przez Żyraffcia_86 » 4 mar 2008, o 13:31
Szczerze to domyślam się jak Ty się czujesz. Ja miałam podobną sytuacje chociaż na pewno nie az w takim stopniu jak Ty. Mój dziadek pił, mój tato też lubi wypić. Dziadek dopiero gdy był po 50 tce zauważył swój problem (a jego alkoholizm był na prawde cieżki dla rodziny pownieważ był agresywny), natomiast tato też za bardzo nie zauważa, że picie alkoholu jest jakimś problemem ( nie mówie tu o "rozważnym " piciu, jeżeli coś takiego w ogóle istnieje). Tytlko , że teraz wiem mniej więcej jak do niego podchodzić, jak rozmawiać (studia na ukochanym kierunku okazały się bardzo przydatne:) i zmieniło się jego zachowanie, może coś zrozumiał, teraz tak nie pije., Ale dla mnie to było również ciężkie, gdy widziałam ojca pijanego, robiącego mi wstyd przed znajomymi lub chlopakiem, sam fakt jak widziałam go w takim stanie to jak Ty pisałaś było mi go żal. Ale czasami ta osoba musi usłyszeć troszke gorzkich słów. Alkoholizm jest na prawde bardzo trudną chorobą i nie dotyczy tylko tej osoby , która pije ale jego rodziny, najbliższego otoczenia, można powidzieć ,że my wszyscy jesteśmy wówczas "chorzy". A najgorsze jest to, że oni sprawiają nam tyle bólu i w ogóle tego nie zauważają, są ślepi na to wszystko co dzieje się wokół nich. Ja już też przechodziłam dużo trudnych rzeczy, nie radziłam sobie z problemami, okazało się że mam depresje( dzięki specjaliiście poradziłam sobie z nią) też kiedys się cięłam, próbowałam uciekać w różne inne " przyjemności" żeby nie myśleć o szarej rzeczywistości, ale to nie ma sensu, daje ulge ale tylko na chwile. Ja wychodze z założenia, że jeżeli ma się problem to nie można obawiać się pójścia do specjalisty, nie można dusić tego w sobie. Może od razu nie poprawi się sytuacja, ale powoli, powoli ... i będzie lepiej. Trzymam kciuki.