pomóżcie proszę

Problemy z partnerami.

Postprzez bunia » 6 mar 2008, o 11:57

Trzymam kciuki...uszka do gory :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Megie » 6 mar 2008, o 14:08

Mama mi powiedziała żeby prosić Boga o obojetność.


Mysle ze ma racje..
Obojetnosc.. nieh i On zacznie sie starac...

Trzymam kciuki..!
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez KATKA » 6 mar 2008, o 14:51

moj tez mial przyjaciolke, która długo znał...i którą zauroczył si etotalnie jak było źle między nami.....zdecydowanie przyczyniło sie to do zakończenia 6letniego związku :( przykro, że musisz być w tej sytuacji....i nawet nie wiem co ci napisac bo sama też nie umiałam nic zrobic a moja walka nie przyniosła efektu..... ściskam :serce:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mysha » 6 mar 2008, o 16:45

w tej sytuacji wszystko jest mozliwe.
Pytanie tylko jak sie opamieta czy dalej powinnam byc z tym człowiekiem?

Boli
mysha
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 mar 2008, o 20:18
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Megie » 6 mar 2008, o 16:54

Pytanie tylko jak sie opamieta czy dalej powinnam byc z tym człowiekiem?


Na to pytanie mysha sama bedziesz musiala sobie odpowiedziec...

:pocieszacz:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez echo » 7 mar 2008, o 00:28

jakbym siebie widziała. Kolejny raz.
widać taki jest schemat postępowania niedojrzałych chłopców.
Rzucić można czemu nie. Tylko pytanie gdzie Ci dojrzali chłopcy? ja nie spotkałam. A może mnie tacy nie interesowali ? też możliwe.
Może jestem zgorzkniała a może się dostosowałam, ale znam odpowiedź na pytanie "dlaczego" ? brzmi: "a dlaczego nie ?" . Nikt niestety nie obiecywał , że będzie łatwo. Trzeba zapłacić cenę. Chyba brzmi to strasznie co piszę, ale paradoksalnie potem jest o wiele lżej w życiu. Spokojniej, na wiele rzeczy inaczej sie reaguje, jest się lepiej przygotowanym , byle problem nie jest wielkim problemem.
Jedno Ci powiem , ciesz się że nie masz dziecka. Wtedy jesteś odpowiedzialna za dwie lub więcej osoby.

Twoja mama miała rację, módl się o obojętność, cudowne lekarstwo na takie ciosy.
Ja wyprowadziłabym się w Twojej sytuacji. Żeby nie patrzeć i nie cierpieć tak bardzo. Zwłaszcza, że on chyba nie chce Ci pomóc.
trzymaj się i bądź dzielna
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez mysha » 7 mar 2008, o 13:43

wyprowadziłam się wczoraj, gdy był w pracy. Chcę się troche uspokoić, nabrać dystansu, popatrzeć na to z boku.

Byłam wczoraj u psychologa. Powiedział mi że takie jego zachowanie może wynikać z cech osobowaości. Nie potrafi znaleźć granicy. Zauroczyć może się każdy ale dojrzałe osoby moją poczucie, że na coś się zdecydowały, że coś mają wspólnie i nie chcą tego stracić. On nie ma czegoś takiego. Podczas tego zauroczenia nie jest ważne że mam żonę, że składał przysięgę przed Bogiem. Ślepo ale wydaje się że świadomie brnie dalej. Z takim człowiekiem nie mozna być szczęśliwym, nie można mu ufać. Nie mozna żyć od przypadku do przypadku, ze strachem że zaraz powtórzy się piekło.

Moi przyjaciele określają to zdaniem "ma skłonności do ..", "ma tendencje do .."

Ostatnio taką sytację mieliśmy 3 lata temu, jak jeszcze nie byłismy małżeństwem. Od tego czasu bardzo sie zmienił, wydoroślał, zdecydował się ze mną ożenić, myślałam że takie problemy już za nami. Ale jak widać niektórzy się nie zmieniają. Pierwsza lepsza dziewczyna, z którą sie bardziej zaprzyjaźnił i już.
Pytanie tylko czy z kimś takim mozna być szczęśliwym.

Całe szczeście że sie dowiedziałam całej prawdy (no może nie wiem jeszcze wszystkiego, ale wystarczająco dużo), przynajmniej rozumiem jego zachowania, słowa wypowiadane do mnie przez miesiące.
Że jest mu źle ze sobą znaczyło że myśli o kims innym i ma wyrzuty sumienia.
Że idziemy w zupełnie inną stronę, że jesteśmy daleko znaczyło że on odchodzi.
Że rozwód będzie jedynym rozwiązaniem znaczyło że chce czegoś innego.

