matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sandrine » 12 mar 2013, o 12:30

Moja mama wychowywała mnie sama, nie znam mojego ojca.
Kiedyś wydawało mi się, że nasze relacje są ok, że ja ją bardzo kocham i ona mnie.
Dopiero kilka lat zauważyłam, że to nie są normalne relacje. To chory toksyczny układ zależności.

Mama zawsze mi wszytskiego zabraniała- dla mojego dobra- bo coś mi się stanie, bo tak będzie lepiej itd.
Każde wyjście na imprezę to była afera więc za często nie wychodziłam, nawet jak miałam jechać do koleżanki na kilka godzin a było np. bardzo zimno- to po co idę, na pewno się przeziębie, lepiej niech zostanę z nią w domu. Posiedziemy sobie razem. Doszło do tego, że ja bojąc się jej reakcji z niektórych rzeczy zupełnie rezygnowałam.
I tak jest do dzisiaj.
Mojego chłopaka mama chciala mi wybić z głowy bo za dużo czasu mu poświęcałam- a powinnam poświęcać jej.
Na złość mamie bylam z tym chłopakiem aż wzięłam z nim ślub- teraz jestem juz po rozwodzie. Nie chcę zwalić na niej winy bo byłam dorosła, wiedziałam co robię ale wiem, że takie a nie inne jej postępowanie miało wpływ na wiele moich decyzji.
Moja mama nie ma własnego życia, chce żyć moim. Jest na emeryturze, nie ma żadnych zainteresowań.
Dzwoni do mnie kilka razy dziennie, wypytuje gdzie i po co byłam gdy dzwoniła a ja nie odbierałam.
Widzimy się w każdy weekend a czasem też w tygodniu.
Myślę, że jestem dobrą córką ale ona uważa inaczej. Bo ona się dla mnie poświęciła i ma tylko mnie- a ja pewnie wolałabym, żeby ona umarła bo jej nie potrzebuje- to jej słowa. Biega po lekarzach wymyślając różne choroby, żeby wpędzić mnie w poczucie winy, żaden lekarz jeszcze niczego powaznego nie stwierdził, ale jej jest duszno, albo w głowie się kręci więc "może niedługo umrze".
Teraz jestem w nowym związku. Ona oczywiście chciałaby wiedzieć wszystko, absolutnie wszystko co robię z nowym partnerem, co mi powiedział itd. A jak się wykręcam z odpowiedzią to jest zła...
Wczoraj zadzwoniła i pyta się co robimy, powiedziałam, że on gotuje teraz dla mnie kolację to ona na to: " Ty to masz dobrze, nie wiem co ten facet w Tobie widzi"- bardzo mnie to zabolało więc spytałam ją czemu tak mówi, że mamy wierzą w swoje dzieci i je wspierają a ona mówi mi cos takiego, to powiedziała tylko ze śmiechem, że ona jest po prostu szczera. Zaraz po tej rozmowie się rozpłakałam jak małe dziecko.
Wiem, że to moja mama, kocham ją ale czasem mam jej ochote powiedzieć, żeby dosłownie się ode mnie odpi****, czasem mam jej serdecznie dosyć i myślę o tym jaki miałabym spokój gdyby jej nie było. Za chwilę wstydzę się takich myśli :(
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Honest » 12 mar 2013, o 13:17

Sandrine,

bardzo smutne jest to co piszesz. Bez Twojej zgody weszłas w role partnera zyciowego mamy, która nie zakłada, że kiedyś się usamodzielnisz i opuścisz gniazdo - jak to ma miejsce w zdrowej relacji. Z leku przed samotnością mama wpędza Cię w poczucie winy, choć tak naprawde jesteś dorosła i masz prawo zyć własnym zyciem. A podkopywanie poczucia własnej wartości to doskonały sposób ma posiadanie większej kontroli nad osobą - w wielu przypadkach się sprawdza.

Nie wiem na ile pomoże szczera rozmowaz z mamą. pewnie nie przyniesie efektu. Możesz zatem się zająć sobą i swoimi uczuciami, swoim zyciem. To mamy problem, nie Twój. To ona Cie unieszczęśliwia bo sama sobie nie radzi. To jej zycie i nikt jej nie broni znaleźć znajomych, przyjaciół, zając się czymś.

