie nie zdziwiła.
mnie raczej wydalo sie to brzydko ujete...oprocz tego zebys sie zdiwila jestem pewna ze stanelabys w obronie swoich ukochanych kotow.....niewazne...apropo dzieci to latwo ci sie sie teraz pisze zebys go "nie trzymala", a jemu mowi ze nawet jesli dzieci nie bedzie to on bedzie z tym "ok"..jak przyjdzie ten czas na decydowanie o ojcostwie uwierz mi nie bedzie to takie latwe...moim zdaniem decyzja o posiadaniu dzieci lub nie jest jedna z najtrudniejszych decyzji w zyciu...osobiscie uwazam ze jesli dwie osoby w zwiazku maja inne zapatrywanie na ten temat jedna z nich zawsze bedzie w jakis sposob niespelniona i pokrzywdzona... :? nie wierze tu w "kocham cie wiec sie poswiece" aha i zeby nie bylo ze nie szanuje twojej dyzyzji odnosnie potomstwa...

odnosnie twojego samopoczucia musi cos sie chyba dziac w twoim zyciu co je powoduje...nawet jesli nie lubisz jego rodzinki i masz ich za przeproszeniem gdzies to chyba nie powod aby caly dzien przplakac :bezradny:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: Jak się czujesz?

Postprzez gazi » 1 kwi 2013, o 02:27

Hehe.. Głupim uśmieszkiem się uśmiecham gdy słyszę od ludzi.. Aa.. Mam depresję.. Ale to przecież minie, przestanie śnieg padać, 2 dni i wszystko wróci do normy...

Haha 2 dni..
gazi
 
Posty: 65
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 00:04
Lokalizacja: Południe Polski

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Księżycowa » 1 kwi 2013, o 02:43

Limonko, może nie wyglądam ;) ale ja wiem o czym piszesz i zgadzam sie z Tobą. Mam świadomość, że rozstanie się z powodu różnicy zdań w tej sprawie nie było by proste. Nie widziałam powodu, zeby to podkreślać szczegolnie, bo wydało mi się oczywiste.
Przecież nie zakończę związku teraz, bo on chce mieć dzieci a ja na tą chwile nie chce ich mieć. Fakt, mówię, że prawdopodobnie nigdy... ale ja sama tego nie wiem. Poza tym kocham go najbardziej na świecie i skoro na tą chwile, zadne z nas nie chce ich miec, bo sytuacja jest jaka jest, to idziemy razem dalej. On ma świadomość jak byc może i sam decyduje...
Do tego ja czuję bardzo dziś, że sporo ze mną nie gra, że spora część mnie jest po prostu zepsuta. Nie wiem co to jeszcze ale mnie przerasta. Coś czuję, że to spore jest i słabo się wobec tego czuję... A najgorsze, że nie wiem co da się naprawić a co nie albo jak to zrobić. Myślę, ze ma to wpływ na moją niechęc do dzieci ale dać gwarancji nie mogę, że to się zmieni.
Co do rodzinki masz rację... nie warto ale to chyba nie do końca tylko z ich powodu... za dużo mi się nałozyło. Coraz większym wyzwaniem są dla mnie wyjazdy tam... ale moze to dla mnie jakaś informacja. :bezradny:

Co do futrzastych, to pewnie bym zareagowała... tylko to jest też kwestia czy ktoś nie lubi zwierząt, nie ma ich a mimo to głosi, że takie i takie psy to ludojady a koty są wredne... to mnie drażni ale jak ktoś mi mówi, że nie lubi zwierząt i go nie obchodzą, to wolę drugą wersję, bo przynajmniej nie przykłada się głupim gadaniem do nieszczęść a pewnie i pomoże jak zobaczy potrzebę (podobnie jak ja z dziećmi). Są sytuacje kiedy nie warto reagować na gadanie a lepiej kogoś zgasić... za to na robienie czegoś na moich oczach reakcja jest. Kiedyś mialam problem z reagowaniem na cokolwiek, nie tylko na zwierzęta ale teraz nie mam oporów.
Ogólnie uczę sie nie tracić nie potrzebnie czasu na kogoś, do kogo nic i tak nie trafi.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Jak się czujesz?