A to wszystko robił nie mówiąc mi całej prawdy, w taki sposób że miałam poczycie że to ja jestem winna, bo jest źle między nami, bo nic razem nie robimy, bo mamy inne plany. Tylko nawet kroku nie zrobił, żeby nas znowu do siebie zbliżyć. Wogóle nie bał się że to się rozpadnie..
Zamiast wziąć sie w garść, zadbać bardziej o żonę, docenić co ma to tylko mówił że jest żle i chodził do tej swojej przyjaciółki żeby sie wygadać jak to mu źle jest a na koniec sie zakochał i było mu jeszcze gorzej.
Szok. Jak o tym myślę to we mnie kipi
mysha
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 mar 2008, o 20:18
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez bunia » 7 mar 2008, o 13:49

To nie wesole bo dopoki ten czlowiek sam nie dostrzeze,ze ma problem i jakiego rodzaju to po pierwsze historia bedzie sie powtarzala w nastepnych zwiazkach przez co facet komplikuje sobie i innym zycie a po drugie nie bedzie szukal pomocy....szkoda,ze Ciebie to spotkalo,nie mozesz mu pomoc jesli sam nie bedzie tego chcial.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez echo » 7 mar 2008, o 16:21

dzielna z Ciebie kobieta, bardzo dobrze, ze poszłaś do psychologa, szkoda tylko, że on nie chce, ale to jego problem. Może zrozumie to prędko, może nie. Czasami takie konkretne rozwiązania działają skutecznie, a na pewno lepiej w tej sytaucji na niego nie patrzeć, bo to wielka przykrość.
Teraz warto trochę się powkurzać na niego, wylać swoje żale i brać się za pocieszanie. Bo przecież na szczęście na nim świat się nie kończy.

Jakby nie było do zdrady fizycznej nie doszło, tym zauroczeniom ulega chyba większość, ale żeby nie ranić innych nimi i nie doprowadzać do takiej sytuacji (rozpadu) - to już jest trudna sztuka samokontroli. A w ogóle to ta szczerość mi wydaje się okrutna i niepotrzebna. Mój mąż też mi się kiedyś przyznał do takiego zauroczenia i przeżyłam to strasznie. Ja zaś ze swojego zauroczenia wyszłam obronną ręką hamując swe nie wiem co hormony, emocje. W każdym razie myślałam o krzywdzie innych ludzi i unikałam kontaktu i głupich myśli - nikomu o tym nie mówiąc. Bo i po co?
Co by to dało? same komplikacje.
Twój mąż się "wysypał" , obarczył Ciebie krzywdą, straciłaś zaufanie, poczucie bezpieczeństwa.
A być może wszystko rozejdzie sie po kościach, tamta dziewczyna nie odwzajemni jego zauroczenia, a on zostanie z głupim uczuciem, że coś zepsuł. Warto żeby wiedział dobitnie, że sam musi cos w sobie zmieniać, a nie iść w ciemno jak w dym za pokusami. Jak pisałam to trudna sprawa i niektórym niespecjalnie chce się wysilać, ale przy dobrej woli i wysiłku może jeszcze dojrzeć.
trzymaj się mocno. Pisz tutaj, ulży Ci na pewno.
powodzenia :serce2:
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez mysha » 10 mar 2008, o 11:04

---------- 16:24 07.03.2008 ----------

dziękuje Wam wszystkim za wsparcie. To jest naprawdę niesamowite że obce osoby mają ochotę bezinteresownie pomagać innym. Muszę powiedzieć że Wam się to udaje. Przeczytałam różne tematy na tym forum, różne odpowiedzi i znalazłam tam tyle mądrych rad, że aż się lepiej poczułam.

Mój mąż się "wysypał" bo chyba tego chciałam. Jak przez miesiące jest żle i tylko cały czas gorzej, on sie zachowuje dziwnie to chcesz znać przyczynę. Wypytywałam go wiele razy o co chodzi i w końcu mi powiedział. Może uznał, że nie da sobie z tym sam rady, a może uznał że jego zauroczenie jest tak silne że musi coś zrobić z naszym związkiem (rozwód).

Czy ta jego dziewczyna odwzajemnia jego uczucia, trudno mi powiedzieć. Ma męża od półtora roku, może też przeżywa kryzys i jakąś fascynację i oboje są tacy smutni że razem być nie mogą?

Może być tak że jednak do zdrady fizycznej doszło, tylko o tym nie wiem. Była taka sytacja że pojechali razem w góry, jeszcze z innymi znajomymi. On beze mnie bo byłam chora, ona bez męża bo był chory. Wcale nie byłabym taka pewna że do niczego nie doszło, a może innym razem. Nie wierzę mu już.

Może sie rozejdzie to po kościach, tylko czy on sobie da radę z myślą że tak mnie skrzywdził kolejny raz? Chyba stracił także zaufanie do siebie. Był pewny że to sie nie powtórzy, a się powtórzyło i było tak silne że nie ma co zbierać z naszego związku. On nie ma też pewności że nie powtórzy sie jeszcze raz i jeszcze raz. Myślę że ta myśl będzie teraz dla niego przewodnią.