W książce Z. Lwa Starowicza był opisany przypadek 36 - letniego mężczyzny, który nadal spał z mamusią w jednym łóżku. Zastepował jej partnera (w sensie psychicznym). Twoja mama dąży do tego samego, a jej złość jest odpowiedzią na Twoja niezależnośc.

Trzymaj się ciepło! I trzymam kciuki za nowa relację! :cmok:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sandrine » 12 mar 2013, o 13:43

Oj tak ja jestem dla mamy jej partnerem
jako dziecko i nastolatka chodziłam z nią wszędzie jako partner- na imieniny do znajomych, do rodziny, na wesela i pogrzeby, gdzie się tylko dało, a teraz tez próbuje mnie wyciagać gdzieś bo ona sama nie chce a przeciez będzie fajnie bo zobaczę nowego psa cioci
przy okazji rodzinnych uroczystości kiedy ktoś się mnie pyta co u mnie, ja nie zdąże otworzyć usta a ona już odpowiada co u mnie, przestawiając wszystko w czarnych barwach, bo ja malo zarabiam i mam kredyt

czytam teraz "Toksycznych rodziców", odnajduję tam wiele podobieństw ale to tylko książka- ja nie wiem jak w praktyce uwolnić się od mamy
wiele osób piszę, że ucinają kontakty z rodzicami ale ja nie chcę nie widzieć jej do końca życia, chciałabym mieć zdrowe relacje

niestety rozmowy z nią nic nie dają, była nawet na terapii na której powiedziano jej, że stosuje przemoc psychiczną wobec mnie- co ją przeraziło i po kilku spotkaniach stwierdziła, że psycholodzy to są oszołomy i gadają głupoty tylko po to żeby coś gadać a nasze relacje nie są takie złe bo przecież nie jesteśmy w rodzinie "patologicznej"...
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez caterpillar » 12 mar 2013, o 13:57

Susan Forward - Toksyczni Rodzice


aaa ja wlasnie lece ,zeby pokazac Ci ta ksiazke ..ale widze ,ze czytasz- i dobrze

niestety rozmowy z nią nic nie dają, była nawet na terapii na której powiedziano jej, że stosuje przemoc psychiczną wobec mnie- co ją przeraziło i po kilku spotkaniach stwierdziła, że psycholodzy to są oszołomy i gadają głupoty tylko po to żeby coś gadać a nasze relacje nie są takie złe bo przecież nie jesteśmy w rodzinie "patologicznej"...


matki nie zmienisz ale siebie mozesz ,wiec zachecam Ciebie do terapii.

pomyslalam tez o tym aby zapisac sie z mama na jakies zajecia..a potem jak juz sie jej spodoba to sie wypisac niech chodzi sama :twisted:

jakos tak mysle ,ze wolalabym wyciagac ja z domu i spotykac sie w miejscach publicznych np wyciagnac na wernisaz, na basen ..do ludzi.
sa tez Uniwersytety Trzeciego Wieku moze warto mamie napomknac o tym.

Nie chodzi mi o to ,zebys organizowala mamie czas ale o to ,zebys nie kisila sie w tym "sosie".

powodzenia!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Apasjonata » 12 mar 2013, o 14:00

Sandrine, nie da się z tego inaczej wyjsc jak tylko samemu wyznaczyc granicę, to pogorszy stosunki na jakis czas pewnie bardzo, jednak potem nastąpi poprawa.
Dbajac o siebie przy okazji mozesz pokazac mamie, że coś nie tak jest faktycznie, moze wreszcie do niej dotrze cos z tego co jej mówili ci "psycholodzy oszołomy", na razie jak nie zgłaszasz pretensji zadnych, to ona faktycznie moze mysleć, ze jest ok, jej w kazdym bądź razie jest z tym dobrze i nie potrzebuje nic zmieniać, wrecz przeciwnie dąży do utrzymania układu.
To Ty cierpisz i tylko Ty mozesz sobie pomóc.