Postprzez limonka » 1 kwi 2013, o 02:59

Księżycowa napisał(a):.
Przecież nie zakończę związku teraz, bo on chce mieć dzieci a ja na tą chwile nie chce ich mieć. Fakt, mówię, że prawdopodobnie nigdy... ale ja sama tego nie wiem. Poza tym kocham go najbardziej na świecie i skoro na tą chwile, zadne z nas nie chce ich miec, bo sytuacja jest jaka jest, to idziemy razem dalej. On ma świadomość jak byc może i
.
i to jest chyba kluczowa wypowiedzia...nie jestes pewna na 100%, wiec roznie jeszcze moze byc :wink:


ps.czy ty jeszcze nie spisz??
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Justa » 1 kwi 2013, o 03:22

Moje mlodsze dziecko teraz troche choruje i obudzilo mnie paskudnym kaszlem... Zrobilam mu inhalacje i rozbudzilam sie sama... :wink:

Co do licha jest z tymi swietami, ze w tylu domach panuje wtedy atmosfera nie do zniesienia? (to pytanie retoryczne bylo, bo raczej kumam zaleznosc)

U nas na szczescie ok, ale pamietam nie jedno z dziecinstwa i wczesnej mlodosci... :roll:

Ksiezcowa, odniose sie troche do Twojej sytuacji, bo poniekad byla mi bliska.

Po pierwsze - zgadzam sie, ze decyzja odnosnie posiadania/nie posiadania dzieci jest jedna z wazniejszych w zyciu. Ale! Nie demonizowalabym rozbieznosci w podejsciu do tematu przez Ciebie i Twojego chlopaka. Postawilas sprawe jasno i on wie, jak wyglada Twoje podejscie, wiec ma wybor - byc z Toba lub nie. Ty jestes odpowiedzialna za swoj wybor, a on za swoj. Teraz oboje nie chcecie miec dzieci i w porzadku. Natomiast jest mozliwe, ze jedno z Was zmieni spojrzenie na ten temat (on lub Ty), a drugie nie, i wtedy byc moze sie rozstaniecie. Proste.

Ja odkad pamietam NIGDY nie chcialam miec dzieci. Nie wyobrazalam sobie siebie w roli matki, czulam mocno, ze to nie dla mnie, ze to nie jest moja droga, ze sie do tego nie nadaje. Dzieci mnie draznily, chociaz nie do konca wszystkie. Glownie te wrzeszczace, rozbrykane, rozpieszczone. Cieplejsze uczucia wzbudzaly we mnie tylko dzieciaki "poszkodowane", ktore z jakichs przyczyn potrzebowaly pomocy.

Swoich partnerow bardzo szybko i otwarcie informowalam o swoim podejsciu do zalozenia tradycyjnej rodziny, takiej z dziecmi, domkiem i ogrodkiem. Ze ja sie nie pisze.
I coz - jeden z panow pozostal, stwierdzil, ze najwazniejsza jest relacja miedzy nami, a nie zamiar realizacji czyichs wizji rodziny. Ze co bedzie, to bedzie - czas pokaze.
Ja w duchu "puscilam go wolno" - mialam swiadomosc, ze MA PRAWO odejsc nawet po czasie.
Po latach tworzenia zwiazku, budowania relacji w roznych obszarach, cieszenia sie dobrymi chwilami i pokonywania trudnosci - okazalo sie, ze oboje zaczynamy myslec o malym czlowieku, ktoremu moglibysmy dac to, co mamy najlepsze... Ale! Mam swiadomosc, ze rownie dobrze moglibysmy po latach stwierdzic, ze kazde z nas pragnie/potrzebuje czego innego i nie mozemy tego sobie nawzajem dac, wiec sie rozstajemy.

Pisze to po to, Ksiezycowa - zebys nie zamartwiala sie na zapas. Co ma byc, to bedzie - a co bedzie, to tego do konca nie przewidzisz ani Ty, ani Twoj partner, ani my.

