przez Mały biały kotek » 28 lis 2015, o 12:38
Pati jesteś młodziutka, w wieku 20 lat seksualność kobiety dopiero rozkwita. Gdy miałam tyle lat co Ty osiągałam orgazm sama, ale z chłopakiem mi nie wychodziło. Bałam się mówić o tym, co sprawia mi przyjemność, udawałam orgazmy żeby mnie nie zostawił itd. Teraz już wiem, że to droga donikąd. Dbaj o siebie, rozpieszczaj się, inspiruj się literaturą, ale przede wszystkim uwolnij umysł. W trakcie seksu musi być tylko tu i teraz...
Kasiulka ja też tak miałam długo po porodzie. Moja córka ma 2,5 roku. Zwykle byłam tak zmęczona, że marzyłam o śnie, wieczorze z książką, a nie seksie. W dodatku strasznie się z mężem oddaliliśmy emocjonalnie, mieszkamy w osobnych pokojach, a ja z tego oddalenia...zaczęłam traktować go jak kumpla, a nie pociągającego samca. Próbowałam podgrzewać atmosferę przebierankami, inicjowaniem miejsc, ale mąż jest tradycjonalistą. Jemu d8brze w takiej pozycji na tym łóżku, a moje pomysły są zbyt szalone... Przestałam próbować. Nawet jego pocałunek jest dla mnie aseksualny, męczący. Po roku takich prób i coraz większych nieporozumień przyszło mi do głowy, że muszę się leczyć, że jestem oziębła. I wtedy zrobiłam najgłupszą rzecz...zdradziłam.
ABSOLUTNIE tego jie rób! Nie wiem jak jest u Was, ale myślę że mavce jeszcze szansę! Idźcie na randkę, wyjedźcie razem na weekend, pójdź na masaż relaksacyjny. Czasem wystarczy zmiana klimatu - w domu myślę o brudnych garach, obiedzie na jutro i o tym, że doskonale wiem jak będzie i kiedy on skończy.
Dziewczyny, ja też nigdy nie miałam orgazmu pochwowego aż do niedawna. Mąż zaspokajał mnie ustami, ale sam stosuhek nie był nawet zbyt przyjemny.
Moją tragedią jest to, że wspaniały seks mam...z kochankiem (na co Was oczywiście nie namawiam). Przy tym mężczyźnie zwykły pocałunek sprawia, że staję się dzika, napalona (ja tak nigdy nie miałam!!!), a gdy np leży na mnie to mam wrażenie unoszenia się nad ziemią. I tu trafiamy do sedna...rozgrzewa mnie tak mocno, że nie tylko dochodzę dopochwowo, ale nawet zdarzały mi się orgazmy wieokrotne. Tyle, że tu jest ten stan początków zakochania, podobieństwo dusz, dora rozgrzewka. Dodatkowo to jest tym rozpieszczacza poza łóżkiem - gotuje, przykryje kocykiem, w nocy pojedzie do apteki, stworzy nastrój muzyką, no i ze 30 razy dziennie mówi o swojej miłości. Myślę, że ta podbudowa jest dla mnie tak silna, odprężająca, że seks jest już tylko dopełnieniem mojego dobrego nastroju. Orgazm przychodzi sam, bo czuję się szczęśliwa z nim.