I jeszcze cos , jak zaczniesz wyznaczać granice, np mówiąc mamie - będziemy rozmawiać tylko raz dziennie lub raz na trzy dni, to spodziewaj się, że matka bedzie próbowała wbić Cie w poczucie winy, to najpierw powinnas przerobic , gotowosc do uniesienia tego.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sansevieria » 12 mar 2013, o 16:06

Jak tak czytam, Sandrine, o Twojej matce, przypomina mi sie słowo "dyktator". Ewentualnie "tyran". Oczywiście we współczesnych znaczeniach. Normalne niewolnictwo, Ty w charakterze niewolnika, żeby nieporozumień nie było. Twoja matka nalezy do grupy tzw. nadopiekuńczych matek i z tego co piszesz jest w okolicach krańca skali. :evil:

Apasjonata słusznie pisze, że na to nie ma sposobu innego niż ustawienie granic. Co spowoduje na bank, ze Twoja matka bedzie po pierwsze bardzo nieszczęśliwa oraz zraniona ( najzupełniej szczerze) , a po drugie zrobi (jak każdy dyktator) wszystko co w jej mocy zeby swoją władzę utrzymać. To jest przeogromny cieżar i tu też sie z Apasjonatą zgodzę, że trudno samemu go nieść. Za jakiś czas od ustawienia granic najprawdopodobniej będzie ok i układ sie zmieni miedzy Wami, ale to raczej w latach zapewne liczyc należy, nie w tygodniach.
Wybór masz taki - albo do końca życia bedziesz niewolnicą (co Ci będzie między innymi rozwalało związki, bo żaden normalny facet takich ilosci Twojej matki w życiu nie zdzierży) albo zrobisz skuteczną rewolucję. I przejmiesz władzę nad swoim życiem.

Wpisz sobie w google "nadopiekuńcza matka"...nie jesteś sama z tym problemem, sż nawet fora dla dorosłych dzieci - ofiar takich matek.

Skoro już czytasz "Toksycznych rodziców" to dalej bym sugerowała tej samej Autorki "Szantaż emocjonalny".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Honest » 12 mar 2013, o 16:13

Apasjonata napisał(a):I jeszcze cos , jak zaczniesz wyznaczać granice, np mówiąc mamie - będziemy rozmawiać tylko raz dziennie lub raz na trzy dni, to spodziewaj się, że matka bedzie próbowała wbić Cie w poczucie winy, to najpierw powinnas przerobic , gotowosc do uniesienia tego.



Bardzo słuszna uwaga. Dodałabym jeszcze metodę "zdartej płyty". Konsekwentnie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sandrine » 12 mar 2013, o 16:46

"Szantaż emocjonalny" też na pewno przeczytam
ja na terapię chodziłam ale moja terapeutka jest teraz w ciąży więc musiałam przerwać terapię
wiem, że powinnam zacząć ją na nowo ale to się wiąże z szukaniem nowego terapeuty :/

nie mam w sobie siły, żeby stawiać granice, żeby znieść smutek, złość i żale mojej mamy gdy będe żyć nie tak jak ona chce
czasem wydaje mi się, że dam radę ale dobrze się znam i wiem, że się w końcu poddam :(
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sansevieria » 12 mar 2013, o 16:53

Wybór należy do Ciebie, Sandrine :bezradny:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez caterpillar » 12 mar 2013, o 17:23

dlatego ja zalecam male kroczki wlasnie tak jak pisalam

np " nie moge sie spotkac, bo ide na basen,
chcesz sie spotkac ? mozesz isc ze mna " idt .

no masz do wyboru albo przezyc swoje zycie tak ja tego chce Twoja mama

albo poracowac nad poczuciem winy i stawianiem granic .
Ja mysle ,ze warto sprobowac, tym bardzie dlatego ,ze jesli bedziesz tak dalej zyla nawet po smierci mamy nie bedziesz potrafila sie zatroszczyc o siebie ,bo niby jak? skoro nigdy tego nie robilas .
Potem bedzie maz ,dzieci (byc moze) zawsze znajdzie sie ktos waniejszy od Ciebie .