Natomiast to, co chce CI przekazac - to taka, jak opisujesz, reakcja na halasujace/ szczesliwe/ rozbrykane dzieciaki nie bierze sie znikad. Ma swoje korzenie. Wiem, co mowie - i pomijam tu reakcje na halas/harmider jako taki - bardziej chodzi o uczucie, ze dzieci draznia/denerwuja. Sugerowalabym poruszyc temat na terapii, bo to wezel gordyjski jest. :roll:
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Justa » 1 kwi 2013, o 03:37

Ha, pisalam odpowiedz, jak Ty dojasnialas limonce. Czujesz, ze cos w Tobie siedzi, co ma wplyw na niechec do dzieci, ewidetnie. Juz widze. A ja z tego, jak Cie czytam, to dodalabym, ze nie tylko niechec do dzieci (tutaj mozna tlumaczyc halasem, jaki robia, a ktory jest nie do zniesienia) - ale ogolnie tez niechec do (zalozenia? tworzenia?) rodziny. Obserwujesz u chlopaka zjezdzajaca sie rodzine, gdzie w wiekszosci ludzie sa ze soba blisko, sa "swoi", ciesza sie soba i byciem razem - a Ty czujesz, ze jestes "inna", ze nie pasujesz do nich, nie umiesz sie odnalezc - pomimo, ze osoba, ktora kochasz - czuje sie tam dobrze, bezpiecznie i pragnie tam bywac. I tutaj juz nie tak latwo jest tlumaczyc to "halasem", ktory ciezko Ci zniesc (a ktory przypuszczam rowniez zywiolowo czynia).
Kurcze, tak mi wychodzi, ze jakas nutka w Tobie drga w takich momentach, a ktora poruszona zaczyna robic naprawde wielki szum i stad pozniej Twoje samopoczucie/placz itp.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Justa » 1 kwi 2013, o 03:41

lili, nie zazdroszcze klimatow. :roll: A jak TY sie z tym wszystkim czujesz?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak się czujesz?

Postprzez lili » 1 kwi 2013, o 10:31

@ Justa

No wiesz, szału nie ma. Przykre to, zwłaszcza, że nie wynika z braku miłości do siebie czy szacunku tylko z małostkowości mojej Matki i przywiązania do formy, konwenansu, tego "co ludzie powiedzą" a nie do ludzi samych w sobie. To takie smutne że bredząc o miłości bliźniego potrafi chodzić za mną ze zmiotką i czekać aż nakruszę na pieprzonym obrusie żeby zrobić o to dym. I nawet kiedy Jej mówię, że chyba to dom ma być dla ludzi a nie ludzie dla domu i chyba ważniejsze z kim się spędza święta a nie na jakim obrusie, to nie przyznaje mi racji. Zawsze ważniejsza dla niej jest forma a nie treść...
Dzisiaj na szczęście stąd spadam do siebie, umówiłam się z dawno niewidzianą koleżanką. Mama oczywiście bulwers, ale kiedy Jej wyjaśniłam, że wolę siedzieć nie z Rodziną na winku niż z Rodziną ale w stresie że moja plamka na serwetce stanie się powodem kłótni, to była oburzona że w ogóle mogę tak uważać. No cóż. Jak dobrze, że mogę uciec:) Dzisiaj za to podziękuję na mszy :D
Obiecuję sobie, że jak będę miała dzieci to będą mogły być szczęśliwe a nie czyste. Że nigdy z nikim nie pokłócę się o opakowanie, o formę, o kolor zastawy czy kształt sernika. Będziemy sobie biesiadować wesoło do południa nie stresując się tym, co "sąsiedzi powiedzą". Tak będzie :)
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: Jak się czujesz?

Postprzez KATKA » 1 kwi 2013, o 10:46

Limonko ja też mówię na dzieci bachory.....a je naprawde lubię (choć właśnych na razie również posiadać nie mam zamiaru :P)
uważam, ze to nie do końca musi byc pogardliwe...
może sie mylę...ale zwykle nazywam swoje psy kundlami :P
na koty wołam zarazy...
ale to jest raczej pieszczotliwe :twisted:
nie lubię rozwodzenia pod tytułem dzieciaczek bobasek...skarbeniek...bla bla :P i tyczy sie to wszystkiego...więc jak kiedyś walne o bachorze to w zadnym wypadku nie bedzie to obraźliwe...bo bachor to nie tylko istota, która ryczy i sie nadziera ale również fajny i spokojny dzieciak ;)

ja sie wyzbyłam światecznych nastrojów...pojechałam wczoraj rano na śniadanie do rodziców z moimi kundlami i facetem...i do chaty na odpoczynek...
już nawet mnie ten śnieg denerwuje choc chyba byłam ostatnią osobą, która sie na niego cieszyłam...
Tano ma od tygodnia ponad rozcieta łapę...cieżko sie goi...nie moze nawet sie wybiegac a młoda ma chyba znów coś z pęcherzem :(
tyle, ze na chwile na nowe mieszkanko pojechaliśmy i psiaki wyszalały się na ich nowym ogródku-wiec mogę uznac, zę miejsce do życia zaakceptowane 8)

