właśnie jest mój płacz i zgrzytanie zębami
rozmawiałam z nią przed chwilą przez telefon
zaczęła mnie wypytywać o nowego partnera, czy ja się nie boję, że nam nie wyjdzie
to jej powiedzialam, że zawsze jest jakieś ryzyko ale nie po to wchodzi się w związek żeby zaraz myśleć o tym, że może nam nie wyjdzie
no to ona na to, ze tak się o mnie boi
spytałam jej czemu się tak boi skoro wczoraj powiedziała, że nie wie co on we mnie widzi więc chyba uważa mnie za beznadziejną córkę i zaczęłam szlochać do słuchawki
no to zaczęła mi mówić, że ona tak nie mowiła a nawet jeśli to ja ją źle zrozumiałam ( standardowy tekst powtarzany setki razy- albo że nie mówiła albo nie o to jej chodziło) i ze ona mówiąc to ( czyli jednak się przyznała) myślała o tym, że tak krótko jestem z panem X i ona sie boi, ze sie rozstaniemy i trzeba bedzie mu spłacić pieniadze za wspolne rachunki ( czarne scenariusze mojej matki)
szlochając powiedziałam, że on widocznie widzi we mnie rzeczy których ona nie widzi a poza tym można znać kogos 10 lat go nie poznać tak jak kogos sie zna po kilku miesiącach i że nie wiem jak jej ale mi zakochiwanie nie zajmuje iluś tam lat więc jestem pewna tego co do niego czuję
zatem w tym kulminacyjnym momencie moja mama powiedziała, że teraz to ja ją denerwuję i zaraz musi wziąć tabletki na uspokojenie i odłożyła słuchawkę.
Teraz liczy na to, że ja sie martwię, że ona już tam umarla i na pewno zadzwonię.
Ale ja nie zadzwonię. Chociaż mam chore wyrzuty sumienia bo ona zupełnie nie rozumie o co mi chodzi.
Miałam jutro do niej podjechać zawieźć jej PITy ale zupełnie nie mam na to ochoty