Czesto ludzie wierza ,ze po smierci toksycznego rodzica uda im sie zewrac te wiez, niestety okazuje sie ,ze nie tak latwo. (tego dowiesz sie z ksiazki, ktora czytasz)
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sansevieria » 12 mar 2013, o 17:38

Ja tam nie zalecam ani małych ani dużych, raczej fachowe wsparcie, bez terapeuty przy takim poziomie zniewolenia to szanse na sukces są znikome moim zdaniem.
Tłumaczenie mamusi że "nie mogę" to jest inna odmiana tego samego, Caterpillar.
"Ja do ciebie nie przyjdę bo nie mogę , ty przyjdź do mnie " i cały czas mamusia i jej potrzeby jako podstawowy punkt odniesienia. Tu jest pies pogrzebany. Pozycja matki w życiu dorosłego dziecka.
"Idę na basen, chodź ze mna" czyli zorganizowanie mamusi czasu i zpaewnienie swojego towarzystwa, nie o to biega, to jest iluzja, ze sie ma na wpływ na wydarzenia podczas gdy się go faktycznie nie posiada. Zamiana "nie idę na basen, bo mamusia" na "idę na basen z mamusią" czyli "zamienił stryjek siekierkę na kijek".
Ja nadopiekuńczą mamusie przerabiałam na sobie, chociaz moje to była tak z 1/3 najwyzej tego, co Sandrine :evil:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Honest » 12 mar 2013, o 17:43

Sandrine, ale już zrobiłas milowy krok uświadamiając sobie toksycznośc tej relacji i pisząc tutaj. Nie oczekuj od siebie od razu nie wiadomo jakiej asertywności, bo funklcjonowałas tak wiele lat. Ale jest w Tobie siła.

Przypomniał mi sie program suoperniania. Jak na początku rodzice musieli wprowadzić system kar (np. karny jezyk) to płakali, uważali, że krzywdzą dzieci (niektórzy). Tobie też się moze tak wydawać. Ale to też jest z korzyścią dla Twojej mamy, choć na początku może być bardzo nieszczęsliwa.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sansevieria » 12 mar 2013, o 17:49

Tyle ze rolą Sandrine nie jest i nie powinno być wychowywanie matki.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Honest » 12 mar 2013, o 18:03

Sans, chodzi mi o reakcję na zmianę i poczucie, jakby się kogoś krzywdziło. Generalnie jak ktoś płacze, to nawet jak wiemy, że mamy rację, to często wpedzamy się w poczucie winy. Jak z tymi dziećmi.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sansevieria » 12 mar 2013, o 18:39

Na szczęście z chorego poczucia winy można sie wyleczyć.
W układzie rodzica stawiajacego granice dziecku jest nierównowaga sił i dziecko, chociaż protestuje, to tych granic potrzebuje dla własnego poczucia bezpieczeństwa. Oraz jest zdecydowanie bardziej "plastyczne". Rodzic nadopiekuńczy po pierwsze jest sztywny i po drugie wcale granic nie potrzebuje dla własnego poczucia bezpieczeństwa, jemu dobrze jest jak jest, bo w przeciwieństwie do dziecka nie ma tu naturalnej potrzeby podporządkowania autorytetowi dorosłego. Wręcz przeciwnie, rodzic nadopiekuńczy ogólnie autorytetu dziecka swojego w jakiejkolwiek sprawie nie uznaje zwykle. W ogóle ma trudnosci z przyjeciem, że ktokolwiek wie coś lepiej od niego, a już psycholog z zasady jest "oszołomem" w najlepszym przypadku. Tu jest ogromna różnica : dziecko chowane bez granic staje się tyranem bo niejako nie bardzo ma alternatywę, a dorosły rodzic nadopiekuńczy jest tyranem który nie chce skorzystać z innej możliwości, takim solidnie umocowanym i pełnym bardzo racjonalnych argunemtów. Na dodatek ma wsparcie w przekazie społecznym pt. szanuj rodzica swego, co jest utożsamiane nader często z posłuszeństwem. No i zdecydowanie wieksze mozliwosci działania. :evil:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 226 gości