Lili jeszcze cały dzeń przed Tobą trzymam kciuki :kwiatek:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Księżycowa » 1 kwi 2013, o 11:35

Justa napisał(a):Ja odkad pamietam NIGDY nie chcialam miec dzieci. Nie wyobrazalam sobie siebie w roli matki, czulam mocno, ze to nie dla mnie, ze to nie jest moja droga, ze sie do tego nie nadaje. Dzieci mnie draznily, chociaz nie do konca wszystkie. Glownie te wrzeszczace, rozbrykane, rozpieszczone. Cieplejsze uczucia wzbudzaly we mnie tylko dzieciaki "poszkodowane", ktore z jakichs przyczyn potrzebowaly pomocy.



Ja mam identycznie. Nic dodać nic ująć.

Justa napisał(a):Po pierwsze - zgadzam sie, ze decyzja odnosnie posiadania/nie posiadania dzieci jest jedna z wazniejszych w zyciu. Ale! Nie demonizowalabym rozbieznosci w podejsciu do tematu przez Ciebie i Twojego chlopaka. Postawilas sprawe jasno i on wie, jak wyglada Twoje podejscie, wiec ma wybor - byc z Toba lub nie. Ty jestes odpowiedzialna za swoj wybor, a on za swoj. Teraz oboje nie chcecie miec dzieci i w porzadku. Natomiast jest mozliwe, ze jedno z Was zmieni spojrzenie na ten temat (on lub Ty), a drugie nie, i wtedy byc moze sie rozstaniecie. Proste.



Tak też jest. Uważam, że tak jak nie mam prawa go zwodzić, tak nie mam prawa niby ,,dla jego dobra" na przykład kończyć związku całkiem wbrew sobie. Bo i ja chcę z nim być i on ze mną pomimo świadomości jak jest.
Tak ogólnie bardziej byśmy na tym dostali teraz oboje niż jak on w przyłości stwierdzi, że chce czegos innego a mi nadal sie nie zmieni. Bedzie mógł mieć żal do siebie, że nie odszedł wcześniej... tym bardziej, że może być tak, że faktycznie az tak mu na dzieciach nie zależy i ważne, że będziemy razem. Jak napisałaś, nikt nie wie jak będzie.


Justa napisał(a):A ja z tego, jak Cie czytam, to dodalabym, ze nie tylko niechec do dzieci (tutaj mozna tlumaczyc halasem, jaki robia, a ktory jest nie do zniesienia) - ale ogolnie tez niechec do (zalozenia? tworzenia?) rodziny.


Nie wiem w jakim sensie rozumiesz, tworzenie... ja ogólnie poza niechęcią do dzieci nie chcę żadnego lokatora w sobie. Pomijając zmiany w ciele ale ja nie chcę, żeby ,,coś" we mnie było. Tak jakby to było toksyczne, nie naturalne. Nie rozumiem tych wszystkich kobiet, które tak sie cieszą swoim rozciągniętym brzuchem i tym, że coś się w nich rusza, rozpycha się...
Może dlatego, że dla mnie by to było nie proszone, gdyby się przydarzyło, czego pilnuję, żeby się nie stalo.
Jest dla mnie jasne, że bilogicznie, to jest wszystko prawidłowe ale nic więcej. Ktoś chce niech ma, niech nosi i niech się zachwyca, nie mam nic do tego - przecież jakoś ludzie muszą sie na świecie pojawiać, bo byśmy wyginęli ale ja w tym nic zachwycającego nie widzę i póki co nie mam zamiaru się do tego przykładać.