Zauroczeniom ulegamy wszyscy, ale trzeba być konsekwentnym jak sie juz na coś zdecydowało.

Niestety chyba dalej myślę że na nim świat sie kończy, to powoduje jeszcze większe moje załamanie i strach przed rozpadem związku :(

---------- 10:04 10.03.2008 ----------

Moje życie lepgło w gruzach, dowiedziałam się jeszcze kilka faktów.
Moj mąż się przyznał że przez 3 miesiaće mnie oszukiwał. Mówił mi prosto w oczy że to tylko jego kolezanka, a wtedy cały czas spotykał się z nią, wyznali sobie uczucia, tulili sie itd. Wyznał mi że było mu wtedy dobrze, ze to uczucie do niej jest przyjemne ale przerażające. Że nadal coś co siebie czują. Przynał że jest wyrachowany, fałszywy i okrótny, ale to było silniejsze od niego i nie potrafił tego zakonczyć.
Teraz mówi że żałuje, że chce naprawic, jakby mógł cofnąć czas to zrobił by inaczej, ale dalej do niej coś czuje..

Pomocy
mysha
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 mar 2008, o 20:18
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez bunia » 10 mar 2008, o 11:44

Wybacz....nie obraz sie ale ten facet to facet bez jaj.....nie mozna bawic sie w kotka i myszke,ile on ma lat? z reszta nie wazne bo to o niczym nie swiadczy....moze on sie nie wyszumial ale szkoda,ze teraz ma zamiar prowadzic zycie kawalerskie.
Ja bym go "wystawila za drzwi" moze sie obudzi z letargu ale przykro mi bo jakos nie widze jaka ma byc Twoja rola w tym wszystkim.
Trzymaj sie :wink:

Jeszcze jedno.....jesli on nie potrafi lub nie chce wyznaczyc granic to zrob to Ty !!.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mysha » 10 mar 2008, o 12:54

Mój mąż ma 27 lat. Wychodzi na to że 3 miesiące po ślubie skołował sobie laskę. Gdybyśmy nie byli małżeństwem sprawa byłaby prosta. A teraz co? Rozwód? Rozwodu kościelnego nie można wziąć i całe życie naznaczone mianem poczucia winy?
Żadne rozwiązanie nie jest dobre, nie wiem co robić, bo on powiedział że nie odejdzie ode mnie bo nie potrafi.
Wszystko jest chore, a ja czuje się jak zbity pies, upałam i nie mogę się podnieść, bardzo cierpię.
mysha
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 mar 2008, o 20:18
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mahika » 10 mar 2008, o 13:00

Rozwód to moze nieee, ale nieformalna separacja???

Faceci są stuknięci 8)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez bunia » 10 mar 2008, o 13:12

Sorry.....a co on potrafi ??....nie dotyczy to Ciebie i nie odbieraj tego jako jakas wycieczke osobista ale ten Twoj maz "dziala mi na nerwy" :evil: .....szkoda,ze uwiklal Cie w swoje nie chce nazwac kalectwo zyciowe....potrzebujesz szacunku i milosci a nie prowadzenie dziecka przez zycie za raczke.
Mysle,ze seperacja jest dobrym rozwiazaniem a Ty nie daj sie wrobic w kompleksy bo to nie Ty jestes niedojrzala osoba !! :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez echo » 10 mar 2008, o 15:08

a czy on się w końcu na coś zdecydował? czy tkwi jako ta "rozdarta sosna" i nie wie co dalej? Bo jak widzę Ty się wahasz.
Strasznie wyszło głupio, że to po ślubie, ale jakby nie było nie macie dzieci i sprawa jest prostsza.
Na Twoim miejscu udałabym się nadal do psychologa, jemu też doradzałabym to samo, bo on na razie chyba nie wie co robi, jaką krzywdę wyrządza Tobie, mężowi tamtej dziewczyny, sobie samemu. 27 lat to żadna dojrzałość moim zdaniem, współcześni ludzie dojrzewają emocjonalnie o wiele później, a część świadomie chce być dziećmi i cieszy się z tego (niby szczere, ale dość okrutne dla partnera).

Pytanie, czy Ty będziesz mogła żyć razem z nim z tym piętnem zdrady?
Bo jakby nie było oni mieli romans, może do fizycznej zdrady nie doszło, ale związek trwajacy 3 miesiące - to zdrada i tyle.
Masz jeszcze szansę na inny związek, jesteś młoda. A może i niewierny mąż zrozumie swój błąd i wróci marnotrawny. Ważne, czy mu wybaczysz i będziesz umiała z tym żyć.
Szczerze mówiąc, ja chyba nie chciałabym tak zaczynać małżeństwa. Ale każda sprawa jest inna i być może rozstanie (separacja) pomoże ułożyć mu w głowie swoje priorytety.
trzymaj się dzielnie. I zadbaj o siebie teraz szczególnie.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 153 gości