Justa napisał(a): Obserwujesz u chlopaka zjezdzajaca sie rodzine, gdzie w wiekszosci ludzie sa ze soba blisko, sa "swoi", ciesza sie soba i byciem razem - a Ty czujesz, ze jestes "inna", ze nie pasujesz do nich, nie umiesz sie odnalezc - pomimo, ze osoba, ktora kochasz - czuje sie tam dobrze, bezpiecznie i pragnie tam bywac.


Ogólnie to jest tak, że trzymam dystans. Mogę rozmawiać, bo przecież nie będe jak zaklęta się nie odzywać ale to nie jest tak jak rozmawiam z Ł, z kimś kogo znam, komu ufam. Nawet jak to wygląda normalnie, to jestem pewna, ze kazdy to ,,coś" wyczuje, tylko nie będzie wiedział co jest.
Poza tym mam świadomość, ze jestem oceniana i generalnie z jednej storny mam to gdzieś i nie będę się zmieniać ale z drugiej strony trudno mi było znieść wczorajszą presję... poza tym czułam, że blokuję się, wyłączam... nie mogłam powiedzieć, że jestem sobą... mogłam powiedzieć, że byłam ciałem i tym i robiłam co trzeba. Dawno nie byłam wśród ludzi tak bezosobowa. Jakby ktos mnie nakręcił i zaprogramował. Nie umiem jaśniej tego opisać ale mi sie przykro zrobiło, że w ogóle taka jestem a przez ten hałas nie byłam w stanie sie ptrzebić... jeszcze bardziej się wycofałam... Chciałam gdzies przejść na chwilę się wyciszyć ale wierzycie, ze nie było gdzie? No nie było... wszędzie dzieci, dzieci, dzieci, dzieci :szok:
Dlatego czułam, że nie pasuję a nie chcę przecież sprawiać Ł przykrosci, rzadko tam jeździ i wytrzymałam ile trzeba ale po powrocie jeszcze długo nie mogłam się ogarnąć. Długo nie spałam, dawno tak nie ryczałam :(
Pomyślałam sobie tam, że może Ł zasługuje na kogoś, kogo polubia jego rodzice i kto będzie umiał się tam zaklimatyzować. Ja nawet jak bym chciała, nie potrafię. Na prawde pomyślałam, że ktoś taki jak ja nie jest dla niego. Nawet jeśli przyczną nie jest mój charakter, tylko jakiś problem, to co z tego? Przecież on nie musi z tego powodu rezygnować z różnych rzeczy, które chce. Póki co tego nie robi, dogadujemy kompromisy... ale tak pomyślałam... poczułam się strasznie pusta w środku :(

A co do nazywania dzieci, to ha faktycznie słowa ,,bachor" uzywam w złosci ale nigdy w kierunku dziecka. Głupia tez nie jestem, mam świadomość jaki to działa.
Ale do kotki czasem mówię ,,paskuda" :P I nie w złości, bo nie przypominam sobie, zeby mnie do niej doprowadzała :) Mam anielską cierpliwość do futrzaków :) Pewnie, że zdarzy się, że i zwierze przegnie ale to nie moja kotka. Pamietam jedną z maluchów, która notorycznie się po nas wdrapywała wbijając nam pazury w najmniej oczekiwanym momencie i mimo cierpliwego ściągania jej, oduczyła się z wiekiem :) Oj drazniła... :) Tylko jakoś właśnie różnica jest taka, że dziecko mam ochotę roznieść a zwierzaka w ogóle.

Katka, co z tymi zwierzakami? Nasza kotka ma zapalenie jelita grubego i krwawi przy wypróznianiu :( antybiotyk dostaje i jutro kontrola. A najlepsze, że w porę wyłapałam to, czego z daleka nie było widać. A za kolejnym razem juz kropelki krwi przy kuwecie :( .
Plus, że ma apetyt, nie wymiotuje i nie ma biegunki. Jutro kontrola... zdrówka czworonogom :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Jak się czujesz?

Postprzez lili » 1 kwi 2013, o 12:05

Księżycowa,
Jak Ciebie czytam to jak bym widziała siebie, tylko u mnie to nie w odniesieniu do dzieci tylko Rodziny mojej Matki.
Ona ma sto tysięcy sióstr ( tak naprawdę ma ich tylko cztery ale czuję jakby to było sto tysięcy) i zawsze jak tam jeździmy to obskakuje mnie tłum ludzi, który proponuje mi serniczek, śledzika, sałatkę, babkę, nie, dziękuję, już nie mogę, a może jednak? A to może przymierz te rajstopy, my wszystkie takie nosimy to Tobie też na pewno się spodobają. Nie, dziękuję, nie noszę rajstop... Ale przymierz! Jak przymierzysz to na pewno zaczniesz nosić!!!
Rozumiesz.... ;)
Po 15 minutach zwykle nerwowo szukam kąta w którym mogłabym się schować. A najchętniej od razu wróciłabym do domu... I tylko zawsze wtedy widzę, że Matka jest w tym kurniku szczęśliwa. Ona wychowała się w wielkiej rodzinie i lubi taki harmider. Dla mnie to masakra, od razu jestem zmęczona. Ona z kolei cierpi kiedy siedzi ze mną przy stole a ja milczę;) To różnica osobowości. Ekstrawersja i introwersja. Współczuję Ci tego jak się czujesz, i rozumiem.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: Jak się czujesz?

Postprzez smerfetka0 » 1 kwi 2013, o 15:54

limonka napisał(a):
Księżycowa napisał(a):Limonko, nie chciałam nikogo urazić.

O zwierzętach często słyszę nawet gorsze teksty, więc byś mnie niczym szczególnie nie zdziwiła.
mnie raczej wydalo sie to brzydko ujete...oprocz tego zebys sie zdiwila jestem pewna ze stanelabys w obronie swoich ukochanych kotow.....niewazne...apropo dzieci to latwo ci sie sie teraz pisze zebys go "nie trzymala", a jemu mowi ze nawet jesli dzieci nie bedzie to on bedzie z tym "ok"..jak przyjdzie ten czas na decydowanie o ojcostwie uwierz mi nie bedzie to takie latwe...moim zdaniem decyzja o posiadaniu dzieci lub nie jest jedna z najtrudniejszych decyzji w zyciu...osobiscie uwazam ze jesli dwie osoby w zwiazku maja inne zapatrywanie na ten temat jedna z nich zawsze bedzie w jakis sposob niespelniona i pokrzywdzona... :? nie wierze tu w "kocham cie wiec sie poswiece" aha i zeby nie bylo ze nie szanuje twojej dyzyzji odnosnie potomstwa...

odnosnie twojego samopoczucia musi cos sie chyba dziac w twoim zyciu co je powoduje...nawet jesli nie lubisz jego rodzinki i masz ich za przeproszeniem gdzies to chyba nie powod aby caly dzien przplakac :bezradny:


mam takie zdanie jak limonka,
nie jestem glupia, mam swiadomość, że róznie może być... nie wierzę naiwnie, że skoro tak powiedział, to mu się nie odmieni :roll:


i nie wiem skad wytrzasnelas , w zyciu bym tak nie pomyslala.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak się czujesz?

Postprzez marie89 » 1 kwi 2013, o 16:24

Potrzebny azyl, cisza...
Nie mam o czym rozmawiać z rodziną przy stole. To kurde strasznie smutne.
marie89
 

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Księżycowa » 1 kwi 2013, o 17:04

Lili rozumiem, u mnie podobnie.
Też szukałam możliwosci odsapnięcia.
Ale tak czy tak ludzie nawet jak są gdzieś, bo wypada, to potrafią sobie jakoś z tym poradzić a ja się tylko zablokowałam.

Smerfna do tego co napisała Limonka już się odniosłam.

smerfetka0 napisał(a):
nie jestem glupia, mam swiadomość, że róznie może być... nie wierzę naiwnie, że skoro tak powiedział, to mu się nie odmieni :roll:


i nie wiem skad wytrzasnelas , w zyciu bym tak nie pomyslala.


Widocznie źle Cię zrozumialam, sorrki.

Marie, jeszcze tylko dziś :pocieszacz:

My byliśmy u mojej siostry dać prezenty i fajnie było:) Graliśmy z dziećmi w Twistera i jestem w szoku, że potrafię się tak rozciagnąć 8) Ja jednak potrafię z dziećmi ale tymi starszymi. I co ciekawe dzieci mojej siostry bardzo lubię :) Niewiele z tego rozumiem ale jakoś się rozluźniłam ale przede mną jeszcze misja dziś ...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości

cron